Właściciel
I tak raźno wiosłowaliście do celu.
//Robić lokację czy Ty chcesz?//
Właściciel
//W ogóle nie zapomniałem. Serio.//
Dwa smukłe drakkary pruły wodę, a przez mgłę widać było już zarys Twierdzy Plugawych Olbrzymów.
- Jak wylądujemy czwórka z was idzie ze mną do Jarla, ofiarujemy mu jeńców i omówimy kilka spraw .- stwierdził idąc przez pokład aby usiąść przy sterniku -.
Właściciel
W końcu trafiliście do portu w twierdzy, a stamtąd zaczęto wyładowywać łupy i jeńców.
Wulfryk zaś zwołał kilku swych ludzi oraz jeńców i ruszył ku pałacowi aby przedstawić wszystko najważniejszemu z mutantów.
Właściciel
A więc Ty, Eryk, Ulf, Swend i Bors, a także jeńcy, trafiliście pod dość okazały jak na miejscowe warunki pałac jarla, strzeżony przez dwóch Mutantów, właściwie bardziej dla szpanu, niż żeby chronić przed zagrożeniami, bo takowych tu brak. Właściwie to brak dla Was.
Przyjrzał się mordom strażników, a jeśli ich nie rozpoznał to po prostu rzekł.
- Jeńców z wyprawy mamy, Jarl chciał żebym dostarczył ich do nas.
Właściciel
- Wspominał coś. - odparł strażnik i pozwolił Wam wejść.
Tak też ruszył przez dobrze sobie znany pokój pełen futer i innych bogactw wprost pod tron starego, ale wielkiego człeka. I ukłonił się przed nim - co wśród Mutantów było znakiem wielkiego szacunku.
- Jarlu ! Przynoszę ci wieści o zwycięstwie oraz mały podarek od mej skromnej duszyczki !
Właściciel
- Czekałem z niecierpliwością. - odparł jarl. - A więc jakie masz wieści, Wulfryku?
- Wioska zdobyta, mieszkańcy zabici a wartościowi jeńcy sprowadzeni. Mają oni obydwoje wiedzę o świecie i okolicy co powinno pozwolić mi na więcej wypraw którymi mógłbym sprowadzić więcej bogactw.- po czym spojrzał w tył i stwierdził -. Starcze i orku, podejdźcie.
Właściciel
No więc podeszli, patrząc na jarla z mieszaniną grozy i podziwu.
- Obydwoje z nich mają wiedzę o świecie i okolicy. To na co nie będą w stanie odpowiedzieć ja możliwe iż będę potrafił .- stwierdził odsuwając się lekko na bok tak aby Jarl mógł wypytywać ich o to co zechciał -.
Właściciel
Właściwie to nie miałeś czego dopowiadać, bo Ork i staruch radzili sobie nadzwyczaj dobrze. Natomiast Jarl wiedział już chyba wszystko co chciał.
Tak też gdy zobaczył że Jarl się nudzi stwierdził.
- No panowie, kończcie .- i wszedł pomiędzy nich a Jarla przywołując tym razem panie machnięciem ręki -. A oto i mój dar, jedna z nich jest dla ciebie Jarlu, wybór pozostawiam tobie.
Właściciel
Zastanawiał się dość długo, lecz w końcu wybrał tą o czarnych włosach.
- A gdzież to planujesz się teraz wybrać, Wulfryku? - spytał, przygarniając do siebie swój nowy nabytek.
- Odpocząć troszkę, tą drugą obiecałem Staremu Zugowi więc i ją oddać a potem..hmm może troszkę poskakać po świecie, ponapadać w okolicy szukając nowych łupów .- odparł
Właściciel
- Świetnie. - powiedział zadowolony. - Jeśli będziesz czegoś chciał, to nie wahaj się prosić. - rzekł i dodał ciszej: - Zbliż się.
I tak też zrobił, powoli podszedł kilka kroków w przód.
- Tak Jarlu ?- spytał także ciszej -.
Właściciel
- Mam małą prośbę. A mianowicie, chcę by najokazalsze łupy i najpiękniejsze niewolnice trafiały prosto do mnie. Nie żądam wiele, bo przynajmniej jedną lub dwie kobiety na wyprawę i jakąś lepszą broń, zbroje czy coś takiego. Złoto mi tu w sumie niepotrzebne.
- Oczywiście, będę pamiętał o tym przy każdej wyprawie.- odparł -.
Właściciel
Kiwnął głową i dał gest dłonią, że możecie iść.
I tak też zrobił opuścił pomieszczenie dając znak Orku żeby szedł za nim.
Właściciel
Ork poszedł, staruszek, niepewny tego, co ma robić, również. No i pozostałe Mutanty, oraz jedna z kobiet.
- Skoczymy sobie teraz do karczmy na łyk piwa żeby obgadać kilka spraw .- stwierdził i..przypomniał sobie o Ooli zaraz się za nią rozglądająć -.
