- Taa... Jasne. Mi pasuje.
Właściciel
- Dobra. Otwieram drzwi i lepiej nie strzelajcie - powiedział tamten, po czym zamilkł, najprawdopodobniej chcąc wykonać obiecaną czynność.
- Jak będą coś kombinować to wiecie, co macie robić. - polecił swoim, czekając, aż brama się otworzy.
Właściciel
Po chwili drzwi się rozsunęły. Za nimi stała grupka ludzi, większość z pistoletami w rękach, jeden z karabinem. Nastał moment ciszy, podczas którego dwie grupy patrzyły się na siebie nawzajem nie wiedząc, czy powinni zacząć strzelać.
- Który u Was jest szefem? - zapytał, by przełamać ciszę pytaniem, a nie strzałem z miotacza.
Właściciel
Ten z karabinem wystąpił naprzód. Był łysy i barczysty, o nisko osadzonych oczach patrzących wprost. Nie okazywał żadnych przejawów strachu.
- Ja - odpowiedział krótko
- Złóżcie broń i idźcie po ten "specjalny ładunek," o którym mówiliście. - polecił mu.
//To ten sam, z którym gadałem przed atakiem na statek i przy wcześniejszych negocjacjach?//
Właściciel
//W obu przypadkach głos był nieco zniekształcony, ale załóżmy, że tak//
Spojrzeli po sobie, po czym odłożyli broń i udali się wgłąb maszynowni.
A że był przezorny, a nie głupi, kazał swoim skonfiskować broń, którą złożyli.
Właściciel
Piraci zgarnęli szybko spluwy, a chwilę potem gospodarze wrócili tachając ze sobą coś przypominającego wyjątkowo nowoczesną trumnę.
- I to jest ta niebezpieczna broń, tak? - zapytał z powątpiewaniem.
Właściciel
- A kto powiedział, że to broń? - łysy splunął na ziemię - To raczej komora hibernacyjna, albo coś w tym rodzaju. Mieliśmy przy tym nie grzebać, to nie grzebaliśmy.
- Nieważne, komuś zawsze się opchnie. - stwierdził i odwrócił się do swoich. - Komorę, broń, ładunek i tych gości z ładowni dawać na statek. Później weźmiemy ich na hol.
Właściciel
Goście z ładowni byli radzi, że nie zostają na uszkodzonym statku i pomogli odnosić sprzęt. Wrogi przywódca zmierzył piratów groźnym wzrokiem, ale dalej stał w miejscu.
Jemu nie pozostało wiele jak czekać. Gdy owe czekanie najzwyczajniej się znudziło to poszedł w kierunku kabiny pilotów, gdzie powinni być jego ludzie.
//Ach, tak nie napisałem. Chodzi o kabinę statku handlowego, który napadli.//
Właściciel
Tam paru piratów przeglądało sprzęt. Jeden z nich zasalutował Siergiejowi w ramach powitania.
- Ten statek nie jest szczególnie nowoczesny. Systemy WI są przestarzałe o jakąś dekadę, a napęd do najszybszych nie należy. Tak czy owak, jaki mamy plan?
- Mamy co spylić, tak jak nowych rekrutów, ale zastanawiam się nad losem załogi. Niby nas nie sypną, ale skąd można mieć pewność?
Właściciel
- Mnie proszę się nie pytać. Nie jestem szczególnie doświadczony... Ale skoro już rozmawiamy, chciałbym omówić obecną sytuację.
- No to mów, ja chętnie posłucham.
Właściciel
- Wygląda na to, że szykuje się jakaś wojna. Może już wybuchła, tylko o tym jeszcze nie wiemy. Z jednej strony to dla nas dobrze, gdyż zwiększy się popyt na nasze usługi. Ale z drugiej strony oznacza to także większą konkurencję i bardziej ścisły nadzór. Może powinniśmy, że tak powiem, przezimować w jakimś spokojniejszym zakątku Układu? Już trochę kasy uzbieraliśmy, a ten napad z pewnością przyniesie nam jakiś zysk.
- Najlepiej posiedzieć w miejscu, w którym za jednym razem spieniężymy te łupy. Jakieś pomysły, gdzie lecieć?
Właściciel
- Z całym szacunkiem kapitanie, ale lepiej nie sprzedawać wszystkiego naraz. Przyciągniemy sporo uwagi, co jest raczej niepożądane. Na Ceres może by to przeszło, ale skoro DSEC objął kontrolę... może lepiej będzie zaszyć się na Merkurym, aż znajdziemy odpowiedniego nabywcę.
- Tyle to ja wiem, ale najlepiej będzie spylić część na jednej planecie, przeczekać nieco czasu właśnie tam i odlecieć na następną, a tam pchnąć resztę.
Właściciel
- No cóż, Wenus to chyba najlepsza opcja. Na Ziemi i Marsie jest już pewnie pełna kontrola przyjezdnych. Ewentualnie moglibyśmy spróbować na Księżycu, choć tam też nie jest raczej zbyt wesoło.
- Czyli Wenus. Jak idzie załadunek łupów na nasz statek?
Właściciel
- Nie bardzo jest tu co łupić. Moglibyśmy najwyżej rozmontować część maszynerii. Ale może ich ten cały specjalny towar okaże się coś wart? Kto wie. Ja bym ich dokładniej wypytał na ten temat.
- Tym się możemy zająć później, ale na razie weźcie jak najwięcej rzeczy przedstawiających jakąś wartość.
Właściciel
- Zrobimy, co możemy - odparł, po czym wrócił do przetrząsywania statku
Nie przeszkadzał mu, wolał przejrzeć okręt na własną rękę, może jego ludzie coś pominęli.
Właściciel
Najwyraźniej jego ludzie odwalili swoją robotę dość starannie. Jedynymi nietkniętymi jeszcze pomieszczeniami były kwatery załogi, które mógł co prawda przetrząsnąć w poszukiwaniu cennych przedmiotów, ale znając życie znalazłby tylko bieliznę i ewentualnie pisemko pornograficzne.
Takich nie brak było na pokładzie, dobrze wiedział, że jego ludzie wydają swoją część kasy na panienki, pornosy i alkohol. Niemniej, kontynuował przeszukiwanie, omijając kwatery załogi. Może coś przeoczyli. Albo kogoś.
Właściciel
Nie przeoczyli nikogo ani nic, jeśli nie liczyć paru tanich konserw w kuchni i butelki księżycowego bimbru, która z jakiegoś powodu stała na podłodze w toalecie.
Wrócił do swoich, licząc, że wszystko już załadowane.
Właściciel
Owszem, wszyscy i wszystko wartościowe byli już na nieco ciasnym pokładzie statku.
Postanowił dopilnować ostatniej kwestii, a mianowicie sprawdzić gdzie jest załoga napadniętej jednostki.
Właściciel
Ci siedzieli rozbrojeni w ładowni statku pirackiego. Najwyraźniej uparli się, że nie zostaną na uszkodzonym okręcie, choć po prawdzie ciężko było stwierdzić, gdzie byłoby dla nich bezpieczniej.
//Chcieli, żeby im odholować okręt. Przyszli na mój.
I cały misterny plan w czortun ._.//
Więc udał się na mostek.
- Poślijcie tę kupę złomu na Słońce. - zarządził. - Im mniej dowodów po sobie zostawiamy, tym lepiej.
Właściciel
//Zniszczyłeś im silnik, więc nie ma różnicy, czy ktoś jest na statku czy nie. A tak przynajmniej mają pewność, ze nie zabijesz ich tak łatwo//
- Robi się - odpowiedział pilot - Ale wątpię, żeby nasi nowi przyjaciele byli z tego zadowoleni
//Ja to miałem ich do końca ograbić i posłać statek na Słońce. Z nimi na pokładzie. Łebskie gnojki.//
- Raczej nie powinni teraz narzekać, z resztą ja bym się na ich miejscu cieszył, że żyję i że nie jestem na pokładzie tego statku.
Właściciel
- W sumie racja. w razie czego możemy ich rozstrzelać, tylko żeby krew nie zabrudziła pokładu - mówiąc to pilot uruchomił silniki statku i skierował go w kierunku centralnym.
Czekał więc na mostku "Sępiego Pazura," aż statek handlowy wleci na Słońce.
- Kurs na Wenus. - zarządził wtedy.
Właściciel
Piracka fregata, czy czymkolwiek był ten statek, odczepił ograbiony pojazd posyłając go w kierunku gwiazdy, po czym wykonał gwałtowny zwrot ku planecie Wenus.
Właściwie to nie miał teraz nic do roboty, więc przeszedł się do ładowni by jeszcze raz obejrzeć ten trumnopodobny przedmiot.
Właściciel
Akurat przedmiot ten wepchnięto do zbrojowni, z częściowo racjonalnej obawy przed zamkniętymi w ładowni przemytnikami oraz samą trumną. Po bliższym przyjrzeniu się było jednak jasne, iż była to jakiegoś typu komora hibernacyjna. Nie dało się jednak nijak zajrzeć do środka. Siergiej nie mógł się nadziwić, po co komu taka rzecz. na oko była zdecydowanie za droga dla pojedynczego kupca czy nawet gangu, a szpitale nie miały w zwyczaju korzystać z usług przemytników.
Do głowy od razu wpadł mu widok komory Dartha Vadera, z bardzo starych filmów, i zastanowił się czy nie jest to podobny przedmiot, mający podtrzymywać życie i należący do postawionego bardzo wysoko urzędnika czy przywódcy jakiejś frakcji.
Właściciel
Nie było to wykluczone, ale na razie nie dało się tych podejrzeń potwierdzić. Może gdyby poświęcili chwilę na majstrowanie zdołaliby wykombinować, jak otworzyć komorę bez niszczenia jej.
Szukanie jakichkolwiek guzików czy pokręteł raczej nic nie da, ale dobrze jest od czegoś zacząć.
Właściciel
A jednak, u spodu znalazł dwa przyciski, jeden czarny drugi biały, umieszczone obok siebie. Nad nimi widniał niewielki ekran, jakby trzeba było wpisać jakieś hasło czy kod... choć klawiatury nigdzie nie było.