Właściciel
Pewnie strzelcy mieliby ochotę ostrzelać jednak te bezbronne kapsuły ratunkowe, ale najpierw praca, a później przyjemności, więc ruszyli zgodnie z rozkazem za zaopatrzeniowcem, który był tym łatwiejszym celem, że nie miał uzbrojenia i zbyt szybki również nie był.
Trzymał się blisko. Uzbrojenie w najgorszym wypadku może mieć ukryte.
Właściciel
Tak się nie stało, a Twoim kompanom udało się potraktować go wystarczającą ilością pocisków jonowych z broni energetycznej i fizycznej, aby wyłączył się na dobre, a przynajmniej na tyle, żeby nie móc uciec i wezwać pomocy, choć z tym drugim to wciąż ruletka.
-Skontaktuj mnie z transportowcem, jeżeli możesz.
Właściciel
Pokiwał głową i po chwili wskazał uniesiony w górę kciuk: Mieliście połączenie i słyszeliście się wzajemnie, choć tamci z Federacji nic nie mówili.
-Ze względu na waszą sytuację odradzamy zastosowanie środków bezpieczeństwa. Możecie się poddać, albo zostać wyłapani i wyrzuceni w kapsułach w bardzo nieprzyjemne miejsca.
Właściciel
Brak odpowiedzi, jedynie suche trzaski na łączu, świadczące o tym, że ktoś tam jest, i że obecnie trwa tam krzątanina.
-Sami się o to prosiliście. Rozpoczynamy procedurę kradzieży waszych systemów. Wolicie trafić na Kreaturnik, czy na Piekło?
Właściciel
- Możesz mi obciągnąć, piracka szumowino! - odparł ktoś po drugiej stronie, a chwilę później połączenie zostało zerwane, również po stronie Federacji.
-Przypominajka ze szkolenia. Czy transportowiec w takiej sytuacji ma jakieś drogi ucieczki, lub ratunku?
Właściciel
- To okręt zaopatrzeniowy, poza żywnością i wodą na pewno wiezie wiele ton amunicji, paliwa i tym podobnych, a załoga pewnie będzie wolała wysadzić się razem z tym wszystkim i posłać się w cholerę, niż nam to oddać. Zwłaszcza, że eksplozja na pewno zabierze część z nas. - odparł dość przytomnie pierwszy oficer.
-Brawo. Więc co powinniśmy zrobić, by zdobyć ich towar?
Zachował spokojny ton dowódcy, wspomagany przez hełm Paladyn-1.
Właściciel
- Dokonać jak najszybszego abordażu, przejmując ładownię lub mostek, opcjonalnie oba te miejsce. - powiedział tak, jak podyktował mu rozsądek i wiedza ze szkolnego podręcznika.
-Znowu brawo. Więc proszę was o umożliwienie mi wykonania tego zadania.
Właściciel
Vader:
Zgodnie z rozkazem, piloci poprowadzili okręt pod śluzę i połączyli się z zaopatrzeniowcem Federacji, umożliwiając abordaż załodze, jednaj lub drugiej.
Szakal:
Podróż swoje trwała, ale w końcu wyskoczyłeś z nadprzestrzeni pośrodku niczego, wokół tylko pusta przestrzeń kosmiczna nakrapiana odległymi punkcikami gwiazd. No, może nie aż tak pusta, w okolicy czekał na Ciebie konwój tuzina pękatych frachtowców, przynęty na orczego pirata. Pozostałe okręty nie wyszły jeszcze z nadprzestrzeni, zrobią to, gdy dasz im sygnał, że pojawiła się armada pirata, nie chcą ich spłoszyć na początku starcia.
Ruszył po swój karabin, a następnie sprawdził maskę. Nie ma sensu, by tracił swoją załogę. Nie chciał tego, byli jego rodziną. Dlatego ruszył, żeby samemu to zrobić.
Właściciel
Vader:
Mimo to przy śluzie natrafiłeś na część załogi, z Krasnoludem i Orkiem na czele, którzy najwidoczniej nie mieli zamiaru oddać Ci całej przyjemności z tej roboty.
