Afrodyta:
Zapanowała na chwilę cisza.
Kelnerka przyniosła Śmierci sok.
- Wasze pizze będą za kilka minut.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Chyba jej przyniesie podpaloną, ale ok.
- Dziękuję. - miała ochotę oderwać jej głowę, ale się powstrzymała.
Afrodyta:
- Nie dziękuj, w polu odpracujesz - powiedziała kelnerka i wróciła za ladę.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Wiesz o co jej chodziło? - spytała głosem, jakby miała zamiar kogoś zabić. Ale spokojnym. Nie panowała nad tą umiejętnością.
Afrodyta:
- Chyba chce, żebyś tą pizzę w polu odpracowała. W sensie pracą na roli.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Uderzyła się czołem o blat.
Ale nie mocno, po prostu by nie widzieć zbyt wiele z góry.
- Nie mam siły. - jęknęła, tym razem głosem naprawdę wku*wionym, nie wkurzonym, i zmęczonym zarazem.
Afrodyta:
- Wiesz, jak orząc pole umrzesz z wyczerpania to przynajmniej się spotkasz znowu ze mną - uśmiechnął się krzywo.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Jak będę musiała pracować na polu, pierwsze co zrobię to wybiję każdą z nich po kolei za rasizm. - jęknęła, ale teraz jej głos brzmiał, jak głęboki, poważny bas.
Właściciel
Ray
- wszyscy gotowi? - upewnił się, czy wszyscy siedzą w samochodzie.
Rose
- ja jestem - odparła bez zastanowienia.
Afrodyta:
- Zawsze istnieje szansa, że żartowała.
Stella:
- GOTOWA! - uśmiechnęła się szeroko.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Podniosła się do siadu.
- Yhy. - mruknęła, tym razem już całkowicie spokojnie i swoim normalnym głosem.
Właściciel
Ray
- no to jedziemy - odpalił samochód i pojechał do domu.
//Jak by ktoś pytał - Ray mieszka w kawalerce
Afrodyta:
Po chwili kelnerka przyniosła im ich pizze.
- Macie legitymacje czy odpracowujecie posiłek w polu na tyłach restauracji?
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- A nie można zapłacić?
Afrodyta:
- W teorii można, ale ktoś musi zebrać ziemniaki. To co, legitkę czy pole?
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- W takim razie nie chcę tej pizzy :)
Afrodyta:
- Zamówiła ją pani przecież.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Zmieniłam plany, przecież.
Afrodyta:
- A mnie to gówno obchodzi, pani zamawiała, pani pokazuje legitkę lub odrabia w polu, innych opcji pani nie ma.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
rzuciła tym kubkiem z parującą herbatą w kelnerkę, po czym szybko wyszła trzaskając szklanymi drzwiami.
Afrodyta:
Nagle znalazła się z powrotem tam gdzie siedziała wcześniej. Kelnerka widocznie złapała kubek i lecącą zawartość, bo piła teraz herbatę Afrodyty z obojętną miną.
- Nic z tego mała. Legitka czy praca na roli?
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Nic z tego, duża. - powiedziała z wku*wem.
Afrodyta:
- Czyli sprzątanie odchodów po Cerberze?
Nagle Afrodyta znalazła się w piwnicy pizzerii. Ciasne, duszne pomieszczenie, pełne niedojedzonych resztek zwierzyny i... psich odchodów. Ale nie byle jakich, bo każdy był wielkości człowieka. A piwnica sama w sobie okazała się nie mieć drzwi, okien ani niczego takiego. Jedynym oświetleniem były świece w kinkietach, a jedynym towarzyszem śpiący Cerber i muchy zlatujące się do jego odchodów. Może jednak lepiej było zebrać te ziemniaki póki była szansa... albo pokazać tej kobiecie legitymację szkolną. Teraz to pewnie wypuści ją dopiero jak wszystkie odchody trafią do osadzonego w ścianie scypu (którym ucieczka była kiepskim pomysłem - był cały wyklejony psim gównem). No Afrodytko, nagrabiłaś sobie.
Filizaneczkaherbaty
//Really?
Afrodyta
- Nie! - krzyknęła, tak, ponieważ wiedziała, że dźwięk w większości dociera do osoby teleportującej.
Afrodyta:
Odpowiedziała jej cisza. No cóż, wygląda na to, że trochę sobie tu posiedzisz. A śmierdzi w cholerę. A nawet bardziej.
Afrodyta:
Siedziała tam już kilka godzin.
Może jednak warto serio posprzątać?
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Rozejrzała się.
Czy były tu jakiekolwiek rzeczy do sprzątania?
Afrodyta:
Odchody wielkości człowieka i scyp na nie. Ale nic by je tam przetransportować. Może trzeba je przetoczyć? W sensie, rękoma.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Rozejrzała się uważniej, przyglądając się także miejscom za Cerberem.
Afrodyta:
Za Cerberem znalazła zestaw gumowych rękawiczek. Ale nic więcej. A piesiula poruszył się energicznie przez sen.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Psy to nic strasznego.
Wzięła te gumowe rękawiczki.
Afrodyta:
No ale trzeba mu przyznać, że uroczy.
A nawet potrójnie uroczy psiula! ♡
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Uśmiechnęła się.
Uwielbiała pieski.
Ale teraz śpi i nie wolno mu przeszkadzać.
Afrodyta:
Na dodatek trzeba po nim posprzątać.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
To, że nadano mi imię bogini piękności, nie oznacza, że jestem tępa.
Afrodyta:
To czemu nadal nie sprzątasz?
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Bo pieski są słodziutkie.
Afrodyta
Ano są. Ale posprzątać też trzeba.
Afrodyta
Stwierdziła, że psy są słudziutkie - ano są.
Znalazła rękawice, ale sprzątać nie zaczęła.
Z rękawicami czy bez - trzeba to zrobić.
//Czego nie zrozumiałaś .-.
Filizaneczkaherbaty
//a spkk, nie zrozumiałam najpierw XD
Afrodyta
Ubrała te rękawice i zaczęła sprzątać.
Afrodyta
Nie szło jej źle. Śmierdziało okropnie, ale szło jej to raczej dość szybko i sprawnie.
Afrodyta
Ciężka robota, ale szybko widać rezultaty. W pomieszczeniu było coraz czyściej i mniej śmierdząco. Jeszcze tylko trzy!
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Sprzątnęła te trzy i w sumie było to dla niej trochę trudne, ale raczej przez swoje zamiłowanie do sportu, nie było to dla niej ciężkie.
Afrodyta:
Posprzątane! Nagle pojawiła się z powrotem w pizzerii. Nikogo tam nie było oprócz kelnerki i... Śmierci. Czekał na nią przez te kilka godzin? Wow. Jak miło.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Kiedy skończyła, od razu wyrzuciła w te odchody i rękawiczki.
Przez chwilę nie zrozumiała co się dzieje.
Uśmiechnęła się.
- Dzięki, Śmierć.
Afrodyta
- Nie ma za co - pokazał kelnerce legitymację szkolną na dowód, że może jeść za darmo, po czym wstał od stołu i podszedł do Afrodyty - Swoją drogą, dlaczego tak bardzo nie chciałaś pokazać swojej? Wtedy nie musiałabyś tego robić.
//Też mnie to dziwi. Kelnerka z trzy razy pytała Afrodytę o legitymację szkolną.
Filizaneczkaherbaty
//Afrodyta nie ma legitymacji szkolnej :'(
Afrodyta
- Gdy właśnie się spotkaliśmy, szłam odetchnąć chwilę po podróży. Miałam w końcu trochę daleko. I nie zdążyłam załatwić legitymacji.
Afrodyta:
- Ah, no to wszystko jasne. I co tam na dole u Cerbera? Bidula dawno nie był na spacerze, bo ludzie się go boją.