Miasto Gilgasz.

Avatar maxmaxi123
- Możno bydzie stoć z boku i śmioć się, jok ich załatwiacje?

Avatar
JokTovenson
W takim razie siedział spokojnie i czekał, aż strażnicy pójdą grzecznie spać, z zatrutą bronią w ręce

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
- Można, rybeńko, można... Chyba że też chcesz któremuś przyrżnąć, zostawimy Ci może jednego albo dwóch, jeśli będziesz chciał.
Jok:
Nie stało się to tak od razu, ale liczy się, że w ogóle się udało, prawda? Zwłaszcza, że otwiera Ci to drogę do kolejnych pomieszczeń i pięter tej wieży.

Avatar maxmaxi123
- Judyn storczy. Poćwicze se. Ale żeby był taki odpowiedni do mnie. Nie chce by mi coś zrobił, dobre?

Avatar
JokTovenson
Odczekał jeszcze chwilkę, po czym ruszył wzdłuż korytarza do pierwszych drzwi po prawej stronie, chcąc po cichy zajrzeć do środka

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Pokiwał głową i zostawił Cię na zewnątrz, wracając po kilku minutach, prowadząc za sobą pięciu ludzkich strażników miejskich słusznej postury, z którymi to niezwłocznie ruszył do feralnej karczmy.
Jok:
W środku czekały na Ciebie olbrzymie bogactwa, jednakże nie w postaci klasycznego złota, srebra, klejnotów i tym podobnych skarbów, lecz były to... Suknie. Owszem, wykonane z różnych materiałów, o różnym kolorze i kroju, ale nawet Twoje nieprawione w rozpoznawaniu sukien oko doskonale widziało, że nie są to byle fatałaszki z miejskiego targu, ale ubrania, na jakie mogą pozwolić sobie tylko damy z zamożnego mieszczaństwa, arystokracji i tym podobnych stanów.

Avatar maxmaxi123
Ruszył więc ze swoimi.

Avatar
JokTovenson
Uśmiechnął się szeroko, od ucha do ucha. Uważnie nasłuchując otworzył swój schowek w pustce i zaczął pakować do środka łup, zostawiając dwie suknie najbliżej drzwi

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Nie uszliście daleko, w końcu Krasnolud przypomniał sobie, że nie macie planu, a pakowanie się tam bez niego, to raczej zły plan, więc zatrzymał pochód strażników i wyjaśnił:
- Ja i dwóch ludzi wchodzimy od przodu, jeden zostaje przy drzwiach, żeby nikt nie spie**olił, a reszta idzie na tyły, też tam czeka, a jakby było trzeba, to i wkracza. Jasne?
Jok:
Udało Ci się zapakować wszystkie, spieniężenie łupu nie będzie trudne, ale lepiej nie wręczać sukni nikomu z Gilgasz, jeśli nie chcesz zapłacić za to głową, w końcu rezydentka wieży dość szybko poskłada sobie wszystko w głowie i wyśle na Ciebie swoich siepaczy.

Avatar Attero
Gilgasz, idealne miejsce dla takiego typka jak Aurelio. Wyszedł właśnie ze swojego mieszkania, znajdującego się w jednej ze spokojniejszych dzielnic tego miasta i ruszył przed siebie. A gdzie? Pewnie do portu, mnóstwo podróżnych i kupców, z których można zedrzeć niezłą sumkę. Nawet jeśli jest późno, zawsze można kogoś oszukać, nie? Idzie spokojnym krokiem w stronę portu, wie, że tu jest puki co bezpieczny, więc nie musi się spieszyć.

Avatar maxmaxi123
//Dawaj do straży miejskiej. Fajnie tam.

Avatar Attero
// Alkoholik uzależniony od pokera w straży miejskiej? Aż tak brakuje im ludzi?

Avatar wiewiur500kuba
Attero pisze:
// Alkoholik uzależniony od pokera w straży miejskiej? Aż tak brakuje im ludzi?

