Gród Maleryks

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pożar gasiliście mocno ponad półtorej godziny, może nawet dwie, ale po tym czasie kryzys został opanowany. Szczęśliwie fort w żaden sposób nie ucierpiał, a w wypadku Goblinów skończyło się tylko na kilku lekkich poparzeniach i nic więcej.

Avatar bulorwas
-Przepraszam Panowie, chciałem sprawdzić co mogę.
Wyraził skruchę wobec swego ludu

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wzruszyli ramionami i coś tam odmruknęli, woleli nie wyrażać głośno swoich obiekcji po tamtej akcji ze strażnikami, gdy pokazałeś do czego jesteś zdolny bez Magii... Gdy teraz doszła do tego również Magia Ognia, profilaktycznie zamknęli się i wrócili do grodu.

Avatar bulorwas
//Ten uczuć, kiedy jesteś fatum śmierci wśród goblinów.//
Poszedł za nimi i wszedł na wartownie rozglądając się w okół. Widać coś podejrzanego?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wszystko w najlepszym porządku, tak jakby nikt nie miałby włamać się tu i zasztyletować Cię jak Twoją małżonkę... Chyba tym, co było najgorsze w tej sytuacji, było właśnie oczekiwanie na ruch tajemniczych zamachowców...

Avatar bulorwas
-Wyłaź ku*wa!
Krzyknął w pole

Avatar Kuba1001
Właściciel
Żadna ku*wa niestety nie zaszczyciła Cię Twoją obecnością, żaden skrytobójca również nie...
- Szefo! - krzyknął jeden z Goblinów, biegnąc ile sił w nogach z fortu i drąc mordę jak nigdy wcześniej w życiu. - Szefo, szybko! Szefa żona żyć!

Avatar bulorwas
Jak najszybciej mógł, zszedł po drabinie i pobiegł za goblinem

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rzeczywiście, na głównym placu stała, podtrzymywana przez kilku żołdaków, Twoja żona, nienaturalna blada, ale na pewno żywa! Jej zbolałe i słabe oblicze nieco rozjaśnił uśmiech na Twój widok.

Avatar bulorwas
Podbiegł do niej najszybciej jak mógł i obiął ją.
-Kochanie, tak się martwiłem!

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie odpowiedziała, najwyraźniej była zbyt osłabiona, ale znów się uśmiechnęła i oddała uścisk, acz o wiele słabiej, niż się spodziewałeś.

Avatar bulorwas
-Zanieście ją do łóżka i pilnujcie jak oka w głowie, wynagrodzę was.
Powiedział gobliną które ją przyniosły. Podszedł do losowego goblina.
-Idź do sklepikarza i tych co się najlepiej na medycynie znają i ich zawołaj. Moja żona jest w potrzebie, opłacę wszystko.
Wydal rozkaz

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Ja pie**olę, jak zawsze wszystko na ku*wa mojej głowie, jeden ku*wa łeb na cały gród. - psioczył pod nosem szamano, który nagle się pojawił i odebrał Goblinom Twoją małżonkę, aby zanieść ją do swojej chaty... W sumie nic dziwnego, przecież jako jedyny w grodzie znał się na medycynie oraz produkcji i użytkowaniu danych specyfików, więc jeśli ktoś miał ją uratować, to tylko on.

Avatar bulorwas
Pozwolił mu działać samemu rozglądając się po grodzie

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nic się nie zmieniło, zaaferowane nagłym powrotem ze świata zmarłych Twej małżonki Gobliny zaczęły powoli się rozchodzić i wracać do swych prac. Do tego słońce już niemal zaszło, a więc ten dzień przeżyłeś bez zamachu na swoje życie, co powinieneś chyba wziąć za dobrą monetę.

Avatar bulorwas
Poszedł do domu swego szamano by zobaczyć jak mu idzie

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dom szamano był zamknięty na cztery spusty od wewnątrz, najwidoczniej miał miał zamiaru wpuszczać gapiów, gdy był tak zajęty, nawet w tym celu postawił pod drzwiami zbrojną straż w postaci dwóch Goblinów, acz nie mieli oni czelności Cię zatrzymywać.

Avatar bulorwas
Spojrzał przez okno

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nic, albo panował tam taki wielki mrok, albo szamano umyślnie je czymś zasłonił, żeby naprawdę mieć całkowity spokój.

Avatar bulorwas
Spacerował sobie po grodzie

Avatar Kuba1001
Właściciel
Spacerowałeś sobie, zawędrowałeś aż na jego obrzeże, gdy usłyszałeś krzyk, który dotarł tu aż spod bramy, jeśli nie... Chaty szamana...

Avatar bulorwas
Podbiegł tam.
-Co się ku*wa dzieje?!

