Waszyngton

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Ty zostajesz, oni Cię pilnują, a ja idę pogadać z szefem. - odparł prowadzący z Tobą rozmowę najemnik, zostawiając Cię wraz z resztą, którzy nie spuszczali z Ciebie ani wzroku, ani luf broni. Na szczęście tamten wyrobił się dość szybko, wracając do Was z wieściami.
- Idziesz Ty, ja i kilku żołnierzy, a za nami ubezpieczenie. Zarobisz kulkę jeśli tylko krzywo spojrzysz albo zobaczymy jakichś upie**olonych w błocie kanibali czających się w zaroślach, jasne?

Avatar antekk5
- Jasne. - odpowiedział, po czym poprowadził najemników do swojego pickupa.

Avatar Kuba1001
Właściciel
I tak ruszyliście łącznie w szóstkę, choć pewnie za Wami szło to całe "ubezpieczenie", o którym mówił najemnik.
Samochód o dziwo stał na miejscu, ale był pusty, Ty zaś mimowolnie poczułeś zimne objęcia strachu, bo teraz tamci mogą rozwalić Cię bez żadnych oporów, myśląc że ich okłamałeś.

Avatar antekk5
- Cholera jasna, przecież postrzeliłem tą k**wę w brzuch, a ta zemdlała. Dobra, ch*j z tym. Powinniśmy wypatrywać śladów krwi, może uda nam się ją znaleźć. - powiedział mocno zdenerwowany z przeczuciem, że za chwilę zostanie przerobiony na ser szwajcarski.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Śmiało. - odparł ten, z którym rozmawiałeś do tej pory, rozkładając szeroko ramiona. - Szukaj. My tu sobie poczekamy.

Avatar antekk5
Co zrobić, ze względu na to, iż najemnicy mu nie pomogą (prawdopodobnie), zaczął szukać śladów krwi. Wiedział, że jest dosyć słabym medykiem, także ślady o znalezienie śladów krwi nie trudno. Chyba, że kanibal, który mu uciekł, jest genialnym chirurgiem i podczas, gdy Graham uciekał, ten sobie zszył rany.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Biorąc pod uwagę ich ubiór i wyposażenie oraz ogólną aparycję to raczej nie ma co na to liczyć. Niemniej, odkryłeś nikłe ślady krwi, prowadzące rzecz jasna do lasu, gdzie kobieta pewnie szukała schronienia u reszty swoich współplemieńców.

Avatar antekk5
- Trop prowadzi do lasu. Wątpię w to, że mi pomożecie, także idę sam. - powiedział, po czym ruszył w kierunku lasu, z przygotowanymi pistoletem i maczetą.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Poszukiwania nic nie dały, ale pewnie musiałbyś je kontynuować, wiedząc ile możesz potencjalnie razy zostać zastrzelony przez najemników za Tobą, ale to dopiero wołanie jednego z nich przerwało Twoje bezowocne poszukiwania.

Avatar antekk5
Zawrócił i poszedł w kierunku najemników, oczekując albo śmierci, albo przełomu w poszukiwaniu zbiegłego kanibala. Albo jednego i drugiego.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jak widać, nie ma tu potencjalnego źródła informacji, o którym nam mówiłeś, a nasz szef nie lubi, kiedy wraca się z pustymi rękoma... - powiedział dowódca oddziału i w tym momencie byłeś niemalże pewien, że Cię zastrzeli. - Dlatego mamy dla Ciebie umowę. Pomożemy naprawić samochód, podzielimy się zapasami, zapewnimy Ci nawet ochronę na jakiś czas albo pozwolimy się z nami włóczyć, jeśli uznamy Cię za dość wartościowego, ale w zamian masz nam skołować przynajmniej jednego żywego kanibala, jasne? Nie damy Ci żadnej pomocy, ale wynagrodzimy po fakcie. Umowa stoi?

Avatar antekk5
- Brzmi niebezpiecznie... ale ch*j, i tak jestem trupem. Umowa stoi! - ochoczo odpowiedział.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- W takim razie ruszaj, my przez kilka dni, albo nawet dłużej, nie ruszamy się z miejsca, więc łatwo znajdziesz nasz obóz. Niedługo podjedzie nasz transporter i zabierze ten Twój szrot, spróbujemy go naprawić. I powodzenia.

