Ha, tarczownicy! Chwila... Przecież to on był tarczownikiem! Tak czy siak ruszył, najpewniej w zwartej linii, razem z resztą piechurów, osłaniając się tarczą.
Właściciel
Wasz niewielki aczkolwiek efektywny mur tarcz pozwalał strzelcom na pozbywanie się tych, którzy jeszcze do was nie dotarli. W twój zasięg ataku weszła już dwójka elfów, jeden posiadający lekką szablę oraz tarczę o jakimś fikuśnym kształcie oraz drugi posiadający dwie szable.
W dalszym ciągu osłaniając się tarczą, machnął mieczem długim na wysokości ich głów, skupiając się bardziej na tym z dwiema szablami, licząc że nie zdoła sparować tego ataku ani go uniknąć.
Właściciel
Elf z dwiema szablami wykonał swoimi szablami coś w rodzaju nożyc i przyjął na nie atak mieczem, następnie szybko ruszył do boku pchając twój miecz na bok, w tym czasie ruszył jego towarzysz, który swoją szablą miał zamiar wykonać odgórny zamach na twoją rękę trzymającą miecz.
- Ch*ja. - skomentował i uprzedził jego zamiary, używając tarczy do ofensywy, aby zdzielić go nią jak najmocniej, najlepiej prosto w ten długouchy pysk. Jednocześnie spróbował wyrwać miecz z nożyc Elfa i wykonać nim kolejny zamach, celując bardziej w pierś i jej okolice, najpierw szerokim zamachem, potem prostym pchnięciem.
Właściciel
Uderzenie elfa tarczą przerwało jego ataku, a także złamało mu nos i odsunęło kawałek od ciebie. Wyrwanie miecza z nożyc nie przyszło łatwo, ale w końcu się udało. Elf ugiął kolana i wykonał unik niczym Neo przed pierwszym zamachem, a następnie nim dosięgnęło go pchnięcie, trafił cię w rękę. Dokładniej wykonując niedużą ranę otwartą. Lepiej myśleć szybko nad tym czy zostałeś otruty czy nie.
Jeśli spróbuje się teraz opatrzyć to trucizna nic mu już nie zrobi, Elfy zabiją go w tradycyjny sposób. Z tego powodu ruszył do ataku, najpierw na Elfa, który oberwał tarczą, później na tego drugiego. W obu wypadkach pozostawił defensywę szerokiej tarczy, zaś mieczem wykonywał pchnięcia i cięcia, wszystkie o różnej sile i z różnych kierunków, byleby zdezorientować Elfy i uniemożliwić im obronę. Któryś cios musi w końcu sięgnąć celu.
Właściciel
Elf z tarczą skupiony był na defensywie, ten drugi zaś z powodu otrzymania ciosu średnio dawał sobie radę z obroną, więc przyszła po niego szybka śmierć. Od tego całego naporu ciosów mogłeś dostrzec jak elfia tarcza zaczyna się psuć, ale i tak samo ty zacząłeś czuć coraz większy ból w ręce.
Więc postanowił to szybko skończyć i wymierzył mu szybki oraz silny cios prosto w klejnoty, skupiony na parowaniu ciosów mieczem, których nie przerywał, nie powinien spodziewać się takiej brudnej zagrywki. Jeśli się udało, to szybko dobił wijącego się w bólu długouchego i rozejrzał za innymi celami.
Właściciel
Można było myśleć, że elfy jaj nie mają i nawet takie coś ich nie zaboli. Tutaj jednak można było obalić tę teorię, jakiekolwiek by one nie były, upadł on na kolana, a ty szybko pozbawiłeś go dalszego cierpienia. Lepiej może zamiast szukać innych to wycofać się na chwilę, by przyjąć surowicę.
W sumie niegłupie, tak więc zrobił, osłaniając się tarczą i uważając na ewentualne strzały latające wokół.
Właściciel
Strzały już powoli przestawały latać, elfy straciły już sporo swoich strzelców. Na tyłach waszych oddziałów powstała kolejna ściana, tam na miejscu usuwano strzały jak i podawano surowicę dla rannych.
A więc i on ustawił się w kolejce po specyfik.
Właściciel
-Powoli kończą im się siły, a my też za wielu nie straciliśmy.- powiedział do ciebie wasz dowódca aplikując ci surowicę.- Wracajcie dalej do walki, już niedługo zwyciężymy.
- Mi nie trzeba drugi raz powtarzać. - odrzekł tylko i od razu po zaaplikowaniu środka wrócił na pole bitwy, rozglądając się za przeciwnikami czy większą bitwą.
