Czekał więc aż samochody wrócą
Właściciel
Pojawiły się na horyzoncie, w tumanach piasku.
Właściciel
Zauważyłeś, że została ich jedenastka.
Obserwował samochody, jak i fanów
Właściciel
Fani rozstawili się w półkolu, a z samochodów rozpoznałeś Marty'ego, który zajmował drugie miejsce, oraz samochód fioletowo-żółty na prowadzeniu.
Zadzwonił do Martyego, po czym cicho do niego powiedzial
-Myślisż,że dasz radę go jakoś cicho stąd zabrać?-
Właściciel
-Będzie problem, ale mogę spróbować.
-Okej. Tylko uważaj na fanów, oni chyba coś podejrzewają.-
Właściciel
-Wiem o tym. Znaczy się, że mam być ostrożny.
-Ja mam zapewne cię osłaniać, czy dasz sobie radę sam?-
Właściciel
-Pożyjemy, zobaczymy. Jak na razie musimy zakończyć wyścig.
Właściciel
Niecałe 8 minut później wyścig się zakończył. Marty był drugi.
Znowu do niego zadzwonił
-Cholera, nie mówiłeś mi,że jesteś jasnowidzem.-
Właściciel
-Jeszcze wiele o mnie nie wiesz.
Marty wysiadł z pojazdu i ruszył za zwycięzcą. Za nimi ruszył trzeci koleś, brązowy medalista. Będą sobie gratulować i trochę gadać, więc warto pilnować, by nikt im nie przeszkadzał.
Wszedł na najwyżej położone miejsce na mecie i obserwował ich
Właściciel
Marty rozmawiał z kolesiem z pierwszego miejsca, ekipa Bobogaga zniknęła. Tak samo jak przegrani kierowcy.
Właściciel
Spokój nie mógł dłużej trwać, gdyż rozpoczęła się strzelanina. To przegrani kierowcy w ramach zemsty starali się pozabijać zwycięzców i siebie nawzajem. Marty odepchnął Bobogaga, tym samym ratując mu życie, a następnie sam wyjął broń i zabił jednego kierowcę.
Otworzył ogień do reszty kierowców
Właściciel
Zabiłeś dwóch, zanim zaczęli do ciebie strzelać.
Właściciel
Oberwałeś w nogę, ale zabiłeś kolejnego.
-Schował się za jakąś osłoną
Właściciel
Udało ci się. Ktoś z boku próbował cię jeszcze zabić, ale życie uratował ci Bobogag, który z pistoletu wyeliminował wroga.
Kontynuował ostrzał, tym razem patrząc na boki
Właściciel
Udało się wyeliminować trzech kolejnych wrogów, Bobogag prawdopodobnie po waszej stronie.
Kontynuował ostrzał, będąc jeszcze bardziej skupiony na swoich flankach.
Właściciel
Dustyy
Wrogowie się ukryli.
Właściciel
Bobogag i Marty trzymali się razem, ubezpieczając swoje pozycje.
Schował się za osłoną i zaczął strzelać w stronę wrogów
Właściciel
Zabiłęś kolejnego, Bobogag dwóch, a Marty aż czterech, kończąc tym samym strzelaninę.
-Wygląda na to,że to na tyle.-
Właściciel
-Yup.
-Ta, dzięki za pomoc Marty.
-To co teraz?
Sporjzał na Martyego
Właściciel
-Ouh. Okazało się, że Bobogag to...
-Kumpel Marty'ego z liceum.
-Heh. Jaki ten świat jest mały, prawda?-
Właściciel
-Ta.
-Czasem nawet za bardzo.
-Cholera, naprawdę się nieźle znacie.-
-Jeden zaczyna zdanie drugi je kończy. To chyba dosyć stary i znany, ale ciekawy patent prawda?-
Właściciel
-Ouh to. W sumie racja. Nie zaczynaj Bobo.
-Spoko.
-Kurde, trochę niezręcznie się teraz czuje.-
Właściciel
-Bo nie masz przyjaciół z liceum?
-Mam.Albo miałem.Skąd mam wiedzieć czy żyją?-
-To ten,macie jakiś pomysł co teraz zrobić?-
Właściciel
-Ja wyjawię mu wszystko co wiem z Vindictae. Organizacja jest martwa, tak jak jej "przywódcy".
-A ja załatwię sprawy z pracodawcami, by nie uznawali go za wroga.