Avatar antekk5
Nie pozostało mu więc nic innego, jak udanie się do obozu najemników.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Nie załapałeś: Ty masz zostać i szukać kanibali, a do obozu wrócić, jak znajdziesz jakąś ich kryjówkę lub przyprowadzisz im któregoś żywcem. Do obozu oni zabiorą Twój samochód, żeby go naprawić, i tam będą na Ciebie czekać, o ile wrócisz.//

Avatar antekk5
// Faktycznie, mój błąd. //
Po zrozumieniu, w jakie bagno się wpakował, Graham stwierdził, iż lepiej będzie dotrzymać umowy z najemnikami aniżeli zrobić ich w przysłowiowego ch*ja, także udał się w kierunku lasu. Jest spora szansa, iż to tam może znaleźć kanibali. Albo śmierć. Albo jedno i drugie, ale kto wie, w jakiej to będzie kolejności.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jeśli szukać kanibali, to tylko tam, ale równie dobrze możesz też spróbować iść wzdłuż drogi, na której Cię zaatakowano, lub wrócić do miasta.

Avatar antekk5
Zaczął najpierw przeszukiwać zachodnią część lasu, gdyż na razie nie ma w planach przeszukiwania całego lasu. Jeżeli tam nie znajdzie kanibali, to być może wyruszy wzdłuż drogi, na której go zaatakowano.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Przez całe poszukiwanie znalazłeś jedynie wiewiórkę na gałęzi, która i tak uciekła, nim wykonałeś jakikolwiek ruch. Dopiero po kilku minutach usłyszałeś dziwny dźwięk, a idąc jego tropem, natknąłeś się na dorodnego jelenia, którego noga utknęła w pułapce na niedźwiedzie.

Avatar antekk5
Marnowanie amunicji na jelenia jest kiepskim pomysłem, a do tego wciąż jest jeszcze trochę jedzenia, nie wspominając o możliwości uzyskania jedzenia od najemników. Porzucił więc jelenia na pastwę losu i udał się tym razem na południe lasu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Kanibale w lesie, pułapka na niedźwiedzie, dodaj dwa do dwóch, wylicz deltę i schowaj się gdzieś, żeby nie bawić się w kilkanaście postów bez jakiegokolwiek sensu, które będą polegały na szukaniu kanibali i braku efektów tych poszukiwań.//

Avatar antekk5
// Cholera, nie wyliczyłem delty. Przepraszam. //
- Jeleń mógłby przyciągnąć uwagę innych ze względu na jego ryki, także nie widzę sensu uwalniania go. - pomyślał, po czym ukrył się w pobliskich krzakach i oczekiwał zbliżających się drapieżników. Być może niekoniecznie na jelenia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
O dziwo, najpierw pojawił się pan tej puszczy, czyli wilk, który najpewniej rozszarpałby uwięzione zwierzę (i być może Ciebie przy okazji) gdyby nie to, że czymś się spłoszył i uciekł. Po chwili zauważyłeś, co go tak przeraziło: Pół tuzina ludzi, wszyscy odziani w łachmany jakie pozostały im z ubrań sprzed apokalipsy lub ich odpowiedniki z wygarbowanej skóry zwierząt. Tylko jeden, najroślejszy mężczyzna z całej grupy, od pasa w górę nagi, więc widziałeś jego muskuły i blizny, miał broń palną, jakiś rewolwer, a reszta zadowalała się maczetami, włóczniami, oszczepami, nożami, strzałami i łukami. To właśnie taka strzała, najpewniej o grocie z kości, krzemienia lub złomu, przebiła szyję unieruchomionego zwierzęcia. Pozostali kanibale, wszyscy co do jednego brudni od czegoś, co mogło być dawno zakrzepłą krwią, zajęli się skórowaniem zdobyczy, narzekając przy okazji, że nie trafił im się człowiek. Najwidoczniej oni nie wiedzieli o Twojej eskapadzie i dybiących na ich życie najemnikach, co znacznie ułatwia sprawę. Niemniej, sam nie masz wielkich szans przeciwko całej szóstce, więc chyba lepiej będzie ich śledzić, może doprowadzą Cię do swojej kryjówki?

