Właściciel
-Ma lord wysokie ambicje.- Zaśmiał się nieco. No to możemy przejść do ognistego oddechu, tak?
- Dokładnie tak! - Krzyknął ze śmiechem. Nowe umiejętności wywołały w nim nie małą euforię.
Właściciel
-No i to jest dobra odpowiedź! Niestety lordzie tutaj się zaczynają schody, nauczenie się ognistego oddechu jest znacznie prostsze dla osób z ciałem, ponieważ tam trzeba energię najpierw skoncentrować w płucach, a następnie stopniowo przemieszczać ją aż do ust, czy da sobie z tym lord radę? Ja tam w to wierzę!
- Że niby bez płuc nie można oddychać? Powiedz to rybom! - Zarechotał i spróbował skumulować energię w klatce piersiowej.
Właściciel
O ile nie było to proste zadanie to tak osoba ucząca się jedynie podstaw nie miała z tym za dużego problemu.
-Niech teraz lord ostrożnie przemieści tę energię przez gardło do ust, a następnie powie Halitus Ignis i wykona ten podmuch.
Z oczywistych względów przeniósł energię po kręgosłupie po czym wypuścił ją ustami mówiąc. - Halitus Ignis! -
Właściciel
Odpowiednie wypowiadając i przemieszczając energię z twojej czaszki poleciał niewielki podmuch ognia, zważywszy na podstawowy poziom magii, to najwyżej mógłbyś tak podpalić kogoś kto stałby najwyżej pół metra od ciebie.
- O tak, o to chodziło! - Podniósł ręce do góry i zaśmiał się wesoło.
Właściciel
-No to teraz lord będzie mógł pokazywać ciekawe sztuczki publice, z pewnością lord chciałby nauczyć się więcej, ale tutaj są najwyżej proste sztuczki jak wzniecanie kilku iskier na odległość.
- Nie bój się przyjacielu, wysłałem już list do tego krwiopijcy z Kresu Nadziei z prośbą o udostępnienie zbiorów.
Właściciel
-Liczmy zatem, że podzielą się swoim bogatym zbiorem ksiąg, raczej dużego pożytku już i tak z nich nie mają, kto by je przecież czytał kilkanaście razy.
- A myślisz źe taki wąpież żyjący pośrodku niczego to ma wiele rozrywek? Gdyby chociaź w pobliżu było jakiś większe miasto, ale nie! Harkin to ostatnia rzecz jaka może mieć czelność nazywania się miastem w okolicy. Najbliżej jest Xe'tert, ale to i tak ponad sto pięćdziesiąt mil na połódniowy wschód! -
Właściciel
-Jeżeli cała ta inwazja pójdzie po myśli nieumarłych to zdecydowanie pojawią się dodatkowe miasta w posiadaniu naszych sojuszników, inaczej to my możemy mieć kłopot, bo najpewniej pójdą za ciosem.
- Gadanie! Pamiętaj że naszym wrogiem są orki, wyjątkowo głupie i śmierdzące ssaki wodne! - Zarechotał donośnie. - No i są jeszcze orkowie którzy różnią się tylko rozmiarem i inteligencją. U nich jest mniejsza! -
Właściciel
-Poza faktem, że jeśli dowiedzą się o inwazji to sprowadzą sobie armie z całego kontynentu, to raczej nie będą oni naszym największym zmartwieniem.
- Grunt żeby się tłukli po ich stronie Mostu. - Powiedział cicho po czym ryknął ze śmiechem.
Właściciel
-Zobaczymy wkrótce czy tak będzie, ale lepiej byłoby ich chyba wspomóc.
- Zapewnimy im szeroko zakrojone wsparcie moralne! - Zaśmiał się po raz kolejny. - Na razie zachowamy tę słynną "neutralność" a potem się zobaczy. -
Właściciel
-Jak lord sobie życzy, ale raczej ta neutralność nie podziała w drugą stronę.
- Podziała w tą stronę w którą mówię że podziała. - Powiedział gniewnie. - No, a teraz wracajmy na przyjęcie. -
Właściciel
-Niech zatem lord prowadzi, to pańskie przyjęcie.
- No przecież idę. - Powiedział idąc na przyjęcie. Gdy w końcu dotarł do wielkiej sali zamiast na swój tron, skierował się w stronę Netrina.
Właściciel
Twój mag wszedł za tobą i rozpoczął rozmowę z gośćmi. Netrin widząc twój wzrok natychmiastowo zaczął.
-Tak, mój panie?- Zapytał licząc, że coś od niego chciałeś, w tym czasie podczaszy stał też obok z gotowym pucharem pełnym wina.
- Zdałem sobie sprawę że muszę obgadać z tobą kilka kwestii, więc lepiej to zróbmy. Na osobności. - Nie czekając na kapitana straży, udał się do swojej komnaty.
Właściciel
-Oczywiście.- Rzekł jakże krótko i udał się zaraz za tobą.
- Jak pewnie wiesz, maksymalnie za kilka dni rozpęta się wojna jakiej na świecie dawno nie było. Kolejne starcie dobra ze złem na pradawnej ziemi pokrytej starą krwią, bla bla bla. - Powiedział gdy obaj weszli do pokoju. - Tak się śmiesznie składa, że jesteśmy dokładnie między zainteresowanymi. Na południe demony i ich wampirze przydupasy, a od północy orki z je**nej majorki! - Usiadł przy biurku wzdychając i wskazał swojemu kapitanowi fotel.
Właściciel
-Owszem milordzie, wiem o tym.- Powiedział zasiadając w fotelu na przeciwko ciebie. Rzecz jasna teraz ci bliżsi nam czyli nieumarli i demony przygotowują swoje siły, by mieć większe szanse przeciwko tym z góry...
- No właśnie o tym mówie! Chodzi mi o to, że nie chcę obudzić się w latrynie z opuszczonymi spoodniami jak pewnej pamiętnej nocy w Arkh'enteh. - Uśmiechnął się na chwilę i wrócił do służbowego tonu. - Chodzi mi o to, że masz przygotować ten martwy kraj na wojnę. Czujki na granicach i z dala od nich, większe wojska i inne śmieszki tego typu. -
Właściciel
-Przygotowanie obrony nie będzie wyczynem, ale przygotowanie takiej, która przetrwałaby atak wojsk tych z północy będzie raczej niemożliwe, pewnie będą mieć paladynów, a tacy jak wiemy, dosyć szybko potrafią się z nami uporać...
- Tak długo jak granice będą na obrabiać te zielone pierdoły to nie będzie problemu, potem coś się wymyśli. -
Właściciel
-Jeżeli przegrają to za dużo tego czasu nie będziemy mieć.
- No to zacznij myśleć! To ty tu jesteś generałem i to w twojej kompetetencji leży dowiedzieć siè jak ich pokonać! -
Właściciel
-Dowodzę tutejszymi wojskami, za nic by nam nie pozwolili dowodzić armiami południa w trakcie inwazji... W dodatku zaciekłego oporu raczej nie postawimy mając kilkudziesięciu wojaków.
Wstał i podrapał się po czaszce. - A gdyby tak obudzić z niezasłużonego snu dzielnych wojaków naszych gości. Zamków mamy w brud, a przyzywając duchy do starych kości walających się po opuszczonych miastach i zamkach można zebrać nie małą bandę obszarpańców! -
Właściciel
-Zależy też czy staną po naszej stronie, w dodatku wymaga to niemałej mocy...
- Mocy to ja mam pod dostatkiem! - Zaśmiał się łapiąc za biodra. - Jak tylko przyjadą goście to pokażemy im co potrafię! -
Właściciel
-No to trzeba ich wyczekiwać lordzie, a czy pańska komnata się nadaje do tego?