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dobre pytanie, acz nikt nie miał na nie odpowiedzi, Tobie w sumie też będzie ciężko je odkryć... Strażnicy pozostawieni pod drzwiami chaty przez szamana byli martwi, obaj ze skręconymi karkami. Jej właściciel skończył podobnie, acz miał zmiażdżoną czaszkę, zupełnie jakby ktoś wsadził mu palce w oczodoły i nacisnął tak mocno, że kość ustąpiła... Na całe szczęście Twoja żona najwidoczniej ocalała, bo leżała na łóżku i żyła, acz oddychała dość słabo.

Avatar bulorwas
Zaczął się rozglądać za mordercą.
-Wyłaź sku*wysynu

Avatar Kuba1001
Właściciel
Gdyby sku*wysyn mogący miażdżyć czaszki wciąż tu był, to raczej byłby spory i ciężko byłoby go przeoczyć a i pewnie nie pie**oliłby się z Tobą i Twoje połamane truchło leżałoby tuż obok tego, należącego do świętej pamięci szamano. Tak więc spie**olił i albo jest w wciąż w grodzie, albo na zewnątrz. Tak czy tak, warto podnieść alarm.

Avatar bulorwas
-ATAK KU*WA!!! PRZYGOTOWAĆ SIĘ!!!
Wydarł się patrząc na swą małżonkę

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jak już zostało powiedziane, leżała na łóżku i słabo oddychała, ale żyła... Być może morderca nie zdążył jej zabić, gdy Gobliny zauważyły truchła wartowników pod chatą, tudzież już uznał ją za martwą. Tak czy inaczej, w grodzie rozpoczęła się nerwowa krzątanina, a zielonoskórzy obrońcy ruszyli na mury i w okolicę bramy, gotowi odeprzeć atak, o którym mówiłeś.

Avatar bulorwas
-Kto to zrobił?
Zapytał żony

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie odpowiedziała, nawet jeśli była przytomna, ale jednak warto byłoby ją stąd profilaktycznie zabrać, choćby w jakiekolwiek lepiej bronione miejsce.

Avatar bulorwas
Wziął ją na ręce i zaniósł do swojego domu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Udało Ci się tam bezpiecznie trafić, a tajemniczego zamachowca wciąż brak, przynajmniej w środku i pod bramą czy też na murach, gdzie stoi goblińska straż, która ustawiła się tam, gdy ogłosiłeś alarm, wciąż oczekując na wroga atakującego z zewnątrz.

Avatar bulorwas
Razem z żoną na rękach poszedł do nich.
-Niech kilku pójdzie pilnować łóżka, chata szamano została zaatakowana.
Odrzekł

Avatar Kuba1001
Właściciel
Uważając to za zdecydowanie przyjemniejszą i bezpieczniejszą robotę niż sterczenie tutaj, dość szybko cztery Gobliny zgłosiły się na ochotnika do tego zadania i udały się do owego pomieszczenia, gdzie mógłbyś spocząć z małżonką lub też zostawić ją tam i komenderować obroną.

Avatar bulorwas
-Poszukać podkopu pod palisadą, ja popilnuję bramy.
Odrzekł wchodząc na strażnicę

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kilka Goblinów zajęło się wypełnianiem Twojego polecenia, bynajmniej nie wierzyły, żebyś sam zatrzymał coś, co mogło tak łatwo wymordować tyle Goblinów, w tym szamana, a więc w większości zostali na pozycjach... Chwilę po tym, jak donieśli Ci, że podkopów brak, przez okno Twej siedziby wypadły pogruchotane zwłoki jednego z zielonych strażników, którego pozostawiłeś na warcie w sypialni.

Avatar bulorwas
Pobiegł tam jak najszybciej zdejmując partet z pleców

Avatar Kuba1001
Właściciel
W środku zastałeś ślady masakry: Wszystkie pozostawione na straży Gobliny były martwe, miały skręcone karki, połamane kręgosłupy czy też zmiażdżone czaszki. Brzuch jednego przebito czymś na wylot, z wielkiej, ziejącej jamy wystawały wnętrzności i obficie lała się krew, mimo iż był już martwy, podobnie jak ostatni wartownik, któremu ktoś oderwał głowę. Krwawy ślad zaprowadził Cię do otwartych na oścież drzwi do biblioteki, w których stała Twoja małżonka, najzupełniej zdrowa, bawiąca się urwanym czerepem, który po chwili rzuciła Ci do stóp, uśmiechnęła się szaleńczo i zniknęła w pomieszczeniu obok...

