//Teraz czekamy na odpis Filiżanki. \\

[Daniel]
Demonica poniosła dziewczynę.

//Witamy ponownie\\

Marta
- Ciekawe co powie pielęgniarka.

Daniel

- Nie wiem, ale oby pomogła. - zaczął lecieć powoli

Daniel
No i lecisz

Daniel

Stara się utrzymać dziewczyną w łapach i dolecieć z nią do gabinetu.

Daniel
Nie byłeś w stanie tego za bardzo zrobić, bo się nogi wyślizgnęły.

Daniel

- Sorki! Nie chciałem! Ludzie, oby się nie połamała...

Marta
- Raczej się nie połamie. Jak chcesz to mogę ją nieść za ciebie.

Marta

- Dzięki za przysługę. - sprawdził czy gdzieś nie popękał

Daniel
Jesteś cały

Marta
Zabiera od Daniela nogi dziewczyny

Daniel

- Dobra, nic mi nie jest. Już myślałem, że pękłem. Chodźmy. - leci do gabinetu

Marta
- Dobrze, że nic tobie jest.

Daniel

- Dzięki! - leci do gabinetu, żeby zawiadomić pielęgniarkę wcześniej

Daniel
Po jakiejś dłuższej chwili doleciałeś.

Daniel

Stara się wejść do środka. Klamki! Największy wróg!

Daniel
Nie udało się.

Daniel

Puka głową kilka razy. Niech wyjdzie!

Daniel
Drzwi otworzyła pielęgniarka i się rozgląda
- Kto puka?

Daniel

- No ja! Mamy nagły wypadek! Jakaś dziewczyna cały dzień jest jakaś nieprzytomna.

Daniel
Pielęgniarka spojrzała na ciebie. Miała sadyzm w oczach.

- Gdzie się to stało?

Daniel

- No tam! Zaprowadzę. - poleciał powoli w kierunku, z którego przybył

Daniel
No i doleciałeś, a za tobą szła pielęgniarka. Kiedy dotarliście na miejsce pielęgniarka była nieco zdziwiona.

- A jej co się stało?

Daniel

- Nie wiemy. Stała przez cały dzień przed mapą podobno.

Daniel
Podeszła do dziewczyny i zaczęła machać jej przed oczyma.

- Żyjesz?

Po uzyskaniu odpowiedzi, a raczej jej braku pielęgniarka powiedziała

- Zanieście ją do mojego gabinetu

//Filiżanka, twoja kolej\\

Daniel

- Może ktoś pomóc? Ja nie dam rady...

Deku

Wchodzi tu razem z Forsetim.

- To gdzie te twoje zombie?

Forseti
-Na piętrze razem z szatanem jeden chyba przy bibliotece nie poślizgnij się na mojej krwi bo biłem się z moim aniołem stróżem -idzie na piętro

Forseti
Mijasz grupę osób: pielęgniarkę szkolną, demonice, anielicę, jakąś ożywioną figurkę, dziewczynę z uszami i ogonem królika. Są oni przy jakiejś dziewczynie, która jest przytomna, ale nie zupełnie

Marta
- Ja mogę. Radzę tobie odpocząć.

Daniel

- Dobrze. - podlatuje do mapy w celu znalezienia sekretariatu

Deku

- Po kiego biłeś się z aniołem stróżem? - idzie za nim

Daniel
Sekretariat był niedaleko

Deku
* Tu wklej odpis Forsetiego*

Forseti
-Ch** pozwolił na wręcz anihilacje mojej rodziny miejscowości i szkoły ale to nie do końca jego wina -idzie dalej

Daniel

Leci tam. Właśnie zdał sobie sprawę, że już trochę tu siedzi, a nie jest jeszcze formalnie uczniem.

Deku

- Jeśli to nie do końca on zawinił to czemu chciałeś go pobić? - idzie dalej, oglądając się na tą grupę ludzi - Małe zamieszanie się zrobiło na korytarzu.

Forseti
-też trochę przez to że wcześniej myślałem że są czystą magią a mają krew i inne takie -idzie dalej

Deku

- Ja tam na aniołach się nie znam, ale biorąc pod uwagę, że przed chwilą mijaliśmy jakąś figurkę, która się normalnie ruszała to chyba wszystko jest możliwe. Dobra, nie chce mi się iść. - wywołał eksplozje na jednej ręce, dosyć mocne, żeby go uniosło na górę. Starał się też trzymać swoje rzeczy

Kenny
Wbił do szkoły
- Ej Forseti! - Krzyknął za nimi

Kenny
Dziewczyna-ważka wleciała za nim.
Cichutko syknęła, zamykając uszy.
- Wiesz w ogóle jak brzmi twój krzyk? Wystarczy podejść. – chwyciła go za ramiona i poleciała w stronę dwójki. Zajebiście wyglądał widok z góry.

Forseti
-To chcesz spróbować nauczyć się magii?

Daniel
No i doleciałeś.

Kenny
- Nie jestem czarodziejem, nie nauczę się magii ale mogę wam pomóc z czyśćcem, i tak nie mam nic lepszego i możesz uznać mnie za darmowego przewodnika - Chwilę nad tym pomyślał - Ale jak chcesz to możesz mi zapłacić za usługi, nie będę narzekał

Kenny
Wylądowała z nim na ziemi i od razu zabrała ręce.

Forseti
-Jaka broń i woda czy krew? Jeśli masz jakąś mocniejszą chorobę broń z krwi może być niezła

Kenny
- Obejdę się bez broni - On umiera, nie zabija, let's keep him pacifist

Kenny i Forseti
- Mogę jakoś pomóc? Zresztą, i tak z wami idę, ale obejdę się bez broni i wody ^^ – powiedziała. Gwizdnęła lekko. Smok podfrunął do niej.
- To również nasz towarzysz.

//Psst. Filiżanko. Nie chcę pośpieszać, czy coś, ale musimy przenieść tamtą dziewczynę do gabinetu pielęgniarki\\

//o
Na Nanę - Bananę zapomniałam ;-;//

Forseti
-Chyba czegoś nie zrozumiałaś woda jest nam po to by zamienić ją w bronie z lodu
//zaraz dam odpowiedniego arta

[Kenny]
- To pomyłka, ale dobrze.

Forseti
-dobra to idę po zombie-idzie dalej
//
Coś w tym stylu to będzie