Właściciel
Udało się, bo choć tego nie widziałeś, usłyszałeś charakterystyczny syk, gdy kula trafiła w taflę wody.
- Po ch*j? - spytał, przerywając dłubanie w zębach sztyletem. - Przecie myśmy tu już tyle mieszkali, że znamy teren jak własną kiszeń. Szefo sklerozy dostał czy gorzałka od szamano za mocna?
-Stary już jestem. Mów, co mamy w okół?
Właściciel
- No łąka wokół, górka i rzeka, a poza tym lasy i gościniec. Niedaleko jest kilka wsi i kamieniołom, a dalej nawet jakiś zamek.
-Opowiedz więcej o tych wsiach.
Odrzekł do zwiadowcy.
Właściciel
- Wieś jak wieś, co się rozdrabniać?
-Ch**, przygotuj najszybszą i najbezpieczniejszą drogę do najbliższej z wsi.
Właściciel
- Kiedy szef chce ruszać? I z czym?
-Jutro, albo pojutrze. Wezmę 3/4 naszych sił.
Właściciel
Wzruszył ramionami i odszedł, zapewne aby wziąć się za powierzone przez Ciebie zadanie.
Wrócił do domu by coś poczytać. Trza trenować nowe umiejętności!
Właściciel
Mowa u umiejętności czytania czy nauki Magii Ognia?
Właściciel
Szło dość sprawnie, przynajmniej na tych mniej wymagających książkach.
Zaczął się rozglądać za swoją żoną. Skoro jutro wyruszają to może dla bezpieczeństwa lepiej... Zostawić potomka.
Właściciel
Można spróbować, zwłaszcza że skoro nie krząta się po kuchni to pewnie jest w sypialni.
Właściciel
Rzeczywiście tam ją znalazłeś, z tym że już spała. W sumie nic dziwnego, niedługo zmierzch.
Poszedł się umyć do łaźni. Przynajmniej budować orkowie potra...a jednak nie, przecież siedzibę wodza budowały porwane krasnoludy z którymi dzielili kajdany. Nie ważne. Przebrał się w koszulę nocną i wrócił do sypialni by położyć się obok małżonki.
-Kotku...
Szepnął jej zalotnie do ucha.
-Mam na ciebie ochotę
Właściciel
Spała jak zabita, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie, więc nie zareagowała na Twoje, choćby nie wiadomo jak zalotne, słówka.
Zaczął ją powoli rozbierać, delikatnie oczywiście.
Właściciel
Podczas owej czynności zauważyłeś coś, czego wcześniej u niej nie dostrzegałeś: Małą, czerwoną ranę w okolicach serca. Niestety, Twoje najczarniejsze przypuszczenia potwierdziły się, gdy zauważyłeś u niej brak pulsu i oddechu.
Narzędzia zbrodni nie zauważyłeś, ale za to widziałeś wetkniętą za jej ucho karteczkę.
Wyciągnął ją i zaczął czytać ostrożny jak nigdy dotąd.Był gotowy rzuć kołdrą we wroga by dać sobie trochę czasu.
Właściciel
Przygotuj się, Reppnir. - brzmiał napis na miniaturowej karteczce. Cóż, ani to pocieszające, ani uspokajające, ale tajemnicze to jak najbardziej.
Poszukał jakieś prowizorycznej broni. Świecznika, butelki, noża do masła, czegokolwiek ku*wa by móc się bronić.
Właściciel
Takich prowizorycznych broni to miałeś multum, ale nie zanosi się na jakikolwiek atak na Twoją goblińską osobę. No, a przynajmniej nie teraz.
Wstał i poszedł ubrać się w zbroję i pelerynę. Wziął swój Partet do tego i wyszedł na zewnątrz.
-ALARM! ZBIÓRKA!!
Krzyczał z całych sił waląc w drzwi chat.
Właściciel
W ten sposób dość szybko zebrałeś całą populację grodu: Żołnierzy, Maga, kobiety, dzieci, starców, mężczyzn zajmujących się czymś innym niż stanie z włócznią w łapie i tak dalej. Wiedząc, że tym razem to nie przelewki wbili w Ciebie spojrzenia i czekali.
-Zostaliśmy zaatakowani, a moja żona... zabita.- powiedział przez łzy i wku*wienie.-Niechaj ujawnią się ci, którzy strzegli teraz bram.
Właściciel
//Nie wiem czemu "tej nocy," skoro to stało się w przeciągu kilku godzin, może nawet godziny.//
Właściciel
Najpewniej żaden Goblin by nie wystąpił, ani żaden by takowego nie wydał bez odpowiedniej motywacji, ale studnie mądrości to nie były, toteż zauważyłeś trzech stojących pod bramą, którzy musieli być tymi, jakich szukałeś.
