Bezdroża imperium

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Eniar nie znalazl ani sladu Lil, wszystkie łącza energetyczno- duchowe oraz mentalne zostałt zerwane... czujesz się tak jak zanim ją poznałeś, niezależny, ale... wybrakowany (?)

Avatar maxmaxi123
Przytaknął tylko, jakby trochę nieobecny. Cóż, wychodzi na to że ją stracił, a szkoda... szkoda też, że nie pamięta, czy da się skombinować nowego, jak i też tego, czy to znaczy że Lilieth umarła, czy dalej żyje. Chociaż w to, że wolałaby się zabić, nie był do końca przekonany. No nic, szuka dalej miejsca do odpoczynku ciekaw, czy da sobie radę sam... właściwie, dawno coś nie był sam, a Edwarda na pewno nie będzie traktować jak Lilieth. Dziwne też, że mimo jego obecności, czuje się taki pusty... dalej szukał miejsca, gdzie mógłby odpocząć.

Avatar wiewiur500kuba
Wzruszył ramionami. Spodziewał się jakieś reakcji ze strony Eniara że jednak będą walczyć. Najwyraźniej jakieś inne rzeczy zaprzątały mu umysł. Odwrócił się w stronę karawany i ruszył w jej kierunku by usiąść tam gdzie był poprzednio. W drodze na swe miejsce przyglądał się jak kultowi idzie naprawa i szykowanie się do dalszej drogi.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Sytuacja wygladala tak, że Eniar znalazł Noityra, ktory byl mu wiernym wierzchem i mógl posluzyc za chwilowe siedzisko. Naprawa karawany zas trwala pelna parą, udało się przypchac i zamociwac jeden z wagonów do relikwiarza. Edward zas jak juz bylo wspomniane zasiadl na swoim miejscu i patrzył jak akolici przenoszą zawartośc trzeciego wagonu do drugiego tak by przenieść wagę z odczepionego do doczepionego tak by latwiej było przepchać ostatni wagon i... móc ruszyć dalej przez bagna (?)

Avatar maxmaxi123
Usiadł więc na nim, chociaż wątpił żeby to było jakoś wygodne. Słyszał do co niektórych jeźdźców, że siedzenie na koniu przez parę godzin, strasznie męczy. Nie wierzyłby w to, gdyby nie fakt że co drugi jeździec tak mówił. No nic, rozgląda się dookoła, szukając ewentualnych zagrożeń. Ciekawe tylko, czy sobie poradzi bez Lilieth, dawno bez niej nie walczył. W sumie, jakby pomyśleć, to przed jej poznaniem, niewiele miał okazji na walki, które pojawiły się zaraz po jej poznaniu. Zakładając , ze już nie wróci, ciężko będzie mu się przestawić. No, niby ma też innych, ale z nimi nie będzie mógł się tak łatwo wymieniać myślami, jak z nią... Też sam sposób walki, będzie musiał się zmienić. Jak najczęściej wiedział, że nie musi się przejmować wszystkimi wrogami, bo zawsze była ta druga osoba, tak teraz nie ma pewności, kto się kim zajmie, a jej mógł to przekazać. Co ciekawe, jak wcześniej doceniał jej obecność pod względem towarzyskim, zaczął też doceniać pod względem bojowym, co go nieco przeraziło, głownie dlatego że bał się, że jak ją jakimś cudem znajdzie, właśnie tak zacznie do niej podchodzić... przestał więc o tym myśleć, aby skupić się na czymś innym... tylko na czym? Nie może się na niej skupić, na jego nowej "misji" też nie, woli nie myśleć o Edwardzie, bo w sumie w tym wypadku też nie ma o czym... Zaczął więc myśleć o tym, co mogą tutaj spotkać. Na pewno utopce, z którymi już się spotkał, może jeszcze jakieś bagniste maszkary... ogólnie się zobaczy. Ponownie zaczął się rozglądać, za możliwym zagrożeniem, lub też drogą, jaką chce ruszyć karawana.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Po około pół godziny, które dla Eniara były katorgą błądzenia po własnych myślach, a oczami po otaczających was bagnistych jaszczurach pląsających po mokradłach na obrzeżach tych zdziwaczałych bagnisk otaczających miasto będące celem waszej wojaży karawana była już prawie pełna artefaktów.
Dookoła unosiły się opary siarki i innych chemicznych pierwiastków i związków, które powodowały smród niemiłosierny. Wszystko ziało na was zapachem amoniaku, stęchłych jaj kurzych, a także żrącą wonią siarki . U części załogi przenoszącej artefakty ich obecność w rękach i działanie oparów spowodowały halucynacje i zaczęli pląsać ku ruchomym piaskom, gdzie po chwili wielu z nich zdusiło ostatnie oddechy. Wyglądało to strasznie.
Kiedy oni dalej nieśli swoje rzeczy Eniar zauważył pośród mokradeł siedzącą i płaczącą Lil. Coś jednak było nie tak, nie czuł jej... ani mentalnie, ani energetycznie...
Edward zaś zobaczył skrzynkę którą niosło dwóch akolitów, ale była na tyle ciężka, że nie mogli jej unieść więc postawili ją na ziemi wpół drogi i siedli na niej. Między plecami jednego i drugiego akolity zobaczył coś dziwnego. Był na niej symbol podobny jak na szacie Darrana - twojego mistrza, który nauczył cie twojej magii, a także przyłożył sporo do twojego wychowania. Nagle poczułeś w kieszeni coś twardego.

