//eh, tak powolutku sobie umieram, nie wiem czy moje pisanie ma jeszcze sens T-T
Czarnowłosy zaśmiał się cicho i poprawił okulary słysząc słowa Blackwooda. Shin w międzyczasie klasnął w dłonie. - No cóż, byłoby ciekawie. - parsknął.
Właścicielka
- No i Sully, ty też jeszcze nie śpiewałeś. - dodał Blackwood.
- Dobra, chodźmy. - Rosie i Sully powiedzieli to równocześnie.
Eleazar spoglądał na nich z oczekiwaniem.
Właścicielka
- No cóż, byłam tu z moją zaryczaną kuzynką, więc dopiero teraz jest tu romantycznie.
- Rzeczywiście jest. - Objął ją swoim ramieniem.
Właścicielka
- Jakoś wcześniej nie wydawałeś się romantykiem, tylko raczej... człowiekiem czynu.
- Uznam to za komplement. Naprawdę potrafię być romantyczny. - Powiedział z lekkim uśmiechem.
Właścicielka
- Mhm... - przez dłuższą chwilę Kama milczała, kilkukrotnie próbując coś powiedzieć, ale w ostatnim momencie rezygnując. Pewnie cisnęło się na jej ustach jakieś durne pytanie.
- No wyduś to z siebie. - Powiedział patrząc na to co robi. - Jeśli chcesz o coś powiedzieć to po prostu powiedz. -
Właścicielka
- Z reguły nikt nie dostrzegał, gdy się dużo nad czymś zastanawiałam. - mruknęła pod nosem. - No dobra... czemu ja, a nie Zella? - zapytała w końcu. - Pewnie bym to olała, ale to jednak moja kumpela.
//czego duzo? Malo! Daniela nie słychać wiec mało
Konto usunięte
//Daniel może nie lubi imprez i uciekł stąd, co?
Właścicielka
//aha, czyli tak zakładamy, że wrócił z Deusem do sypialni i na przytulaniu z narzekaniem na niego minęła im noc?
- Wiesz, sam się nad tym nie zastanawiałem... - Podrapał się z tyłu głowy i po krótkiej chwili dodał. - Chyba dlatego że Zella chciała bym został tu na stałe, a ja najzwyczajniej nie mogę. A w dodatku ona jest po prostu za dobra na Świat. Nie zrozum mnie źle, ty też jesteś wspaniała, ale w innym sensie. Takim który bardziej mi się podoba. -
Właścicielka
- My cholery trzymamy się razem. - parsknęła Kama. - Całkiem to sensowne. Więcej durnych pytań chyba nie mam. A ty jakieś masz?
- Jak to jest żyć wiecznie? - Zapytał po dość krótkiej chwili namysłu.
Właścicielka
- Jakby twoje życie było najwolniejsze na świecie. Normalnie zawału prawie dostałam, obserwując, jak chociażby Heart i Sinistra szybko dorosły.
- Chyba nie jest to zbyt przyjemne? - Zapytał. - Patrzeć jak wszyscy dookoła się starzeją... -
Właścicielka
- Da się z tym żyć. - wzruszyła ramionami. - Po prostu znajomi ci się zmieniają.
- Skoro tak mówisz... - Powiedział spoglądając w niebo.
Właścicielka
- Jak wygląda niebo w Świecie? - zapytała cicho.
- Tak samo jak tutaj, tylko mniej pięknie. - Odpowiedział.
Właścicielka
- To tak samo czy jednak mniej pięknie?
- Wielkiej różnicy nie ma, ale jednak brakuje tego czegoś w niebie ze Świata. Nie da się tego tak po prostu wytłumaczyć. -
Właścicielka
- Czary-mary? - zapytała z lekkim chichotem dziewczyna. - Jak mi się nic nie chce...
- No to nic nie róbmy. - Powiedział. - Po prostu siedźmy tak i patrzmy w nocne niebo. -
Właścicielka
//a idź ty nimfomanie jeden
Gdzieś dało się słyszeć dziwny dźwięk, jakby potępieńczy jęk. Ciekawe co to było...
- Ooo... fajnie, zaczyna się jak w horrorze. Zaraz coś wyskoczy, ty zaczniesz piszczeć, a ja cię zaniosę w bezpieczne miejsce!
- To chyba działa na odwrót. - Powiedział z uśmiechem. - Zgodnie z prawami horrorów któreś z nas powinno sprawdzić co to za hałas, i dać się pokroić siekierą jak skończony debil. - Powiedział.
//Ja tylko wskazałem domyślne opcje, co poradzę że numerek w krzakach był jedną z nich ¯\_ツ_/¯
Właścicielka
- To i tak byłbyś ty, bo mi siekiera niestraszna. - odparowała dumnie dziewczyna, jednak ile w jej słowach było prawdy?
- No to sprawdzamy kto nas podgląda? - Zapytał patrząc się to na dziewczynę, to na krzaki.
Właścicielka
- No, zobaczymy. - podniosła się i ruszyła spokojnie w tamtą stronę.
- Panie przodem. - Powiedział z uśmiechem idąc obok dziewczyny.
Właścicielka
W krzakach były dwie osoby, jednak żadna z nich nie podglądała, bo obie całkiem mocno spały. Pierwszą był Chuuri, tulący się do butelki wina, pachnący wszelkiej maści alkoholem i nieco poobijany. Kama zabrała mu kapelusz, kładąc go sobie na głowę. Druga to była osoba, którą Lawrence kojarzył już tylko przelotem. Ah, jednak sobie przypomniał. To była Daria, pierwsza osoba, którą poznał w Krainie. Teraz w sumie tuliła się do drobniejszego od siebie Chuuriego, więc zajęła się tym, czym Lawrence z Kamą. Wypoczynkiem.
- Bardzo interesujący trójkąt. - Powiedział żartobliwie patrząc na sytuacje jakiej jest świadkiem.
Właścicielka
- Wyglądam jak mafiozo? - zapytała Kama, poprawiając kapelusz.
- Gdybyś włożyła garnitur byłabyś bardziej przekonująca. Ale i tak świetnie wyglądasz. - Pocałował ją z uśmiechem.
Właścicielka
- W twoim płaszczu byłoby jeszcze wiarygodniej. - parsknęła, wcześniej odwzajemniając pieszczotę. - To dokąd teraz?
- No to może głębiej w las. Kto wie ilu jeszcze pijanych gości znajdziemy. - Powiedział wskazując dłonią ciemność naprzeciwko nich.
Właścicielka
- Pewnie dużo. Na koniec łupnę cię w krzaki i wrócę potańczyć do najgorszego disco polo. - przetarła dłonie dziewczyna z lekką satysfakcją, choć raczej nie mówiła poważnie.
- A gdyby się tak razem rzu... nie, nie dokończę bo znowu mnie będziesz od nimfomanów wyzywać! - Powiedział.
Właścicielka
- Coś czuję, że masz na tym punkcie kompleksy. A ja nauczyłam się tak gadać od moich byłych, którzy z tego konkretnego powodu ode mnie uciekali. - wyszczerzyła się.
- Mnie tak łatwo się nie pozbędziesz. - Zaśmiał się.
Właścicielka
- Mam zostawić bratnią duszę z burbonową krwią? No chyba śnisz.
- Mój kochany krwiopijca. - Przycisnął ją do siebie ramieniem i pocałował w czoło.
Właścicielka
//Ty to poprawisz humor jednym zdaniem XD
Kama aż czknęła z zaskoczenia gestem, ale potem parsknęła śmiechem.
- I znów schodzimy na relację, gdzie jestem twym dzieciaczkiem? - zapytała sarkastycznie. - Chodźmy, może kogoś jeszcze znajdziemy!
- Osobiście wolę te relacje na nieco wyższym poziomie. - Powiedział z uśmiechem. - Ale dobrze, choćmy szukać tych pijaków! -
//Trzeba mieć jakiś talent :3
Właścicielka
- Jesteś serem, emmentalerem! Jesteś w szafce i leż. - zaśpiewała pod nosem Kama, dalej rozglądając się po krzakach. - Jak myślisz, kogo możemy tu znaleźć?
- Kiedyś powiedziałbym że Deusa, ale odkąd znalazł sobie chłopaka to raczej przestał zapijać się w krzakach. - Rzekł rozglądając się,
Właścicielka
Zza jedych krzaków wystawało coś rudego, zza innych ciężka łapa zaciśnięta na flaszcze, a na kolejnych wisiały babskie gacie. Do wyboru do koloru.
- Widzisz to pobojowisko. - Wskazał na wszystkie trzy anomalie. - Ktoś zrobił sobie niezłą imprezkę w plenerze! -