Avatar antekk5
- Brawo, Graham, właśnie możesz nieźle zarobić! - pomyślał z zadowoleniem i poczekał, aż kanibale odejdą, żeby później rozpocząć ich śledzenie.

Avatar konrafal12
Max obudził się w swojej kwaterze w bazie Z-COM'u. Wstał, założył mundur i poszedł do stołówki lub innego miejsca w którym mógłby coś zjeść.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Jakimś cudem nie spostrzegli, że ich śledzisz, zajęci byli beztroską rozmową między sobą. Kilkanaście minut później trafiłeś do ich kryjówki, jaką była chata z ociosanych bali w środku lasu. Teraz najlepiej byłoby zapamiętać, którędy ta grupka się porusza, aby nie skończyć w takich samych sidłach, jak tamten jeleń.
Rafał:
Choć kiszki Ci marsza grały, to nie dane było Ci od razu zaspokoić głodu. Z-Com, jak to wojsko, rządził się typowymi prawami i planem dnia, stąd od razu po opuszczeniu kwatery musiałeś udać się na ćwiczenia gimnastyczne, zbiórkę i pod prysznic, a dopiero potem na stołówkę, która powoli zapełniała się kolejnymi ludźmi.

Avatar antekk5
Mając nadzieję, że dobrze pamiętał drogę, spróbował wrócić tą samą drogą, którą śledził kanibali, a gdy uda mu się nie wdepnąć w jakieś pułapki, to wtedy dotrze do obozu najemników, żeby przekazać im dobrą nowinę.

Avatar konrafal12
//Rozumiem że wykonał już te czynności? Btw. Jak wygląda ten plan?//
Jak najszybciej poszedł wziąść swoją porcję, a następnie usiadł przy stole jak najdalej od reszty, gdzie zjadł posiłek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Nowina dobra, ale najwidoczniej niezbyt satysfakcjonująca, ponieważ kazali Ci wracać i szpiegować dalej albo przyprowadzić jakiegoś żywego kanibala, bo nie mieli wątpliwości, że to była tylko część całej grupy, w końcu dla sześciu osób nie wysyłaliby aż tylu najemników, hm?
Rafał:
//Pobudka, ćwiczenia gimnastyczne, prysznic i śniadanie, co w tym niby trudnego? Nie wiesz, że wojsko to nie samowolka i strzelanie?//
Nikt nie lgnął do Ciebie, tak jak i Ty nie lgnąłeś do innych, więc byłeś skazany na samotność, co raczej nie pomoże na ewentualnym polu bitwy, w końcu mruków, milczków i odszczepieńców lubi się najmniej, a na takich nikomu nie zależy tak, żeby ryzykować własnym życiem. Niemniej, uwinąłeś się z posiłkiem na tyle szybko, że miałeś jeszcze kwadrans czasu wolnego przed poranną zbiórką.

Avatar antekk5
Wrócił więc do kryjówki kanibali i obserwował, ilu kanibali liczy przebywająca tam grupa i czy któryś z nich popełni błąd i oddzieli się od grupy, jednocześnie dając Grahamowi szansę na porwanie nieszczęśnika.

Avatar konrafal12
Spędził ten czas na poznawaniu towarzyszy, a przynajmniej próbował to robić.Następnie udał się na zbiórkę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Większość siedziała w chacie lub jej pobliżu, susząc czy przypiekając mięso zabitego jelenia nad małym ogniskiem, ale dwójka z nich, mężczyzna i kobieta, oddalili się wgłąb lasu, zapewne aby rozstawić kolejne wnyki i pułapki, których zabrali ze sobą dość sporo.
Rafał:
Teraz jest już na to ździebko za późno, pozostaje liczyć tylko na to, że ewentualna bitwa dostatecznie Was połączy jako członków oddziału. Niemniej, stawiliście się na zbiórkę, gdzie panowała typowa i nudna odprawa, dopóki nie pojawił się oficer łączności, który zameldował Wam, że na śródmieściu Wasz konwój wpadł w zasadzkę Bandytów i Fanatyków, toteż wszystkim Wam kazano przygotować się i stawić tu z powrotem za pięć minut.