Podszedł do nich waląc dwóch z pięści w twarz, a kolejnego z dyni.
-JAKIM KU*WA CUDEM SIĘ TO STAŁO?! JAK WY KU*WY JE**NE PILNUJECIE TEJ BRAMY?! DUPAMI?!
Krzyczał jednemu prosto w twarz trzymając go za kołnierz i nawalając po twarzy.
-ODPOWIADAJ KU*WO!
Właściciel
Gdy tylko próbował coś powiedzieć to stracił kilka zębów przez Twoja ciągłe uderzenia, tak więc zamilknął.
- Nikt się przez bramę nie prześlizgnął, szefo! - zaprotestował jeden.
- To musiał być profesjonalisto, bo tacy to wchodzą tak, że ich nie widać, więc niech się szefo odpie**oli, bo sam by szefo gówno zrobił jakby stał na tej warcie. - wtrącił inny.
Wstał i otarł rękę z krwi goblina.
-On znał moje imię, zostawił mi notkę. Ma ktoś pomysł, kto mógł to zrobić?
Zapytał gawiedzi samemu nad tym myśląc.
Właściciel
- Konkurencja? - podsunął ktoś z tłumu.
- Najemniory? - wtrącił jeden ze strażników.
- A może ktoś od tamtych rycerzyków? - dodał jeszcze jeden, tym razem ten z obitą mordą.
-Nie damy im się! Przygotujemy się i pozbędziemy się wroga! Zmiażdżymy tych sku*wysynów, gdy tylko wystawią swe brudne dupska! Jesteście ze mną?! JESTEŚCIE KU*WA ZE MNĄ?!
Zachęcił lud do walki Reppnir.
Właściciel
Potwierdzili, z mniejsza lub większą, euforią. No, może poza trójką strażników, która stwierdziła, że pie**oli, nie robi i opuściła bramy grodu.
-Spi***alać! Rycerze będą wracać i was za******!
Krzyknął za nimi.
Właściciel
//Szczureq.//
Uznali, że bycie zaje**nym przez rycerzy jest lepsza od zaje**nia przez własnego szefo-furiata, zresztą przed rycerzami mogą się ukryć lub im uciec, jak to na otwartej przestrzeni, zaś w forcie nie mają już takiej możliwości.
Machnął tylko na nich ręką, goblinów miał pod dostatkiem.
-Dobra, zacznijmy od podstaw. Każdy ma znaleźć sobie wspólnika z którym będzie chodził, nikt nie może od dziś chodzić sam, i każdy ma mieć przy sobie broń.
Właściciel
Zielonoskórzy rozbiegli się w poszukiwaniu towarzystwa i oręża. Cóż, zawsze śmiesznie zobaczyć jakiegoś Goblina latającego z prostym nożem, patelnią, tasakiem czy naostrzonym kijem. Tak, broni było pod dostatkiem dla wojowników, ale nie dla cywili.
//Chyba później wrzucę Ci tu fabułę Kuca, bo nie chcę jej zmarnować.//
Sam poszedł do Maga.
-Ty będziesz mi towarzyszyć.
Właściciel
Pokiwał głową i czekał, aż gdzieś się udasz, aby Ci potowarzyszyć, wedle rozkazu.
Ponownie odwiedził uprowadzoną kobietę. Rozjerzał się po pokoju szukając jakieś skrytobójcy wzrokiem. Utworzył kulę ognia w ręku by oświetlić sobie miejsce. Żeby wzniecić emocje, przypomniał sobie trupa swojej ukochanej i uczucie temu towarzyszące.
Właściciel
Podziałało i rozświetliłeś całe pomieszczenie, acz poza kobietą nikogo tam nie było, a także nic, co mogłoby wskazywać, że skrytobójca tu był.
Sprawdził czy może zostawić kulę w powietrzu tak by przez cały czas rozświetlała mu pomieszczenie, nawet bez jego ingerencji.
Właściciel
Tak, choć gdy skupiałeś się na czymś innym, na przykład na przeszukiwaniu pomieszczenia, pozbawiona Twojej uwagi kula stopniowo malała i gasła, aż do całkowitego wypalenia.
Obudził dziewczynę.
-Jesteś szlachcianką?!
Właściciel
Nie odpowiedziała, w sumie odpowiedź była zbędna, w Twoim zielonym łbie zaświtało Ci, że chłopak przed śmiercią mówił, że są prostymi chłopami.
-Czyli skrytobójca za nimi posłany odpada... Dobra, damy radę.
Odrzekł zamykając budynek.
-Mam ochotę złupić jakąś wioskę i pogwałcić dziewki jak za stary...
Powiedział wracając do pomieszczenia i zapalając pochodnię na ścianach. Zaczął baraszkować z dziewczyną.