Średniej wielkości drewniany gród otoczony palisadą. Cały gród ogarnia płaska łąka pełna ziół. Na granicach łąki znajduje się mały lasek i góra zwana Martwą z której wypływa rzeka przepływająca przy grodzie. Sama rzeka nazwana jest Samowijką od jaszczurek które często polują na ważki na jej terenach. Teraz trochę o Maleryks. Za wysoką na 3,5 metrów palisadą znajduje się 7 domów o dwóch piętrach, mała kuźnia produkująca podkowy i podstawowe narzędzia dla wioski, karczma która stołuje całą wioskę, oraz sklep w którym można kupić wszystko. Od mąki do maści leczniczych. Największym i najładniejszym budynkiem w Grodzie jest Szary Dom czyli miejsce zamieszkania Króla Goblinów. Trzy piętrowa posiadłość z drzewa hickory, kości i bazaltu. Pozostałość po Orkach. Na parterze znajduje się kuchnia, salon i łazienka, a w piwnicy, zaś czytelnia. Drugie i pierwsze piętro to pralnia, wędzarnia, garbarnia, pokój z żarnami i pralnia z suszarnią. Trzecie piętro to sypialnia o dobrym łóżku kupionym za pieniądze z handlu i grabieży. Na dachu znajduje się osobiste pole treningowe króla. Koło domu znajduje się stajnia i stodoła. W stajni sa wszystkie ukradzione konie w ilości 10, a w stodole kupiony zwierzyniec (10 krów, 5 kur, 3 byki, 2 koguty,4 owce, 2 barany.). Całym domem zajmuje się żona Włócznika, a stajnią i opieką nad zwierzętami Króla dwa spedzialnie przydzielone do tego gobliny.
Reppnir siedział przy stoliku w salonie popijając wywar z ziół zwany herbatą. Dosłodził ją miodem, nie ma się co dziwić, lubił słodkości. Jego małżonka właśnie przygotowywała śniadanie.
-Jak ci idzie skarbie?
Powiedział do niej miłym głosem wyciągając swój duży nos z książki którą właśnie czytał.
Właściciel
//Fajnie by było jakbyś opisał, gdzie to się mniej więcej znajduje. Bo, uwierz lub nie, ludzie niezbyt przyjaźnie zareagowaliby na taki fort dobrych Goblynów z somsiedztwa.//
Odburknęła coś, czego treści pewien być nie mogłeś, choć raczej pewnym jest, że uczyni to prędzej niż później.
//O! Goblyn, co czyta!//
//Jakieś pustkowie. Ludzi raczej w okolicy nie ma. Tak poza tym to ona mawia w języku goblinów bo bez tego cala historia straciła sens.//
-Wiesz że nie znam dobrze ludzkiego.
Odburknął szybko wracając do lektury. Rozumiał z tego co czytał co drugie słowo i na przeczytanie zdania schodziło mu średnio 5 minut, ale jakoś szło.
Właściciel
//Pls, tutaj każdy mówi w tym samym.//
Mimo tych skromnych umiejętności i częściowego bycia analfabetą to masz czym się chwalić, przecież wykształconych Goblinów jest nie wiele, zamiast czytać, wolą pędzić lub chlać bimber.
//To dlatego przy spotkaniu Norda i mieszkańca pustyni rozumieją się oni na wzajem. To wszystko wyjaśnia.//
-Wychodzę. Wrócę za jakieś 30-40 minut. Trzeba ogarnąć tę hałastrę analfabetów i bezbożników.
Ostatnie słowa słabo rozumiał, ale szpan przed ukochaną to podstawa.
//Weź mu zrób jakąś słodką scenkę czy cuś. Wiesz ona w ostatnim momencie złapie go za pelerynę i powie zapłakana "nie zostawiaj mnie" i wtuli się w niego. To tylko przykład jak coś. Lubię takie akcje//
Właściciel
//Jak chcesz sobie zwalić, to idź na strony do tego przeznaczone, zią :V
Ale, może kiedyś...
A w sprawie dialektów: Od czasu do czasu można wpleść sobie jakieś słówko lub kilka z języka danej rasy, ale tworzenie go od podstaw to przesada.//
Zachichotała pod nosem i owy śmiech odprowadził Cię do drzwi, którymi opuściłeś swoje lokum.
