Właściciel
Widzisz już drogę i zbliżających się nią jeźdźca wraz z pieszym orszakiem.
Właściciel
Orszak stanowiło kilku giermków i uzbrojeni piechurzy oraz nieco kuszników. Na koniu jechał rycerz odziany w pełną płytę, z mieczem u pasa i tarczą przy siodle. Miał ściągnięty hełm, który trzymał pod pachą, więc widziałeś jego twarz: Człowiek, ponad czterdziestka, gładko ogolona twarz, krótkie włosy barwy smoły, brak lewego ucha i wiele blizn na twarzy, przeważnie na policzkach i czole.
-Czyli rycerz, nie oszust.
Czekał na niego.
Właściciel
W końcu podjechał i oddał konia jednemu z giermków, a sam ruszył w Twoim kierunku, wyprostowany oraz emanujący dumą i pewnością siebie.
- Witam Cię, Cerevouilsie Horalidisie Plorentesie Klof z rodu Przeklętych. - powiedział.
//Mam nadzieję, że dobrze to odmieniłem... ;-;//
-Ciebie również dobrze widzieć, sir Rolgierdzie, Pogromco Trolli i Zabójco Smoków.
Właściciel
- Widzę, że moi ludzie nie omieszkali wspomnieć o moich pseudonimach. - odparł z uśmiechem i podał Ci rękę.
Uścisnął ją.
-Ja z kolei cieszę się, że zadałeś sobie trud i przywitałeś mnie pełnym imieniem i nazwiskiem.
Właściciel
- Mam nadzieję, że dobrze je odmieniłem.
-Dobrze, nawet bardzo dobrze.
Właściciel
- W takim razie przejdźmy do interesów. - powiedział i wskazał na las za Tobą. - Formalnie stanowi on moją własność, gdyż znajduje się na terenach mojego rodu. Z racji braku drewna wysłałem tu drwali z silną eskortą, bowiem obawiałem się potworów i bandytów.
-Z lasem jest taki problem, że jest przeklęty. Od ponad 150 lat tkwię tutaj ze swoimi ludźmi.
Właściciel
- A jak można zdjąć tę klątwę?
-Liczyłem, na to, że będziesz wiedział.
Właściciel
- Jestem rycerzem, nie Magiem, ale może mój nadworny czarodziej coś poradzi.
-Oby. Znudził mi się przymusowy pobyt tutaj.
Właściciel
- A czemu musisz tu tkwić?
-Klątwa. Tak plus minut 160 lat.
Właściciel
- Im więcej powiesz, tym większa szansa, że mój Mag ją zdejmie.
-Artefakt, środek lasu, ruiny?
Właściciel
//Vader, na serio postaraj się podczas opisywania tego...//
Właściciel
//Od tego zależy, czy zdejmie z Was klątwę...//
-W środku lasu znajdują się ruiny, a wewnątrz nich znajduje się sarkofag. Kiedy tutaj przybyłem miałem go zdobyć, jednak wtedy padła na nas klątwa. Sarkofag wysoki na trzy metry, szeroki na półtora, większość zrobiona z granitu. Górne wieko zdobi marmurowa podobizna rycerza z mieczem na piersi. Zamiast głowy trupia czaszka z rubinami w oczodołach. Pierścień z diamentu na palcu i szmaragdowa aureola nad głową. I ten, to chyba ma też związek z tym, co ciągle tutaj pada.
Właściciel
- Przekażę wszystko Magowi, może on coś poradzi.
Właściciel
- Nie wrócę prędko, nawet przy pełnym galopie podróż do mego zamku zajmie mi dwa dni, a nie wiem ile Magowi zajmie rozpracowanie klątwy.
-Nadal będę czekał. Sam Waradasaru nie opuszczę.
Właściciel
- Byłem pewien, że masz na myśli to konkretne miejsce. Tak więc bywaj i powodzenia.
Właściciel
Podał Ci jeszcze dłoń, a później wrócił do swoich, wsiadł na konia i odjechał razem ze swym orszakiem.
A mu w sumie pozostało wrócić do obozu.
Właściciel
Wróciłeś, wszyscy byli na miejscu i czekali na to, co masz im do powiedzenia.
-Dowiedziałem się, że szanse na opuszczenie przez nas Waradasaru są jak najbardziej realne. Prawdopodobnie zbliża się koniec naszego więzienia.
Właściciel
Euforia trwała i trwała, dopóki nie przerwało jej jedno pytanie z tłumu:
- A jak niby zdejmiesz z nas tę klątwę?
-Mag. Okazało się, że tamten Rycerz posiada Maga. Przez te lata wiele się zmieniło i wiedza Magów również wzrosła.
Właściciel
- Na tyle, aby zdjąć klątwę?
Właściciel
Widać, że niedowiarkowi to wystarczyło, bowiem już nic nie mówił.
No cóż, sam udał się do sarkofagu.
Właściciel
Niestety, nadal był na miejscu.
Cholera, był tam trochę czasu. Trochę ma się rozumieć liczył w godzinach.
Właściciel
Kolejne godziny mijały Ci na powolnej kontemplacji, w której sarkofag nie miał zamiaru pomóc.
Nie oczekiwał pomocy, po prostu chciał jakoś przeczekać ten czas.
Właściciel
//Masz na myśli czas do powrotu rycerza?//
Właściciel
//Odpiszę, gdy wróci, to będzie mocno ponad tydzień w świecie gry.//
Właściciel
Dni mijały i zdawało się, że rycerz o Was zapomniał... Dopóki znów nie zjawiło się poselstwo.
Udał się do nich.
-Jakie wieści przynosicie?