-Pokazałem wszystko co umiem. Najwyraźniej się zepsuło...

- To jest zakleta przez magow z Khazad-Arin kukla, to nie może sie zepsuć... a pan ewidentnie zaczyna robic problemy...

Wszedl za nią
- No nic nie zrobisz...

Uformowała kulkę z ciemności i zaczęła się nią bawić.
-Jeszcze tydziwń do kuzynów... Czuję to.

-Jakie problemy? Nic więcej nie potrafię...

- Bezczelnie kłamie pan. Manekin jasno wykazuje...


-Tak w ogóle, z kim i jak je nazwiesz ?
Spytał z ciekawości Servius

-On wykrywa magię? Jej rodzaj czy coś?

-Z Darielem... Wiesz, to ten Czarny Drakken magii światła, co dzieci go kochają... A jak nazwę... A ja wiem... Wcześniej byłam w piętnastu i - rozryczała się ze smutku.

-Jej dokładny podtyp, co do detalu...


-Rozumiem...
Powiedział nader poważnie i ze współczuciem po czym przytulił ciotkę.

-Dziękuę.- powiedziła pochlipując - Nawet nie wiesz, jakie to smutne... Nie życzę tego nawet największemu wrogowi.

-To jedna z największych, jak nie największa tragedia dla każdego śmiertelnika... nie musisz mi nic mówić...
Powiedział nadal ją tuląc.

No to użył zielonego płomienia, po czym chciał uciec.

Konsul stał w drzwiach więc nie udało mu się to.. znaki z manekina zniknęły
- ciekawe... czyli ogień zielony, ale nie demoniczny... dziwne...

-Wiem o tym. U mnie w mieścinie czczą "najczystszy" ogień. Czyli taki zwyczajny... Co Pan z tym zrobi?

- Wpiszę ci w kartę by wysłali cię do jakiegoś piromanty i dalej będziesz o tym bajdurzył z nim...

-Czemuż to?

-Bo nie znam się na tym na dość dobrze by załatwić ci nietykalność...

-Po prostu nie wpisuj a ja postaram się go nie używać.

Jeszcze mocniej się rozryczała.

- Skoro tak chcesz przyjacielu... ale obiecaj mi jedno - udasz się z tym do piromanty nawet jeśli nie wpiszę.


- Ale hej, jestem pewien że tym razem wszystko będzie dobrze. Lepszej opieki leczniczej nie znajdziesz niż w imperium. Sam wiesz że teraz plecionymi magiami nasi uzdrowiciele potrafią cuda, a więc na pewno wszystko pójdzie dobrze i będę miał dwóch młodych giermków z nich za kilka lat. No chyba że się dziewczynki urodzą...
Powiedzial z pewna dozą spokoju i głebokim tonem lekko wpadajacym w ton jedynego slusznego wiedźmina by pokrzepić ciotkę.

-Gdzie on? O kogo się pytać?

-Wiem... klątwa zdjęta, ale, ale nadal się boję... kto powiedział, żę kobiety mieczem machać nie mogą- kujnęła bratanka.
-A twoja kapitan straży to co? 10 najlepszych rycerzy Imperium położyła, samej się nie męcząc.

- O niejakiem mistrza Maksymiliana Ogniokrwistego w jakiejkolwiek tawernie.

- Nie musisz się bać... będzie dobrze... a co do kobiet u miecza i mojej kapitan straży byłbym wredny i perwersyjny mowiąc, że ZWŁASZCZA kobiety powinny trzymać miecz... hehe... a tak serio to w sumie racja w dzisiejszych czasach isynieją dziewczyny bardziej zdolne w boju niż niejeden ze sprawdzonych starych wojów...

Westchnęła.
-A niewyżyty... Ja mój ojciec. Ale się zobaczy... Mam chociaż nadzieję, że odziedziczą moją prawdziwą biel... Chyba gdzieś w archiwach Paladynów powinna być rycina mojego rocznika...

Poczekał aż facio załatwi resztę. Jeżeli skończył to wziął, pokazał strażnikom, wszedł i ruszył do tawerny.
//Wybacz, że się zapędzam, ale ciekawi mnie co wymyślisz.

// spoko... powiec tylko - kot jest żywy czy martwy ? //
Takze straznicy cie wpuscili bez problemów, a najblizsza tawerna niestety była pusta.


