Pokiwał głową, oczywiście za siebie, bo nie wiedział zbytnio, jak to się reszcie powodziło.
Właściciel
W sumie podeszli do waszej grupy pozostali, a Selq zaraz usiadł gdzieś obok Ragnara.
-Je**ni, też im się dałem, dobrze że noszę własne antidotum.- Powiedział wskazując na ciętą ranę na piersi.
- Jak używają trucizn to widać, że je**ni nie potrafią walczyć. - powiedział i splunął gdzieś na bok. - Ale chociaż akcja udana, nie?
Właściciel
-Tak szczerze to u nas też przeważnie używamy trucizn, miejsce na honorowe walki jest na turniejach, tu trzeba wygrywać.- Powiedział wasz szef. No, ale tak. Obroniliśmy wioskę, tym razem... Trzeba będzie pewnie ich gdzieś przenieść, bo najpewniej wrócą tu silniejszym oddziałem.
- Najgorsze, że i tak zdążyli zabić kilku wieśniaków, wypadałoby wziąć odwet, nie?
Właściciel
-Wypada, ale teraz trzeba zabrać resztę w bezpieczne miejsce. Z pewnością wielu też zechce wstąpić do Pogoni, zawsze chcą.- Powiedział i rozejrzał się po pobojowisku. To zacznijcie się już zbierać i namawiać ludzi, ja szybko pójdę po tę swoją kuszę.- Dodał jeszcze i ruszył na poszukiwania.
On zaś rozejrzał się za Morikiem, facet miał gadane, więc pomoże mu w werbunku, bo on sam był tylko szeregowym trepem i kiziorem, a nie mówcą.
Właściciel
Ten w sumie właśnie zajmował się powierzonym wam zadaniem i pocieszał jakąś rodzinę po stracie ich ojca.
Właściwie to nie wypadało mu teraz przeszkadzać, zamiast tego czekał, a żeby to zabić czas, wyjął sztylet i dodał kolejne szczerby na swoich mieczach, aby upamiętnić każdego z zabitych dziś Elfów. Gdy zaś Morik skończył, Khizar podszedł do niego.
Właściciel
-O co chodzi?- Spytał, gdy już do niego podszedłeś.
- A jak myślisz? O to co zawsze: Rekrutacja i te sprawy.
Właściciel
-Przekonałem tę rodzinę, by udała się z nami, gdzie jak wiadomo - jest bezpiecznie. Jak już ci to tak nie idzie to przynajmniej pomóż jakoś rannym czy coś...
Przewrócił oczyma i odwrócił się na pięcie, odchodząc, aby później wymamrotać pod nosem przekleństwo. Później rozejrzał się za jakimś zadaniem, w którym rzeczywiście się przyda.
Właściciel
Cóż, rzeczywiście mógł pomóc opatrywać rannych wieśniaków czy też pomagał przenosić ludziom najważniejsze rzeczy na wozy, w końcu większość się już chce stąd wynieść.
Wybrał to drugie, miał więcej krzepy niż wiedzy medycznej.
Właściciel
Udałeś się zatem do domu jednej z rodzin, a ci od razu poczuli się nieco lepiej, zwłaszcza kobieta po stracie swojego męża w walce. Zatem twoja pomoc została doceniona, to na pewno.
To już coś. Więc pracował w ten sposób dalej.
Właściciel
Zeszła wam wszystkim jakoś na to godzina, ale wreszcie każda rodzina była chętna na opuszczenie tego miejsca oraz była przygotowana do drogi, teraz tylko liczyć, że nie napadną na wasz mały konwój.
Faktycznie, z jednej strony lipa, ale z drugiej pozwoli mu to na zdobycie kolejnych szczerb na mieczu... No cóż, rozejrzał się za swym oddziałem, czy oni też szykują się do drogi.
Właściciel
Ragnarowi i Selq'owi się nieco polepszyło, ale nadal nie są zbyt zdolni do walki, więc ich także załadowano na wóz. Reszta zaś była już gotowa do wymarszu i opuszczenia wsi.
-Wypada chyba jeszcze ją spalić, w końcu wtedy nie zostawimy nic cennego tym zasrańcom.
To był dobry, w jego mniemaniu, pomysł, w sumie to chętnie sam by to zrobił, ale z racji braku umiejętności Magii Ognia może co najmniej czekać na pochodnię.
Właściciel
No takich pochodni to nie mieliście, ale przynajmniej Bane posiadał łatwe do podpalenia strzały, więc zrobiliście na szybko ognisko, a ten przytrzymując chwilę nad nim każdą ze strzał, wystrzelił je w kierunku słomianych dachów.
-Możecie to uznać za takie pożegnanie ze starym życiem.- Powiedział wasz dowódca w kierunku wszystkich ocalonych z wioski.
- Żeby tylko to. - mruknął pod nosem, patrząc jak wszystko się ładnie fajczy.
Właściciel
-Dobra, wracamy. Chłopaki są ranni i wypada, by odpoczęli już po powrocie do bazy.- Powiedział wasz szef, a wasza pseudo karawana zaraz ruszyła.
Głupio byłoby zostać samemu pośród zgliszczy tej wsi, więc ruszył razem z nimi, bo i tak nie miał nic lepszego do roboty.
Właściciel
Po kilku minutach drogi podeszła do was grupa innych członków Pogoni, ich przedstawiciel podszedł do waszego dowódcy.
-Ach, już myśleliśmy, że tam zginęliście skoro wioska się dymiła. Jakieś straty w ludziach?
-Tylko pośród mieszkańców wsi, reszta z pewnością się przyłączy.
Byciem szeregowym trepem to stanie z boku i słuchanie, a nie wtrącanie trzech miedziaków do rozmowy dowódców, tak więc stał gdzież z boku i słuchał.
Właściciel
-No dobra, zatem nieco was wspomożemy, w razie gdyby te zasrańce dowiedziały się o tym, że ich atak nie wypalił.- Powiedział dowódca grupki, a potem cała wasza karawana ruszyła już dalej, całkiem bezpiecznie skoro już po kilku minutach trafiliście pod bramy wsi.
Właściciel
To jest oczywiste. Rzecz jasna zaraz brama się otworzyła pozwalając wjechać całemu waszemu konwojowi do środka. Tam zaraz ludzie zaczęli zabierać rannych z wozu, by przenieść ich do waszego szpitala.
-No, robota poszła całkiem dobrze... Pora na jakąś przerwę.- Powiedział wasz dowódca, a ludzie zaczynali się rozdzielać, Bane nadal został przy uratowanych z wioski, by oznajmić im co mają zrobić.
Dołączył więc do reszty swej ekipy, aby nie przeszkadzać mu w dyplomatycznych gierkach.
Właściciel
Reszta udała się do jednej z kwater, która zarezerwowana była tylko dla was. Obecnie tylko Morik majstrował coś przy destylacji.
On zaś zajął się swoją fajką, o której jakoś zapomniał podczas podróży powrotnej, i zapalił ją, aby delektować się smakiem.
Właściciel
Tytoń nie był jakiejś pierwszej klasy, ale spełniał swoje zadanie, a ty mogłeś sobie spokojnie popykać kilka kłębów dymu, tak samo w tym czasie przy jednym z foteli zasiadł sobie Morik trzymając w ręku słoik, najpewniej wypełniony bimbrem.
Nigdy nie narzucał się co do alkoholu, nie pił, więc pozostawił ich samym sobie, sam zaś wziął się za formowanie wydychanego dymu w kółka.
Właściciel
Wystarczyło wypuszczać dym w odpowiedniej chwili i z odpowiednim kształtem ust, Morik w tym czasie sobie popijał bimber, a zaraz do środka wszedł zmęczony Bane, który z miejsca rozsiadł się w swoim fotelu wzdychając ciężko.
No cóż, teraz zależy, czy owe wzdychnięcie było powiązane z jego zmęczeniem czy może wywołało je coś innego. No, niemniej to dalej czekał, jeśli będzie chciał coś z siebie wyrzucić to zrobi to w swoim czasie.
Właściciel
-Ch**owo jest być jednym z jedynych co tutaj potrafią przeprowadzić jakąś rekrutację, oby mi ku*wa dali za to więcej na stołówce.
- To nie nasza wina, że wszyscy pozostali robią lepszy użytek z broni niż języka.
Właściciel
-Nie ludzie wygrywają wojny, acz złoto i dowódcy.- Powiedział nieco poetycko, tak bardzo jak członek Pogoni mógł to zrobić.
- Wojnę wygrywają żołnierze. - zaoponował, czekając aż zacznie się jedna z ich filozoficznych debat.
Właściciel
-Żołnierze dostają tak kiepski żołd, że często wystarczy ich przekupić. Rzecz jasna elfa nikt nie przekupi. No, a czym są żołnierze bez dowódcy? Uzbrojoną zgrają, która zginie bez taktycznego podejścia w walce.
- Postawiłbym całe swoje złoto na bandę uzbrojonych debili, która walczyłaby z pojedynczym, wyedukowanym i kompetentnym oficerem.
Właściciel
-Jeżeli oficer miałby złoto to pewnie przekupiłby wszystkich albo ponad połowę, bo kto walczyłby za tak nędzny żołd w postaci kilkunastu srebrników.
- Jasne, bo zawsze walczy się za złoto i nigdy za coś innego. Wziąłbyś w łapę do jakiegoś dowódcy Elfów, żeby przejść na jego stronę, gdybyś był w takiej sytuacji?
Właściciel
-Zacznijmy od tego, że elf prędzej dałby się poćwiartować, niż miałby współpracować z człowiekiem. W ogóle ten cały scenariusz jest wysoce nierealistyczny, co do licha gamratka miałby robić oficer sam po środku niczego, nagle zaatakowany przez jakąś uzbrojoną bandę, miałby kupsko gdzieś strzelić?
- To całe Twoje gadanie też jest pozbawione realizmu, ale jak zwykle bawię się w nasze słowne gierki.
Właściciel
Ten postanowił tylko westchnąć i już dalej w ciszy siedzieć w swoim fotelu.
Uznał to za zwycięstwo i wrócił do pykania fajeczki.
Właściciel
Cóż, czas ci oraz innym mijał całkiem przyjemnie, głównie poprzez spokój, bo to pewnie koniec roboty na dziś w związku z odniesionymi ranami w waszym oddziale, tak samo pewnie żaden elf nie odważy się zaatakować waszej bazy.