// wzięli chłopka ze wsi, więc tak. //

Avatar bandikadi
Stoi przed miastem i patrzy na bramę wjazdową, czeka na zezwolenie strażnika na wejście.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Brodacz rzucił na Ciebie okiem.
- Na, na tyły idzie. Znasz teren, zaprowadzisz tam resztę. Inne pytania?
Attero:
W porcie panuje co prawda mniejszy ruch, niż na głównym rynku bądź długim targu, ale to tylko jedna z niedogodności. Gorszą może być to, że większość potencjalnych ofiar to ludzie bez miedziaka przy duszy, czyli żebracy, bezdomni czy spite wilki morskie. Na szczęście łatwo odnaleźć tu też tych nieco bardziej trzeźwych i bogatych, a i straż miejska rzadko tu zagląda.
Bandi:
Swoje odczekać musiałeś, przed Tobą do miasta weszło kilku podróżnych oraz garść kupieckich wozów i karawan, ale wreszcie się doczekałeś.
- Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? - zapytał jeden ze strażników, zagradzając Ci wraz z kompanem drogę skrzyżowanymi włóczniami. Pozostali czekali kilka kroków dalej, w tym jeden, który najwidoczniej miał spisać odpowiedź na pytanie swojego towarzysza.

Avatar bandikadi
Adamai Raulus, pochodzę właśnie z Gilgasz, jestem najemnikiem dlatego przybyłem do miasta, w celu znalezienia jakiejś roboty.
Czeka, aż strażnicy coś odpowiedzą, lekko podenerwowany.

Avatar maxmaxi123
- Yyy, no mogem spróbować. Kto ze mno idzie?

Avatar JurekBzdurek
Kuba1001 pisze:
Max:
Pokiwał głową i zostawił Cię na zewnątrz, wracając po kilku minutach, prowadząc za sobą pięciu ludzkich strażników miejskich słusznej postury, z którymi to niezwłocznie ruszył do feralnej karczmy.
Jok:
W środku czekały na Ciebie olbrzymie bogactwa, jednakże nie w postaci klasycznego złota, srebra, klejnotów i tym podobnych skarbów, lecz były to... Suknie. Owszem, wykonane z różnych materiałów, o różnym kolorze i kroju, ale nawet Twoje nieprawione w rozpoznawaniu sukien oko doskonale widziało, że nie są to byle fatałaszki z miejskiego targu, ale ubrania, na jakie mogą pozwolić sobie tylko damy z zamożnego mieszczaństwa, arystokracji i tym podobnych stanów.

Zaczął pakować wszystkie poza dwiema najbliżej drzwi do swojej kieszeni w pustce, bardzo uważając, by zdobienia nienarobiły hałasu. W końcu po co komu więcej niż dwie kiecki?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bandi:
//Wypowiedzi postaci zaczynaj myślnikiem.//
Strażnicy nie odpowiedzieli nic, tylko zapisali to, co powiedziałeś i odsunęli się tak, żebyś mógł wejść, ale to i tak wystarczająco, nieprawdaż?
Max:
Krasnolud wzruszył ramionami, a po chwili otrzymałeś odpowiedź, gdy przed szereg wystąpiły trzy osoby: Pierwsi dwaj, Goblin i Hobbit, byli raczej typowymi przedstawicielami swojego gatunku, mężczyzna zaś zdawał się być, mimo swojej tuszy, dobrym wojownikiem, co sugerowała sama postawa, sposób trzymania broni i wiele więcej.
- No, idźta już. - mruknął brodaty strażnik, tupiąc nogą w oczekiwaniu.
Jurek:
Najwidoczniej mieszkańce tej wieży. Lub mieszkankom. Niemniej, obrobiłeś tę garderobę w kilkanaście minut, cicho i bezszmerowo, dokładnie tak, jak to być powinno.

Avatar maxmaxi123
- Za mno.
Powiedział do reszty, czując się jak przywódca bandy. Doprowadził ich na tyły i tam... no, czekał. Liczył, że inni zajmą się resztą.
///Pamiętasz jak tam jego pierścienie na ten dzień czy sam mam poszukać?

Avatar JurekBzdurek
Wyjżał przez drzwi, starając się oszacować, ile jeszcze ma czasu zanim kadzidełko przestanie działać

Avatar bandikadi
Wchodzi do miasta i od razu kieruje się do centrum.Gdy już się tam znalazł wszedł do karczmy.
//Teraz wszystko bedzie sie dzialo w Gilgasz czy jakiś osobny temat z karczmą, chyba, że już takowa istnieje i to tam mam pisać.//

Avatar maxmaxi123
//Wszystko w Gilgasz. Kubuś nie lubi niepotrzebnych tematów na parę postów i zbytniego rozdrabniania miejsc. Jeżeli dobrze pamiętam.

