I tak nie zmienia to faktu, że następnym razem stanie się coś gorszego. Avidar skupił się na kruszeniu tej bryły żelaza.
Rzeczywiście, nadzieja umiera w tym miejscu szybko. Bryła skruszona w ciągu godziny, teraz tylko załadować na taczkę.
Udało się. W międzyczasie dano mu drugą, większą bryłę złota.
Bez zbędnego opie*dalania się zawiózł taczkę z ładunkiem w przeznaczone do tego miejsce.
Tylko to nie było jego zadaniem. Ktoś inny miał taczkę, więc on musiał zająć się bryłą złota.
W takim razie rozpoczął łupanie tej bryły.
Rozpocząl to, a gdzieś w tle mignęła mu postać, która mogła być drowem.
Nie zwrócił na to większej uwagi i łupał dalej.
Znowu. Blond włosy? Niee, przecież drowy nie mają włosów w takim kolorze.
Postanowił bardzo dyskretnie przyjrzeć się tej istocie, ostrożnie łupając bryłę.
Drowka. Chyba, bo blond włosy to istny cud u tej rasy. Zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Ponownie znowu skupił się na swojej pracy.
Wykonał ze złotem swoje zadanie, a nastepnie dostał bryłę żelaza.
Nim zajął się żelazem, załadował złoto na taczkę.
W takim razie spokojnie zajął się żelazem, nie wypatrując kobiety, którą ostatnio widział.
No cóż, jeżeli nie zdobył talonu na ofiarę, to nie ma się czym przejmować.
Zawsze to jakaś dalsza wizja śmierci.
Ciekawe, czy śmierć jest lepsza od harowania jeszcze przez dłuższy czas w tym miejscu.
Nie zamierzał się już więcej sprzeczać z głosem... Sumienia?
Naprawdopodobniej tak, a przynajmniej było to najwygodniejsze stwierdzenie.
Zajmował się dalej żelazem bez kolejnych rozmyślań.
Udało się wykonać to zadanie.
Skruszony surowiec załadował na taczkę.
Nie dostał następnej bryły czy czegoś?
Nie tym razem, a on usłyszał bęben.
Wracać na miejsce zbiórki.
Bez ociągania się ruszył na nie.
Reszta również tam ruszyła, jednakże fakt, że pracowaliście tym razem krócej niż zwykle... no cóż, coś jest źle.
Pewnie zaraz się o tym przekona.
Oczywiście, przecież nie zabijają bez ostrzeżenia.
Wciąż kierował się na miejsce zbiórki.
Dotarli tam przed drowami.
Czekał na ciąg dalszy wydarzeń.
Nagle coś się stało, oczy wielu niewolników zaszły czernią, ale nikt tego nie widział. Albo każdy był tego ofiarą? Ciężko określić, ale drowy się nie pojawiały.
Delikatnie mówiąc mocno zaniepokojony wyczekiwał ciągu dalszego wydarzeń.
Dalszą czynnością był upadek na kolana. Wszystkich niewolników, bez wyjątku.
Tak więc jego kolana stykały się z ziemią.
No cóż, później nawet tego nie mógł robić, gdyż siła zmuszała go do położenia się.
Nijak mógł się przeciwstawić tej sile, więc jej uległ.
I prawidłowo, bo jeden krasnolud próbował ją zwlaczyć, przez co skończył z dwoma bełtami w piersi.
Wiedział dobrze, jak krasnoludy są uparte. A powyższy przykład tylko udowodnił, że czasami powinni się jednak powstrzymywać.
///Zauważyłem, że jako GM często zabijam krasnoludy.
W końcu, po śmierci krasnala, zjawiły się drowy. Zabrały zwłoki, a następnie związały niewolników. Nasza ofiara poczuła, że została związana wyjątkowo mocno. Choć to się mogło wydawać wszystkim.
//To taki fetysz? //
Nie chcąc oberwać nie protestował. Ciekawe tylko, co jego panom i władcom odwaliło?
//Być może, nie mów Kubie///
Pewnie jakaś zmiana w zadanich.
-Podnieść się!