Szakal:
Ten ruszył miarowo, powoli, jeszcze bardziej zwiększając zachętę... Cóż, byleby tylko postanowili tu wpaść ci piraci, co trzeba (jakkolwiek to brzmi).
Wiedząc że piraci prędko się nie pojawią, powierzył stery droidowi R2 i wciąż zasiadając w kokpicie zaczął przeglądać coś na holopanelu.
-Kto da się zabić, tego ożywię i rozstrzelam.
Właściciel
Szakal:
Szło sprawnie, dopóki nie włączył się alarm: Jak na razie pojawił się jeden bandyta, kuter piracki, który wypuścił ze swojej ładowni eskadrę myśliwców przechwytujących piratów.
Vader:
Salwa śmiechu, taka była ich reakcja na Twoje słowa. Morale już są, zostało coś jeszcze?
-Sprawdzić broń, ustawić się. Na wrogim terytorium kryć plecy towarzysza. Możecie poruszać się wolno i ostrożnie, macie czas.
Szybko chwyci za stery kierując statek na spotkanie myśliwców. Nie wzywał jeszcze wsparcia.
Właściciel
Vader:
- A jak zawalą nam tę kupę złomu na łeb to dalej będziemy mieć czas? - zapytał Krasnolud.
Szakal:
W sumie nie było potrzeby, chociaż jeden na dwunastu to raczej słaby układ sił. Niemniej, Twój brat zajął się obsadzeniem wieżyczek, obu sprzężonych tak, aby móc prowadzić z nich ostrzał jednocześnie, Tobie pozostawiając przednie działka.
-Wtedy macie się wycofać, będę wam w tym pomagał.
Właściciel
Prędzej miał na myśli wysadzenie okrętu, ale nie miał zamiaru kontynuować dyskusji. Teraz już nic, tylko otworzyć wrota śluzy i ruszyć naprzód, do abordażu!
Ostrzelał najbliższy myśliwiec i wycofał się w stronę konwoju.
Właściciel
Udało Ci się go zestrzelić, dwa inne trafił Twój brat, ale cztery kolejne siadły Wam na ognie, zaś reszta rzuciła się na konwój.
Gwałtownie zawrucił statek i wyłączył silniki, tak aby znaleźć się na przeciwko wrogich myśliwców. Następnie zaczął strzelać ile wlezie.
Właściciel
Nie udało Ci się, może wypaliłoby, gdybyś używał jednoosobowego myśliwca, a nie kanonierki, do tego w walce przeciwko tak zwrotnym i szybkim oponentom... Na całe szczęście Twój brat nie próżnował i zastrzelił dwóch przeciwników, reszta zaniechała pościgu.
- Akcja roku! - skomentował swój beznadziejny manewr po czym wrócił do rzeczywistości i ruszył na ratunek konwojarzom!
Jeżeli miał to zrobić stąd, to to zrobił.
Właściciel
Szakal:
Pozostałe myśliwce na Twój widok odleciały, aby przegrupować się i ruszyć do kolejnego natarcia, ale tym razem przy pomocy kutra pirackiego, o wiele cięższego orzecha do zgryzienia.
Vader:
Udało się, z miejsca przywitał Was ostrzał prowadzony z korytarza okrętu po drugiej stronie śluzy.
Na ogień odpowiadamy ogniem, więc i to też zrobił.
Właściciel
Ktoś za Tobą padł z jękiem i skwierczeniem blasterowej błyskawicy, która dosięgła celu. Nie trafiłeś nikogo, ale i reszta załogantów pudłowała, grunt że przycisnęliście ich nieco ogniem, aby móc ruszyć do przodu.
Czekał przez chwilę po czym pokierował statek tak by ominąć kuter i znaleźć się za nim by ostrzelać jego silniki z działek.
Właściciel
Przywitał Cię, podczas obu przelotów, gromki ogień jego laserowej i jonowej artylerii przeciwlotniczej, która mocno nadszarpnęła Wasze osłony, zaś ostrzał Twój i brata nie zrobił większego wrażenia na przeciwniku.
-Zabrać naszego do medyka, idę przodem.
Ruszył przodem mając na celowniku ostatnią lokalizację wroga.
Wycofał się strzelając przy okazji do myśliwców o ile takowe się nawineły.
Właściciel
Vader:
Po chwili na muszce urosła Ci sylwetka gotowego do strzału żołnierza ochrony - nie miał on hełmu czy lśniącej zbroi, jak na wojaka Federacji wypadało, ale czarny mundur i karabin... Z takich żołnierzy korzysta się w mniej wymagających misjach, na przykład takich tutaj, jak ochrona konwojów czy stacji kosmicznych bez większej wartości.
Szakal:
Myśliwców brak, ale chyba spełniłeś swoje zadanie, gdyż odkryłeś, że kuter nadaje jakiś sygnał. Nie wiesz co dokładnie, gdyż ten jest zakodowany, ale możliwe, że właśnie wzywają pomoc, w tym Twój cel.
Osłaniał konwój gotów do wezwania wsparcia.
Wystrzelił. Celował, by zabić.
Właściciel
Szakal:
Po chwili pojawiły się pirackie posiłki. Widać w nich było orczą rękę, wszystkie zostały dalece zmodyfikowane pod względem siły ognia i opancerzenia, co daje Ci przewagą szybkości i zwrotności. Owe modyfikacje liczą się dwóch kanonierek Anvil, trzech kanonierek Suicide, dwóch korwet CR-90 i jednej Arki. Inną bajką jest za to frachtowiec kontenerowy, przerobiony najwidoczniej na miniaturowy lotniskowiec, jaki wypluł z siebie dwanaście Grotów i sześć Berdyszy, do których zaczęły dołączać eskadry pirackich myśliwców z kutrów. Oczywiście, myśliwce nie są w żaden sposób zmodyfikowane, choć chyba Berdysze mają kilka wyrzutni pocisków bądź więcej działek, tego nie wiesz na pewno. Oczywiście, należy dodać do tego ten kuter, który ocalał i prom Raven, jaki zauważyłeś dopiero teraz, który chyba nie był zmodyfikowany, a trzymał się znacznie z tyłu flotylli piratów.
Vader:
Krótka seria i oponent zwalił się na pokład martwy.
Wezwał wsparcie i zabrał się za wrogie myślicie strzelając seriami z działek.
Ruszył dalej, korzystając z osłon.
Właściciel
Szakal:
Nie był to rozsądny pomysł, choć razem z bratem zestrzeliliście ich aż pięć, to reszta siadła Wam chmarą na ogonie, zmasowanym ostrzałem z działek niemalże całkowicie wyczerpując osłony, ale przed dobiciem kanonierki powstrzymały ich rozkazy, jakie najwidoczniej wydali dowódcy na widok przybycia wezwanych przez Ciebie sił Goblinów z Czarnego Słońca. Mimo iż odleciały, odpaliły łącznie sześć lekkich rakiet, jakie gnały za Wami.
Vader:
Osłon było niewiele, więc gdyby przeciwnik, który nagle wynurzył się zza zakrętu zdołał wystrzelić, padłbyś trupem. Nie stało się tak tylko dlatego, że kilku stojących za Tobą załogantów w równym stopniu trzymało rękę na pulsie, co palec na spuście, więc poszatkowali delikwenta w samą porę.
///Pancerz nie chroniący przed jednym strzałem. Dlatego przegraliśmy///
-Dobra robota.
Właściciel
//Pancerze nie muszą zapewniać ochrony, mają być stylowe, pamiętasz?//
Skwitowali to krótkimi parsknięciami bądź szybkim skinieniem głową, nie było teraz zbytnio czasu na większe gratulacje i tym podobne, zadania wciąż jeszcze nie wykonaliście.
Ruszył więc dalej, równie ostrożnie.
Właściciel
Trafiłeś na rozwidlenie. Z oznaczeń mogłeś wywnioskować, że na prawo znajduje się mostek, na lewo zaś - ładownie i maszynownia.