Avatar maxmaxi123
O, dostrzegł ją. Pięknie, znów płakała, pewnie znów przez niego. Podchodził więc do niej ostrożnie, bojąc się gwałtownej reakcji i rzucenia czaru.Podchodził i przystanął, kiedy już się był dostatecznie blisko, aby mogła go usłyszeć, nie wiedząc przedtem o jego obecności. Nie wiedział właściwie, jak zacząć. Proste "Coś ci jest?" i temu pochodne, wydawały mu się głupie i na pewno pogorszyłyby sprawę.A tam, zaryzykuje, usiądzie koło niej. Jak powiedział, tak zrobił, usiadł koło niej, czym najpewniej zdradził swą obecność. Szkoda tylko, że dalej nie wiedział, co powiedzieć.
- Jak zrozumiałaś moje słowa?- Spytał się, najpewniej źle postępując. Ogólnie, wydawało mu się że nie powinien do niej podchodzić, ale nie wiedział, czy później będzie miał możliwość, więc wolał korzystać teraz, nawet jak to go zgubi... Tym bardziej, że więź się zerwała, co dla niego nie wróżyło za dobrze...

Avatar wiewiur500kuba
Ponownie zeskoczył ze swojego miejsca. Skąd oni tę skrzynię mają? Czy są aż tak źli że poszli plądrować wioski i trafili na tę gdzie był Darran? Tylko w sumie Edward nie przypominał sobie by jego mistrz kiedykolwiek taką skrzynię posiadał. Ale z drugiej strony zbyt wiele o przeszłości swego mistrza nie wiedział więc mogli znaleźć ją gdzie indziej, ewentualnie ją skądś dostać. No cóż, nie powie że go to nie ciekawiło bo ciekawiło i to nawet bardzo. Może to tylko przypadek że są na niej symbole jego mistrza? Początkowo chciał do nich podejść, przyjrzeć się skrzyni, lecz poczuł jakiś ciężar w kieszeni. Odruchowo do niej sięgnął by owy przedmiot z niej wydobyć.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Kiedy Eniar zbliżał się do Lil bagna coraz bardziej były grząskie pod jego nogami, aż wreszcie kiedy postanowiła zasiąść koło niej zaczął się zapadać pod ruchomymi piaskami. Wtedy zobaczył faktyczną formę istoty, która go tu zwabiła, była to rusałka - wodny demon o postaci pięknej młodej kobiety, którego głównym sposobem rozrywki było wprowadzanie ludzi inteligentnych inaczej, takich jak Eniar w ruchome piaski by zginęli pod ich powierzchnią... Tak też aktualnie miał zacząć powoli umierać Eniar, jednak jeszcze od pasa w górę był ponad powierzchnią tego naturalnego grobowca.

Tymczasem Edward chwycił w kiszeni twardy przedmiot, którym okazał się być klucz z łańcuszkiem, na którym był srebrny znak identyczny jak na skrzyni. Mimo to nie przypominasz sobie, aby mistrz dał ci kiedykolwiek ten klucz...

Avatar maxmaxi123
Rozejrzał się szybko, czy jest koło niego jakieś drzewo, gdzieś w pobliżu.

Avatar wiewiur500kuba
Heh, często jego kieszenie bywały istnym śmietnikiem! ale mimo to wiedział doskonale co w nich jest. Niepewnie podszedł do kultystów. Skoro między nimi widniał symbol to może gdzieś tam jest dziurka od klucza? Od razu po zbliżeniu się do nich rzekł:
- Mogliby panowie wstać na chwilę?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Drzewa były dość daleko...

- A o co chodzi przywoływaczu ?
Spytał jeden z nich patrząc na ciebie spod byka

Avatar maxmaxi123
To co było wokół niego?

Avatar wiewiur500kuba
- Wiecie może panowie co znajduje się w tej skrzyni?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Wielkie bagno, a tobie ruchome piaski sięgały już na wysokość splotu słonecznego.

- Skąd mamy wiedzieć, jeżeli te ruiny skąd ją mamy nie miały w sobie klucza do niej ?

Avatar wiewiur500kuba
- Jak z niej wstaniecie i dacie mi do niej dojść, to dowiemy się co skrywa jej wnętrze.