- Ej nie obrażaj mnie... a tak w ogóle to czym jest prawdziwa biel ?

-Wiesz... Kiedyś miałam piękne białe skrzydła z delikatną acz mocną błoną... Łuski były w kolorze białego złota, a moje włosy były niczym jasny blond... Nawet rogi były jasne, podobnie jak szpony...

- A podobno jesteś siostrą Shadowsonga, a nie mojej matki...
Powiedzisl bowiem byliscie w zamku gdzie lepiej aby nikt nie wiedział prawdy o Serviusie.

// Dej mie odpys//

Poszedł szukać innej.
//Jaki kot?

-To akurat sprawka mojego ojca... On tak miał za uchem matkę z Światła... A był z ognia... Ale kowalem był najprzedniejszym. Do dzisiaj jest technika "czerwonej stali".

Inna karczma byla bardziej w centrum miasta.



- Czysto teoretycznie szanse są spore... gdyby to nastąpił byłyby na prawde prześliczne.

-Wiem... Nie chcesz sprawdzić... Jak się ruszają?

No to się tam udał.

karczma była przepelniona po dach dóżnymi bardami, oprychami, kurtyzanami, kelnerami oraz oczywiście klientami.


- Z miłą chęcią.
Przykląkł i przyłożył ucho do jej brzucha.
- Swoją drogą to ciekawe że smoki są jajorodne, ale drakkeny już żyworodne...

-Czy ktoś zna jakiegoś Maksymiliana Ogniokrwistego?!

-Dziwne, co nie? Prawdopodobnie przystosowanie ewolucyjne...

Nikt nie zwracał na ciebie uwagi po za jedną szkarłatnooką dziewką ( nie dz*wką, nie kurtyzana tylko dziewką, kobieta) ktora lekko jednym z palcow wskazujących wykonała gest wymogu twojego podejścia do niej.

Nagle poczuła dwa mocne uderzenia, to samo nasłuchujący Servius
- Cóż jeśli już w łonie matki są takie charakterne to powiadam, że chcę je na swych najbliższych gwardzistów jakiejkolwiek płci by nie były... oczywiście kiedy już dorosną a ja będę znieco bardziej zdziadziałym prykiem hehe...

Podszedł.
-Co o nim wiesz?

//Zapomniało ci się o "ladacznica " w tej wyliczance. //

Westchnęła
-Wiesz, się ustawiają do porodu...

- Pójdziemy na piętro, unikniemy tym samym zbędnych słuchaczy.... tak wyjawię ci prawdę o Ogniokrwistym....

- Czekaj... czy to oznacza że niedługo... o cholera...
Podszedł do jednego ze straźników i szepnął mu cos do ucha, po chwili ten zniknàł w glębi korytarza nie wiadomo dokąd się udając.
- Cóż nadmiernie cię zamęczam, powinnaś trochę odpocząć aby mieć siły na to co nadchodzi...
Powiedział do ciebie Servius

Udał się tam za nią.
-Czemu nie chcesz aby ktoś inny słyszał?

-Z całym szacunkiem... Na to jeszcze z tydzień. Elfy na długo przed moimi narodzinami dowiodły, że około tygodnia przed zaczynają się ustawiać...

- Mój pan ceni sobie dyskrecje i skuteczność tym bardziej że aktualnie ma na pieńku z pewnym kultem nekromantów ... ale o tym na górze...



- Ewidentnie nie jestem na bierząco z działem medycznym wiedzy ogólnej...

No to poczekał aż tam ruszy i poszedł za nią. Jeżeli ruszyła.

-No tak z 350 lat, ale spokojnie. Wiem, że nic nie wiem.

Znaleźliście sie w pieknym klimatycznie oświetlonym pomieszczeniu, a ona zamknęła za wami drzwi.
- Dobrze tutaj możesz pytac o co chcesz, z gory mowie tak mieszkam tutaj, nie nie pracuję tutaj...

- Cóż, tak czy inaczej masz wolne na dziś...

-Rozumiem panie. - Wstała i ukłoniła się.

-Gdzie on?

- Najbardziej prymitywne pytanie... ale cóż, na takie też mam odpowiadać. Jest on w swej wieży. Nie pytaj gdzie ta wieża... później cię do niego przeniosę... a teraz moja kolej - co do niego cię sprowadza ?