Marequel pisze:
dają dowody że sama koncepcja istoty wszechmogącej nie ma prawa bytu.
sotvidskote pisze:
W którym miejscu biologia i fizyka zaprzeczają możliwości istnienia istoty wszechmogącej?
Baturaj pisze:
No nie. Nie.
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Jeśli coś jest niefizyczne i nie wpływa na świat fizyczny, to uwzględnianie istnienia tego czegoś jest kompletnie niepotrzebne
bo nigdy nic to nie zmieni w naszym życiu tak jak mój niewidzialny, duchowy smok w piwnicy
Kabaczek15 pisze:
Pośrednie dowody. Czyli pośrednio zaprzeczają, a nie w pełni zaprzeczają
Baturaj pisze:
No nie. Nie.
Baturaj pisze:
Dla nauki tak. Ale chyba zapominasz, że w życiu jest coś poza nauką.
No wiesz, nawet jeśli bezpośrednio i fizycznie nic nie zmieni, to jednak religia ma mnóstwo pozytywnych aspektów.
Jednakże jeśli to coś wpływa na świat fizyczny, to da się to zaobserwować.
Marequel pisze:Nie mniej jeśli by się już czepiać szczegółów to zawsze można również uznać to za np. skutki awarii elektrowni czyli są więcej niż dwie drogi tego, że zwłoki są napromieniowane i tak samo może być z tymi pośrednimi dowodami na brak Boga. Nie koniecznie mogą one być 100-procentowymi dowodami, a jedynie spekulacją
Jeśli dostaniesz do przebadania zwłoki i będziesz badać czujnikiem promieniowania różne części ciala w wyniku czego wyjdzie ci że erytrocyty są tak samo napromieniowane jak powietrze do okoła, wątroba znacznie bardziej od powietrza, a komórki mózgu i trzustki są znacznie mniej radioaktywne, to nie wiedząc nic o tym co sie dzieje w polityce, nje widząc krateru ami grzyba, masz dowód że około pół roku temu gdzieś jakiś po*** sie bawił uranem. Po obserwacjach i pomiarach w "losowych" miejscach można udowodnić o wiele więcej niż sie może wydawać
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Ja ogólnie mówię teraz z punktu widzenia nauki :v
To, czy metafizyka jest ważna zależy od filozofii.
I chodziło mi o skutki których nie potrafimy wyjaśnić. Coś co zaprzecza każdej innej teorii. Metafizyka to ostatnia deska ratunku, plan Z i rzecz której chcesz unikać.
sotvidskote pisze:
Da się zaobserowować najwyżej skutek, ale wtedy takie coś jest dla oczu postronnych zbiegiem okoliczności, halucynacją, a nie naukowo udowadnialnym wpływem niefizycznego na fizyczne
Kabaczek15 pisze:
Nie mniej jeśli by się już czepiać szczegółów to zawsze można również uznać to za np. skutki awarii elektrowni czyli są więcej niż dwie drogi tego, że zwłoki są napromieniowane i tak samo może być z tymi pośrednimi dowodami na brak Boga. Nie koniecznie mogą one być 100-procentowymi dowodami, a jedynie spekulacją
Marequel pisze:
Ciekawa teza. Jakie masz na nią przesłanki?
sotvidskote pisze:
Jeśli coś by było niefizyczne i miałoby zdolność manipulowania zdarzeniami, człowiek jedynie zobaczyłby skutek, bo byt niefizyczny nie potrzebuje pokładów fizycznej energii, aby coś fizycznie zmienić, jeśli te dwa światy są mocno powiązane ze sobą. Nie wiem czy mam jakieś racjonalne przesłanki by tak uważać, nie mam pojęcia jak to miałoby w praktyce działać, jeśli ktoś wie, to najpewniej kłamie :) ale wierzę w świat niefizyczny i jego bezpośredni wpływ na nas, nie wiem czy dałoby się go naukowo zbadać.
Dla ludzi i nauki jest schizofrenia, gigantyczne zbiegi okoliczności, halucynacje, a dla ludzi i religii są opętania, cudy, objawienia
Kabaczek15 pisze:
Marequel
Teraz powiedziałeś bardzo szczegółowy model. I dobrze, bo pokazuje on wielką ilość czynników i poszlak, a chodzi tylko o napromieniowanie. Sądzę więc, że w przypadku Boga to skomplikowanie jest znacznie większe, bo nie chodzi o zwłoki i radioaktywność tylko o istotę absolutną i trudne obszary nauki jak fizyka kwantowa. W tym co opisałeś mamy kawę na ławę odnośnie zrozumienia czym są wszystkie czynniki tam występujące, ale tutaj chodzi o Boga którego nie da się zrozumieć i np. już tą fizykę kwantową, która nadal skrywa wiele tajemnic chociaż na szczęście jesteśmy coraz bliżej ich poznania i wyjaśnienia. Nie mniej wszystko to jest arcyskomlikowane i wielu czynników które są ważne, moglibyśmy nie zrozumieć.
A podkreślam że to prawda iż wiara i nauka się uzupełniają, ale w tym wypadku stawiamy je w opozycji przeciwko siebie, więc w ten sposób nie szukamy w nich uzupełnienia tylko wymuszamy poruszanie się na dwóch osobnych płaszczyznach i nie staramy się ich połączyć. To wszystko sprawia że cała sprawa nie jest taka łatwa i wszelka tego sposobu dedykcja może przynieść błędne wnioski. To tak jakby się kłócić co jest ważniejsze w cząsteczce wody: wodór czy tlen? No bez sensu, skoro one w całości dopiero uzupełniają się i tworzą H2O
Marequel pisze:Wiara uzupełnia naukę w ten sposób, że jest wiele rzeczy nie do wytłumaczenia i wiele pytań na które nie znamy odpowiedzi. Często są to pytania natury filozoficznej. Wiara pomaga nam na to odpowiedzieć lub chociaż zbliżać się do poznania tego. Oczywiście wiara nie może zastąpić nauki, bo gdyby mogła to to rozgraniczenie byłoby bez sensu. Chodzi o to, że wiara pomaga nam wyjaśnić różne zagadnienia w "sferze niematerialnej". Co do tych niezgodności nauki z Biblia to jest wiele czynników, które są w to wmieszane. Jest to m.in. zła interpretacja, nadinterpretacja, podzielone głosy, niezrozumienie, błędy w tłumaczenie (bo one też potrafią coś namieszać). Głównie chodzi mi o to, że nie jest to wina samej treści, a to że człowiek źlee ją rozumie i czasami nie chce jej zrozumieć.
Pozwoliłem sobie podzielić twoją wypowiedź na 2 części. Nie zmieniłem żadnej litery więc sens został taki sam.
No ale dobra zacznijmy od końca bo wygląda mi to jak formułka typu "bez urazy ale...".
Jak dokładnie wiara uzupełnia naukę?
Jeśli tak, to która wiara i czemu akurat ta konkretna?
W końcu praktycznie każda jest inna i w większości nie do pogodzenia z innymi.
Rola kapłana dawno rozdzieliła sie na naukowców i duchownych. Bardzo często (prawie że w każdym wypadku praktycznie) pojawiają sie sprzeczności w tym co podpowiada religia a tym co nauka. Z tego co widzę to zwykle w takich przypadkach mówi się że ten fragment to tylko metafora i nauka ma racje. Wygląda to tak jakby prędzej czy później miało wyjść że nic w świętych księgach nie jest pisane na poważnie. Gdzie tu jest uzupełnienie do nauki. Nie widzę nigdzie powiązania i byłbym wdzięczny za wskazanie go. Do tej pory zwykle tak to wyglądało, jeśli miałoby sie to zmienić to potrzeba do tego przesłanki albo czegokolwiek, by móc na to wskazywać. Jeśli widzisz jadący samochód to raczej nie spodziewasz sie z dupy zakręci i walnie w ściane bez przesłanek na to wskazujących np to że jest pod wpływem lub nie spał od paru dni i w każdej chwili może stracić przytomność.
Marequel pisze:Wiem, to była przenośnia i nie mogłem nic innego wymyślić co by pasowało, ale mniejsza z tym...
A co do stwierdzenia na końcu to wodór jest ważniejszy, bo jeśli nie byłoby wodoru to tlen też by sie nigdy nie pojawił. Bez tlenu nie masz tylko połowy składników. Bez wodoru nie masz żadnego. Dyskusja bezsensowna ale może być punktem badań do dalszych rozważań pytań i rozwoju.
Marequel pisze:To prawda że można znaleźć "poszlaki po Bogu" i je zbadać/zrozumieć itp. ale w przypadku Boga jest inaczej. O ile ślady boskiej interwencji można w miarę zmierzyć i przewidzieć, to Bóg jest absolutem, którego nikt nie może w pełni zrozumieć. Boga nie da się zmierzyć, zbadać, przewidzieć itp. można go zrozumieć po części, ale nigdy w pełni. Można się czegoś po Nim spodziewać, ale nigdy nie mamy pewności, bo właśnie jedną z jego cech jest to, iż jest ponad nami, a my jesteśmy ograniczeni
Tak, jeśli mowa o istocie absolutnej która może wszystko to faktycznie, jest tak jak mówisz, ale efekty tego są zupełnie inne. Tak samo szlak logiczny który trzeba przejść jest inny. Biegnie w dokładnie odwrotnym kierunku. Żeby mówić o istocie tego typu trzeba znaleźć jakieś jej ślady. Rzeczy w których bardziej prawdopodobne jest to że są efektem boskiej interwencji niż poprostu przypadku. Byłoby to cholernie skomplikowane. Dopiero potem należałoby badać cechy tej istoty, jej możliwości i najlepiej tyle ile sie da. Ale w przypadku gdy mowa o konkretnie Bogu, to sprawa jest zdecydowanie prostrza. Mamy dokładnie opisane jego cechy więc dokładnie potrafimy określić czego można by sie po nim spodziewać i tam szukać jego obecności. W tym wypadku słyszymy o chińczyku więc szukamy napromieniowanych zwłok. Gdy punktem startowym są zwłoki musimy brać pod uwagę dziesiątki scenariuszy i wsztstkie po koleii odrzucać aż zostanie ta jedna prawdziwa, ale jeśli zaczynamy od chińczyka, wystarczą jedne zwłoki które sie napromieniowały nie tam gdzie powinny, albo jedne które są czyste mimo że nie miałyby prawa być, by stwierdzić że ten chińczyk o którym mowa uranem sie nie bawił.
Marequel pisze:Bo znajdujemy w niej to uzupełnienie
To cały czas była analogia odnośnie tego że dlaczego ze wszystkich możliwości wybieramy jako tą jedną którą uzupełniamy naukę akurat tą którą wybieramy