Właściciel
-Jakieś kosze, by nam się przydały do przenoszenia czy w sumie też worki, a pewnie je gdzieś tutaj mają. Jeszcze trzeba im te żarcie wynieść.
W takim razie najpierw poszukali koszy i worków.
Właściciel
Koszy nie było, ale też jest zajebiście. Worki znaleźliście i to w dodatku puste.
W takim razie zaczęli pakować łupy do worków.
Właściciel
Wreszcie po kilku minutach rozbierania bandytów i przenoszenia ich uzbrojenia do worów oraz ich pożywienia i skór wreszcie mogliście się stąd zabrać. Przynajmniej będzie można opić to i owo.
//Jedzenie, bimber i całą resztę też zabrali?//
Właściciel
//Po to też tutaj przyszliście, więc tak.//
To teraz wypada się zabrać do wioski czy też czekać, aż pojawi się włóczęga.
Najpierw ruszyli ze wszystkim do wioski.
Właściciel
Zdecydowanie najbezpieczniej, ale teraz cały ten towar trzeba gdzieś schować.
W końcu od tego był magazyn, więc się tam udali.
Właściciel
Odłożyliście tam wszystko, a część twoich ludzi już nawet przywdziała rzeczy noszone przez bandytów, były lepsze, niż to co mieliście.
Właściwie to pozwolił przywdziać takowe każdemu, kto brał udział w akcji, zasłużyli sobie. Odesłał też jedynego rannego do Alaryka, może coś poradzi na jego ranę.
Właściciel
Dla ciebie najwyżej została kolczuga jakiej używał dowódca bandytów, mogłeś też pozwolić ją nosić któremuś z chłopaków. No, a pozostali już odnieśli rannego do Alaryka nim ten pomysł przyszedł ci do głowy.
Najpierw ocenił czy ta kolczuga jest lepsza lub gorsza od tej, którą ma na sobie.
Właściciel
Cóż, twoja była zdecydowanie bardziej lekka, a co za tym idzie pokrywała mniej ciała. Ta jego zaś sięgała do łokci oraz do połowy uda.
W takim razie swoją oddał do magazynu, niech inni nią dysponują, a sam ubrał tę bandycką.
Właściciel
Zdecydowanie mogłeś czuć się bardziej chroniony, tak samo jak ten chłop, który pomógł ci załatwić dowódcę bandytów, bowiem to on przywdział wtedy twoją kolczugę.
No i to była dobra wymiana. Teraz pozostaje skorzystać z łupów wojennych w pełnym znaczeniu tych słów.
Właściciel
Czyli przyszedł czas na obalenie beczki bimbru razem z chłopakami, jeśli tak to reszta chyba tylko na to czekała.
Właśnie za to się wzięli.
Właściciel
Starczy tego na kilkanaście kubków, to teraz czas przyszedł opić zwycięstwo, gdy już każdy miał nalaną jego porcję.
- Panowie, pora wznieść toast. - powiedział i podniósł swój kubek. - Za nas, za zwycięstwo i za lepszą przyszłość!
Właściciel
-Za Wiriatusa!- Okrzyknęli wszyscy jednogłośnie i również wznieśli toast, by zaraz cała wasza gromadka mogła się porządnie napić.
Właściciel
Piliście tak mniej więcej do wieczora, a każdemu we łbie zaczęło się krótko mówiąc pie**olić, a więc do wyboru raczej za wiele nie masz jak iść spać.
Pożegnał wszystkich serdecznie i ruszył podchmielony do swej kwatery, starając się iść jakoś w miarę prosto.
Właściciel
Było co prawda nieco ciężko i kilka razy się niemal przewróciłeś, ale udało ci się przekroczyć próg swojego domostwa. Na szczęście też nie było tu teraz żony, która suszyłaby ci łeb.
W takim razie od razu skierował się do swojej sypialni w celu wiadomym.
Właściciel
Pomijając uczucie wirowania w głowie jakie towarzyszyło ci, gdy akurat się położyłeś i chęć na zwymiotowanie to o dziwo zasnąłeś całkiem szybko.
No to spał, z nadzieją, że obudzi się rano.
Właściciel
Obudziłeś się, a pierwsze co odczułeś to pustynia znajdująca się w twoich ustach.
Nic nowego, kac morderca nie ma serca. Stoczył się więc z łoża i skierował do najbliższego wodopoju, to jest: do kuchni.
Właściciel
Jakoś udało ci się tam doczłapać, ale teraz lepiej szybko wziąć się za jakieś picie, no i na pewno nie miałby to być alkohol.
Ta, faktycznie zapijanie bimbru piwem to zły pomysł, więc poszukał jakiejś wody, której tu brakować raczej nie powinno.
Właściciel
No i miał rację, bo wody było pod dostatkiem.
No to pił, wiele innego nie mógł zrobić w takiej sytuacji.
Właściciel
To prawda, bo pewnie jakby tego nie zrobił to zasechłby mu jęzor. No, ale wreszcie mogłeś poczuć się odrobinę lepiej.
Dalej pił, ewentualnie coś przełknął, jeśli był w stanie i był głodny.
Właściciel
Takiego natychmiastowego poprawienia samopoczucia to nie da, ale z pewnością jakaś kwaśna rzecz, by pomogła, niestety żadnej takiej nie produkowaliście. Dlatego też pozostaje przeboleć lekki ból głowy.
W takim razie przebolał go kilka godzin, a gdy czuł się lepiej, wyszedł. Kac nie kac, ktoś wioską rządzić musi.
Właściciel
Podobnie pomyśleli chłopacy, którzy z tobą biesiadowali i jedynie część z nich obecnie była na nogach.
Pozdrowił ich i zaczął szukać Alaryka. Trochę głupio mu było, że się schlał, a stary zarządza wsią.
Właściciel
Ten zaś siedział sobie na taborecie przed domem i jak tylko cię zobaczył to od razu powoli wstał i podszedł do ciebie.
-Słyszałem, że noc to mieliście dosyć ciekawą.
- Musieliśmy... Hmmm... Uczcić zwycięstwo.
Właściciel
-Hah, teraz to się tak nazywa. Jakieś postępy w tymi rozmowami z wagabundą?
//Trudne słowo, gdybym nie grał człowiekiem byłby problem.//
- Odszedł, żeby porozmawiać z tamtymi z innej osady, jeśli nie pojawi się tutaj, to ruszymy tam, gdzie go wcześniej spotkaliśmy.
Właściciel
-Zgaduję, że nawet nie wie gdzie mamy swoją osadę, więc najpewniej będziecie musieli do niego iść.
- Rozważałem tę ewentualność. - odparł i pożegnał się, aby zebrać swoją drużynę pierścienia.
Właściciel
Gondor odpowie, ale czy Rohan? Do dyspozycji miałeś jedynie część grupy, która już wytrzeźwiała.
No to ją zebrał i ruszył razem z nimi, innych nie ma co szukać, nie chciał zbytnio zmniejszać obrony wioski, bowiem miał złe przeczucia wobec tego włóczęgi.