Avatar antekk5
Zaczął się skradać za tą dwójką i obmyślał plan porwania przynajmniej jednego z nich.

Avatar konrafal12
Nie tracąc czasu, od razu poszedł do zbrojowni.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Nawet najlepszy plan bierze w łeb, gdy pada pierwszy strzał, a tak przynajmniej mówią wojskowi. W Twoim przypadku było podobnie, bo zanim coś wykombinowałeś, przez nieuwagę nadepnąłeś na suchą gałązkę, której trzask zaalarmował tamtą dwójkę. Odwrócili się od razu i dobyli broni. Na szczęście nie mieli żadnej broni palnej, ani nawet miotanej. Mężczyzna dysponował maczetą i ząbkowanym nożem, a kobieta włócznią. Ten pierwszy warknął ostrzegawczo, niczym dzikie zwierzę, szczerząc kły i od razu ruszył w Twoją stronę.
Rafał:
Tam bez pytania o specjalizację wydano Ci karabinek szturmowy M4 i dwa dodatkowe magazynki. Gdy zebrałeś się na miejsce, oficerowie kazali tak Tobie, jak i pozostałym, pakować się do transporterów opancerzonych, a Ty po drodze mogłeś nasłuchać się przypuszczeń innych, którzy zastanawiali się czy plotki na temat Fanatyków naprawdę się potwierdziły, a Bandytom aż tak urosły ręce, żeby próbować Was tu sięgnąć.

Avatar konrafal12
Czekał aż dojadą na miejsce, dalej wsłuchując się w rozmowy o Fanatykach i Bandytach.

Avatar antekk5
- Ch*j bombki strzelił. - pomyślał zdenerwowany, szczególnie, że musiał reagować szybko, żeby nie zginąć. Postanowił zaryzykować i strzelił dwa razy mężczyźnie w kierunku kolan, żeby upadł, a kiedy kobieta spróbuje go ratować, to zaatakuje ją za pomocą maczety.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafał:
Kolejne rozmowy nie wnosiły nic więcej, to wciąż tylko domysły i spekulacje, prawdę poznacie dopiero na miejscu. Przez wszelkie posterunki mknęliście jak błyskawica, więc bez trudności znaleźliście się na obrzeżach miasta, z daleka słyszeliście odgłosy wymiany ognia i widzieliście dym. Po trafieniu na miejsce dostrzegliście rząd wraków, ciężarówek i samochodów opancerzonych, zniszczonych przez Bandytów, pośród nich było wiele ciał, ale też żywych. Jak się okazało, Fanatyków nie było tu wcale, ale Bandytów już pełno. Ustawiony na wzgórzu ponad drogą, wśród drzew, ciężki karabin maszynowy otworzył do Was ogień, gdy przejeżdżaliście, więc dowódca kazał Wam wychodzić i go uciszyć, zaś obsługujący broń maszynową żołnierze próbowali dać Wam niezbędną osłonę, żeby nie powystrzelali Was jak kaczki.
- A Wy co? Chcecie żyć wiecznie? - zagrzmiał jeden z oficerów. - Za mną, bandą leniwych pawianów! Skokami naprzód!
Antek:
Tylko jeden pocisk trafił, ale wystarczyło, aby go powalić. Kobieta wykazała więcej instynktu samozachowawczego niż mógłbyś się spodziewać i zamiast ratować rannego kompana, zaczęła uciekać.

Avatar antekk5
Uderzył mężczyznę w twarz z kolby pistoletu, żeby się zamknął, następnie podniósł go i zaczął uciekać w stronę obozu najemników, jednocześnie próbując wyminąć pułapki kanibali.

