Dobra, homoseksualizm homoseksualizmem.
Na to, że demonizowanie go jest bez sensu argumenty już poszły. To ja wrócę do tematu. A przynajmniej połowicznie wrócę do tematu.
Mijak pisze:
Człowiek, w przeciwieństwie do innych zwierząt, jest na tyle inteligentny, że może ze sporym prawdopodobieństwem przewidywać, w jaki sposób warunki będą się zmieniać w przyszłości i zawczasu próbować się do tych zmian przygotować.
Myślę, że to co Mijak tu napisał jest dobrym punktem wyjścia (niezależnie od tego co on sam miał na myśli gdy to pisał).
Myślę, że człowiek faktycznie potencjalnie jest dość inteligentny, żeby przewidzieć jakie cechy genetyczne będą bardziej przydatne.
Acz wydaje mi się, że jest to dużo bardziej skomplikowane od np. przewidzenia globalnego ocieplenia, czy rozszerzania się dziury ozonowej. Więc nie jest to materiał na rozważania dziś, tylko za 50 lat (tzn. dziś też można to rozważać, ale raczej czysto teoretycznie).
Kolejna rzecz to wprowadzenie w życie "przygotowanie do zmian".
Z dziurą ozonową zrobiono tak, że wprowadzono globalny system zakazów na niektóre produkty i zadziałało. Dziura ozonowa przestała się powiększać, a nawet zaczęła się zmniejszać.
Z globalnym ociepleniem trudniej dojść do konsensusu, pojawia się masa pseudointeligentów od teorii spiskowych (#Korwin, #Trump) i sporo nie aż tak pseudointeligentów, którzy zadają rzeczowe pytania pt. "jak to zrobić żeby zakazać wydzielania gazów cieplarnianych, ale nie ud***** gospodarki i żeby nacjonaliści się nie obrazili, bo oni na kompromis z innym państwem w życiu nie pójdą".
I tu wracam do reprodukcji...
przyznam, że nie do końca wyobrażam sobie jak by to miało wyglądać.
Jakie zmiany są nie-ok? I dlaczego? To jest bardziej subiektywne, niż globalne ocieplenie, które pottopi setki miast i uniemożliwi życie na milionach kilometrów kwadratowych ziemi.
I jeśli się na to zdecydujemy, to:
1. Zakazujemy ludziom z wybranymi genami się rozmnażać w skali globalnej. Myślę, że niemal niewykonalne i wątpliwe etycznie. Chyba, że ta wada jest naprawdę bardzo szkodliwa dla całej populacji, nie tylko dla jej posiadaczy. Ew. można by argumentować "troską o dzieci"... ale skoro sami posiadacze tej cechy (rodzice) nie uznają jej za aż tak dysfunkcyjną to kto ma prawo o tym decydować?
2. Prowadzimy globalną kampanie społeczną uświadamiającą. Ale tu jest problem, bo o ile takie kampanie w wypadku smogu, czy globalnego ocieplenia to podawanie faktów i ostrzeganie przed konsekwencjami, to tutaj jest to bardziej kwestia opinii i, co ważniejsze, kampania nie jest bezosobowa, tylko jest wycelowana przeciw konkretnej grupie ludzi. Co może doprowadzić do dyskryminacji tej grupy. A nawet... to po prostu będzie dyskryminacja tej grupy.
I nawet nie chodzi o to, że "mówimy prawdę". Jeśli wskażemy na grupę społeczną X i powiemy publicznie, że oni nie powinni się rozmnażać, bo są szkodliwi dla społeczeństwa to członkowie grupy X zaczną być spontanicznie alienowani od reszty społeczeństwa, będą postrzegani jak wrogowie, trudniej im będzie zdobyć przyjaciół i tak dalej i tak dalej. I to, że kampania będzie tyczyć nie "atakowania grupy jako takiej" tylko "ostrzegania przed ich nadmiernym rozmnażaniem" niewiele w tej kwestii zmienia.
Jeśli ktoś nie powinien się rozmnażać, bo to będzie potencjalnie szkodliwy to czy sam nie jest potencjalnie szkodliwy? Albo po prostu szkodliwy?
3. Depopulacja siłowa. Hehe.
Ok, tu bez komentarza.
4. Masowa kastracja? Albo leki antykoncepcyjne dożywotnie? Wydaje mi się to problematyczne na poziomie tak pomiędzy pkt 1 a 2.
I w sumie wracając do rozmowy o zwierzętach i cechach nieprzystosowawczych (#ogony_pawi).
To ogon pawia ma każdy paw-samiec.
Autyzm mają tylko osoby z autyzmem.
Ergo - osoby z autyzmem nie osłabiają całego społeczeństwa, bo nie każdy autyzm ma. Jeśli nagle coś by sprawiło, że osoby z autyzmem mają kilkukrotnie mniejsze szanse przeżycia to nie jest to problem całej ludzkości (w sensie nie jest to problem bycia, lub nie bycia ludzkości).
Zamiast "autyzm" można tu wstawić dowolną wadę genetyczną