Właściciel
Tu jej nie ma. Musiała zostać na statku.
Tak też tam się skierował, zdejmując hełm i drapiąc brodę zaczął się za nią rozglądać.
Właściciel
I znalazłeś ją na statku, jak siedziała na jakiejś skrzyni i wpatrywała się w horyzont.
Przysiadł się do niej wpatrując się w mniej-więcej to samo miejsce
- To jak mistrzu, idziesz z nami do Karczmy ? Ojcu pewnie da nam trochę jedzenia, napijemy się i poświętujemy nasze zwycięstwo.- zagadał -.
Właściciel
Skinęła prawie niezauważalnie głową i ruszyła w kierunku karczmy, najwidoczniej znała już drogę.
A on zaraz za nią, i znalazłszy się na miejscu ruszył od razu w jak największy tłum aby dosiąść się do popijawy.
Właściciel
Wśród największego tłumu byli Eryk, Ulf, Swend i Bors oraz Twoi chłopcy i kilku z załogi Eryka. Oczywiście dla Ciebie również znalazło się i miejsce, i kufel.
- No i chopy widzicie !? Kieszenie nabite a i zabawa zapewniona !- tu wzniósł kufel -. Oby i więcej takich przygód !- i tu chlał, chlał i chlał - na umór, tyle ile potrafił żeby nie przedłużać i tak raczej powolnej akcji Elarid. Pod koniec niepewnym krokiem ruszywszy do swojego pokoju aby tam zasnąć - jeśli się udało w łóżku
Właściciel
No więc schlałeś się i trafiłeś do sypialni. Padłeś prawie od razu, ale szczęśliwie trafiłeś w łózko. Obudziłeś się następnego dnia.
Tak też podniósłszy się powoli z tępym bólem głowy ruszył do pokoju gdzie mieszkała nowo-porwana dziewczyna - w końcu coś obiecał Zugowi za kolczugę i miecz dla Ooli.
Właściciel
Karczmarz zakwaterował ją obok, więc znalazłeś ją bardzo szybko.
Zapukał zatem w drzwi, otworzył je i wszedł do środka wolnym krokiem
- Wiem że niezbyt długo tutaj zawitałaś i że nie poznaliśmy się w zbyt przyjemnych okolicznościach ale już ponownie mam zamiar przekazać cię dalej .- stwierdził szukając jej wzrokiem -.
Właściciel
Siedziała na łóżku wpatrzona w ścianę. Nic nie powiedziała, ba prawie w ogóle nie zareagowała na Twoje wejście i Twoje słowa, jedynie uniosła twarz by spojrzeć na Ciebie swoimi pięknymi, przepełnionymi nienawiścią, oczyma.
Nie spuścił wzroku, w dodatku uśmiechnął się obnażając kły
- No, to idziesz czy mam cię stąd wynieść ?- stwierdził wciąż patrząc jej w oczy -.
Właściciel
Nie wykonała żadnego ruchu.
Westchnąwszy zbliżył się do niej..i użył magii bólu żeby wywołać u dziewczyny pełny paraliż - wiedział że kryła za sobą ostrze lub była gotowa aby go zaatakować, zaraz po tym podniósł ją i przerzucił przez ramię z czcią godną wora ziemniaków.
Właściciel
I tak się stało, a nawet okazało się niepotrzebne, bo nie miała nic, czym mogłaby Cię skrzywdzić.
Był tym nieco zaskoczony i zawstydzony ale tak czy siak - nie było już powrotu poniósł ją dalej przez miasto aż do samego Zuga.
Właściciel
Ten był tak gdzie zawsze, czyli w swojej kuźni. Akurat miał przerwę i jadł śniadanie, więc jego napchana serem gęba od razu ucieszyła się na Twój widok.
- Patrz co dla ciebie mam staruszku !- zaśmiał się zdejmując dziewczynę z ramion i stawiając ją przy ścianie - zaraz niwelując działanie swojej magii -. Wybrałem ci nawet lepszą niż Jarlowi .- tu zaśmiał się głośno -.
Właściciel
- No, postarałeś się. To co ja miałem Ci dać w zamian? - spytał, przyglądając się dziewczynie.
- No kolczugę dla Ooli i mieczyk jakiś.- odparł -.
Właściciel
Skinął głową i po chwili podał Ci kolczugę, dość mała, lecz dla niej w sam raz. Następnie dał mały, bo jednoręczny miecz, i jakiś zdobiony sztylet.
- Tak jak się umawialiśmy, a sztylet masz ekstra.
- Dzięki brachu .- uśmiechnął się poklepawszy jego ramię, drugą ręką zgarnął owe rzeczy -. No to do miłego ! Lecę dać jej kilka prezentów.- stwierdził machając mu i wychodząc aby ruszyć do karczmy -.