Avatar maxmaxi123
Szybko więc chwycił za ryt przywołania, aby przywołać gryfa w powietrzu tak, aby nogi były nieco nad Eniarem. Potem, chwyciłby się jego nogi i kazał mu lecieć wysoko, dopóki nie zostanie wydostany.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
-Nie ma ch*ja, żebyś miał od niej klucz, przybyłeś z nieznanej dziury do Szarego Boru, zaciągnąłeś się do nas i twierdzisz że jakimś cudem masz klucz od skrzyni, którą odnaleźliśmy na dalekiej północy, albo jesteś pieprzonym złodziejem, który wykradł to na jednym z targów, albo je**nym farciarzem, w co patrząc na to co cię spotyka po drodze wątpię.
Rzekł jeden z nich, drug zaś wstał i wyciągnąwszy piersiówkę walnął sporego łyka czystej krasnoludzkiej gorzały, po czym podszedł do tego który siedział i rzekł
- Wiesz so Albert ? A daj mu spróbować, moszem jest słosieję i łotfoszy fytrychem czy soć w tym ssstylu, a to zawsze jeden problem mniej by był. Umufmy siem tak, jak otfoszy to skszyneszka jest jego ale stawia nam dwóm po butelce w Khazad'Arin, a jeszeli nei otffoszy to wówczas stawia sałeg karafanie. To ucicify zakłat.
Powiedział, po czym padł na ziemie i zasnął
-No przywoływaczu słyszałeś kolegę, wchodzisz w to ?


No i gryf cię porwał, teraz tylko poproszę rzut na wolę i na wiarę...

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
no to udało ci się zostać wyciągniętym przez gryfa z bagna ale nagle w takcie lotu straciłeś nad nim kontrolę i ten zaczął powoli się rozpadać, jednak rozpadał się pióro po piórze, pióro po piórze stopniowo obniżając lot. Ostatecznie rozpadł się całkowicie ok. 1.5 m nad ziemią, z takiej wysokości spadłeś i jedyne co się stało, to fakt że coś w stopie jednej ci chrupnęło.
( - 2 szybkości do czasu nastawienia kości stopy)

Avatar wiewiur500kuba
Słysząc tego pierwszego nieco się zląkł. W końcu znajdują się na bagnach, więc w zasadzie ten klucz może być przekrętem. Wyjął go z kieszeni i spojrzał czy wokół niego krąży jakiś ether. Kiedy w grę wchodzą zakłady woli być ostrożny i upewnić się czy ten klucz nie jest jakąś niezwykle udaną iluzją.
- Jeszcze jedno zanim spróbuję. Ile kosztuje to całe "karafanie"? I też bym może dał że gdyby nie udało mi się otworzyć pomógłbym wam tę skrzynię przenieść aż do powozu i postawił coś tańszego?

Avatar maxmaxi123
Podniósł się i ponownie wrócił na konia. Przynajmniej zyskał pewność, że Lilieth żyje, bo jeszcze mu magia działa, ale, pytanie na jak długo. Nie wie, co siedzi w jej głowie, ale coraz bardziej się o nią zamartwia. Próbował sobie przypomnieć, czy jego kompanka wydzielała jakiś specyficzny Ether, lub czy w ogóle jakiś wydzielała.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
-Niech ci będzie...
Co do sprawy etheru, klucz wyglądał na tknięty nieco czystym etherem, takim jakiego używa każdy zwykły mag, nigdzie nie było ani niteczki etheru szarego służącego do iluzji. Taki sam ether otaczał skrzynkę. Czułeś też, że ten konkretny ether jest ci znajomy, że to przyjazny ether, który poznałeś jako pierwszy, jeszcze przed własnym etherem; ether twojego mistrza.

Wydzielała czysty ether i słodki zapach, gdybyś sprawdził rusałkę przed podejściem doszedł byś do wniosku że coś jest nie tak, ponieważ zamiast czystego widziałbyś szary ether, jednak niestety nie zrobiłeś tego i wylądowałeś się wtedy w bagno. Całe szczęście jednak udało ci się w miarę bezpiecznie wydostać, a mogłeś skończyć, jak część akolitów. Teraz jednak siedziałeś na Noityrze bogatszy o nieco doświadczeń i nauki an przyszłość.

Avatar maxmaxi123
Cóż, wtedy akurat był ogarnięty szczęściem, że wie że żyje i jest w okolicy, więc nie myślał racjonalnie. Teraz, przynajmniej wie że żyje, ale szkoda że nie wie czy jest gdzieś tutaj... próbował więc wyczuć ten ether gdzieś w okolicy. Może jakiś ślad, czy coś podobnego? Przy okazji, patrzył jak idzie reszcie. Nie zamierzał im w ogóle pomagać. Niech sami się wysilając, on zrobił swoje. Poza tym, wykupił go teraz kapłan, więc to on najwyżej mógłby mu rozkazywać. No nic, teraz będzie ostrożniejszy, jak znowu spotka Lilieth. Przy okazji też, musi zacząć myśleć jak to rozegra, co powie, co zrobi. Zapytanie się, czy nic jej nie jest wydaje się głupie. Może... zbliży się i poczeka, aż ona zacznie? Szkoda tylko, że tak ją te słowa ruszyły, lub znowu źle je zrozumiała. Ale idąc drugim tokiem myślenia, jak je mogła zrozumieć? Cały ten czas, próbował go wyczuć gdzieś w okolicy.

Avatar wiewiur500kuba
Otworzył więc skrzynię przy pomocy klucza.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Kiedy Eniar rozglądał sie po okolicy bagien w poszukiwaniu czyatego etheru trafil na jedną prawie zatartą ścieżkę. Byl to jedyny trop, którym migłs podąrzyć Lil jeżeli faktycznie ether miałby na to wykazywać.


Kiedy otwarles skrzynkę kluczem i chciałes wyjąć go z zamka klycz zlamal się - nie zamkniesz juź tej skrzyni, ale masz do niej dostęp. Ujżałeś w niej trzy księgi, a takze mniejsza skrzyneczkę na jakis rodzaj szyfru. Byl na niej bowiem zamek ułozony z kamieni runicznych, prawdopodobnie dobra kolejność mogłaby ją otworzyć, acz aktualnie nie rozumiałes runiw i nie znałeś kodu. Po za tym był tam amulet z pieknym kryształem manicznym oszlifowanym niczym diament i jakimś napisem z tyłu. Niestety to również język runiczny. Mimo to amulet ten otaczał błękitny ether, ale i biały ether. Oprócz tego byl tam równiez jeden zwój, który zawierał przepis na cos w rodzaju wody święconej. Było to bowiem pewnym typem eliksiru, który poprzez skoncentrowanie białej magii mógł praktycznie działać na demony niczym kwas. Do uwarzenia tego specyfiku potrzebne były: woda maniczna, garść płatków Aloea Aurelis, proszek z rogu jednorożca i olejek liliowy. Ostatecznie aby dobrze dzialało przydatne jest takze blogoslawieństwo kapłanki Aurelii; ostatnia część zapisu wskazywala na dawne czasy jego powstania, kiedy to Aurelii służyły tylko kobiety.

Avatar maxmaxi123
Podążył więc nim, uważając po drodze, aby na nic nie wpaść. Jeżeli koń zacząłby się zapadać, zsiadłby z niego, aby pójść dalej. Jeżeli on też by się zapadał, szukałby alternatywy.

Avatar wiewiur500kuba
Aż się zdziwił że klucz pasował. Zwłaszcza że skrzynię znaleźli gdzieś na północy... Cóż,wcześniej przecież uświadomił sobie że niewiele wie o przeszłości swojego mistrza więc taki zdziwienie jest zbędne. Szkoda tylko że klucz mu się złamał, nie ma jak jej zamknąć i przetransportować dalej. Sprawdził te księgi które mógł ciekaw co takiego w sobie skrywają. Może jest gdzieś tam jakieś zaklęcie które pomoże mu kufer zamknąć?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Hmm czyż nie lepiej byłoby ci to przypiąć do juk u twojego konia przywoływaczu ? Po za tym nie ma czasu na książki, zaraz wyruszamy.
Rzekł wskazując na doczepiających brakujący wagon akolitów.


Tymczasem gdzies na obrzeżach bagien
Eniar podążał śladem etheru Lilieth aż na inny fragment bagien, był on nieco stabilniejszym gruntem i nie roiło się tu od potworów aż tak jak w części, ku której zmierza karawana, jednakże ta droga nie prowadzi do Khazad'Arin tylko do pobliskiej wioski która majaczyła na horyzoncie. Na szczęście ślad nie wumagał od ciebie tak dalekiego odłączenia się od grupy. Po chwili podróży przez ponure bagniska natrafiłeś na bardziej wyrażne, świeższe ślady, które z czasem doprowadziły cię do wielkiego drzewa wisielców. Kiedy zacząłes sie zbliżać usłyszałeś znajomy głos swojej kompanki krzyczącej " Zostawcie mnie do cholery, nie jestem sukkubem tylko chowańcem!" Kiedy coraz bardziej sie zbliżałes usłyszałes kolejne, obce głosy. Tym razem jeden ochrypły spytał
" Gdzie w takim razie masz swego maga diablico ?"
I drugi nieco bardziej czysty i barytonowy
" musisz być sukkubem, skoro nie masz swojego pana, a jak wiadomo sukkuby są od świadczenia wiadomych usług"
Lil odpowoedziała
" spieprzajcie wszyscy, cała zgraja, inaczej zasmakujecie mojej magii"
Na to ochryplec
" Magii powiadasz ? Oto co myśle o twojej magii"
Tu nastapiło szczegnięcie kajdan.
Kiedy podjechałes juz na tyle blisko zobaczyłeś jak pod samym drzewem wisielców stała zgraja około ośmiu chlopa z czego trzech bliżej Lil ubranych w różne wersje inkwizytorskiego odzienia. Jeden był starszy i wykręcił skute rece Lil tak by nie mogła uderzyć żadnego z nich. Drugi chciał sie dobrac do jej nóg co widziałeś, po czym dostał takiego pokniaka, że mimo pancerza padł nieprzytomny na ziemię.
Trzeci wku*wiony rozkazał by pacholi sie zajeli jej nogami, kiedy się będzie do niej dobierał.
Z niecenzuralnych rzeczy jednak póki co doszlo jedynie do tego że staruszek pilnujący jej skutych rąk pomacal ją po jednej piersi i skończył z przegryziona do krwi ręką w przedramieniu tak iż nie był w stanie jej używać. Lil starala się kopami i wieźkaniem bronić przed natrętnymi chłopami. Biorąc pod uwagę, że nie była w stanie użyć magii byłeś praktycznie pewien że kajdany były z ithorytu.

Avatar maxmaxi123
- Panowie wybaczą, ale można wiedzieć, czemu zakuwacie mojego chowańca?
Cóż, gdyby nie okoliczności, użyłby stwierdzenia towarzyszka, ale mogliby go źle zrozumieć, skoro ją wzięli za sukkuba. Mógłby też po prostu rzucić dyskami w kajdany, jak i w nich, ale wolał najpierw spróbować rozwiązać to pokojowo, tym bardziej że ma dość walk na pewien czas... No, odciąłby też dłoń temu, co ją dotknął wiadomo gdzie, ale Lilieth już się nim zajęła, a poza tym, rozpoczynając od ataku, nie wzbudziłby zbyt dużego zaufania wśród nich. Chciał to też szybko załatwić, a walka by się dłużyła...

Avatar wiewiur500kuba
- Hah, mam pewien problem panowie. Nie posiadam swojego konia. Ale chyba mógłbym to wyjąć ze skrzyni, schować gdzieś do jakiegoś wagonu i odebrać w K'A. Bo mógłbym to u Was przechować, prawda?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Mhm... kwesta paru orłów. Tym bardziej że ostatni wagon jest pusty. Mógłbyś nawet jechac wewnatrz by miec oko na tą zawartość skrzyni.
Rzekł ten jeszcze trzeźwy akolita
- Tak w ogóle jestem Stiepan Mirović, pochodzę z pogranicza dawnego Imperium i Północnych rubieży, moja misja w posłudze Val'ris zaczęła się gdy w wieku ośmiu lat gryfopurytanie zmusili mnie do ciężkiego zapieprzania w kamieniołomie, a tylko krwawa matka się nade mną zlitowała dając mi wolność. Ot ja przywoływaczu.


Nagle chlopi się uspokoili i staneli patrząc na ciebie i powoli kladac ręce na rekojesciach swych broni, sam staruch zaś rzekł
- Pan jeżeß demonologiem ? To sukkub przeklęty, zwodzicielka i sadystka.

Avatar maxmaxi123
- A gdzie tam sukkub. Jestem przywoływaczem, a to mój chowaniec, który poszedł w nieodpowiednie rejony... Możecie mi więc go oddać?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- No przywoływacz demonów. Masz za chowanca sukkuba, daje od ciebie magia krwi na kilometr, a sam przyznsjesz się do przywoływania... ja należy zabić, a ciebie aresztować i postawić przed najblizszy sąd.
Odpowiedział staruch

Avatar wiewiur500kuba
- Edward Garow, miło mi. Mój chowaniec spalił mi dom kiedy pierwszy raz się przyzywał więc szlajam się po świecie. Damy radę we dwóch przetransportować skrzynię do wagonu?

Avatar maxmaxi123
Cóż, to magią krwi się zdziwił, ale na to też miał odpowiedź.
- Nie demonów. Mogę Wam pokazać moje papiery, że jestem przywoływaczem. A co do magii... ja, pewien kapłan Aurellii, i inny przywoływacz, podróżujemy karawaną z magami krwi. Mamy za zadanie dopilnować, aby ten ładunek się nie wydostał za wcześnie, bo wtedy sprowadzi na nas klęskę, więc czekamy, aż będzie u celu, aby tam zaatakować ten kult i nie dopuścić, aby ich ładunek stworzył jakieś zagrożenie., bo tylko na miejscu, będzie osłabiony. Zadanie to, zlecił nam tamten kapłan, który jest bratem jednej z tamtejszych wierzących, dlatego też mógł pojechać, a po drodze wtajemniczył też nas. Na początku, nie wiedzieliśmy że to jest jakiś kult, dopiero w drodze się tego dowiedzieliśmy. I poza tym, to ma być sukkub? Za mało gracji, za małe proporcje, talia też nieodpowiednia. I nie wierzę, żeby panów pociągało takie coś, co jest kolejnym dowodem, że nie jest sukkubem, bo nikt by nie przepadał za takim czymś.
Powiedział, licząc że Lilieth wie, że mówi to specjalnie, bo chyba nie może być aż tak głupia, prawda? Przy okazji, zaczął też wyciągać swoje papiery, cały czas mając ich na oku.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Czemu nie, Garow.
Chwycił skrzynie z jednej strony i czekal, az ty chwycisz z drugiej.

- W takim razie pokaz te papiery, przyzwij cos nie zwiazanego z demonami i odeślij ją do astralnego, wtedy ci uwierzymy. Jesli mówisz prawdę, to Retho pójdzie z tobą i pomoże ci z kultem, jeśli jednak kłamiesz, zginiesz marnie. A co do tej suczki, to ja tam nie narzekałbym na jej parametry...
Rzekł staruch powoli podchodząc z Lil do ciebie.

Avatar maxmaxi123
- Nie, lepiej żebym nie przychodził z nikim obcym. Coś mi mówi, że ledwo się na nas zgodzili. I lepiej dla ciebie, abyś jej tak nie nazywał.- Powiedział, nieco ostrym tonem. Sam szanował każdą kobietę, ale nie tolerował ludzi, którzy nie szanują kobiet. Pokazał więc im papiery i zaczął przyzywać nóż. Próbował też odesłać Lilieth.

Avatar wiewiur500kuba
Edward pochylił się i złapał skrzynię z drugiej strony. Razem ze swym towarzyszem wbili nogi w ziemię, napięli mięśnie rąk i nóg by powstać i zanieść skrzynię do wagonu. Edward trzymał skrzynię z jednej strony, a Stiepan z drugiej. Szli razem równomiernym krokiem, aż nie doszli do skrzyni. Przez chwilę Edward zastanowił się czy nie lepiej wyręczyć się Alexem, bądź jakimś innym magicznym tworem. Lecz szybko zdał sobie sprawę, że na chwilę obecną jego magiczne zasoby są wyczerpane, a nie zamierza marnować miksturki many na takie coś. Zresztą nie będzie mógł się cały czas wyręczać magią, zwłaszcza że w trakcie walki owej many może mu zabraknąć i będzie wtedy zdany tylko na siebie... Po pewnym czasie razem doszli do wagonu. Spięli swoje ramiona by dźwignąć skrzynię wyżej by móc ją załadować na wagon.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Staruch przejżał papiery kręcąc tylko głową
Sztylet odało ci sie przyzwać. Był krótki, acz wystarczający, poręczny, w razie potrzeby dobry do rzutu. Jego chłodna rękojeść wykonana z idealnie wyciosanego drewna była bardzo poręczna i przyjemna gdy sie go trzymało, na ogół bron była lekka, za pewne spowodowane to było cienką grubością ostrza, które jak w kazdym sztylecie bylo wykonane tak by nie byc wytrzymałe, ale by szybko i skutecznie wbijać sie wgłąb mięśni ciała wrogów. Lodowate ostrze siegało ok. 12 cm. Od rekojesci do najbardziej wysuniętego punktu na ostrzu, jelec byl wyrzeźbiony na kształt skrzydeł ptasich a głownia nasadzona na rękojeść prosta i pozbawiona zbędnych ozdób, była praktyczna, jedyne co ja stanowiło to drobna kulka, która mocowała stal sztyletu w rękojeści, była jednak na tyle drobna, że łatwo dało sie zmienić postawę broni poprzez prześlizg rękojeści poprzez wgłębienie między kciukiem, a palcem wskazującym.
Lilieth nie udało się odesłać przez kajdany ithorytowe.


Tymczasem Edziu i Stiepan załadowali skrzynię mistrza, będącego niegdyś mentorem tego pierwszego do wagonu świątynnego, po czym zasiedli wewnątrz
- Słuchaj Edward, skoro jesteśmy tu sami to mam ci coś do powiedzenia, ale najpierw wisisz mi piętnaście orłów za tą skrzynkę.

Avatar maxmaxi123
Trochę się zdziwił swoim dziełem, tym bardziej że spodziewał się prostego noża, a nie takiego fikuśnego cacka. Tym bardziej, że nie zamierzał nim zrobić czegoś wielkiego, chyba że będzie musiał. Oby im to zaimponowało, bo Eniar się nie znał za bardzo na tym wszystkim, dla niego to nóż jak nóż. Co się tyczy Lilieth... pochylił się nad nią i wyszeptał jej:
- Nie rób teraz nic głupiego i pochopnego, załatwię to, a jak już będziesz wolna, złożę ci pewną propozycję, której nie pożałujesz....- po tych słowach, odsunął głowę i rzekł do mężczyzny, który ją trzymał.
- Wybacz, ale nie będę mógł jej odesłać, kiedy ma te kajdany na sobie, mógłbyś więc je zdjąć? Obiecuję, że nie zrobi nic pochopnego, tylko będzie cierpliwie stać i nic nie robić, dopóki nie rozwiążemy sprawy. I przy okazji.- teraz odwrócił się w stronę jegomościa sprawdzającego papiery- Jak papiery?- Po tych słowach odsunął się nieco i przygotował nóż, ściskając go mocniej w dłoni i będąc gotowym na wszelkie objawy agresji, których bądź co bądź się spodziewał, tym bardziej że niedawno spotkali oszustów, którzy podszywali się za owych członków Officjum.

Avatar wiewiur500kuba
Sprawdził czy w wozie jest gdzie usiąść.
- O czym chciałeś mi powiedzieć?- Zapytał się. Swoją dłonią sięgną do kieszeni po mieszek z pieniędzmi. Zanim jednak wyjął z niego monety, jego dłoń zatrzymała się w połowie drogi. Coś sobie przypomniał....- To nie miało być tak, że stawiam Wam w Khazad'Arin//Czy jak się to pisze// jakieś piwo czy coś?- A może Stiepan chciał dostać od niego pieniądze na owy trunek? Albo faktycznie chciał go oszukać...

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Staruch trzepnął dłonią papiery
- No niby papier się zgadza, pieczęć jest i to nie byle kogo, arcymagowy stempel... po za tym błękitny ether... niby wszystko okay, ale pracujecie jako najemnicy kultu chaosu, co za tym idzie jest to wygroczenie przeciw ludzkości.... mimo szczerych chęci przepraszam, ale w tym wypadku nie mogę uwolnić tej suczki, ani od tak pozwolić ci odejść. Jal chcesz możemy walczyć, ale nie ma to moim zdaniem sensu, nas jest wielu, a ty jesteś sam. Lepiej poddaj się po dobroci. Nie mogę wierzyć w bajeczki o kapłanach Aurelii jeżeli nie masz na nie dowodów, za to moi ludzie widzieli cię z kultystami...
To rzekłszy podszedł do Lil
- Może inaczej. Poddaj się, a ja jej nie zabiję.
Rzekł szorstkim głosem. Po czym dodał.
- Skuć go!
I cała hałastra cię otoczyła. Tymczasem Lil powiedziała do starucha:
- Podejdż, zasmakuj słodyczy moich ust...
Ten podszedł do niej i chwyciła go pod kajdanami za głowę.
Pocałował ją, a wtedy Lil użyła swojej niezwykłem techniki akrobacji, aby przełożyć swoją wagę na łańcuch i przeskoczyć na tył Starucha. Wtedy udało jej się chwycić go w ithotytową pętlę swych kajdan, tak iż był bliski uduszenia.
- Jeśli nie zostawicie Eniara, zabije starucha, zerwę kajdany, a po was zostanie tylko troszeczkę arkanicznego proszku!
Byli w impasie. Tym bardziej, że Retho odpowiedział jej:
- Zostaw starucha, to was puścimy.
Stałeś przed decyzją. Możesz się poddać, albo walczyć.


Miejsca było pełno, mogłeś nawet się położyć.
- Stawiać miałeś tylko za możliwość otwarcia skrzyni i przejęcia zawartości. Nic nie wspominałeś o przenoszeniu, więc płać. Po prostu nie dam się za przeproszeniem dymać na pieniądze. A co do tego co chciałem powiedzieć to ci powtarzam. Najpierw się rozlicz, a potem ci powiem, jest to coś, o czym nie może wiedzieć nikt po za nami dwoma.
Rzekł Stiepan lekko wkur...ny, a karawana była już gotowa do kontynuowania drogi. Eniara brak i nic nie wskazywało na to by miał zdąrzyć z powrotem zanim ruszycie.

Avatar wiewiur500kuba
Niechętnie, ale jednak musiał zgodzić się z logiką tego typa. Sięgnął do mieszka po pieniądze i mu je przekazał bez zbędnych komentarzy. Zauważywszy nieobecność Eniara, chciał się upewnić czy po prostu go nie widzi z tej pozycji, czy rzeczywiście go nie ma.
- Słuchaj, zanim jeszcze przejdziemy do tej bardzo ważnej sprawy, mam jedno pytanie... Widzę że karawana gotowa jest do wyruszenia, więc chciałbym wiedzieć co z moim kompanem. Tym drugim przywoływaczem... Poczekacie na niego? Wolałbym nie zostawiać go tutaj...

Avatar maxmaxi123
Cóż, szkoda że nie dałoby się tego załatwić po dobroci, a tym bardziej że nie mógł tutaj przytaszczyć tego kapłana, bo na pewno by nie zdążył... Zdziwił się też tym, że Lilieth dopiero teraz wykonała te swoje akrobacje. Chociaż z drugiej strony... nie miała wcześniej możliwości. Zdziwił się też, że staruch zgodził się na pocałunek. Może faktycznie była sukkubem...? Przy okazji, rzucił nożem w tego, który powiedział do niej "suczka", celując w szyję przed rzutem. Cóż, ostrzegał żeby tak nie mówili, ale czy posłuchali? Nie. Wypił kolejną miksturę many, po czym chciał przyzwać ognistego lwa, takiego jakim jest Alex, ale rzecz jasna, w tym wypadku rozchodzi się o formę zwierzęcą, dla jasności. Jakby wszystko dobrze się skończyło i zwierz by się pojawił, nakazałby mu atak tych najbliżej Lilieth, starając się jej nie podpalić.
- Ostrzegałem, żebyś jej tak nie nazywał. To nie pies, żebyś mógł tak do niej mówić, suczko.- Z jednej strony, chciał dać wybór Lil', ale z drugiej sami jakoby prosili się o walkę, tym bardziej że dostali ostrzeżenie. Mimo że wątpi w ich wygraną, tym bardziej że Lilieth dalej ma na sobie kajdany, a on sam jest praktycznie bezbronny, to i tak dopełnił jakoby tego co wcześniej powiedział. Liczył, że bestia usłucha i nóż dosięgnie celu, a Lilieth się jakoś uwolni i będzie mogła mu pomóc magią.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Dobra Kuba odpisz sobie te 15 koron z karty

- Panie Edziu to nie do mnie tylko do Val'ryen, ale ponoć ma złe humory bo ma 'te dni' więc nie polecam... a co do sprawy... cóż znam działania kultu, znam działania tego klechy co z nami jedzie, a także znam to co czeka nas w samym Khazad'Arin... wiem że panteon ładu nie jest taki na jaki wygląda i wiem że chaosu jest taki na jaki wygląda, więm że zbliża się pewne wysarzenie astronomiczne, które może wam pomóc w krzyżowaniu planów kultu, ale chcę najpierw abyście zrozumieli pewien fakt. Jestem sługą bogini od lat, o wiele dłużej niż jakieś siedemdziesiąt procent tej karawany i znacznie dłużej niż szefowa... znam wolę krwawej matki, która za razem nie chce śmierci swego dziedzica, a jednocześnie wie że to co czyni z nim kult to coś co jest abominacją godną Shalladara. Wiem, że ona chciałaby aby jej syn był czysty i mógł współistnieć z nią w Hellarze, a tymczasem ten odłam kultu więzi go na Ferenthirze i psuje jego wspaniałą krew krwią jakichś potężnych, ale skażonych innymi panteonami magów... tylko po to by uwolnić Niszczyciela... matce nie podoba się to, ona przeklina swój kult, nienawidzi skazicieli... wiem, że ona jest w stanie wesprzeć was w uwolnieniu jej syna z zepsutej, cielesnej powłoki i wiem, że przez jej chęć zemsty wiele zcierpieliście w afekcie... chciałbym w jej imieniu przeprosić i ostrzec, że gdyby kapĺan chciał oczyścić cielesną powłokę Niszczyciele... cóż, nie pozwólcie na to. Wówczas zamiast czystości esencji i godnego powrotu do Hellaru zmieni się w prawdziwą abominację Aurelii... krwawa matka jest kotowa z wami targować cenę duszy syna... kiedy już ją przejmiecie, wezwie was na przetarg. Wówczas miarkujcie też swoje działania aby nie spotkać jej gniewu... i bądżcie ostrożni by za nagrodą nie szła klątwa...


No i Maciu poproszę rzut na percepcję oraz na wolę

Avatar wiewiur500kuba
Cóż, wiedział że towarzysz Stiepana był pijany, ale on sam też? Co prawda nie zawsze przekręcał słowa, ale mu się to zdarzało. W sumie mógł go podejrzewać nie tyle o picie, co o branie jakiś środków odurzających. Co się z tym kultem dzieje? Wcześniej Eniar mu rzekł że jakiś kapłan dobrej bogini podróżuje wśród tego złego plugastwa, które chce uwolnić zło na świat. Dobra, to był jeden przypadek, nawet wiadomo czemu, ale żeby jakiś drugi wariat w to zamieszany? Albo rzeczywiście coś brał, albo knują oni jakiś dziwny spisek przeciwko mu i Eniarowi. Wiadomo, by się ich jakoś pozbyć. Albo też ich jakoś sprawdzają, nie wiedział czy na przyjęcie do tego gówna[kultu] czy nie. Nie mniej coraz mnie chciał brać w tym udział. Rzeczywiście spotkało ich aż tyle złego? Chyba nie. I ten gość już jest pewien na 100% że on i Eniar wezmą w tym udział? Hah, to nieźle mu to do głowy uderzyło...
- Skąd masz pewność że weźmiemy w tym udział? Opowiadałeś o tym tak pewnie, jakbyś już widział nasze zwycięstwo, a ja nie jestem pewien czy w ogóle będę chciał brać w tym udział. Ba! Nie wiem nawet czy Eniar się tam pojawi, bo karawana ma za chwilę wyruszyć, a nie widziałem by do karawany wsiadał.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Widzisz. Krwawa matka wie wszystko i mówi swoim sługom wystarczająco. Wie że jakoś dacie radę się zebrać w grupie z innymi śmiałjami i sforsować sanktuarium tych heretyków. Nie martw się krwawa matka was kocha. Ona kocha wszystkie swoje dzieci.
Rzekł.
Wtedy pojawił się Alex
- Co tam szefie ? Melduję że Val'Ryen wydała rozkaz do wyjazdu i zaraz ruszymy. Na horyzoncie brak twojego szalonego kumpla... a no i po za tym podobno Magnus ma się nieco lepiej, ale ja nic nie wiem...

Avatar maxmaxi123
Wola:12, wynik: 10
Percepcja:10, wynik :3

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Lew niezbyt był subtelny i przy swoim ataku na łuczników wcelowanych w Lil podpalił przy okazji całe drzewo wisielców. Sztylet trafił idealnie przebijając szyję starucha na wylot, dzięki czemu Lil mogła uźyć sztyletu by wyzwolij sie z łańcucha między kajdanami. Po chwili więc to zrobiła przecinając ogniwo ithorytowe i dzieki temu ręce mogly już byc sprawne, ale magia nadal byla zblokowana kajdanami. Lil wyciagnęła sztylet z trupa i po chwili diskoczyła do jednego z wojów i przebiła mu plecy tak że ostrze przeszło przez serce.

Teraz aktualnie kapłan dominusa narzucił na ostatniego woja barierę światłości i uderzył Lil w głowę przyzwanym z nieba młotem dominusa ogłuszając ją. Tymczasem Retho ponownie skuł Lil tym razem tak ściśle by nie mogla ruszyc rękami z tyłu na przód, ale ilość ithorytu aktualnie sprawiła że Lil zaczęła tracić na mocy. Jej magia była zasysana.
Wojownik pod tzw. Bańką będący podszedł do ciebie i nastawiał się do cjężkiego ataku.

Temat zamknięty

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku