-To może opowiesz mi teraz trochę o historii tego świata..?- zasugerowała, znów zamyślając się lekko i szurając nogami po podłożu. Czas nagle zaczął jej się niemiłosiernie dłużyć i nie była nawet w stanie powiedzieć, czy to przez podróż, czy przez jej chorobę...
Właścicielka
- Ja tam nie za wiele wiem. Świat stworzyła Kizuka, taka laska z fioletowymi oczami, co ma dużo facetów. On jest tam jakiś wyjątkowy, kropla czasu i tak dalej, niezbyt pamiętam co to znaczy. Raczej nie jestem najlepszą osobą do odpowiadania na takie pytania.
-Ki... zuka?- powtórzyła powoli takim tonem, jakby chciała się upewnić, że się aby na pewno nie przesłyszała. Po chwili skinęła jednak głową. -Nie szkodzi, że nie umiesz dokładnie wytłumaczyć. Im bardziej ogólnie mi się coś mówi tym większa szansa, że zapamiętam. Mam pamięć niczym słoń wywleczony na drugą stronę...- powiedziała, zawieszając wzrok gdzieś na nieboskłonie. -Poza tym... Długo jeszcze?- zapytała tonem znużonego podróżą dziecka.
Właścicielka
- Idź spać, jak ci się dłuży. Szybciej będziemy na miejscu. - mruknęła Izzy, rozglądając się.
Skinęła głową. -Może masz rację...- po tych słowach przekręciła się na bok i zamknęła oczy, delikatnie głaszcząc Nobu, aby uspokoić bicie serca, które nagle zaczęło walić jak szalone. Spróbowała zasnąć, jednak nie była pewna, czy mimo tego natłoku emocji będzie w stanie coś wyśnić. Zazwyczaj sny przychodziły do niej tylko i wyłącznie, kiedy była odprężona, a teraz... Cóż, ekscytacja skutecznie przepędzała spokój, samolubnie zajmując całe miejsce w jej sercu...
//To akurat potwierdzone naukowo, że głaskanie zwierząt obniża ciśnienie...
Właścicielka
//wiem, jednak nie pamiętam czy to prawda, że kotom głaskanie podwyższa ciśnienie
Sen naszedł ją najspokojniej. Wyśnił się jej piękny ogród, w którym było przyjemnie i wokół chodziły koty. Niczym nie zmącony spokój i słońce, lekko ogrzewające jej ciało.
//mh.. to chyba będzie dla mnie najtrudniejsza gra
//Nie we wszystkich przypadkach. Mój kot się właśnie uspokaja, kiedy jest głaskany, podobnie jak większość kotów sąsiadki (ma osiem). Zależy chyba od temperamentu kota i jego nastroju. Jak nie chce być głaskany to może mu skoczyć, a jak chce to raczej mu się obniży...//
Rozglądała się po swoim śnie z niemałym zdziwieniem. Nie dość, że coś jej się przyśniło, to jeszcze było to takie spokojne. Tego się w żadnym razie nie spodziewała. Śniła dalej, zastanawiając się, czy w tym śnie będzie się coś ciekawego dziać czy raczej nie bardzo...
//Nie bardzo rozumiem...
Właścicielka
//znaczy, tak czytałam, sama głaszczę codziennie mnóstwo kotów... a z tą grą mi chodzi, że z twoją postacią trudniej będzie robić historię :x zrobiłaś mi niezłe wyzwanie
Wśród kotów przebiegła kotka o błyszczącym, czarnym futerku i fioletowych oczach. Otarła się o nogi dziewczyny, mrucząc z zaciekawieniem i patrząc badawczo niezwykłymi oczami.
Zamrugała zdziwiona, jednak uśmiechnęła się lekko pod nosem. -No cześć, piękna...- Przykucnęła obok kotki i spróbowała jej dotknąć, jak zahipnotyzowana patrząc się w jej fioletowe oczy. Jakaś myśl, choć bardziej głupia niż zazwyczaj, obijała jej się teraz po głowie. A mianowicie pomyślała, że chyba takie same oczy Izzy przypisywała tej... Kizuce, tak? Dobrze zapamiętała?
//Uznałam, że mogę sterować czynami postaci we śnie... To chyba nie jest źle, co nie?
Co do wyzwania - Cóż, trening czyni mistrza, trza sobie czasem stawiać wyższą poprzeczkę.
Właścicielka
- Miau, świetnie zapamiętałaś. - mruknęła kotka, podstawiając się do głaskania. - Jesteś mądrala, nie to co niektórzy ze Świata, co na mnie nawet nie zwracają uwagi.
Uśmiechnęła się lekko i delikatnie pogłaskała kotkę po grzbiecie. -Czyli to naprawdę ty? No proszę, po raz pierwszy w życiu naprawdę miałam rację!- zaśmiała się lekko, dotykając podkowy, którą miała zawieszoną na szyi. Może jednak w tym świecie zaczynała mieć szczęście? -Z tą mądralą to bym jednak nie przesadzała. Jestem podobno raczej mocno nie-ten-teges, cokolwiek by to miało znaczyć...- stwierdziła, wzruszając ramionami.
Właścicielka
- W domu też nigdy nie byłam ten-teges. Gdyby wszyscy byli normalni, byłoby mega nudno. - zamruczała kotka. - W Krainie większość osób jest nie-ten-teges, więc to ci normalni są nienormalni. Fajnie, nie?
-Bardzo fajnie! W takim razie jestem aż nazbyt normalna...- stwierdziła z uśmiechem, po czym rozejrzała się wokół. -Szkoda, że to jedynie sen. Chciałabym cię poznać na żywo...- powiedziała, zastanawiając się przy tym, ile czasu minęło odkąd zasnęła. Sekundy, minuty? A może tak naprawdę godziny? Kto wie? Ach, to zaburzenie postrzegania czasu... Naprawdę kłopotliwe.
Właścicielka
- Poznasz, poznasz, ale chyba czas się budzić, Strange. Do zobaczenia!
Sen rozmył się we mgle, a Strange obudziła się w pościeli.
- Sorki młoda, ale zdążyliśmy dojechać na miejsce, więc zaniosłam cię do łóżka.
Uśmiechnęła się lekko do Izzy, dotykając swojego czoła. Było lekko rozpalone, jak prawie zawsze po przebudzeniu. Jakimś cudem jednak nie miała przy tym porannych złudzeń, w postaci odmiennego od rzeczywistości postrzegania swojego ciała. "Do zobaczenia..." pomyślała, momentalnie wracając myślami do swojego snu. Kizuka... Sprawiała raczej pozytywne wrażenie i Strange chyba już nie mogła doczekać się rzeczywistego spotkania. -Długo spałam..?- zapytała, podnosząc się na łokciach do pozycji siedzącej. Trochę kręciło jej się w głowie, ale to nic.
Właścicielka
- Trzy godziny....? Coś koło tego. Na zdrowie ci wyjdzie, kochana. - uśmiechnęła się do niej Izzy. Pójdziemy coś zjeść, czy chcesz jeszcze poleżeć?
-Chętnie coś zjem. Jestem głodna jak wilk o żołądku niedźwiedzia!- powiedziała pogodnie, wstając z łóżka i poprawiając sukienkę. -A gdzie Nobu..?- zapytała, kiedy zdała sobie sprawę, że już nie ma go na rękach (szybki refleks, dziewczyno!)...
Właścicielka
- Czyta gazetę. - wskazała kota siedzącego na stole, właśnie przewracającego stronę z pomocą pazurów. - On ogólnie jest taki cholernie ludzki...
Uśmiechnęła się nieco szerzej. -Nie będę mu przeszkadzać... Lepiej chodźmy już coś zjeść!- powiedziała i zwróciła się w stronę Izzy, gdyż wcześniej patrzyła na kota.
Właścicielka
- Okej. To chodź za mną!
Izzy poprawiła włosy i wyszła z pokoju, spokojmym krokiem idąc w stronę knajpki na parterze.
//xd, tak myślałam że zapomnę zrobić zmianę tematu, idziemy na Seyo.
Właścicielka
Powoli zamglone chemicznie Rebel zostawało za nimi, mijali dzieciaki bawiące się w opuszczonych barakach i kilku ćpunów, a także podziurawiony znak "Rebel żegna" z dopiskiem "na zawsze ty #####".
Na łąkach od razu zawiało świeższym powietrzem. Widać było też słońce. Tu i tam biegały jakieś zające. Ilverin najwyraźniej nie miał nic do powiedzenia.
Konto usunięte
Thomas czytał dalej, jednak w pewnym momencie oderwał wzrok od książki i zaczął patrzeć na elfa z miną która mówiła "Jakim Cudem o tym nie pomyślałem"
Właścicielka
- Co się tak, patrzysz, jakbyś we mnie swoją kochankę rozpoznał? - zapytał Ilverin bez większego zainteresowania.
Konto usunięte
- Czy w Krainie są istoty groźniejsze od zdesperowanego,uzbrojonego człowieka ,fanatyka religijnego, który nie ma nic do stracenia
Właścicielka
- Część silnijeszych wampirów, zdziczałe elfly, spłoszone smoki, potwory morskie albo jakieś demony straszące w Ruinach Kier i Królestwie Trefl. - również odparł, jakby odczytywał to z książki.
Konto usunięte
Wampiry,Demony i Smoki no po prostu świetnie a z moim szczęściem na jakieś trafie
- Mam nadzieje że w Farii znajdzie się książka o tym jak wyjść ze spotkania z takim stworami w jednym kawałku, nie koniecznie żywym ale w jednym kawałku, wiesz lepiej będzie jeśli coś ze mnie zostanie na tym świecie
Właścicielka
- Zwykle to ludzie zaczynają konflikty. Najlepiej nie chodzić samemu i tyle. Książka takowa na pewno się znajdzie. Coś jeszcze potrzeba ci wiedzieć?
Konto usunięte
- Zgaduje że żyjesz już od pewnego dłuższego czasu, mam racje?
Właścicielka
- Jak na elfa - krótko, ale dla ciebie sporo. Mam sto dwadzieścia lat. Tutejsze elfy i wampiry rzeczywiście dożywają całkiem sporego wieku.
Konto usunięte
- Sto dwadzieścia hmm, no cóż szczerze mi wystarczy moje krótkie życie
Właścicielka
- No, właśnie, ja tu gadu-gadu, a ty cicho siedzisz. Powiedz no coś o sobie, co? Jak długo pogadamy, to droga szybciej minie.
Konto usunięte
- No cóż urodziłem się w biednej dzielnicy gdzie nie było trudno znaleźć kłopoty, i gdzie również łatwo można zdobyć ciekawy sposób widzenia świata, na całe szczęście miałem dobrych rodziców
Właścicielka
- Tsa... rodzice podobno potrafią ze wszystkiego wyciągnąć. Szkoda, że nie moi. Ale mniejsza, kontynuuj.
Konto usunięte
- Rodzice nauczyli mnie szanować prawo, itp. jeśli chodzi o moją edukacje to chodziłem do szkoły molocha, nieprzyjemne miejsce ale jakoś mi się udało dokończyć szkołę bez żadnych wypałów , w sumie w czasie mojej edukacji tylko raz zdarzyło mi się zrobić coś naprawdę głupiego
Właścicielka
- A co zrobiłeś? Wybiłeś przypadkiem szybę? Wyglądasz na takie niewiniątko. - zaśmiał się Ilverin.
Konto usunięte
- Nie no po prostu się slchałem z kolegami i przeleciałem jakąś dziewczynę ,
Właścicielka
- No cóż, to zależy czy było warto ją przelecieć. - mruknął Ilverin z lekkim uśmiechem.
Konto usunięte
- Tego nie wiem nawet do tego dnia , ogólnie oboje byliśmy uchlani w trzy trupy, prawdopodobnym jest że gdybym się nie spytał kolegów co się stało tej nocy ,to bym nie wiedział że straciłem moją V-Card
Właścicielka
- Okej, cokolwiek to jest. - mruknął pod nosem. - To już tak często bywa, że po pijanemu dużo się traci...
Konto usunięte
- Na szczęście po tym wydarzeniu nie było już żadnych wypałów, dostałem dyplom i te sprawy i poszedłem do akademii policyjnej
Właścicielka
- No, znając życie, ukończyłeś ją z wyróżnieniem albo i bez niego, ale robotę dostałeś.
Konto usunięte
- Ta , ale stąd już raczej historia robi się nudna, jeśli już nie była
Właścicielka
- No patrz, akurat skończyła się droga. Pierwszy przystanek w drodze do Farii, czyli Kotria. Wedle podobnych tobie największa wieś jaką widzieli.
//zmiana tematu
Właścicielka
- Każdy za tym tęskni, Senio. Człowiek wie co dobre, jak to straci, to wie i dziecko i mędrzec.
Tymczasem wspólnie opuścili Begin i minęli obdrapany znak z napisem "Donia".
Na nizinie Devon kwitło mnóstwo kwiatów, świeciło słońce, a ptaki wesoło ćwierkały. Słowem - sielanka.
Alvarez wraz z Senią jechali przez to dalej rozmawiając.
Konto usunięte
Senia dalej patrzyła w niebo.
Właścicielka
- Coś tam zobaczyłaś ciekawego, señorita? - zapytał chłopak, spoglądając na Senię.
Konto usunięte
-Nic, najciekawsza rzecz na świecie.
Właścicielka
- Cóż, w pewnej mierze to jest ciekawe, ale niezbyt dla mnie. - zaśmiał się Alvarez, przeczesując dłonią włosy. - Ale pamiętaj, nie patrz za długo w górę, bo ci jeszcze coś narobi do oka. Moja siostrzyczka wie to z doświadczenia.
Konto usunięte
Spojrzała w dół bez słowa, uśmiechnęła się tylko.
Właścicielka
- A opoiwesz coś może o sobie? Jakoś tak źle się czuję, gdy ja tak gadam a inni nic a nic...