Właściciel
Mogłeś najwyżej wspomóc swoich w walce, dwóch było obecnie zajętych walką z trzema elfami, a nie wyglądali, by radzili sobie tak dobrze jak ty z dwójką. Poza tym reszta już sobie całkiem radziła i bitwa powoli dobiegała końca.
W takim razie ruszył do boju. Jeśli to było możliwe, to spróbował zajść długouchych od tyłu i tam zamachnąć się mieczem tak, aby skrócić o głowę jednego, a może i więcej. Jeśli nie, to wykonał ten sam manewr przy zastosowaniu ataku od frontu.
Właściciel
Jako, że ci byli wyjątkowo zajęci walką, to przeszło to bez większych problemów i głowa elfa potoczyła się po ziemi, drugi nieco przerażony widokiem swojego kompana, który tak szybko traci głowę nie zauważył tego jak jeden z waszych przebija mu serce mieczem. Ten zaś skinął do ciebie głową, a następnie we dwójkę już uporali się z trzecim elfem. Bitwa zaczęła już dobiegać końca, wasi podrzynali gardła pojedynczym elfom i dobijali rannych. Wasi ranni zaś zostali zabrani na tyły, pozostaje co najwyżej zebrać łup, rozejrzeć się jeszcze za kobietami i dziećmi i wracać do bazy.
Łupy łupami, przesadnie nigdy nie interesowała go pospolita grabież, ale i tak ruszył przeszukać okolicę.
Właściciel
W oddali zauważyłeś dwójkę elfów, którzy spuszczają się po linie, a na dole czeka trzeci, rzecz jasna próbują właśnie uciec z jakimiś zapasami. Na pewno nie wyglądają na wojowników.
Ruszył w ich kierunku jak najszybciej, licząc, że ich dogna i będzie mógł pozbawić przytomności ciosami tarczą, bo tych niekoniecznie musiał pozbawiać życia.
Właściciel
-Eldaine!- powiedział jeden z nich do swojego, akurat do jednego z tych, którzy schodzili jeszcze po linie. Ten natomiast szybko puścił linę i jeszcze w powietrzu wykonał jakoby kopnięcie w ciebie, gdy ty byłeś jeszcze niezbyt blisko. Poczułeś jednak dosyć silny podmuch powietrza, który prawie zwalił cię z nóg, ale na pewno posłał jeszcze na kolana.
- Je**ne Elfy. - westchnął, usiłując wstać i ponowić pościg. - Magowie, ku*wa. Oni naprawdę nie potrafią walczyć jak mężczyźni.
Mag to jednak grubsza sprawa, także zaczął wzywać na pomoc innych, warto byłoby takiego ubić albo chociaż schwytać, żeby ze swoimi talentami nie dołączył do kolegów-Banderowców.
Właściciel
Nim jednak udało ci się zwołać resztę kolegów, to zaraz po wstaniu Eldain cisnął w ciebie otwartą dłonią, która wykonała kolejny podmuch powietrza zwalający cię z nóg. Nim byłeś w stanie podnieść się kolejny raz, twoja ferajna cię podniosła. Niestety elfów już tutaj nie było.
- Je**ne Elfy. - powtórzył tylko, bo niewiele więcej mógł zrobić w tej sytuacji.
Właściciel
-Co tu się stało?- powiedział dowódca grupy podchodząc jeszcze do ciebie zaraz po tym jak wstałeś.
- Mag. - odrzekł krótko przez zaciśnięte zęby, a później dokładnie przedstawił swojemu dowódcy całe zdarzenie, nie pomijając żadnego szczegółu, gdyby okazał się ważny.
Właściciel
-Ciesz się, że ten mag nie postanowił cię po prostu zabić, najwidoczniej bardziej zależało mu na tym którzy z nim byli.
- Lepiej było go utrupić, teraz pewnie dołączy ze swoimi koleżkami do Bandery i spotkamy się na polu bitwy.
Właściciel
-To nieuniknione, ale nie musiałeś od razu ruszać na nich samemu. Przydałaby ci się jakaś broń z czarnego żelaza, to na pewno... Zobaczymy co da się zrobić jak wrócimy do bazy, a teraz splądrować tutaj co się da i ruszamy.
Jemu łupy nie były zbytnio potrzebne, więc rozglądał się tylko za czymś, co mogłoby mu się rzeczywiście przydać lub miałoby wartość sentymentalną. Jedzenie czy napoje, zwłaszcza elfickie wino, również kusiły, ale kto wie, czy te cholerne drzewoluby aby nie zatruły ich przed swoim odejściem?