Avatar konrafal12
Odbezpieczył karabin i bez zwłoki wykonał rozkaz.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Gość swoje ważył, ale udało Ci się go zanieść na miejsce. Gorzej, że w tym czasie uciekająca kobieta na pewno zaalarmowała resztę kanibali i możecie mieć niedługo towarzystwo.
Rafał:
Dwudziestu innych chłopa również. Taktyka "skokami naprzód!" okazała się dość skuteczna, nie straciliście dzięki niej nikogo, ale ciekawiej zaczęło się robić niemalże na szczycie wzgórza, gdy Bandyci zorientowali się, że jesteście już tak blisko i wysłali Wam w prezencie kilka serdecznych granatów-samoróbek.

Avatar konrafal12
Odskoczył od granatów i pobiegł za najbliższą osłonę czekając na rozkazy.

Avatar antekk5
- Dobra, panowie, zgodnie z umową udało mi się schwytać jednego kanibala, mam nadzieję, że żywego, ale za chwilę możemy mieć towarzystwo innych zwyrodnialców. - powiedział, po czym poszedł ukryć kanibala i przygotować się do obrony obozu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafał:
Rozkaz był ten sam, a jakieś śmieszne samoróbki nie powinny Wam przeszkodzić. Niemniej, masz teraz dość dobre możliwości taktyczne, ponieważ jako jeden z nielicznych zmieniłeś pozycje, pozostali zostali na miejscach, zwyczajnie odrzucając granaty do nadawcy.
Antek:
- Takiemu jak Ty szef powinien załatwić premię. - odparł ten sam oficer, z którym wcześniej rozmawiałeś, klepiąc Cię po plecach, gdy dwóch najemników odebrało od Ciebie więźnia. - Nie dość, że dostarczyłeś nam źródło informacji, to jeszcze sprawiłeś, że tamte jełopy przyjdą do nas, a my nie będziemy musieli przeszukiwać tego obsranego po korony zagajnika. Zaprowadzę Cię do niego, wtedy sobie pogadacie o nagrodzie i w ogóle, jasne?

Avatar antekk5
- Jasne, ale zanim to zrobimy, mógłbym przyłączyć się do zbliżającej się rzezi tych po**bów? - zapytał, gdyż chciał pomóc najemnikom w bitwie.

Avatar konrafal12
Jeśli reszta dalej szła w górę wzgórza, również to robił, ale tym razem starał się trzymać osłon.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
- Mamy czołg, transportery opancerzone z ciężkimi i wielkokalibrowymi karabinami maszynowymi, granatniki, karabinki, strzelby, pistolety maszynowe i broń krótką. Musiałoby być ich więcej niż my mamy amunicji, żebyś mógł się nam przydać. I tak zrobiłeś sporo. A pomyśleć, że moi chłopcy chcieli Cię kropnąć, co nie?
Rafał:
I w ten sposób zaprzepaściłeś okazję do ataku z flanki czy od tyłu, ale szczęśliwie atak powiódł się bez tego, na dodatek bez strat własnych, więc dowódca zostawił kilku żołnierzy do obstawienia CKM'u na wzgórzu, a resztę poprowadził dalej, bo to dopiero początek bitwy.

Avatar antekk5
- Ta, w sumie każdy w tych czasach by to zrobił. Jeśli można, to chciałbym porozmawiać z waszym szefem o możliwej dalszej współpracy. - powiedział.

Avatar konrafal12
Podążał więc za dowódcą.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Pokiwał głową i doprowadził Cię do jednego z licznych namiotów, pilnowanych przez dwóch wartowników. Gdy usłyszałeś odpowiednią komendę, Twój kompan oddalił się, a Ty mogłeś wejść do środka. W międzyczasie usłyszałeś pierwsze salwy z broni maszynowej i huk czołgowej armaty, które masakrowały nadchodzących kanibali.
Rafał:
Przedzierając się gęstym lasem, niemalże wpadliście na grupę Bandytów, około tuzina osób. Po pierwszym zdziwieniu doszło do krótkiej wymiany ognia, po obu stronach padli zabici i ranni, część Bandytów uciekła na lepsze pozycje do prowadzenia ognia, a kilku rzuciło się do walki wręcz z siekierami, nożami czy skleconymi z drewna i złomu maczugami, jak ten, który rzucił się na Ciebie.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku