- Pewien Drow mnie kupił i przekazał tutaj. Niezbyt ciekawy sposób na dostanie się tutaj.
Zaśmiał się.
-Dosyć... normalny. Ja dla nich jestem zbrodniarzem wojennym.
- A coś takiego zrobił, że Cię tu zamknęli?
-Byłem najemnikiem, pracowałem dla Elfów. Uderzyliśmy chyba w ich obóz, gdzie trzymali niewolników. Zabiliśmy ich łącznie trzydziestu dwóch, a niewolników wypuściliśmy. Sam zabiłem sześciu, ale byłem dowódcą tej ekipy, więc wszystko spadło na mnie... jeden z moich zdradził za złoto i sprzedał nas wszystkich. O ile reszta trafiła w łagodniejsze obszary, to już ja trafiłem tutaj.
- Dla niektórych złoto ma wartość większą niż wszystko inne, ale chyba nie muszę o tym mówić.
-Czas przyniesie im klęskę.
- Zawsze można na to liczyć.
- Jak myślisz, dokąd ten tunel prowadzi?
-Flobo nic na ten temat nie mówił.
- Mam nadzieję, że nie do groty z inną hydrą bądź innym potworem.
-Wątpię, by mieli kolejną.
- Więc to raczej lepiej dla nas.
- Rozmowa nam się przestaje kleić.
Już się nie odezwał, bo uznał, że nie ma sensu.
Inni również. No, jest to chwila, na którą wszyscy czekali, prawda?
Ta. Długo jeszcze mają się tak wspinać?
Pewnie jeszcze jakiś cza... a nie, podłoże się zmieniło. Była to ziemia, nie kamień.
Zawsze to oznaka postępu.
W końcu zatrzymali się w jakiejś grocie.
-Jesteśmy. Teraz tylko odsunąć właściwy kamień i przejść tunelem.
- Ktoś wie, co znajduje się po drugiej stronie?
Flobo chyba wiedział.
-Jesteśmy jakieś trzy metry pod powierzchnią.
- Ciekawi mnie, czy czeka na nas jakaś niespodzianka na tej powierzchni.
Mówiąc "niespodzianka" miał na myśli dużo Drowów bądź jakieś ich niebezpieczne zwierzątka.
-Pewnie tak.
-Na szczęście Wyatt ma plan, co nie?
-Oczywiście - wyżej wspomniały parsknął śmiechem, co było trochę nie na miejscu - wystarczy trochę uwierzyć.
Wyatt uśmiechnął się łobuzersko, a następnie ruszył ku wyjściu.
-Pięć minut. Jeżeli minie ten czas i nie wrócę, to zostańcie tutaj.
Pomyślał, że tego kolesia trochę popie**oliło.
- Chcesz się poświęcić?
- Nie. Jestem pod wrażeniem Twojej odwagi.
-Lub głupoty. Przekonamy się później.
Ruszył w stronę, gdzie grota się obniżała.
-To ten ciemniejszy fragment skały?
-Tak, ten - Odpowiedział Flobo.
-Spoko.
Wyatt odsunął ten fragment, a następnie przelazł otworem, który chwilę później zamknął.
Czekał na jego powrót. Co jak co, ale optymizmu Wyatta można nawet pozazdrościć.
Ten wrócił punktualnie, a ręce miał zakrwawione.
-Droga wolna, panie i panowie.
- Dzięki za informację. Ale co znaczy ta krew na dłoniach?
Uśmiechnął się łobuzersko.
-A jak myślisz?
- Zabiłeś kogoś tymi łapskami? - uniósł brew.
- Hurra, zgadłem- powiedział obojętnie.
- Opty... czego? Mam więc stać się takim szaleńcem jak Ty?
-Hm, może inaczej... szukać radości w małych rzeczach.