Trujący Szczyt

Avatar Vader0PL
-Nie dyplomatów. Posłańców.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Wyrobiliście się do wieczora, a więc pozostaje Wam jeszcze kilka kwadransów do zmierzchu, które również możecie jakoś wykorzystać. A właściwie to chyba Ty możesz wykorzystać, Drogomir od razu po zakończeniu pracy wlazł do swojej części i zaczął donośnie chrapać.
Vader:
- A to, co chcesz złożyć, będzie propozycją dyplomatyczną. Gwarantuje, że Trujący Szczyt w żaden sposób nie wesprze żadnego z Twoich mocodawców.

Avatar Radiotelegrafista
Wrzucił parę zebranych jagód na ząb i zaczął czatować przy granicy plaży z dżunglą. A nóż, usłyszy jakieś zwierzę i je upoluje?

Avatar Kuba1001
Właściciel
To jedna z opcji, inną jest to, że to Ty zostaniesz upolowany przez jakiś zwierzę, w końcu tutaj nie jesteś wcale dominującym gatunkiem bądź drapieżnikiem...

Avatar Radiotelegrafista
No tak...Lepiej poczekać, aż będzie mógł wybrać się na polowanie wspólnie z towarzyszem. Wrócił więc do szałasu i tam usiadł z harpunem w dłoni, wartując aż nie poczuje się bardzo znużony. Czemu? Bo tak?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Godziny mijały Ci powoli i bez ekscesów, już niemalże zasnąłeś, gdy nagle cały sen uleciał z Ciebie, a to przez jeden dziki ryk wydobywający się gdzieś z dżungli, jaki zmroził Ci krew w żyłach.

Avatar Radiotelegrafista
- Ku*wa. - Zdenerwowany tym, że dzikie zwierzęta nie dadzą mu spać, otwarł oczy. Drogomir pewnie chrapał w najlepsze, co?

Avatar Vader0PL
-To musi więc być bardzo pokręcona propozycja dyplomatyczna, skoro jest to zaproszenie bez żadnych korzyści dla mojego pracodawcy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Oczywiście, że tak, byle nocny drapieżnik nie może zburzyć iście kamiennego snu Twojego kompana.
Vader:
- Naprawdę uważasz, że zaszyliśmy się tu po to, żeby przyjmować posłów, dyplomatów i ich słowa bez pokrycia?

Avatar Radiotelegrafista
Napchał sobie liści do uszu i spróbował zasnąć znów.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie udało Ci się, tak właściwie nawet nie powinieneś, jak to wartownik, ale główną przyczyną tego było nie poczucie winy, a widok dwóch czerwonych ślepi przyglądających Ci się z odległości przynajmniej ośmiu metrów...

Avatar Radiotelegrafista
O ku*wa.

Ku*wa.

Ku*wa mać.

Mocniej zacisnął harpun w dłoni, ale nie poruszył się i nie spuszczał wzroku z stwora. Jego wolna dłoń powędrowała w stronę Drogomira, klepiąc go, by wstał.

Avatar Vader0PL
-Naprawdę uważam, że nie jest to dobra kryjówka, skoro wiedzą, gdzie wysyłać dyplomatów.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Oczy nie zmieniły położenia ani na moment, a Drogomir obudził się, klnąc pod nosem i ziewając.
- Cooo...? Co jest? Przecież jeszcze ciemno, po kiego mnie szef budzi?
Vader:
- Nikt nigdy nie mówił, że miejsce pobytu enklawy Wróżków i Nagów jest zastrzeżone, było oczywiste od chwili, gdy Nagowie zaczęli się izolować, ale to, że wszyscy wiedzą, gdzie jesteśmy, nie znaczy, że kogokolwiek tu chcemy. Dlaczego nie możesz tego uszanować i odejść, kimkolwiek jesteś?

Avatar Vader0PL
-Bo, jak już wspomniałem, niosę wiadomość do władcy Nagów. Dopiero po jej dostarczeniu będę mógł odejść i wyruszyć do innych, żeby i im dostarczyć to samo. Przykro mi, wypełniam rozkazy. Powiadomiono mnie, że miejscami mogę spotkać... niechęć, jednakże odradzono mi użycie siły, więc pozostało to, co teraz robimy. Załatwienie sprawy słownie.

Avatar Radiotelegrafista
Nic nie mówiąc, pokazał mu palcem by był cicho, po czym wskazał czerwone oczy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
- W takim razie nic nie stoi na przeszkodzie, abyś ruszał dalej w swoją drogę, do kolejnych osób, tutaj tracisz tylko swój, zapewne cenny, czas.
Radio:
- O ku*wa. - skomentował cicho, obawiając się, że jego zwyczajowe darcie mordy sprawi, że bestia, czymkolwiek jest, rzuci się na Was. - Co robimy?

Avatar Radiotelegrafista
- Ku*wa, nie wiem. Na razie się nie rusza. Może jak też będziemy siedzieć spokojnie to se pójdzie? - Spytał retorycznie cichym głosem.

