Właścicielka
Westchnęła cicho i zaczęła patrzeć na wnętrze klubu, czyli też na innych motocyklistów.
Konto usunięte
- Nie podoba ci się ta praca? - Otworzył się trochę. Dopijając trunek, spojrzał na dziewczynę.
Właścicielka
- Dobre pytanie. Z początku ją lubiłam... Ale teraz zaczęła mnie nudzić. Byłam na paru akcjach z chłopakami. Ponoć niedługo dadzą mi szansę do wykazania się i wtedy może będę brana częściej na jakieś zlecenia i tak dalej.
Konto usunięte
- Trudno się przebić. - Przyznał, z doświadczenia. - No. Jak masz na imię? - Dość nieudolnie starał się skleić jakąkolwiek konwersację.
Właścicielka
- Vanessa. - Odpowiedziała krótko.
Konto usunięte
- Ładnie. - Skomentował, również nie przedłużając. - Jestem Wade.
Właścicielka
- Miło Cię poznać. - Uśmiechnęła się. - Więc... Czemu właściwie chciałeś dołączyć do Przodków?
Konto usunięte
Myślał przez moment. - Problemy finansowe, chyba. Przynajmniej tak było na początku. Co z tobą?
Właścicielka
- Mój brat należał do Przodków. Gdy zginął... - Zatrzymała się na chwilę, spojrzała na podłogę. - Postanowiłam dołączyć. Nie wiem czemu. Pomyślałam, że powinnam.
Konto usunięte
- Może i powinnaś. Przykro mi. - zapauzował, rozmyślał dłuższą chwilę.
Właścicielka
Ona też rozmyślała, nie wiedząc co powiedzieć. W końcu jednak się odezwała.
- Co powiesz na kawę, jutro?
Konto usunięte
- Zobaczę jak się uwinę z robotą. Jeśli pójdzie szybko, to czemu nie. Godzina i miejsce?
Właścicielka
- Siedemnasta. Proponuję Moonbuckets, w Downtown.
Konto usunięte
- Postaram się. - Siedział w barze jeszcze przez jakiś czas. Potem udał się do przyczepy, z zamiarem odpoczynku.
Właścicielka
- Do zobaczenia! - Usłyszałeś na pożegnanie.
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Niffin:
Po paru minutach jazdy trafiłeś do klubu.
Konto usunięte
Wszedł do środka, idąc w stronę baru. Znowu zlustrował wzrokiem naprawioną ścianę.
Właścicielka
Przy barze nadal stała Vanessa, tym razem czyściła ladę.
- Już wróciłeś?
Konto usunięte
- Chyba. - Spojrzał na barmankę przez moment. Gdy ten dobiegł końca. jego spojrzenie znów skierowało się na załataną ścianę. Usiadł obok baru.
Właścicielka
- Co cię interesuje w tej ścianie, co? - Zapytała nieco zdziwiona i zaciekawiona.
Konto usunięte
Zaczął patrzeć na rozmówczynię, unosząc jedną brew. - Nic. - Nie odrywał wzroku od oczu barmanki. - Absolutnie nic.
Właścicielka
Ona też patrzyła Ci w oczy, ale po jakimś czasie odwróciła wzrok i zaczęła patrzeć na innych ludzi. Po chwili jednak spojrzała znów na Ciebie.
- Coś podać? - Uśmiechnęła się.
Konto usunięte
- Nie. Przyszedłem... - przerwał na moment - Przyszedłem. Po prostu. Nie zasnę i muszę gdzieś siedzieć.
Właścicielka
- Zatem miłego siedzenia. Choć przyznam, że będziesz się tu nudził.
Konto usunięte
- Nie bardziej niż w innych miejscach które mam do wyboru. - siedział, przejeżdżając oczyma a to po barmance, a to po naprawionej ścianie. Czas upływał.
Właścicielka
Minęły dwie godziny, ty siedziałeś przy barze jak i parę innych motocyklistów, ale większość siedziało przy stolikach, piło piwo, oglądali striptizerki... Vanessa powoli zbierała się do domu.
- Niedługo idę do siebie. Zamierzasz tu siedzieć całą noc?
Konto usunięte
- Zamierzam.- odpowiedział spokojnie.
Właścicielka
- Okej. To do jutra. - Barmanka opuściła klub a ty przesiedziałeś tu całą noc, do rana. Tylko kilku motocyklistów z tobą zostało. Teraz może uda Ci się zasnąć.
Konto usunięte
Bez zamiaru zaśnięcia, czekał na rozpoczęcie zadania.
Właścicielka
Może nie miałeś takiego zamiaru, ale wkrótce organizm sam się odezwie. Po godzinie Jack wszedł do środka i usiadł koło Ciebie. Nalał sobie drinka i wypił łyka.
- Ten człowiek, z twojego zlecenia... Wychodzi za godzinę. Macie na niego czekać zaraz na początku przedmieści.
Konto usunięte
- Hm. Dobrze. - Poczekał jeszcze dwadzieścia minut. Po upływie czasu, wyszedł z baru. Sprawdził godzinę. Wsiadłszy na motocykl, udał się na przedmieścia.
Właścicielka
Ruszyłeś jeszcze z dwoma innymi kumplami z gangu, była ósma rano.
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Killer:
Obudziłeś się na krześle, porządnie związany pośrodku głównej sali w klubie. Dookoła Ciebie było pełno motocyklistów. Ich lider, stał naprzeciwko Ciebie.
- No proszę... Wpadłeś między sidła. Tylko po co?
Niffin:
Dojechałeś na miejsce.
-O czym wy znów gadacie? I kim wy do chu*a jesteście?
Konto usunięte
Zobaczył przed wejściem vana, którego wcześniej widział oraz laskę, użytą może przez kogoś z poranioną nogą. Zaczął się zastanawiać. Wszedł do środka. Spojrzał w stronę baru, zmierzając do głównej sali. Podszedł do "Klauna". Łącząc fakty, domyślił się, kim jest nasz delikwent.
Właścicielka
Killer:
- Twoje kłamstwa na nic się nie zdadzą. - Uderzył Cię w twarz. Tymczasem, zauważyłeś jak do sali wchodzi twój poszukiwany. Bardzo przypominał człowieka, który postrzelił Cię w nogę.
Niffin:
Był porządnie związany. Jack uderzył go w twarz i odsunął się.
- Jest twój. W końcu to on zabił Simona.
// Dam wam swobodę, zrobcie jakis dialog polaczony z torturami ;v//
-Jakiego ku*wa mać Simona? Dajcie mi ku*wa jakiś wyjaśnienie co tu się odku*wia bo nie wiem.
Konto usunięte
Strzeliwszy knykciami, podszedł do kulawego złodzieja i mordercy. - Wiesz, to nie było zbyt mądre. Przychodzić tutaj. W dodatku z tą nogą. Co ty sobie w ogóle myślałeś? - Spojrzał na motocyklistów. - Miał przy sobie jakąś broń?
//Z góry mówię, bronie zostawił w domu, także...nah.//
Właścicielka
Jeden skinął głową.
- Ta, Browninga HP z tłumikiem, ku*wa jego mać.
// W slumsach pisales cos innego//
//Chciałby a ma to dwie inne rzeczy.
Właścicielka
// Założył okulary przeciwsłoneczne, naciągnął bandanę i zaparkował pod Klubem Przodków. Czekał w aucie , aż ten bandito wyjdzie z klubu - chciałby podziękować mu Browningiem za strzał w nogę i utrudnieniem mu życia. XD Jasne, to ja nie wiem co ty planowales. W domu tez nie ma posta o schowaniu broni//
Konto usunięte
- Nie zabiję cię. - Uniósł przyniesioną ze sobą Luparę. Przyłożył lufę do kolana. Przycisnął ją mocno. - Ale już sobie nie pochodzisz. Pasuje? - Uśmiechnął się paskudnie, przyciskając coraz mocniej.
//w8 co brb
edit: o cie luj, faktycznie//
-O nie nie nie nie nie. Nie kolano. Już wolałbym byś mi obił ryj do nieprzytomności aniżeli odstrzelił nogę.
Nikogo za nim nie ma?
Konto usunięte
- Nad tym też się zastanawiałem. - spojrzał mu w oczy. - Ale nie nauczysz się. Poza tym, chodziło mi o oba kolana. Więc zostałby ci albo wózek, albo łóżko. I tego raczej bym się trzymał. - Nacisnął lufą na przestrzelone wcześniej miejsce.
Szarpnął się, by mu wyje*ać z kopa z całej siły w strzelbę. Nie było pisane że został całkowicie związany, nie?
-Wolę byście mi grupowo naje*ali aniżeli odstrzelili kończyny ku*wa mać! Błagam! Odpie*dole się od was, tylko zostawcie moje kończyny!
Właścicielka
Ależ był, pisałem że byłeś porządnie związany. Ale spróbowałeś i zamiast go kopnąć z całej siły, lekko go dotknąłeś i przewróciłeś się na podłogę uderzając w głowę.
No, walnął jak walnął ale przeżył, unikając odstrzału.
-To jak, zabierzecie się za grupowy wpie*dol? Chcę mieć swoje ręce i nogi.
Konto usunięte
// nie strzelilem nawet
Roześmiał się. Podniósł z powrotem akrobatę do pozycji siedzącej. - To co ty wolisz.. No cóż. Ma niewielkie znaczenie. Chociaż faktycznie, nogi to słaby pomysł. - zaczął się zastanawiać - Macie tu jakąś maczetę? Siekierę? - Zapytał gangsterów.
Czekaj...miał swój nóż w rękawie?
-Błagam was do ch*ja! Macie pięści i nogi, napie*dolcie mi i zakończcie to!