//Ja bym raczej płakał ze wzruszenia, ale no ten.//
Rozglądając się po wiosce szukał swego maga. Sprawdził przy okazji czy wszyscy wykonują swoje obowiązki.
-Typo oddaj mi swoją księgę do nauki magii ognia. Najwyższy czas by spróbować.
Właściciel
//Tak, tak. Peeeeeewnie.//
Obowiązki? Śmiechu warte, Gobliny spały, żarły, chlały, grały w karty i kości, a słowem: Opi***alały się. Swojego Maga zaś nijak mogłeś znaleźć, acz to i tak nie problem, skoro najpierw trzeba zrobić porządek z tym pie**olnikiem.
-Sku*wiele! Chcecie mieć ku*wa jutro obiad?!
Krzyknął na całe pole, zabierając przy tym jednemu z goblinów żarcie rzucając je świniom, kolejnego kopnął w dupę z całej siły za spanie.
Właściciel
//W ogóle to właśnie skapnąłem się, że masz w stodole dwa BARANY. Przypadek? Nie sądzę!//
Jeden oczywiście zawodził za swoim żarełkiem, drugi tylko jęczał i rozmasowywał odbyt. Reszta, nie mając ochoty na opierdziel, wiedząc, że beztroskie chwile się skończyły, zaczęła powoli zbierać się do swoich zajęć.
Poszedł pod dom maga wypytując po drodze resztę jełopów czy go nie widzieli.
Właściciel
Jełopy albo zaprzeczały, albo wskazały na jego dom, także wyszło an jedno i stanąłeś pod jego drzwiami.
Zaczął napi**dalać ręką w drzwi.
Właściciel
Z rozpędu pie**olnąłeś też swemu Magowi w łeb, gdy otworzył Ci drzwi.
- Czego, szefo? - spytał, pocierając bolące miejsce.
-Pożyczta tą księgę. A w zamian za to że żem cie pie**olnął dotsaniesz jutro butelkę bimbru. Zgoda?
Właściciel
Prychnął i pokręcił głową.
- Jedna butelka? Co szefo taki sknera?
-Dogra ku*wa, skrzyknę. A teraz dawaj księgę pie**olony krasnoludku.
//Gobliny nigdy nie lubiły krasnoludów i mają u nich status żydów.
Właściciel
//Dobrze wiedzieć.//
Wyraźnie uradowany ilością alkoholu Mag po chwili gniewnie fuknął (przy okazji wypuszczając wraz z wydychanym powietrzem nieco ognia i dymu), aby trzasnąć po chwili drzwiami tuż przed Twoim nosem. Mimo to, po chwili je otworzył, aby rzucić Ci księgę i zamknąć je z powrotem.
Odtworzył pierwszą stronę idąc do swej izby. Wczytał się.
Właściciel
No właśnie, wczytałeś się na tyle, że nie zauważyłeś jak i gdzie idziesz, co poskutkowało dość bolesnym upadkiem.
-Ku*wa mać!
Wstał, otrzepał się z kurzu i poszedł do domu.
Właściciel
O ile nie słyszałeś śmiechów, to z pewnością wiele Goblinów coś takiego rozbawiło, w końcu nie zawsze ich królu upadał i sobie ten głupi ryj rozwalał. No, niemniej, wróciłeś do domu, a tam czekał już na Ciebie posiłek.
Zasiadł do stołu i zaczął jeść, sztućcami oczywiście.
-Jak zwykle pyszne kochanie.
Właściciel
Jak zwykle podziękowała, przy okazji doprawiając to uśmiechem i chichotem.
Po zjedzeniu obiadu udał się do czytelni (piwnica) gdzie zaczął zgłębiać księgę otrzymaną od maga.
Właściciel
Na początku samej księgi była oczywiście notka od autora i inne takie pierdoły, ale poza tym także wyjaśnienie, czym jest Magia Ognia, i jej podstawy.
Skupił się na tym czym jest magia ognia i jej podstawach. Może będzie srać ogniem?
Właściciel
Teoretycznie mógł, bo po opanowaniu podstaw miałby dostęp do zaklęć, a owe zaklęcia były już Twoim wymysłem, więc równie dobrze mogłeś robić wielkie ogniste kule, jak i istny żarociąg z własnego odbytu.
Zaś, wedle książki, Magia Ognia była jedną z pierwszych i podstawowych dziedzin Magii, a więc starą i potężną. Skupia się ona na emocjach, z reguły negatywnych, choć nie tylko, gdyż chodzi przede wszystkim o te najsilniejsze, jakie akurat masz.
W sumie to czuł teraz spokój, ale czytał dalej.
Właściciel
Dalej to już była w sumie praktyka, bo i opisy poszczególnych zaklęć i tak dalej, i tak dalej, więc na niewiele zda Ci się samo czytanie.
Zostawił księgę i poszedł nad rzekę poza wioskę. Spróbował utworzyć w swojej ręce iskrę.
Właściciel
Bez emocji, wspomnień i tak dalej nie mogło się udać, więc się nie udało.
-Ku*wa jego je**na mać! Miało być ku*wa tak pięknie!
Krzyknął siadając na kamieniu i rzucając mniejszymi kamieniami w wodę.
Właściciel
Kamień ten, zamiast wydawać typowy plusk po zetknięciu się z wodną taflą, zasyczał, a w miejscu, w którym zatonął uniosły się opary pary wodnej.
-O cie ku*wa pierun!
Wykrzyczał z radości. Spróbował spleść kulkę ognia w łapach.
//Wpisać do karty magię ognia?
Właściciel
//Nie edytuje się Kart po akcepcie.//
Poszły co prawda tylko iskierki, ale to też manifestacja Magii Ognia, nie?
//KKK//
-Jacie je**** w dyby!
Wykrzyczał ze szczęścia. Postawił liść na jakimś kamieniu i użył swego nowego talentu by go zapalić.
Właściciel
Poszło opornie, ale liść się spalił, kamień już niekoniecznie.
-O sku*wiesyn!
Rzekł starając się spleść w rękach ogień.
Właściciel
Tu już nie pykło, za duży wysiłek jak na tak mały wkład emocji.
-Dobra, czas na przerwę...
Rzekł idąc do wioski.
Właściciel
Wróciłeś tam bez problemów, choć po drodze zauważyłeś jakieś sylwetki wyglądające na ludzkie, które wydawały się skradać pobliskim lasem.
-Naprawdę? Na prawdę wy?
Zapytał Reppnir zdejmując Partet z pleców.
-Trafiliście na złą istotę. Pewnie nawet nie wiecie do jakiej rasy należę, a zakradacie się jak tchórze. Aż taki strach wzbudzam?
Zapytał z przekornym uśmiechem stojąc w pozycji bojowej.
Właściciel
Szkoda tylko, że byli na tyle daleko, żeby nie tylko Cię nie dostrzec, ale i nie usłyszeć. Ale poza tym było świetnie, gdyby słyszeli to spierdzielaliby w podskokach.
Śledził ich wzrokiem i podążał za nimi idąc dalej tą samą ścieżką.
Właściciel
W końcu trafiłeś do takiego punktu, w którym musisz wybrać: Zejść z obecnej trasy i gonić ich lasem czy też może zignorować ich i wracać do grodu?
Wystrzelił jakis ognisty pocisk w niebo. Magiczną flarę, kulę, cokolwiek ku*wa by mag się zorientował. Zaczął iść za ludźmi.
Właściciel
Ponownie nie użyłeś odpowiednio dużo emocji do zasilania tego magicznego tworu, więc nie udało się. Zaś śledzenie ludzi nie było problemem, zdołałeś zbliżyć się na tyle, żeby bliżej im się przyjrzeć: Mężczyzna i kobieta, na oko po dwadzieścia lat, plus minus dwa. Wyglądają na chłopów, choć odziani są w podróżne szaty, mają też spore zapasy jedzenia i tym podobnych. Ponadto chłopak posiada miecz, dość dziwnie on wygląda, gdyż to bez wątpienia klinga pierwszego sortu, a skąd niby ktoś taki mógłby go mieć?
-Kim jest łowca uciekający przed zwierzyną, aniżeli padliną która dogorewa w swe ostatnie chwile? Co doprowadziło go do tego stanu, szczęście, miłość czy może prawda? Nic z tego, to było starcie instynktów, w którym zwierze zdominowało łowce marnującego swe strzały. Czego nauczyła nas ta historia?- rzekł podbiegając do ludzi z Partetem. Mimo to nie zaatakował, a po prostu stanął w pozycji bitewnej.