Avatar Vader0PL
-Muszę otrzymać bezpośrednią odmowę, lub zgodę. Mogę tutaj stać, jeżeli to ty dostarczysz mu wiadomość.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
- Tak, dobry pomysł. - przyznał, ale presję tego spojrzenia wytrzymał ledwie kilka sekund, po tym czasie wybiegł z szałasu, a potwór zaryczał i skoczył długim susem za nim, podejmując pościg.
Vader:
- Otrzymałeś już odmowę, ale jeśli chcesz, możesz otrzymać ją również od naszego władcy.

Avatar Radiotelegrafista
- Ku*wa, ty poje**ńcu! - Przeklnął i rzucił się w pościg za zwierzęciem, dzierżąc harpun. Światło zapewniała mu fiolka na szyi.

Avatar Vader0PL
-Dopiero jego zdanie na ten temat może się liczyć.
Podał mu zapieczętowany zwój.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Niewiele tego światła, ale dzięki niemu chociaż nie przewróciłeś się o jakiś wystający korzeń ani nic w tym guście. Po kilkunastu minutach szalonej gonitwy, wiedziony rykami bestii i krzykami Drogomira, zdołałeś trafić na swego kompana, gdy siedział przerażony na drzewie, obejmując pień rękami i nogami.
Vader:
Wróżek nawet nie miał ochoty go otworzyć, udał się od razu do swego pana, pozostawiając Cię pod czujnym okiem swojej gadziej eskorty. Wrócił dopiero po godzinie.
- Zdanie mojego pana i naszego władcy jest niezmienne. Życzysz sobie otrzymać zwój z powrotem?

Avatar Vader0PL
-Może go zachować.
Odwrócił się i odszedł.
Wsparcie Nagów zostało wykluczone.

Avatar Radiotelegrafista
Gorączkowo rozejrzał się dookoła, wymachując harpunem. Gdzie była ta bestia?!

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Najwidoczniej. Strażnicy trzymali się w pobliżu tak długo, aż nie zniknąłeś z pola widzenia wartownika na murach. Niemniej, na pewno jacyś trzymają się gdzieś w pobliżu, chroniąc się w dżungli przed Twoim wzrokiem. Lepiej byłoby opuścić okolicę jak najszybciej, prawda?
Radio:
Dobre pytanie, ale na razie krył się tak dobrze, że nie mogłeś dostrzec go, choćbyś i najbardziej wytrzeszczał oczy... Tak, tutaj potrzebowałbyś wzroku kota lub Drowa, aby dostrzec zamykające się na Twoim gardle kły bestii...

Avatar Radiotelegrafista
Cóż, w tej sytuacji chyba najlepszym wyjściem będzie także...wejście na drzewo. Będzie miał
lepszą pozycję atakowania zwierza. Wskoczył na jakąś gałęź.

Avatar Vader0PL
I tak musi udać się na stare miejsce i czekać na powrót okrętu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Szczęśliwym trafem pierwsze drzewo, na które trafiłeś było wystarczająco grube, aby nie złamać się pod Twoim ciężarem, oraz o gałęziach ustawionych tak, że ułatwiały wspinaczkę. Tak czy siak, wdrapałeś się na nie, tylko co dalej?
Vader:
I nie dać się zabić korsarzom, tudzież liczyć, że to Twój środek transportu nie pójdzie na dno z ich winy.

Avatar Radiotelegrafista
No, miał ułatwioną obronę siebie i Drogomira przed bestią. Był na górze, więc miał dogodną pozycję do rzytu w nią harpunem, czy dwoma.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Na krótką chwilę, gdy księżycowy blask przebił się przez zasłonę gęstych chmur na niebie, dostrzegłeś oblicze bestii: Z grubsza wyglądała jak kot, tylko że znacznie większych rozmiarów, ale osobliwy: O fioletowej sierści, ślepiach w tej samej barwie i czarnych prążkach. Ponadto do standardowych czterech kończyn, zaopatrzonych oczywiście w wysuwane pazury ostre jak brzytwa, dochodziły też kolejne, coś jakby macki ośmiornic, które zdawało Ci się czasem łapać przypadkiem w swoje sieci, ale zamiast przyssawek miały kolce, wyrastały z pleców monstrum i były dwie, a przynajmniej tyle dostrzegłeś. Po chwili chmury znów zasłoniły księżyc, a potwór skrył się w mroku.

Avatar Radiotelegrafista
Ku*wa, być zabitym przez kota to jedna z najmniej męsko brzmiących śmierci...
Albo on zabije kici kici, albo kici kici zabije go.

Przygotował pierwszy z harpunów do rzutu. Gdy tylko księżyc znów oświetli zwierzę, Morzywał pieprznie w nie ostrzem, którym zabija się wieloryby, a w rzucaniu harpunem miał wprawę. To powinno skrzywdzić bestie.

Avatar Vader0PL
Korsarze musieliby trafić nie statek, a jego na platformie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Fakt, ale najpierw trzeba trafić. Mimo to po rzucie nie potrzebowałeś już jakiegokolwiek światła, bo pełen bólu i wściekłości ryk bestii uświadomił Cię, że zwyczajnie nie mogłeś chybić.
Vader:
Na samej platformie nie dopłyniesz do brzegów Verden, a nawet jeśli, to zejdziesz z niej ledwo żywy, wycieńczony i z opóźnieniem sięgającym minimum kilka dni.

