Właściciel
Dwóch jego byłych żołnierzy zrobiło to samo. Gorzej, gdyż na początku wyskoczyło trzech, ale jeden został zdjęty.
W takim razie zaczął pikować w dół i starał się unikać ognia broni przeciwlotniczej, a po drodze spróbował zlokalizować najlepsze miejsca do lądowania.
Właściciel
Udawało się to, a najbardziej optymalną drogą było miejsce zaznaczone czerwoną flarą przez jednego z Vindictae.
I tam też pikował, aby na odpowiedniej wysokości otworzyć spadochron, a jeśli jeden nie wystarczy, to także ten zapasowy.
Właściciel
Udało się za pierwszym spadochronem, więc zaczął powoli opadać, choć teraz był łatwiejszym celem.
Albo to, albo roztrzaskanie się o glebę, więc wybór niewielki.
Właściciel
I tak zginie.
Koniec końców udało mu się wylądować. Mógłby od razu zginąć z rąk jakiegoś szeregowca z O.H.S, ale jeden z jego byłych żołnierzy wyeliminował go strzelbą.
Skinął mu głową, pozbył się spadochronu i dobył karabinka szturmowego, rozglądając się za wejściem wgłąb kompleksu.
Właściciel
Jeden z jego towarzyszy właśnie podkładał ładunki wybuchowe.
-Jak walnie, to wejdziemy na korytarz!
Pokiwał głową, a w tym czasie starał się ustrzelić każdego żołdaka OHS, który się nawinie.
Właściciel
Na szczęście szeregowcy O.H.S. mieli trochę oleju w głowie i się ukryli.
W sumie szkoda. No to czekał, aż walnie.
Właściciel
Walnęło, aż wesoło. Cała zgraja Vindictae od razu wskoczyła do środka i rozległ się dźwięk wystrzału. Później następny. Na koniec wiadomo było, że to poważna strzelanina.
Poważna strzelanina? Bez niego? No z jakiej paki? Również wpadł do środka, terkocąc wesoło ze swojego karabinu szturmowego do wszystkiego, co się rusza i nie jest z Vindictae.
Właściciel
Tak to załatwił trójkę szeregowców i naukowca. Jednakże kogo to obchodzi? Oddziały przegrupowały się i wycelowały we wszystkie możliwe wejścia. Rozległ się alarm, a sala zaczęła przez lampę świecić co chwilę na czerwono. Niczym w filmach akcji.
W takim razie pora ruszać dalej, przy okazji siejąc jak najwięcej śmierci i zniszczenia po drodze.
Właściciel
-Reszta załogi jest na północ stąd, ruszajmy po nich!
Wysadzili granatnikiem kolejną ścianę i ruszyli dalej. Jeżeli Alex się nie pośpieszy, to będzie albo osłaniał ich plecy, albo będzie pomiędzy początkiem a końcem, przez co sobie nie postrzela.
Wybrał drugą opcję, z doświadczenia wiedział, że ci z tyłu zawsze mają najbardziej przesrane. Niemniej, ruszył razem z resztą grupy.
Właściciel
Ruszył pośrodku, a czterech żołnierzy rozstawiło tarcze, które musieli komuś zajumać. Tak oto ruszył ten pseudoczołg.
No to maszerują niczym rzymscy legioniści w tej formacji pod Kanny... A nie, chwila...
Właściciel
Taak, lepiej pod to wydarzenie się nie przypinać. Mniejsza, dotarli do stołówki O.H.S, gdzie to wywiązała się strzelanina z kucharzami. Makaroniarze nie mieli szans.
W sumie szkoda, jeśli trochę by to przeciągnęli to pewnie przeszliby na ich stronę. No, to gdzie teraz?
Właściciel
Jeden z oddziału ustawił ładunek wybuchowy na ścianie naprzeciwko, a następnie go zdetonował, otwierając przejście dalej.
No to dalej, zapewne ku drugiej grupie i licznym pachołkom OHS.
Właściciel
No cóż, następnymi żołnierzami, których spotkali, byli ich właśni. Wszystkim udało się przeżyć, ale mieli drobne rany i zadrapania.
-I jak?
-Żyjemy. To teraz wracamy do planu?
-A i owszem.
Oddział ruszył dalej, a jeden z żołnierzy ładunkiem wybuchowym zawalił tunel za nimi.
No to dalej, sam znów postarał się maszerować mniej więcej w środku grupy.
Właściciel
No cóż, teraz dla odmiany wysadzili podłogę i zeskoczyli na dół.
-Czwórka tutaj zostaje, osłania resztę!
No, tutaj zaczyna się zabawa! Osłanianie pozostawił jakimś trepom, sam wskoczył do środka.
Właściciel
A ci z towarzyszy, których znał po imieniu, również wskoczyli. W sam środek korytarza, gdzie po obu stronach stali szeregowcy O.H.S. Nie trzeba chyba dodawać, że rozpętała się strzelanina? Na szczęście Francis i Luis chwycili tarcze kuloodporne, tworząc tym samym jakąś formę ochrony.
Schował się za tarczą, aby z tej pozycji prowadzić ostrzał do wrogiego ścierwa.
Właściciel
I tym samym sposobem zlikwidował trzech wrogów.
Ostrzeliwał kolejnych, bo zakończenie tego dnia z jednocyfrową liczbą trupów OHS na koncie było bardziej niż żenujące.
Właściciel
Zabił kolejnych dwóch, tym samym kończąc tutaj sprawy z O.H.S.
-Warto się rozdzielać i załatwić kilka celów?
-Psiamać Jack, trzeba trzymać się razem, żeby nie zginąć.
- Jak raz się zgadzam, w kupie siła, chłopaki.
Właściciel
-Czyli idziemy do więzienia.
Ruszyli dalej.
Właściciel
W międzyczasie zawalili kolejny korytarz, a następnie przebili się przez coś w stylu poczekalni. Teraz zatrzymali się przed potężnymi żelaznymi drzwiami.
- Więcej C4? - zasugerował.
Właściciel
Aion ruchem głowy zaprzeczył.
-Specjalny mechanizm. Więzienie słuszy jednocześnie jako komora gazowa, więc uszkodzenie drzwi sprawi, że wszyscy w środku się uduszą.
- Adi byłby dumny. No dobra, to pokładajcie ten mechanizm, będziemy osłaniać.
Właściciel
Aion podszedł do drzwi, wyciągnął małą kostkę i zaczął grzebać w mechanizmach. Tymczasem z drugiej strony zaatakowali żołnierze O.H.S.
Natychmiast w nich wycelował i zaczął strzelać.
Właściciel
Jednego powalił na amen, drugi dostrał w ramię i upadł, ale przeżyje. Chyba. No cóż, sam Alex musiał się ukryć za tarczą, gdyż wprowadzili LKM'y przeciwko Vindictae.
Tak też zrobił, a gdy już był bezpieczny za osłoną, poczęstował obsługę lekkich karabinów maszynowych granatem odłamkowym.
Właściciel
Granat został trafiony w powietrzu, więc to się nie udało. Tymczasem Luis wyciągnął granatnik i wystrzelił cztery pociski, które załatwiły sprawę i zawaliły korytarz.
//A odłamki nie powinny wtedy je**ąć w powietrzu?//
W takim razie rozejrzał się za innymi możliwymi drogami, którymi mogliby wparować ewentualni wrogowie.
Właściciel
///Odległość///
Na szczęście takowych nie było, a Aion widocznie kończył.
No to czekał: Albo na nowych wrogów, albo na otwarcie wrót.
Właściciel
Aion w końcu skończył.
-Zrobione, można wchodzić.
Zaczekał aż kilku wejdzie przodem, a później ruszył razem z nimi.