Właściciel
Vader:
Na dobrą sprawę trzeba było władować w to cholerstwo jeszcze osiem bełtów, żeby w końcu znieruchomiało.
Bulwa:
- Ich najbliższa osada jest jakieś dwadzieścia pięć kilometrów stąd, ale podobno Swiozęby z nimi trzymał i nawet kilka razy napadli na Gobliny. - wyjaśnił Skrel.
- Nic. - zameldował nagle jeden ze Skavenów. - Wszystko zabrali. Wszystko. Pewnie by nawet chaty wzięli, jakby nie były tak mocno przymocowane do ziemi.
-Załatwione? Załatwione. Jej.
Właściciel
Szef wyprawy obciął mu kawałek pancerza na potwierdzenie Waszej wygranej i poprowadził grupę w kierunku miasta Battlehammer.
//Zmiana tematu, możesz zacząć.//
-Racja! Jeszcze gobliny! Skoro na nich napadali to mieli na pieńku. Ich atak jest ku*wa logiczny.
Rzekł do swego "przyjaciela"
-Ta.
Odpowiedział prosto.
Właściciel
- Długa droga przed nami. I niebezpieczna. Gobliny mają posterunki, pułapki, Trolle i Gigantów na drodze do ich osad.
-My mamy mnie który może da nawet radę przeciągnąć takiego bydlaka na nasza stronę. W końcu moja magia wpływa na umysły.
Zastanowił się czy byłoby to dla niego problemem.
Właściciel
Zdecydowanie tak, bo Giganci mają dość silą wolę, a Trolle są częściowo odporne na działanie Magii oraz na tyle tępe, aby większość takich sugestii na nie zwyczajnie nie działała. Ale spróbować można. No i reszta Twoich kompanów wiedzieć o tym nie musi.
Skupił się i postarał stworzyć małego szczura z cienia po czym zaczął nim manipulować w sensie poruszać.
Właściciel
Takich cudów to ta Magia nie obejmowała, więc się nie udało.
Kiedyś trza ją rozwinąć... Dobra. Czekał aż skrel wyda rozkaz.
Właściciel
Najwidoczniej się do tego nie palił, bo miał niezbyt przyjemne wspomnienia dotyczące Goblinów, a więc liczył, że jeszcze zmienisz zdanie.
-Idziemy!
Odrzekł pokazując kierunek wioski goblynów.
Właściciel
- Gdzie idziemy? - spytał jeden ze Skavenów, a to jedno pytanie zastopowało cały pochód, bo i każdy był ciekaw odpowiedzi na nie.
Właściciel
To im jako tako wystarczyło i rzeczywiście ruszyli, więc jeden problem z głowy. Jeśli chodzi o resztę to trzeba się będzie i nimi zająć.
Prowadził armię jako dowódca.
Właściciel
W końcu trafiliście na ich teren. No, w sumie to jeszcze nie. Będziecie tam, gdy przekroczycie swoiste słupki graniczne, jakimi są włócznie i nabite na nie głowy Skavenów, Koboldów, innych Goblinów, Orków, a nawet Szarych Krasnoludów.
//Skąd Orkowie w podziemiu?//
-Niechaj pierwsza i druga linia wezmą co lepsze włócznie, jeśli starczy.
W tym momencie pomyślał, że w sumie to sama magia Ciemności jest nudna. Może i ma te swoje cieniste pociski i inne bajery, ale żeby to utrzymać trza wielkiego skupienia i nie można pójść na żywioł. Może tkanie czystej many w rękach miałoby więcej sensu? Skoro po nadaniu manie właściwości z pomocą żywiołów czy technik kontrolnych, to czy odpowiednie techniki nie powinny urzeczywistniać manę w postaci pocisków, ostrzy czy nawet zakrzywień praw świata? Naturą many przecież nie jest spokój. Cały czas wędruje w powietrzu jak i w organizmach umagicznionych istot, a my jesteśmy w stanie z niej korzystać jako chaotycznej i niebezpiecznej broni. Trzeba spróbować po powrocie.
Właściciel
//Jaskiniowi Orkowie, głupsi od tych z powierzchni i w większości podporządkowani Goblinom.
I o jakiej manie Ty tu gadasz?//
Skaveni wyrwali włócznie z ziemi i pozbyli się czerepów na ich grotach, a teraz pozostaje ruszać dalej, choć niewielu ma na to ochotę.
-Dobra pi**eczki, dalej!
Poprowadził armię.
Właściciel
Jakoś ruszyli i nawet szliście szybko oraz bez problemów, a przynajmniej przez jakiś czas, gdyż wpadliście na pierwszą z goblińskich pułapek: Wilcze doły pełen włóczni. Tobie jakoś udało się uniknąć nabicia się na nie niczym szczurzy szaszłyk, acz jedenastu innych Skavenów nie miało tyle szczęścia.
-Mam pomysł.
Użył magii Mroku do wytworzenia słabej fali uderzeniowej rozchodzącej się po tunelu. Na tyle silnej by ukazać pułapki.
Właściciel
Naruszyłeś w ten sposób jakąś linkę,a włócznie zamiast trafić w Was, trafiły w ziemię, więc dobrze. Ale uaktywniłeś też drugą pułapkę i wielki głaz wali prosto na Was, więc niedobrze. Oczywiście, Skaveni nie pomyśleli o wilczych dołach i wpadli w panikę, uciekając gdzie popadnie.
Splótł potężny pocisk cienia by zniszczyć głaz. Jak się nie udało to uciekł, ale z głową.
-Ostrożnie ku*wa!
Właściciel
No nie wyszło, więc uciekaliście. Kilku Skavenów potknęło się i skończyło jako krwawe kałuże, inni skryli się w skalnych wyrwach między ścianami i uniknęli zmiażdżenia. Wam udało się jednak uciec, gdyż głaz w końcu zatrzymał się, ale jednocześnie całkiem zatarasował Wam przejście. Po kilku minutach usłyszałeś krzyki Szczuroludzi, którzy zostali po drugiej stronie.
Zaczął splatać potężny pocisk który byłby zdolny zniszczyć głaz.
Właściciel
Udało się, ale opuściła Cię cała siła magiczna. Po zniszczeniu głazu w Waszym kierunku poleciały strzały, włócznie, oszczepy i jakieś dziwne, czarne błyskawice.
-Do ataku!
Wydał rozkaz i sam cofnął się na tyły.
Właściciel
Ucieczka dowódcy nijak zmotywowała spanikowane Skaveny, ale spróbowali, oczywiście ginąc od tej nawały. Pozostali Szczuroludzie zaczęli się wycofywać na z góry upatrzone pozycje, czyli najpewniej dopiero w wiosce.
Wycofywał się razem z nimi.
-Ku*waaaaa!
Właściciel
Skaveni pochwycili okrzyk i spi***alaliście tak razem, na przemian klnąc i błagając swoje bóstwo o życie. Niemniej, podczas szaleńczego biegu ubyło Was tylko dwóch, a pościg zakończył się w chwili przekroczenia przez Was granicy w postaci włóczni i wbitych na ich groty głów. Zapewne dziś ich kolekcja powiększy się o nieco szczurzych mordek.
-Wrócimy tu. I będziemy wracać, aż skończą się pułapki.
Odrzekł do Skrela.
Właściciel
- Chyba, ku*wa, beze mnie, bo ja pie**olę takie wyprawy, że idziesz i dostajesz w dupę, a nic poza tym.
-To się pie**ol Skrel. Pi**a jesteś i ch*j.
Właściciel
Wzruszył lekko ramionami, zapewne słysząc w życiu lepsze obelgi lub będąc samemu ich autorem i zebrał swoich żołdaków, aby razem z nimi wrócić do swojej wioski. W sumie słabo, bo Wasze siły uszczupliły się o jedną czwartą, w tym jedyne posiadane przez Was skaveńskie Mutanty.
-Przynajmniej nie ma już czym szpanowąć.
Odrzekł prowadząc swoją armię do groty
Właściciel
//Zmiana tematu, możesz zacząć.//
Skritch powoli acz pewnie maszerował pred siebię w głąb mrocznego tunelu. Tuż za nim niepewnie szedł Ecriel.
Właściciel
Szakal:
Maszerowaliście i o dziwo jeszcze nic nie postanowiło Was zabić, co można wziąć za dobrą monetę.
Vader:
Po długotrwałej podróży przez Podmrok, kiedy to musieliście mierzyć się z atakami Skavenów, jaskiniowych Orków i licznych potworów, a także pogodzić ze stratą dwóch żółwiopodobnych wierzchowców (jeden zabity, drugi wypuszczony na wolność, gdy opróżniliście zapasy, które niósł na grzbiecie), dotarliście w pobliże miejsca, gdzie według Twojego kompana znajdował się ten skarb. Problem był tylko taki, że aby się tam dostać musieliście najpierw pokonać terytorium zamieszkane przez istoty, o których wspomniał jeszcze w mieście Szary Krasnolud: Gobliny, zniewolonych przez nich Orków, kilka skaveńskich i koboldzkich plemion oraz mniejsze miasto Najmroczniejszych Elfów zamieszkane również przez liczne Worgeny i Minotaury, oczywiście również w roli niewolników... Taaak, to chyba właśnie tutaj zaczęły się te przysłowiowe schody.
Choć wydało mu się to niepokojące, spojrzał przez ramię na swego towarzysza lecz wciąż maszerował dalej. Byle przed siebie, a nuż gdzieś dotrą.
Właściciel
//W tym wypadku nuż.//
W końcu odnaleźliście odnogę tunelu, która równie dobrze mogła być kolejną, niemalże nieskończoną drogą po Podmroku, ale równie dobrze skrywającą coś w sobie jaskinią czy grotą... Warto zaryzykować?
-Ah, nie ma to jak prawdziwa zabawa, prawda?
Spojrzał w odnogę, spojrzał w tunel którym do tej pory szli a później na Ecriela.
- To co ku*wa? Którędy?
Właściciel
Vader:
- Taaa... Masz jakieś pomyły? Bo ja sugeruję jechać jak najdalej od miasta Elfów, to są największe sku*wysyny, a z resztą sobie powinniśmy raczej poradzić. Pasuje czy masz coś lepszego?
Szakal:
Skaven spojrzał na oba tunele i wzruszył ramionami.
- Szczerze? Ch*j mnie to, bo jak dla mnie, to na jedno wyjdzie i tyle.
- No to tam do cholery. - wskazał na odnogę tunelu i ruszył w mrok tej pie***onej odnogi. Upewnij się jeszcze czy Ecriel za nim idzie.
Właściciel
Vader:
Kiwnął głową i ruszył w obranym przez siebie kierunku.
Szakal:
Idzie, bo o ile dyskusyjnym było, czy zapuszczenie się tu jest złym pomysłem to rozdzielenie się na pewno nim było. Wędrując tak przez kilka godzin, w końcu znaleźliście powód do zatrzymania się, czyli szum wody, który zapewne oznaczał podziemny strumień, a wraz z nim wodę pitną i być może jadalne grzyby.