Avatar Radiotelegrafista
- Chyba ją trafiłem! Co teraz?! - Zwrócił się panicznie do Drogomira przesiadującego na drugim drzewie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Módl się, żeby poszedł szukać łatwiejszej kolacji! - odkrzyknął i przytulił się mocniej do pnia swojego drzewa, które obejmował rękami i nogami. - No i niech nie potrafi się wspinać! - dodał, a jego słowa miałyby nawet zabawny charakter, gdyby nie okoliczności, bo po chwili usłyszałeś, jak coś drapie w pień drzewa, a choć wiedziałeś co dokładnie, to nie wiedziałeś, czyje to było drzewo.

Avatar Radiotelegrafista
- Drogomir, on do Ciebie idzie?! - Spytał, chcąc się upewnić gdzie jest zwierzę. Drogomir powinien słyszeć, jeśli było to jego drzewo.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie, nie. - odparł z westchnięciem ulgi. - Po prostu włazi na drzewo za nami. - dodał równie spokojnym tonem, aby po chwili zdać sobie sprawę z grozy sytuacji, jaka obecnie się przed Wami (a dokładniej to za Wami) tworzy.

Avatar Radiotelegrafista
- O ch*j. - Mówiąc to, spróbował obrócić się za siebie, by móc dogodnie rzucić pozostałym harpunem w zwierza, o ile go ujrzy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ujrzałeś, a miałeś niesamowite szczęście, bo trafiłeś go, gdy był już w locie. Mimo to wpadł na Twoje drzewo i jakiś czas na nim wisiał, dopóki brak życia i grawitacja nie zrobiły swojego, ściągając go na dół.

Avatar Radiotelegrafista
- Ku*wa, Drogomir, ku*wa zabiłem bydlaka! - Zaskoczony i podekscytowany jednocześnie swym osiągnięciem, spojrzał na księżyc. Mógł ocenić, ile godzin pozostało do świtu?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Najpewniej około czterech, pięciu, góra sześciu, sądząc po pozycji tego ciała niebieskiego na niebie oraz czarnej jak smoła nocy wokół.
- Och... Chwila! Naprawdę? - zapytał, wyraźnie nie mógł uwierzyć w to tak samo jak Ty, jeśli nie bardziej.

Avatar Vader0PL
Dlatego uzgodnił wcześniej, że będzie czekał na powrót ich okrętu. Okrętu tych, którzy tutaj z nim przypłynęli. Byli umówieni, chyba na jutro o tej samej porze.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jeśli nawet jacyś wynajęci piraci, korsarze, kaprzy, czy ktokolwiek to był, Cię zauważyli, to ich kamraci najpewniej zdążyli powiadomić załogi wszystkich okrętów wokół wyspy, że to głupi pomysł z Tobą zadzierać. Niemniej, czas mijał Ci spokojnie, więc cierpliwie doczekałeś powrotu przemytników z ich drowskim kapitanem na czele.

Avatar Radiotelegrafista
- No słuchaj, tak mi się wydaje. Tyle, że z drzewa i tak chyba zlezę jak już widno będzie. Mam nadzieję, że ta bestia nie miała kolegów...- Mówiąc to, usadowił się wygodniej na drzewie. Plecy oparł o drzewo. Może uda mu się załapać na kilka godzin niekomfortowego snu? Byłoby to przydatne, bo już o świcie mógłby zacząć myśleć nad jakimś sposobem powrotu do swej wioski, i rodziny... Nie miał map, ani łodzi, ani zapasów. Drugie i trzecie mógł zdobyć na wyspie, a mapy? Jego mapą będzie musiało być niebo.

Avatar Vader0PL
//Nie, kuhwa, odłóż to w czasie. Roślinki miałem dla kapitana pozbierać ;-;

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Grunt, że masz cel, do którego warto dążyć, a także możliwości i chęci, aby go wykonać. Jeśli chodzi o sen, to podczas zasypiania prawie spadłeś z drzewa, co raczej nie skończyłoby się zbyt przyjemnie, więc szykuje się wprost wspaniała noc.
Vader:
//No to teraz kombinuj, ja o tym pamiętałem od początku, było to załatwić jeszcze, kiedy byłeś na lądzie.//

Avatar Vader0PL
///Mogę prosić o przedłużenie tego, proszę ;-;

Avatar Radiotelegrafista
Ku*wa... Spróbował inaczej obłapać drzewo, tak by mógł bezpiecznie usnąć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
//Pogadaj z kapitanem, on odpłynie, wróć na wyspę, pozbieraj rośliny, wróć tutaj, on przypłynie i mamy szczęśliwe zakończenie?//
Radio:
Udało się, ale do świtu to na siedzeniu się skończyło, mimo że Drogomir jakimś cudem smacznie chrapał całą noc, budząc się dopiero teraz.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku