Właściciel
Skinął głową i sięgnął po leżący na pobliskim stoliku, najpewniej wyciągniętym z ruin jednego z budynków, na którym zapisał sobie swoje słowa.
- ... przygotowań floty. Zweryfikujemy Twoje słowa, jeśli okażą się prawdziwe, będzie to wielki krok w kierunku naszej współpracy... W międzyczasie znajdziemy Ci jakąś kwaterę, bo karcer nie jest teraz odpowiednim miejscem, a żołnierze mogliby Cię zatłuc, gdybyś trafił do nich.
-Poprzednie lokum mi odpowiada. Nie zamierzam zyskiwać na słowach, które mogą być nieaktualne.
Właściciel
- Z każdą chwilą coraz bardziej mnie zaskakujesz... Rzecz jasna, jak na kogoś z Federacji.
Właściciel
- Jest coś jeszcze, o co chcesz zapytać? Powiedzieć o czymś? Cokolwiek?
-Nie, aktualnie nie. Jeżeli będę miał coś, czego będę pewny, to powiadomię, sir.
///Wybacz, że ogólnie nie odpisuję aktywnie, lecz mam kilka spraw osobistych na głowie///
Właściciel
//KKK.//
- Przypisanie eskorty jest Ci zbędne, drogę do celi znasz, nic nie zmajstrujesz, a jeśli spróbujesz, to reszta Cię zastrzeli... Tak czy inaczej, do następnego, żołnierzu.
-Tak jest, sir.
Wstał, odsalutował i wrócił do swojego więzienia.
Właściciel
Znalazłeś tam kolejne porcje wody, racji żywnościowych, prętów jarzeniowych, a nawet kilka holograficznych broszur Sojuszu, jak gdyby były Ci one teraz szczególnie potrzebne.
No cóż, pozostało mu tam siedzieć.
Właściciel
Trzeba przyznać, że siedząc w środku straciłeś rachubę czasu, kolejne godziny mijały, wyznaczane porami posiłków i wypalaniem się lamp jarzeniowych. Dopiero, gdy również na zewnątrz zrobiło się ciemno, strażnicy wyprowadzili Cię na zewnątrz, do Twojego znajomego.
- Masz ochotę na rozprostowanie kości? - zagadnął niezobowiązującym tonem, ale jego ekwipunek nie sugerował spokojnej wycieczki.
-Patrol czy zdobywanie przyczółku?
Właściciel
- Nie ufamy Ci jeszcze na tyle. Chcemy, żebyś wrócił po swoich śladach i pokazał nam wszystkie miejsca, w których byłeś razem ze swoimi towarzyszami broni nim postanowiłeś zmienić stronę tej wojennej barykady.
-Tak jest. Mam się trzymać przed tobą, czy obok ciebie?
Właściciel
- Najlepiej obok, ale nikt by się chyba nie obraził, gdybyś przypadkiem zdetonował jakąś minę przed nami. - odparł, a pozostali żołnierze zareagowali śmiechem. Po chwili wręczył Ci pistolet DC-17.
- Mamy kilka na zbyciu, pewnie potrafisz je obsługiwać. Uprzedzam, że masz tylko jeden magazynek w środku, a my szybciej podziurawimy Ciebie, niż Ty zużyjesz choć połowę gazu laserowego, jasne?
Właściciel
Skinął głową i dał Ci znać, że możesz już zacząć prowadzić.
Ruszył więc w tamtym kierunku.
Właściciel
Jak na razie spotkaliście tylko kilka tych śmiesznych miniaturek, które żołnierze niekiedy niszczyli celnie ciśniętymi fragmentami gruzu - cicho i bezszmerowo, a przynajmniej nie tak głośno jak w wypadku użycia karabinu, a także głupie automaty nijak mogły powiązać to z Waszą obecnością.
- Jakie dokładnie droidy spotkaliście na swojej drodze? - zagadnął Cię po chwili marszu Twój rozmówca.
-Będą to z pewnością trzy typy. Te, które są niezwykle głupie i liczebne. Te, które zachowują się jak normalni żołnierze. I jeszcze coś, co brzmiało okropnie, niczym czołg. Jakby jakaś metalowa bestia, ale na szczęście nas nie znalazła.
Właściciel
- Czyli nic czego my nie znamy... No, może nie licząc tego czegoś, co zaprosiło Was tu, na dół.
-Tak... to też. Nikt nie powiadomił nas, że machiny mają flotę sir.
Właściciel
- Nie uwierzysz, ale nas też nie.
Chwilę zajęło mu, zanim zrozumiał. Później jedynie pokiwał głową w milczeniu i kontynuował marsz w stronę ostatniego pobytu jego byłego oddziału.
Właściciel
Trafiliście na miejsce bez problemu. Poza Wami nie było tu żadnych istot żywych, w tym padlinożerców, więc ciała Twoich niedawnych towarzyszy broni były nietknięte, nie licząc tego, co ich zabiło.
-Ostatni przystanek. Mogę zaprowadzić jeszcze do wcześniejszych.
Właściciel
- Na pewno nie zawadzi... Chcesz, żebyśmy w drodze powrotnej pogrzebali ciała Twoich kompanów?
-One uschną tak czy inaczej. Nikt też ich nie zbeszcześci. Jeżeli jednak pozwolicie, to zabrałbym ich ciała do jednego budynku.
Właściciel
Oficer pokiwał głową i ustawił się wokół na warcie z pozostałymi żołnierzami, co miało jedynie uniemożliwić maszynom zaatakowanie Was z zaskoczenia, ale dla Ciebie miało to swoisty charakter ostatniej warty przy grobie, dość ironicznej, skoro wykonują ją akurat żołnierze Sojuszu nad zwłokami członków Pięćset Pierwszego Legionu, elity Federacji.
Żołnierze to żołnierze, a w tym wypadku nie była to walka szeregowców. Pozbierał ciała i ukrył je w jednym budynku.
Właściciel
Udało Ci się, nie mogłeś doliczyć się tylko kilku zwłok, ale pewnie rozpylił je na atomy ostrzał machin kroczących, które wspierały atak piechoty Sojuszu.
Skierował się do oficera.
-Zrobione, sir.
Właściciel
- W takim razie prowadź dalej.
Ruszył więc, prowadząc ich po kolejnych obozowiskach Federacji. Kierując się oczywiście do miejsca rozbicia.
Właściciel
Zwiedziliście tylko jedno takie, ponieważ w drodze do drugiego pojawiło się kilka Q1, które żołnierze Sojuszu próbowali zniszczyć kawałkami gruzu, aby nie robić hałasu wystrzałem z lasera, ale nagle zostaliście ostrzelani z tyłu, przez starszych braci tych upierdliwych kuzynów w liczbie pięciu sztuk.
Korzystając z tego, że miał broń (z amunicją!) wycelował w Q2 i wystrzelił, jak tylko zyskał czystą linię strzału.
Właściciel
Trafiłeś perfekcyjnie w jego klatkę piersiową, co pewnie posłałoby go na złom, gdyby nie to, że masz ledwie małokalibrowy pistolet, którym nic nie zdziałasz, chyba że w walce przeciw mniejszym droidom bądź celując dokładnie we wrażliwe miejsca tych większych.
Dlatego spróbował ponownie w głowę i w szyję. Droida, nie swoją.
Właściciel
Nawet w tym wypadku potrzebowałeś aż trzech strzałów, aby zniszczyć droida. Twarde skubańce. Pozostali radzili sobie lepiej i odpędzili maszyny, choć przy stracie jednego poległego żołnierza Sojuszu.
Zawsze są jakieś straty, chociaż zapewne inni woleliby, żeby to on zginął.
Właściciel
Ale że los jest przewrotny, do piekła przegrupować się poszedł inny żołnierz.
Jeżeli przez całą wojnę wszyscy będą chcieli, żeby to on zginął, to może na pohybel tylko on ją przeżyje? Czekał za rozkazami.
Właściciel
- Wrócimy do tego wypadu później. - powiedział oficer i polecił Ci zabrać zwłoki tamtego żołnierza Sojuszu. Reszta miała lepszą broń, więc pewnie mieli za zadanie Cię osłaniać, ale może miała to też być próba albo inny chichot historii?
Mu i tak pozostało wypełnić rozkazy, co też zrobił.
Właściciel
W obozie odebrano od Ciebie ciało żołnierza, zapewne aby wysłać je na pochówek na jego rodzimą planetę lub stolicę Sojuszu Galaktycznego, bo choć tu nie zagrażały mu drapieżniki czy warunki klimatyczne, to i tak nie godziło się grzebać tu zwłok żołnierza Sojuszu... Inna sprawa, że Twoi niedawni towarzysze broni na zawsze tu pozostaną.
I tak otrzymali wystarczająco wiele szacunku patrząc na to, że Sojusz był odwiecznym wrogiem "jego" strony konfliktu.
Właściciel
Sojusz wierzy w odkupienie, Federacja podobnych Tobie przesłuchuje, wykorzystuje i na koniec wiesza.
Przy fragmencie z wykorzystywaniem cieszył się z tego, że jego dupa ciągle była ciasna jak po praniu.
Właściciel
I oby tak pozostało. Niemniej, trzeba się gdzieś ruszyć, a nie stać tu jak ten ostatni jełop.
Prawdopodobnie do jego więzienia, gdzie to wcześniej przebywał pomiędzy przesłuchaniami. No i też nie można zapomnieć o tym, że nie dostał rozkazu do odmeldowania się.