Złożył z nich robota. Znaczy się, zaczął od kadłuba, mieszając maszynę do popcornu z sedesem.
Nie, zaraz. Przestał to robić, ściągnął hełm i zdzielił siebie w twarz. Był żołnierzem, nie rozklei się jak dziecko w trudnej sytuacji. Trzeba coś wykombinować i to szybko. Po pierwsze: Sojusz musiał przylecieć na tę planetę okrętem kosmicznym, więc jest gdzieś lotnisko. Opuścił kino i wrócił na miejsce, gdzie zginęli Federaci.
Właściciel
Resztki budynku wciąż tu stały, podobnie sprawa miała się z trupami, choć pozbawione były broni, amunicji i reszty przydatnego wyposażenia, kapitanowi zabrano też hełm, więc widziałeś jego wykrzywioną bólem i zaskoczeniem twarz... Niemniej, po Sojuszu ani śladu, jedynie kilka Q-1 kręciło się po okolicy, jak to zresztą wszędzie mają w zwyczaju.
Coś wskazywało na to, w którym kierunku ruszyli?
Właściciel
Ślady mechów oraz kilka trupów ich żołnierzy.
Ruszył w tamtym kierunku.
Właściciel
W ten sposób natrafiłeś znów na obóz Sojuszu, który widziałeś już wcześniej, podczas zwiadu.
Miał jakąś bezpieczną pozycję do obserwowania?
Właściciel
Trzy zrujnowane budynki, nie licząc tego, z którego Twój niedawny towarzysz broni rozpoczął samobójczy atak na żołnierzy Sojuszu. Choć nie masz pewności, że po tej akcji nie zostały one przez nich obstawione.
Jeżeli nie zaryzykuje, nic nie ruszy do przodu.
Właściciel
Więc niech ryzykuje, poza życie nie masz nic do stracenia.
Właściciel
A i owszem, zwłaszcza że jakiś patrol idzie w Twoją stronę.
///To czemu nie zareagował, skoro napisałem, że to robi?///
Właściciel
//Ten post o ryzykowaniu za cholerę nie wygląda na jakiś post odnośnie ruchu czy innej czynności, a bardziej jako jakiś domysł.//
//Spoko///
Więc i tam ruszył, do budynku.
Właściciel
Pusto, więc skryłeś się tam bez problemu. Patrol wciąż idzie w Twoim kierunku, ale nie wygląda, jakby Cię zauważył.
Właściciel
Obecnie widzisz przestronną halę, która pewnie była wcześniej mniej przestronna, ale na maszyny i Sojusz zawsze można liczyć: Usiana gruzem i odłamkami podłoga, dziesięć metrów wysokości, sześć szerokości i osiemnaście długości, na końcu są dwa przejścia do dalszej części budynku.
Ruszył przez jedno z tych przejść.
Właściciel
Idąc jednym z nich natrafiłeś na długi korytarz pełen wejść do innych pomieszczeń, głównie zrujnowanych. No i tak, wejść, gdyż wszystkim brakowało drzwi czy czegoś w tym guście. No, prawie wszystkim, poza jednymi, na wprost, na których metalowej powierzchni osiadło sporo pyłu i kurzu, a także było tam nieco osmalonych miejsc od strzałów z broni laserowej, ale poza tym wydawały się nietknięte...
Postarał się tam dotrzeć niezauważony.
Właściciel
Udało się, ale co teraz? Patrol jest coraz bliżej...
Właściciel
Zamknięte, niestety. Aby dostać się do środka trzeba byłoby wstukać na panelu obok ciąg pięciu cyfr, rzecz jasna odpowiednich, które zwolnią zamek.
Standardowe, czyli o 0 do 9?
Właściciel
Poza odmową dostępu oraz głośnym piskiem, który ją zasygnalizował nie zdziałałeś nic. No, może poza ewentualnym zwabieniem patrolu.
To, że zera nie działają, to zajebiście. Wycofanie się wchodzi w grę?
Właściciel
Do tamtego pomieszczenia? Niezbyt, bo pewnie Sojusz już tam jest. Ale za to możesz schować się w którymś z innych, zrujnowanych, pomieszczeń, i liczyć na to, że nie spróbują tam szukać ani nie wrzucą do środka granatu dla pewności.
Uciekł więc do zrujnowanego pomieszczenia, gdzie nastepnie poszukał dalszej optymalnej drogi ucieczki.
///Ten PBF tworzy nowe warunki. Główna postać szanuje Kranoludy, ta jest pierwszą, która ucieka... co dalej?
Właściciel
//Dobre pytanie.//
Żadnego innego wyjścia nie ma, jesteś tu zamknięty i śmiało można powiedzieć, że wpadłeś niczym przysłowiowa śliwka w kompot. Jednakże dopóki żołnierze Sojuszu tu nie zajrzą, to jesteś w miarę bezpieczny.
A skąd niby taka pewność, że nie zajrzą?
Właściciel
Nie ma, więc dobrze byłoby opracować jakiś plan awaryjny, w razie gdyby zajrzeli. No, a przynajmniej jakiś inny od zastrzelenia ich wszystkich, zanim oni zastrzelą Ciebie.
Jak z jego bronią? Oraz również sprawdził, jakie opcje tworzyło to pomieszczenie.
Właściciel
Broń sprawna, gotowa do strzału, amunicji też Ci nie brakuje. Poza tym pokój nie daje żadnych możliwości, to zwykłe ruiny pełne gruzów, w których nawet nie możesz się ukryć.
Czyli ostrzał, górą raczej nie przejdzie.
Właściciel
Tak właściwie to pomieszczenie nie ma swojego dachu, bo ten się zawalił, więc jeśli zdołałbyś jakoś się tam wspiąć to byłyby szanse na dostanie się piętro wyżej.
Właściciel
Jeśli staniesz na najwyższym punkcie gruzowiska? Ledwie cztery z okładem, ale musisz wziąć pod uwagę, że dojdą do tego mimo wszystko jeszcze dwa, ponieważ musiałbyś uczepić się jakoś sufitu i bezpośrednio z niego dostać na korytarz, ponieważ pokój na górze nie ma podłogi ani innego miejsca zaczepiania dla rąk czy nóg.
Czyli troszkę bardzo niemożliwe?
Właściciel
Niewiele rzeczy było niemożliwych dla żołnierza Pięćset Jedynki.
Nawet zdrada. A może to jemu coś przeskoczyło w głowie, gdy się rozbili?
No cóż, postarał się wspiąć z użyciem swojej broni. Oczywiście wolał stać na kolbie, nie na lufie.
Właściciel
Szło to opornie, ale byłeś bliski sukcesu, gdy nagle usłyszałeś pod sobą dźwięk odbezpieczanych karabinów i wiele mówiącą komendę, która kazała Ci się nie ruszać.
Czemu nie usłyszał, jak wchodzą?
Obecnie, to nie miał się ruszać.
Właściciel
- Złaź stamtąd! - warknął jeden z żołnierzy Sojuszu. - A potem ręce na głowę i żadnych sztuczek, federacyjne ścierwo!