- Tak, bo wszystkich ich przyjmę u siebie w pokoju i będziemy spac w jednym łóżku. Albo lepiej, zrobimy sobie biwak pod miastem. - Postukał się palcem w czaskę. - Myśł Netrin, mamy przecież wolne pokoje. Choć na wszelki wypadek powiedz komuś by ogłosił w wioskach, że szukamy robotników do remontu pomieszczeń w północnym skrzydle. W zamian za racje żywnościowe. -
Właściciel
-Miałem na myśli bardziej to, że lepiej gości przyjmować w sali balowej, tam zdecydowanie lepiej jest się takim czuć. No i rzecz jasna zajmę się poszukiwaniem tych budowniczych.
- To akurat jest oczywiste. Z resztą nie ucz ojca dzieci robić, ty się zajmij wojskiem a ja gośćmi. I pamiętaj, jeśli tylko jakiś ork zesra się po tej stronie Mostu, mam znać tego konsystencje , zrozumiano? No, możesz odejść. -
Właściciel
-Oczywiście lordzie, oczywiście...- Ukłonił się jeszcze, a następnie opuścił pomieszczenie kierując się w nieznane.
Siedział tak bez ruchu jeszcze kilka minut po tym jak jego generał wyszedł, po czym przypomniał sobie że goście wkrótce przyjadą! Co do wyglądu nie miał co poprawiać, ale musiał pomyśleć jak przygotować zamek na przyjazd kogoś nowego.
//Pamiętaj że Kubuś jak przyjedzie to nie od razu do zamku, tylko najpierw do Harkin.
Właściciel
Insgarlath:
Sprawą ugoszczenia najlepiej byłoby zająć się osobiście, rzecz jasna wypadałoby takim przygotować poczęstunek czy też coś innego. Mogłeś tak tylko stukać się w czaszkę próbując na coś wpaść siedząc na swoim tronie...
Aren:
Powoli docieraliście do włości należących do twojego przyjaciela, rzecz jasna w celu ułatwienia wam drogi to poprowadził was na miejsce kurier. Już z daleka widziałeś zapomniane przez świat miasto, pełno zniszczonych budynków, które były o dziwo zamieszkane przez nędznie wyglądające szkielety, ot brzydota w najczystszej postaci, na szczęście bez cielesnej zgnilizny.
Wyszedł więc z komnaty i skierował swe kroki do wielkiej sali, gdy tylko wszedł zaczepił sługę i rzekł do niego. - Wytocz baryłkę mocnego czerwonego wina, najlepiej tego co Pethanr skombinował od wysokich elfów. W końcu przyjeżdżają wampiry! -
Właściciel
-Tak jest wasza wysokość, już się za to biorę!- Powiedział biegnąc, czym prędzej do piwnic, by owe wino odnaleźć.
Rozwiewając wokół aurę zajebistości poprowadził swe wojska prosto do zamku, by zapewne zatrzymać się przed zamkniętą bramą.
Właściciel
Szkielety miejskich biedaków co jakiś czas utrudniały nieco ruch prosząc cię o łaskę, złoto czy jakieś pożywienie dla nich, ale twoi ludzie skutecznie rozganiali takowy tłum. Z całą swoją armią zatrzymałeś się pod bramą, a strażnicy zdziwieni twoim przyjściem natychmiast kazali otworzyć bramę i umożliwili ci oni dalszą drogę, którą prowadził kurier.
Wątpił, by mógł wejść tam z całą armią, więc wziął tylko dwójkę Liszy i pół tuzina Kostuch, właściwie tylko na pokaz. Pozostałe Kostuchy i Szkielety zostawił pod opieką Liszy za bramą, a sam ze swoją obstawą takową przekroczył.
Właściciel
Nikt nie zabraniał mu pójścia wszystkimi wojskami, ale jak wolał zabrać mniejszy oddział to nikt mu tego nie zabronił. Udaliście się, więc do zamku, a kurier prowadził was wprost do sali balowej.
//Ech, gdzie ten Gulasz :v//
- Ha ha! Kogo widzę, czy to nie jest moja ulubiona pijawka? - Zaśmiał się wesoło, gdy tylko jego gość wszedł do sali balowej, wcześniej siadając na swoim tronie. - Co cię sprowadza w moje skromne progi? -