Avatar Attero
Rozgląda się za statkami kupieckimi, żeby tam rozłożyć się z kartami. Im bliżej kupców, tym łatwiej ktoś się złapie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
//Nie pamiętam.//
Pozostali nie mieli nic przeciwko temu, żeby reszta odwaliła całą brudną robotę, ale po kilku minutach do Waszych uszu doszedł odgłos konkretnej rozróby z karczmy, a po kolejnych kilku minutach przez tylne drzwi próbowało uciec dwóch ludzi, wypadałoby coś z tym zrobić.
Jurek:
Przynajmniej kwadrans, na zewnątrz zaś zupełnie nic się nie zmieniło.
Bandi:
Karczm w Gilgasz było wiele, Ty trafiłeś do jednej z nich, najbliższej, czyli "Strudzonego Wędrowca," gdzie zastałeś sztandarowy przykład karczmy, jakich wiele w całym Elarid: Duża izba, a w niej stoły i krzesła, długi kontuar, za nim barman, a za nim z kolei szafka pełna alkoholi. Dalej były drzwi i małe okienko do kuchni, gdzie pewnie karczmarz składał zamówienia. Klientela, zajęta piciem, paleniem, jedzeniem, grą w karty lub kości czy też rozmową składała się z przedstawicieli wielu ras i profesji, jak przystało na karczmę, do tego w tak kosmopolitycznym mieście, jakim było Gilgasz.
Attero:
Najlepiej szukać kupców tam, gdzie innych wilków morskich, czyli w jednej z karczm, bo mało prawdopodobne, żeby ktoś miał ochotę grać w karty na ulicy bądź zaprosić Cię na swój statek.

Avatar maxmaxi123
- Uciekajo!
Krzyknął, po czym rzucił się jak głupi w pogoń za jednym, nie bacząc na to, czy ktokolwiek też zareagował.

Avatar JurekBzdurek
Podszedł więc do kolejnych drzwi i ostrożnie je otworzył

Avatar bandikadi
Zamawia kolejkę.
-Nie wiesz może, czy moge tu znaleźć jaką robote?

Avatar Attero
Po przesiedzeniu tak kilkunastu minut burknął coś pod nosem i zwinął się z kartami. Ciągle miał trochę złota w kieszeni, także swoje kroki skierował do najbliższej karczmy. Jak nic nie ugra, to przynajmniej się napije.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Goblin i Hobbit nawet nie mieli zamiaru Ci towarzyszyć, trzeci strażnik spróbował, ale jego waga i słaba kondycja sprawiły, że szybko odpadł z pogoni i zostałeś sam. Jednakże, sądząc po odgłosach szczęku oręża i przekleństw, przy wejściu też trwała walka, więc jednak na coś się przydali. Na szczęście Twoi przeciwnicy też nie grzeszyli inteligencją, więc uciekali razem, zamiast się rozdzielić, a na dodatek panika dała im się we znaki, przez co zawędrowali do ślepej uliczki. Nie mając wyboru, ustawili się frontem do Ciebie i plecami do ściany, dobywając broni: Jeden sięgnął po krótki miecz wiszący przy pasku, drugi zaś wydobył dwa sztylety. Ustawili się ramię przy ramieniu i czekali na Twój ruch.
Jurek:
Te okazały się już zamknięte, ale Twoja próba najwidoczniej nie uszła uwadze osoby w środku, ponieważ usłyszałeś zbliżające się do drzwi kroki po drugiej ich stronie oraz szczęk klucza przekręcającego się w zamku.
Bandi:
Barman wzruszył ramionami i nalał Ci piwa do kufla.
- Dwa złota. - powiedział, wskazując na kufel. - Nie wiesz może, do czego służy tablica ogłoszeń? - odparł chwilę później swoim pytaniem na Twoje.
Attero:
"Ramiona Syreny" to typowa marynarska karczma w Gilgasz, która nie różniła się od innych prawie że niczym, może poza większą ilością skąpo odzianych ludzkich kelnerek oraz dość monotematyczną klientelą w postaci starych i młodych wilków morskich, przede wszystkim kupców i handlarzy, ewentualnie najemników wynajmujących swoje okręty jako ochronę przed piratami i legalnych kaprów. Powietrze w środku miało również nieco inny zapach, przeważała tu słona morska woda z dodatkiem woni różnych trunków i dymu tytoniowego, ewentualnie Krasnoludzkiego Ziela.

Avatar maxmaxi123
Ha! Ma ich! Dobył miecza, acz nie uniósł go jakoś bojowo, zwyczajnie nim machał.
- Jeśli nie kceta zobaczyć mej potegi, poddojdzie się natychmiost.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Widać, że Twoja mowa odniosła efekt zupełnie przeciwny do zamierzonego i zaraz spojrzeli po sobie, a później roześmiali się, idąc w Twoim kierunku z uniesioną bronią.

Avatar JurekBzdurek
Uśmiechnął się kwaśno, ciesząc się, że zatruł broń jadem otumaniającym. Stanął tuż przy ścianie tak, by móc błyskawicznie wbić sztylet w nogę osoby, która wychodziła

Avatar Kuba1001
Właściciel
Udało Ci się, przy okazji przebiłeś też suknię i usłyszałeś jęk bólu i zdziwienia kobiety, która otworzyła drzwi. Była młoda, stosunkowo ładna, ale sądząc po jej stroju to tylko służka. Po chwili zaczęła okazywać pierwsze objawy działania trucizny i padła na podłogę bez przytomności.

Avatar bandikadi
Podaje karczmiarzowi 2 złota, wypija kolejkę i podchodzi do tablicy ogłoszeń. Zaczyna czytać.

Avatar maxmaxi123
- Naprawdę chceta zostać pokonani, hem?!
Wrzasnął jeszcze głośniej, dobywając włóczni.
//Chyba, że miał też miecz, to wtedy zastąp włócznie właśnie nim. Na pewno wiem, że ma broń straży, ale co wchodzi w jej skład, to już nie pamiętam...

Avatar Attero
Wszedł do karczmy dość spokojnym i na raz pewnym krokiem.
Skierował się natychmiast w stronę baru i usiadł za ladą.
- Jedno piwo. - powiedział do karczmarza i poprawił swój kapelusz z oczu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bandi:
Ogłoszeń było bez liku, najlepiej byłoby zawęzić swoje zainteresowania do jakichś mniej lub bardziej konkretnych, żeby nie tracić czasu na przeszukiwaniu wszystkiego.
Max:
//Miecz, włócznia, tarcza, sztylet.//
Jak widać, bowiem jeden wyrywał się na tyle, że podniósł swój miecz w górę i wyprowadził zamach znad głowy w Twoim kierunku.
Attero:
- Dwa złota. - odparł tamten, mężczyzna o okazałych bokobrodach i łysej głowie, którego postura, liczne blizny i jeszcze liczniejsze tatuaże świadczą o tym, że jest takim samym wilkiem morskim jak jego klientela, tylko że już na zasłużonej emeryturze.

Avatar maxmaxi123
A więc to tak?! Dobra! Pożałują! Niech wiedzą, z kim zadarli! Szybko zaczął biec z krzykiem w kierunku oponenta, tnąc mieczem na lewo i prawo. Nie ważne czy celnie, byleby ciąć. Może coś trafi? No, na to liczył...

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Jesteś absolutnie pewien że tak chcesz to rozegrać?//

Avatar maxmaxi123
//To chopek, weź. On durny jest. Ja bym to zrobił inaczej, ale on to zrobił tak...

Avatar Kuba1001
Właściciel
Twój bitewny zapał został powstrzymany przez wspomniany wcześniej zamach mieczem, który rozpłatałby Twoją czaszkę, gdybyś tylko nie miał na głowie hełmu. Niestety, drugi raz taka akcja już nie przejdzie, nakrycie głowy spadło na bruk, a sam impet ciosu powalił Cię na ziemię. Ten sam bandyta stanął nad Tobą i chwycił miecz oburącz, chcąc wbić Ci go w pierś. Drugi nie miał zamiaru się mieszać i tylko obserwował walkę z boku.

Avatar maxmaxi123
// Chopek dalej trzymał swój?

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Nie napisałem nigdzie, że wytrącił Ci broń z ręki.//

Avatar maxmaxi123
//Upewnienie się.//
Próbował pchnąć mieczem szybciej od swego adwersarza. Również w pierś.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie udało Ci się go dosięgnąć, ale zmusiłeś go do przejścia do obrony, choć nadal leżałeś, a on stał nad Tobą... Chociaż, gdyby to teraz jakoś wykorzystać?

Avatar JurekBzdurek
Cholera! Starał się przyjżeć ranie i w miarę możliwości opatrzeć ją, bardzo nie chciał zabić jakiejś pokojówki

Avatar RayGuy_Player
Quill przechadzał się ulicami podziwiając wygląd miasta.

- no, ładnie się tu urządzili. A to oznacza bogatych ludzi. A im więcej ludzi, tym więcej kłopotów. Coś czuję, że niedługo zarobię trochę złota -

Zaczął szukać jakiejś karczmy, cicho pogwizdując.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku