Konto usunięte
- Nie wiem. I nie podoba mi się to. Ale póki płaci i nam nie przeszkadza, brzmi dobrze. To wrócę jutro. - Odwracając się szybko, znów znalazł się w barze.
Właścicielka
A tam nadal był Mike, służący za barmana.
Konto usunięte
Usiadł obok baru. Spojrzał na grubego. - Wiesz gdzie jest ta dziewczyna? - Odwrócił wzrok na ścianę.
Właścicielka
- Mieszka w slumsach, niedaleko. - Podał Ci adres. - A co? Chcesz ją pocieszyć?
Konto usunięte
Zmrużył oczy, ignorując pytanie. - Dzięki. - Wstał natychmiastowo ze stołka, niemalże go przewracając. Wyszedł z klubu, uderzając drzwi barkiem. Wsiadłszy na motocykl. pojechał na podany adres.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Niffin:
Po paru minutach dojechałeś do siedziby gangu, zaparkowałeś obok. Vanessa zsiadła z motocyklu i skierowała się do środka.
Konto usunięte
Wszedł za nią, idąc powoli.
Właścicielka
Trafiłeś do głównej sali. Motocykliści pili trunki, niektórzy spoglądali na tancerki a inni grali w pokera. Znajoma Ci kobieta stała za ladą w barze.
Konto usunięte
Z ochotą lekkiego upicia się, usiadł przy barze.
Właścicielka
- Co podać? - Spytała uśmiechnięta.
Konto usunięte
- Uh, coś mocniejszego. - Nie zwracając uwagi na uśmiech, wbił wzrok w dekolt barmanki.
Właścicielka
Cóż... Było na co popatrzeć a Vanessa nalała Ci drinka.
Konto usunięte
Pozbył się zawartości kieliszka, wlewając ją do ust. Nie przerwał poprzedniej czynności, zamawiając kolejnego drinka.
Właścicielka
Faktycznie, drink był mocny. Kobieta polała ci kolejnego.
- Tylko żebyś później tego nie żałował...
Konto usunięte
- Nie wiem czy chcę dochodzić do stanu, w którym później będę tego żałował. Na razie się nie ograniczam. - Wypił szybko.
Właścicielka
- Jak sobie chcesz. Kolejny? - Spytała gdy wypiłeś.
Właścicielka
Skinęła głową po czym nalała Ci następnego.
Konto usunięte
Po czym skończył następnego. - Dzięki.
Właścicielka
- Nie ma za co. - Odparła. - Może opowiesz coś ciekawego?
Konto usunięte
- Nie. - Skończył pić. Ziewnął. - Powinienem wracać do domu.
Właścicielka
- Mm... Jest dosyć wcześnie, ale okej. Przecież nie będę Cię zatrzymywać. Do zobaczenia, czy coś.
Konto usunięte
Nie odpowiedział. Wyszedł z klubu. Pojechał do domu.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Niffin:
Po paru minutach dojechałeś do klubu swoim motocyklem, zaparkowałeś obok.
Konto usunięte
Szedł powoli. Poprawiając kołnierz swej kurtki, kroczył powoli w stronę biura szefa. nie oglądając się.
Właścicielka
Szybko więc do niego trafiłeś a on nadal siedział tam za biurkiem paląc papierosa.
- Witaj, Wade. O co chodzi?
Konto usunięte
- O robotę. - Rzekł kolokwialnie, patrząc w stronę szefa.
Właścicielka
- A, tak. Mam ostatnie zlecenie od Todda... Właściwie jeszcze nie wiem, czy powinniśmy to zrobić. On chce żeby zabić Dona Salvatore. To nie będzie łatwe, ani przyjemne. Jednakowoż dla wykonawcy nagroda to pięćdziesiąt tysięcy dolarów a dla gangu dwadzieścia pięć.
Konto usunięte
- Co do cholery? - Jego oczy rozszerzyły się. - Zdecydowanie nie powinniśmy tego robić. Nie wiem, czym Włosi mu podpadli... - Westchnął głośno. - Ani skąd ma tyle pieniędzy. - Pomyślał o sporej nagrodzie. - Nie wiem, mógłbym zaryzykować. Nie mam wiele do stracenia.
Właścicielka
- Przemyśl to. Mogę Ci zaoferować kilku ludzi do pomocy, jeśli będziesz tego chciał. Właściwie pytaj o co chcesz jeśli masz zamiar się tego podjąć. Teraz radziłbym Ci w spokoju o tym pomyśleć a potem powiadomić mnie o decyzji.
Konto usunięte
- Przemyślę. Musiałbym się dozbroić. Pomoc się przyda. Co wiadomo o Salvatore? Czy Todd mówił coś więcej?
Właścicielka
- To stary, ale groźny typ. Zwykle przesiaduje w swojej rezydencji i tam rozkazuje swoim ludziom. Ma od cholery ochrony. Ponoć jutro wybiera się na rejs po oceanie, jakoś w południe. Mógłbyś go załatwić przed wyjazdem, w willi, w trakcie jazdy do portu albo już na wodzie ale musiałbyś sobie załatwić jakąś łódź jeśli potrafisz ją obsługiwać.
Konto usunięte
- O której dokładnie odpływa? - Zastanowił się. - Mógłbym gdzieś się ukryć, poczekać... Z jakimś karabinem... Gdyby wchodził na statek, dałoby się go zdjąć.
Właścicielka
Zamyślił się na chwilę.
- O trzynastej trzydzieści. Na pewno znajdziesz jakiś dach nieopodal... Ale będziesz potrzebować karabinu snajperskiego. Masz pozwolenie na broń?
Konto usunięte
- Czy wyglądam na kogoś z pozwoleniem na broń? Coś się wymyśli. - Wzruszył ramionami. - Jeszcze coś, co powinienem wiedzieć?
Właścicielka
- Nie, raczej nie. Możesz już iść. - Mruknął.
Konto usunięte
Nie chciało mu się odpowiadać na mruknięcia. Kierowany lekkim głodem, wbrew swym nawykom żywieniowym udał się do McDonald's. Miał ochotę po prostu się nażreć.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Killer:
// Powrót do tego miejsca... Po innej stronie barykady, to musi być dla ciebie dziwne xD //
W biurze zastałeś wysokiego łysego mężczyznę o dużej, krzaczastej brodzie. Siedział za biurkiem z nogami położonymi na meblu.
- Kim jesteś i czego chcesz, hm? - Obok niego leżał obrzyn a w kieszeni prawdopodobnie miał jakiś pistolet. Na sobie nosił oczywiście kurtkę gangu.
-Jeden z waszych, Vanessa, mnie tu przysłała po "werbunku" w celu "wtajemniczenia w resztę"...czy jakoś tak. Więc jestem.
Właścicielka
- A, rozumiem. Czym dilujesz? - Zapytał, jakby wiedział od razu czym się zajmujezs.
-Koka, hera...do wyboru do koloru.
Właścicielka
- Rozumiem. Chętnie przyjmiemy nowych członków... Potrafisz posługiwać się bronią palną, jak mniemam?
Na to odpowiedział lekkim wysunięciem broni z kieszeni by było widać rękojeść postoletu.
-Pytasz dzika czy sra w lesie?
Właścicielka
- Mhm, świetnie. - Mruknął. - Dobrze, możesz do nas dołączyć. Ale wpierw... Musisz zdobyć nasze zaufanie, wiesz, taka tradycja... Wykonasz dla nas parę robótek, my ci zapłacimy, a gdy wszyscy uznają, że już czas, dokonamy inicjacji i dostaniesz kurtkę, motocykl i tatuaż... - Mężczyzna wyraźnie był zmęczony gadaniem tej samej kwestii. Wcześniej musiało być tu więcej takich ludzi jak ty.
-Rozumiem. To od czego zaczynam?
Właścicielka
- Gruby Mike ma problem z dostawą alkoholu, powinna przyjść już dwa dni temu. Podejrzewamy, że bus zwinęli jacyś złodzieje z ulicy, którzy próbują zaistnieć w tym świecie próbując to sprzedać. Idź do niego, jest tutejszym barmanem. Pomóż mu, a na pewno cię poprze.
-Się robi, "szefie". -odparł, po czym wyszedł z pokoju i skierował się do baru za Grubym Mike'm.