Właściciel
Araniel cofnęła się o dwa kroki z lekko skrzywionym wyrazem twarzy, po czym westchnęła, poprawiła włosy, i z całej siły kopnęła w znajdujący się obok głaz. Ten zatrząsł się nienaturalnie, po czym nagle, tuż obok nich, zadrgała cała ziemia, po czym zaczęła się przesuwać, ukazując im po chwili zejście do jakiegoś podziemnego tunelu.
- Trafiłam na to jakiś czas temu, nie wiem kto i po co zbudował te tunele, ale znacznie ułatwiają podróżowanie po Myrthanie, zwłaszcza, kiedy wiesz którym wyjściem je opuścić. - stwierdziła po czym zaczęła schodzić na dół.
I tu pojawiał się problem. Bowiem nigdzie ani w artykule, ani w notatkach, ani niczym innym co mogło się wydawać w jakikolwiek sposób powiązane, nie było nawet słowa o tym, co to za miasto, ani tym bardziej gdzie jest położone. Zupełnie jakby ktoś specjalnie starał się to zataić... Tak czy siak, w zasadzie jedynym tropem mogła być nazwa ulicy, ale to było to tak niewiele, że praktycznie nic aktualnie nie dawało. Cóż, może warto było spróbować zapytać Matthiasa? W końcu to on zgromadził i zorganizował większość tych zapasów.
Timmy uniósł głowę i spojrzał na przebijające się przez korony drzew słońce, na jego podstawie mógł określić, że jest w zasadzie dopiero nieco po południu, mieli więc jeszcze sporo czasu.
- Mam nadzieję, że pozostałe rody są w lepszym stanie niż ten Walona, ciekawi mnie za ile i jak szybko uda się to opylić. - powiedział wyjmując z kieszeni garść pierścieni i przyglądając się im.
- Skrzywienie? - zapytała z uśmiechem. - Tak, pewnie z czyjejś perspektywy może to tak wyglądać. Ale nie wszyscy kapłani mają takie podejście. Niektórzy potrafią nawet odmawiać leczenia własnym ludziom z różnych powodów. Ale ja zawsze wierzyłem, że optymistyczne podejście do innych ludzi i obdarzenie ich pewną ilością zaufania na początek może i jest według niektórych naiwne, ale często się opłaca.
Matthias wraz z Louise zsiedli z konia prowadzonego przez tego pierwszego. Brat stwierdził, że poczeka tutaj, przed dworem, kiedy w międzyczasie jego siostra załatwi to po co tu tak chciała wrócić. Spoglądał przez krótką chwilę na Lou znikającą w dużych, frontowych drzwiach dworu, po czym sam odwrócił głowę i stojąc obok konia, skupił swój wzrok na oświetlanym teraz z góry przez słońce wspaniałym ogrodzie, w którym jak zawsze kwitły ukochane przez niego i rodzinę Goldenbergów, złote róże.
Z dłuższego zamyślenia wybudził go nagły powiew ciepłego powietrza, kiedy odwrócił się w stronę skąd dobiegał, ujrzał wychodzącą z ogrodów Celestię, wraz z jej standardową obstawą. Dziewczynka widząc swojego ulubionego służącego rodu, odesłała gestem ręki rycerzy, na co ci - choć starali się nie tego nie pokazywać - zadowoleni ruszyli w stronę znajdującego się niedaleko zamku.
- Panienka Celestia. - zauważył Matthias kłaniając się nisko. - Widocznie dzisiejsze zajęcia w Akademii były naprawdę krótkie. A może stwierdziłaś, że są nie warte twojego cennego czasu? - zapytał nieco żartobliwie. Wiedział, że w przypadku większości członków rodzin szlacheckich raczej nie mógł sobie na coś takiego pozwolić, jednak wiedział, że mimo swojego niezbyt przyjaznego nastawienia do innych ludzi, jego darzyła z jakiegoś powodu dosyć sympatią.
Ona sama zresztą sama nie potrafiła kiedyś tego do końca wytłumaczyć, z czasem jednak odkryła, że z jakiegoś powodu, kojarzy jej się on z Magnusem, jej dawno zmarłym braciszkiem, zupełnie jakby on i Matthias byli ze sobą w jakiś magiczny sposób połączeni. Nie potrafiła tego wytłumaczyć, i dawno przestała też próbować, ale za każdym razem kiedy tylko widywała się ze swoim służącym, miała wrażenie jakby ten dopiero co rozmawiał z jej bratem. Czasem nawet zastanawiała się, czy to możliwe, żeby on tak naprawdę nigdy nie umarł? Karciła samą siebie za to, wiedziała, że takie marzenia nie mogły przyćmić smutnej prawdy.
Tym razem jednak, miała wrażenie, że wyczuła w Matthiasie coś innego, coś, czego nie czuła nigdy do tej pory. Nie potrafiła tego wytłumaczyć ani nazwać, wydawało się jej to niezwykle podobne do tego, co wyczuła wchodząc do Akademii... Albo i nawet samego wymiaru w którym się znajdowała. Nie było to do końca to samo uczucie, ale coś niezwykle podobnego, coś, czego nie potrafiła wytłumaczyć.
Podbiegła bliżej zadowolona, starając się przy tym przyjrzeć uważnie służącemu, w poszukiwaniu jakichkolwiek zmian w jego wyglądzie, postawie, zapachu, ale wszystko wydawało się takie samo jak zawsze...
- Byłam na wszystkich tych nudnych zajęciach. - odparła stając obok niego uśmiechnięta. - Ale dzisiaj nie działo się praktycznie nic, jedynie zawracali nam głowy jakimiś zasadami... Jakby te dobrego zachowania mi nie wystarczały! - zawołała z lekkim udawanym oburzeniem, po czym oboje wraz z Matthiasem zaśmiali się cicho. - A ty co tu robisz? Myślałam, że masz wolne. - zauważyła nieco zdziwiona.
- Że też Panienka zapamiętuje takie rzeczy! - odparł ze zdumionym głosem. - Cóż, to prawda, jednak moja siostra stwierdziła, że musi po coś wrócić do dworu.
- Hmm... - zastanowiła się przez chwilę Celestia. - Mam nadzieję, że da przy okazji pstryczka w nos mojej głupiej kuzynce!
- Cóż, kto wie... - rzucił z uśmiechem Matthias.
To fakt, choć Celestia Goldenberg raczej nie miała nic przeciwko jego siostrze Louise, tak widocznie strasznie nie lubiła się ona z córką Arnolda, Panią Emely, co widać było przy ich każdym możliwym spotkaniu, gdzie potrafiły dokuczać sobie i dogadywać do utraty tchu.
- Hej Matthiasie... Mogę cię o coś zapytać? - powiedziała po krótkiej ciszy dziewczynka, spuszczając nieco głowę tuż po tym jak upewniła się, że dookoła poza nimi i koniem nikogo nie ma.
- Ależ oczywiście panienko. Służą pomocą nawet kiedy mam wolne. - powiedział z dumą w głosie, zupełnie nie spodziewając się nadchodzącego pytania.
Celestia słysząc to uśmiechnęła się lekko, po czym z powagą uniosła wysoko wzrok i chwytając swoimi delikatnymi dłońmi jego liberię.
- Czy istnieje jakakolwiek szansa, że... Mój braciszek jeszcze żyje?
Matthias poczuł jakby stanęło mu serce. Czy to możliwe, że jakoś dał się odkryć? Czy to możliwe, że ona coś podejrzewa? Przecież upewniłem się, że zatarte zostaną wszelkie możliwe ślady...
Dziewczynka widząc, że jej rozmówca nie odpowiada, zaczęła przyglądać się ze zdziwieniem jego zaniepokojonej twarzy, która wyglądała, jakby jej służący...
Matthias potrząsnął energicznie głową i spojrzał na nią.
- Wybacz Panienko, ale obawiam się, że to niemożliwe. - odpowiedział poważnym, acz lekkim tonem.
- Rozumiem... - szepnęła niepewnie opuszczając głowę. Coś było nie tak, dlaczego tak długo zastanawiał się nad odpowiedzią? Czyżby to jej rodzice kazali mu o tym nie rozmawiać? A może kryło się za tym coś głębszego... - No cóż, w takim razie idę do mamusi, powiedzieć jej, że już wróciłam! - zawołała Celestia puszczając jego ubranie, po czym pomachała mu jeszcze i pobiegła w stronę dworu.
Matthias stał przez krótszą chwilę, po czym odetchnął głęboko.
To niemożliwe żeby czegoś się domyślała... Ale może... Może go wyczuła? Skoro faktycznie wykryto u niej zdolności magiczne... Teraz zapewne jeszcze nie rozumie co to uczucie oznacza, jednak jeśli dalej będzie uczyć się w Akademii... W końcu odkryje prawdę. Nie mogę na to pozwolić...