Właściciel
Przeciął Twoją dłoń, a Ty poczułeś ciepłą krew wypełniająca ranę. Po chwili tą samą klingą przeciął dłoń drugiego członka rytuału.
- Złączcie swą krew. - poinstruował Was Mag, na chwilę przerywając inkantację.
Właściciel
Tak się stało i Wasza połączona krew spadła na sarkofag, chwilę po tym, jak niezależnie spadła ona z Waszych dłoni. Ty zaś poczułeś dziwne mrowienie w całym ciele.
Właściciel
Właściwie to z każdą chwilą mrowienie ustępowało, zaś w Ciebie wstępowały nowe siły. Jednakże, sądząc po wyrazie twarzy swego towarzysza, w jego wypadku było wręcz przeciwnie.
No, sam został wybrany. Jego problem.
Właściciel
Magiczny zaśpiew skończył się tak nagle, jak się zaczął, a więc i rytuał dobiegł końca.
Właściciel
- Nie było tak ciężko, nieprawdaż?
Właściciel
- Uważasz, że Cię oszukałem? - spytał zirytowany Mag.
-Nie zrzucam winy na ciebie. Jestem ci wdzięczny za to.
Właściciel
- W takim razie idź przekazać swym ludziom dobrą nowinę.
Właściciel
- Więc wynoście się z lasu. - odparł nieco ostro.
//Raczej niemożliwe jest jego zabicie?
Właściciel
//Nie wiem czemu am to zrobić, ale spróbować zawsze można.//
Właściciel
Od razu po opuszczeniu krypty, zostałeś otoczony kordonem Twych jakże ciekawskich podwładnych.
-Zbieramy się. To koniec naszej klątwy.
Właściciel
- Już? Tak po prostu? - spytał ktoś.
Właściciel
Zawierzając w zupełności Twoim słowom, zaczęli oni zbierać ekwipunek, aby opuścić przeklęty las.
On miał przy sobie wszystko, więc...
Właściciel
Więc pora ruszać, pójdą za przywódcą, a nie w samopas.
Ruszył więc przodem
//Kończymy ten wątek? Nie chciałbym robić drugiego Ur i Krzyzbobra.
Właściciel
Doszliście wreszcie na granicę lasu, od wielu, wielu lat także na granicę Waszej egzystencji, Waszego domu. No, przynajmniej do dziś. O ile większość miała opory, sądząc że to jakiś podstęp lub pułapka, a Wy zginiecie po przestąpieniu granicy lasu, to jeden śmiałek przeskoczył na drugą stronę i... nic się nie stało. Padł on na ziemię ze szczęścia, śmiejąc się donośnie, pozostali poszli w jego ślady z mniejszymi lub większymi oporami.
Sam czekał, aż jego ludzie wyszli pierwsi z lasu.
Właściciel
Wszyscy to zrobili, a część z nich spojrzała teraz na Ciebie, czekając aż do nich dołączysz.
Właściciel
//A byłem pewien, że coś odje*iesz i odeślesz tylko ich, a sam zostaniesz na straży sarkofagu :V//
Tobie także się udało bez żadnych trudności.
- Cholera, zapomniałem noża. - mruknął stojący obok Ciebie żołnierz i udał się w kierunku lasu, jednakże został powstrzymany przez coś w stylu niewidzialnego pola siłowego, niczym wcześniej, z tym że wtedy nie pozwalało one Wam wyjść, a nie wejść.
-A teraz to jest ciekawe.
-Czy ktoś zostwił tam coś wartościowego, lub chciałby wrócić?
Właściciel
Z pewnością każdy coś zostawił i każdy nie chciał wrócić, jednakże fakt, że nie było tam pewnie nic innego sprawił, że wszyscy zgodnie uznali, że wolą zostawić to miejsce za sobą.
-A więc ruszamy... przez ten czas wiele się zmieniło zapewne. Jakieś znane nam miasto może?
Poszukał wzrokiem Jerevi'ego.
Właściciel
Oczywiście, był tutaj z Tobą.
-Masz nowszą wersję mapy?
Właściciel
- Nowszą? Czyli jaką dokładnie?
Właściciel
- Chyba coś się znajdzie. - odparł, gmerając w torbach noszonych na plecach i przy pasie.
Właściciel
Po chwili szukania wręczył Ci zwój pożółkłego pergaminu.
-Dziękuję.
Rozwinął go. Najpierw spróbował zlokalizować znane miejscowości, a później zobaczyć na te nowsze.
Właściciel
Wedle obu map, nic nie ubyło, a nawet i przybyło.
Właściciel
Takie Linest na przykład. Albo Nowe Gilgasz.
-Rozbudowali się skubani. Czyli Ruhn?