Avatar bulorwas
-Kocha...nie....nie, nie, nie!
To niemożliwe, to nie może być... Teraz mu się wszystko poukładało, była wampirem czy innym tego typu potworem.
-Zanim coś się stanie, chcę znać odpowiedź. Czemu?!
Zapytał roztrzęsiony

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Idiota. - szepnęła czule Twoja małżonka, a jej głos zmienił się na ochrypły i mocny bas, którym kontynuowała: - Naprawdę sądziłeś, że Twoja żona żyje, zielony debilu? Jeśli przeżyjesz, a najpewniej Ci się to nie uda, to może znajdziesz to, co zostało z jej ciała po spotkaniu z wilkami w lesie.

Avatar bulorwas
-Oszukałeś mnie... OSZUKAŁEŚ! SZCZEŹNIESZ W PIEKLE GDZIE TWOJE MIEJSCE!
Powiedział wku*wiony, przestraszony i smutny ponad wszelką miarę i zaczął produkować masę ognia, który rozprzestrzenił po całej bibliotece. Wiedział, że niema innego wyjścia niż to przy którym on stoi, jak nie ogień go zaje*ie, to dym zrobi resztę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Po jęku niedowierzania widać było, że zamachowiec się tego bynajmniej nie spodziewał, ale dość szybko się oponował i jeszcze nim płomienie strawiły bibliotekę zdołał wybiec z pomieszczenia jako sku*wysyńsko wielki Ork, któremu niewiele brakuje do Orkologa, co prawda jedynie w prostym odzieniu, bez zbroi i pancerza, ale na pewno groźny, jak to już udowodnił i co potwierdziłby szamano oraz strażnicy, gdyby jeszcze żyli. Tak czy inaczej, wiedziony pędem rzucił się na Ciebie, ale zamiast Cię zabić, jedynie złamał Ci nos, przeciął łuk brwiowy i wybił ząb dwoma solidnymi ciosami pięści.
- To tylko początek, Reppnir! - krzyknął, stając nad oknem, które wcześniej wybił przy pomocy ciała jednego ze strażników. - Dołączysz lub zginiesz!
Po tych słowach zerknął jeszcze na dół, uśmiechnął się paskudnie i wyskoczył.

Avatar bulorwas
Zamiast zrobić cokolwiek, leżał po prostu z oczami pełnymi łez. Resztkami woli odczołgał się od pożaru.
-J-jak...

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nikt nie odpowiedział Ci na to pytanie, zwłaszcza że na dole zapanowała wrzawa związana z pojawieniem się tam Orka, która jednak szybko ucichła, gdy usłyszałeś trzepot skrzydeł i donośne krakanie.

Avatar bulorwas
Nie chciał wstawać. Nie pamiętał jak to się robi. Zapomniał też jak się oddycha.
-J-jak...

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie do końca, bo wciąż żyłeś. Jeśli chodzi o wstawanie to może i nie pamiętałeś, ale kilka Goblinów, które wbiegły tu gasić pożar oraz ratować swego szefo pomogło Ci, wynosząc Cię z budynku.
- Szefo? - zapytał jeden z nich, któryś z wartowników. - Szefo, żyjesz? Wszystko dobres?

Avatar bulorwas
-Nic nie jest dobrze. Przez ostatnie kilka tygodni, jeśli nie miesięcy nie widziałem własnej żony.
Powiedział ze łzami w oczach
-KU*WA ZARŻNĘ SKU*WYSYNA!
Wykrzyczał zrywając się z rak goblinów i zaczął napi**dalać rękami z cały siły w ziemię

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Ale wiesz, że nie łapiesz? Swojej żony nie widziałeś od chwili, gdy cudownie ozdrowiała, wcześniej to była ona, trup też był jej, czyli nie kilka tygodni ani miesięcy, ale co najwyżej godzin.//
Gobliny miały pewnie swoje obawy, pytania i wątpliwości, ale odłożyły je na inną chwilę, dając Ci czas się wyżyć.

Avatar bulorwas
//Wnioskowałem, że zdechła wcześniej po tym, jak powiedział, że jej trupa rozszarpują wilki//
-Wie ktoś jak zabijać efektywnie te sku*wysyny?!
Zapytał po tłumie. Sam pierwszy raz widział tą legendarną istotę

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Chodziło o to, że zabił, wyniósł trupa do lasu, przemienił się na jego podobieństwo, wrócił i odstawił szopkę.//
- Ale jakie sku*wysyny, szefo? - zapytał jakiś inny wartownik, gdy wraz z resztą dołączył do Ciebie najwidoczniej olewając alarm, w stan którego wcześniej ich postawiłeś, skoro nikt tyle czasu nie nadchodził.

Avatar bulorwas
-Zmiennokształtnych ku*wa!
Odpowiedział dalej nawalając pięściami w ziemię

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku