- W dupie mam czy jest łatwe czy nie, za nic nie pójdę. I po co miałbyś oddawać życie? To bezsens, skoro jesteś potężniejszy ode mnie. I wiedz, że będę na nie, dopóki nie będziesz miał realnie całego składu. I poza tym, to wolę teraz odpocząć, póki jeszcze mogę, a nie użerać się z "ratofanjem śiwiata". U tego drugiego próbuj, ja póki co mam dość zmartwień. Lilieth potwierdzi, chyba... I skoro i tak weźmiesz kogoś jeszcze, to co ci szkodzi wziąć zabójcę? Przecież liczą się losy świata! Kto się wtedy by się przejmował honorem?Poza tym, na pewno ci to wybaczy. I tak się już zadajesz z jakimś złym kultem, czy to nie jest gorsze od wynajęcia zabójcy? I wiedz, że nikomu tego nie powiem, ogólnie będę się zachowywał, jakby tej rozmowy nie było, a teraz wybacz, idę gdzieś odpocząć, jeżeli jeszcze będę miał czas....
Powiedział idąc cały wkurzony na to wszystko. Nie dość, że jakby na siłę się doczepił do tego, bo się dowiedział o tym dopiero tego dnia rano, na siłę w to poszedł, nie wiedząc czemu. Potem jeszcze ta cholerna choroba z dupy, omdlenie, jakieś chore wizje, jego towarzyszka chciała, żeby się na nią jopił, jakby ja to podniecało. Potem do tego, dochodził jeszcze Leszy, którego by chyba nie pokonali, gdyby nie zabawne zaćmienie. A czemu by nie pokonali? Bo kult wolał się bawić a jakieś dziwa na kiju i najpewniej jakby mogli, przyzwaliby jeszcze kolejnych takich! Bo czemu nie?! Do tego, zaraz po tym musieli od razu uciekać. Plus, on próbując pomóc, tylko pogorszył sprawę. Potem jeszcze jakieś utopce czy inne straszydła, połączone z oszalałym kociskiem! A podczas tego, okazało się, że ten leszy żył! A podczas tego wszystkiego, jego cud towarzyszka uznała, że jeżeli mu będzie stać, to będzie się czul odprężony! O tak! To mu pomoże! A teraz jeszcze, jakiś staruch biadoli mu coś o końcu świata, totalnej apokalipsie, marnując jego cenny czas i uważając że ktoś taki jak Eniar, da sobie z tym radę! HA! A to dobre! Na pewno był omamiony wspaniałością Lilieth podczas zaćmienia! A co podczas tego robiła reszta? NIC! Gówno! Null! Zero! On wszystko musiał odwalać, ehhh... serio musi odpocząć. Nie znosił się wściekać, bo wtedy zazwyczaj miał siebie za pępek świata, co go jeszcze bardziej wkurzało. Jestem wściekły, więc nie próbuj mnie pocieszać, a tym bardziej nie pokazuj mi się nago. Wiedz, że jeżeli ujrzę choćby suta, to nie licz na taką otwartość, jaką wykazałem w astralu. Nie licz też na to, że się do ciebie zbliżę. Co Ci w ogóle da to, że mi stanie na twój widok? Tyle co nic. Ah i na przyszłość, skończ z tym cholernym mistrzem! A no tak, jeszcze wszyscy próbowali podnieść mu ego, czego też nie lubił. A dzień zapowiadał się tak pięknie... zaraz zaraz... przecież to przez kult! On jest temu winien! To przez niego te nieszczęścia! Przecież Magnus był jednym z nich, a skoro był, to znaczy że kult to wszystko... no, prawie wszystko, akurat Lilieth to nie ich sprawa, ale poza tym to wszystko! Natychmiast wrócił się do tego dziada.
- Zmieniam zdanie, wejdę w to, jak dostanę teraz to 200 orłów od ręki, a kolejny tysiąc zaraz po akcji, a jak nie, to poprzednie warunki, to jest jak zbierzesz tych pięciu ludzi, dobra?
// To podkreślenie, o jest ta dodatkowa myśl, którą dodałem, jakby co.