Właściciel
Rohan
Kiedy wreszcie ją zdjął, twoim oczom ukazała się jego poraniona, pełna blizn twarz z kawałkiem blachy w czole.
- chcesz wiedzieć skąd mam te blizny?
GrandAutismo
Rohan
-Nie będę kłamał jeśli powiem, że tak. Nawet mnie zaintrygowałeś...
Właściciel
Rohan
- lata temu, gdy byłem łasy na pieniądze, trafiłem do gangu - usiadł na fotelu. - była to grupa ludzi którzy ścigali anomalie. Pół ludzie, mutacje, albo tacy z mocami, trochę tego było. Powtarzano nam, że oni nie myślą, że nic nie czują. Nie chciałem w to wierzyć. Każdej nocy dyskretnie pomagałem im uciec, samemu ryzykując życiem, ale nigdy mnie nie złapano. Jednak pewnej nocy usłyszałem coś w pokoju na dole. Zszedłem tam, myśląc, że to mój kot znów się obudził, ale to nie był on. To było... coś, co sam wypuściłem. Rzucił się na mnie i zaczął szarpać pazurami moją twarz, rozrywając mięśnie na strzępy. Jej Towarzyszka dokończyła ich wspólne dzieło tą blachą - przejechał ręką po błyszczącym kawałku metalu. - tego dnia zrozumiałem, że te potwory nie mają nic wspólnego z człowieczeństwem. Okaż im litość, a one okaleczą cię dla zwykłej zabawy
GrandAutismo
Rohan
Czy on się zaczął pocić?
-Och.. To naprawdę wzruszająca historia.. Tak..
Zmieszał się trochę. Chociaż to naprawdę to mało powiedziane. Zamilkł na drobną chwilę i odezwał się po chwili
-Naprawdę ci współczuje.. Ta... Nie wiem jak ci poom.. Ó-c.
Najwyraźniej słowo pomoc także mu było obce
Właściciel
Rohan
- wszystko w porządku?
GrandAutismo
Rohan
-Tak tak! Na pewno nie jestem krwawą bestią i doświadczonym zdrajcą! Nie musisz się o to martwić
Zaczął się nerwowo śmiać.
Właściciel
Rohan
- aha... - pokiwał głową niezbyt przekonany. W końcu założył maskę i zaczął kierować się do wyjścia.
- co do tego atramentu... może kiedyś ci o niej opowiem - wyszedł.
GrandAutismo
Rohan
-Uff
Otarł czoło z potu.
-Teraz jeszcze wymyślić jak zmienić się w wampira i wnoszę się z tej rudery!
Spróbował delikatnie pociągnąć za swojego palca.
Właściciel
Rohan
Strzeliłeś palcem. O dziwo, dopiero teraz zauważyłeś, że znów miałeś kły, ale jakoś nie miałeś ochoty na krew.
GrandAutismo
Rohan
-Nie wiem czemu dzisiaj jestem taki tępy...
Stwierdził i poszedł po walizkę by spakować swoje rzeczy do niej. Zamierza chyba skierować się do Londynu..
Właściciel
Rohan
Walizka nie chce się domknąć.
GrandAutismo
Rohan
Spróbował poszukać drugiej walizki.
Właściciel
Rohan
Znalazłeś trochę mniejszą czarną skórzaną walizkę.
GrandAutismo
Rohan
Spróbował ładnie a równocześnie jak najbardziej ekonomicznie zapakować swoje przedmioty.
Właściciel
Rohan
Udało się. Poczułeś się dumny ze swojej kreacji. Nagle z cienia wyszedł ten staruszek, co wcześniej cię niepokoił.
- no witam Noiverku. To znowu ja
GrandAutismo
Rohan
-Rzeknij mi czy też jesteś wampierzem bo z tego co pamiętam to mam też możliwość teleportacji z cienie.
Właściciel
Rohan
- nie, gdzie tam znowu - wyciągnął rękę przed siebie z dość sporym zegarkiem na nim. - czasoprzestrzenny manipulator materii. Cwane cacko
GrandAutismo
Rohan
-Dobrze. Wybacz, że ciągle pytam.. Ale czemu ten znak na mojej dłoni znikł? Ponoć miałem nawalać się z batalionami piekielnymi...
Właściciel
Rohan
- a co chcesz? No dobra! - wycelował w ciebie jakimś urządzeniem i nagle zjawiłeś się... W magazynie?
- czerwony alarm! - rozległ się głos z megafonu. - bestie przebiły się przez filtr. Powtarzam, wydostały się... To nie jest próba do ku*wy nędzy!
//Dalej na Phobos