Asofeld [Archiwum]

Temat edytowany przez Hookey - 20 lutego 2019, 06:01

Avatar Erotta
Skinęła głową. -Domyślam się...- zabrała ręce i na powrót założyła swoje czarne rękawiczki, ukrywając tym samym czarne paznokcie, a raczej pazury, jakimi była obdarzona. -To wina mojego pochodzenia, oraz mojego naznaczenia, o którym już wspominałam. Miałam więcej do czynienia z demonami niż niejeden demonolog, tak nawiasem mówiąc...- uśmiechnęła się lekko.

//Jest już głodna czy jeszcze nie? W końcu ona potrzebuje mniej jedzenia niż zwykły człowiek...

Avatar
Michaelpl03
Ustawił się w kolejce i czekał.

Avatar Omeg12
Micha

Kiedy nadeszła jego kolej szybko podano mu talerzyk, położono na nim udko kurczaka, po czym wypchnięto na bok.


Erotta

- Rozumiem... Cóż, twoja aura jest dosyć pozytywna. Gdybyś się postarała nieco bardziej, mogłabyś trafić do Edenu. Chociaż z tym całym naznaczeniem to już sama nie wiem.

//Przyjmijmy, że nie. Ale nie zaszkodziłoby coś zjeść//

Avatar
Michaelpl03
Rzucił szybkim "dziękuję", odszedł kilka kroków i rozejrzał się za miejscem, gdzie mógł zjeść posiłek.

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami. -Naznaczenie nie jest w sumie czymś groźnym. Sprawia jedynie, że jak nikt inny przyciągam demony i diabły, a jeden z nich, ten, który mnie naznaczył, jako jeden z dwóch ma pierwszeństwo do kontraktu ze mną, gdybym zechciała zaprzedać swoją duszę. Drugim jest ten, który dał mi życie mimo braku partnera u mojej matki i ogółem braku współżycia z kimkolwiek...- przekrzywiła lekko głowę i uśmiechnęła się nieco szerzej. -W każdym razie do zobaczenia!- powiedziała i oddaliła się, kierując się w stronę ogniska przy którym rozdawano jedzenie. Niby nie była jeszcze głodna, ale... Cóż, na pewno nie zaszkodzi najeść się na zaś.

Avatar Omeg12
Michał

Szybko zjadł, napełniając sobie żołądek przynajmniej chwilowo.


Erotta

Staruszka odprowadzała ją wzrokiem, po czym wstała i poszła gdzieś pomiędzy namioty. Tymczasem kolejka po jadło była już naprawdę długa.

Avatar Erotta
Nie przeszkadzało jej to. Po prostu ustawiła się w kolejce i czekała.

Avatar
Michaelpl03
// Lel, napisałem, że się rozejrzał, a nie zaczął jeść, ale spoko :V
Poszukał kosza, czy coś w tym rodzaju, aby pozbyć się talerzyka.

Avatar Omeg12
Erotta

W końcu się doczekała. Dali jej kawałek mięsa - chyba żeberko - na papierowym talerzu


Michał

//Wybaczysz mi chyba? I tak nie ma żadnych stołów w pobliżu//

Ludzie wrzucali odpadki do dołu paręnaście metrów dalej.

Avatar Erotta
Odeszła z posiłkiem na bok i zabrała się za jedzenie. W sumie... Trochę dziwne, że nadal się tego potrzebowało, nawet po śmierci. Ale wolała się nie kłócić z prawami tej rzeczywistości.

Avatar
Michaelpl03
// Nie wybaczę ci.
Zrobił więc to samo.
// Jest noc, tak?

Avatar Omeg12
michał

Udało mu się wyrzucić talerzyk. Zapadał mrok, więc niektórzy opuszczali już przestrzeń towarzyską na rzecz namiotów i wozów.


Erotta

To była prawdopodobnie rozsądna decyzja. Dość szybko zjadła, skutecznie eliminując i tak niezbyt dotkliwe poczucie głodu.

Avatar Erotta
Po zjedzeniu rozejrzała się za miejscem, w którym mogłaby się pozbyć talerzyka...

//Dobry moment sobie wybrała, aby umrzeć. Gdyby jeszcze choć trochę rozwijała swoje demoniczne zdolności, doszłaby do tego etapu, w którym głod ugasić może tylko ludzka dusza...

Avatar Omeg12
//Szczerze nie myślałem, że zachce wam się wyrzucać śmieci//

Ludzie którzy już zjedli wyrzucali resztki i talerze do dziury w ziemi, przy której stał także Michał.

Avatar Erotta
A więc podeszłą do dziury w ziemi i wrzuciła do niej swój talerzyk.

//A czemu by nie? Mieliby je ze sobą taszczyć? To miałoby jeszcze mniej sensu...

Avatar Omeg12
//Jak Michał tu zaraz nie napisze, to walnę piorunem w jego postać//

Avatar Erotta
//Jak będziesz chciał grzmotnąć tym piorunem to może najpierw zrób, że zaczęło grzmieć i pojawił się jakiś rozbłysk niedaleko? Wiesz, żeby moja postać się zdążyła odsunąć...

Avatar
Michaelpl03
// O mój boże, co tu się odwaliło :v
Wątpię, czy zauważył ex-towarzyszkę (lel) w zamyśleniu, więc odszedł gdziekolwiek, gdzie było jakieś oparcie, żeby usiąść, oprzeć się i ewentualnie usnąć.

Avatar Erotta
Zauważyła chłopaka, ale nie odezwała się do niego, ani nie spróbowała go zatrzymać. Znalazła go i przyprowadziła tutaj, w miejsce na razie względnie bezpieczne. I na tym koniec. Wiele wspólnego raczej nie mają, więc ich ścieżki się po prostu rozchodzą, mimo iż jeszcze przez chwilkę biegną równolegle. Odeszła kilka kroków w przeciwnym kierunku i rozejrzała się, zastanawiając się co by mogła teraz porobić...

//Nadmienię, że ona potrzebuje tak z trzech, dwóch godzin snu, jeśli tutaj w ogóle jeszcze jest taka konieczność. Może przespać trochę dłużej dla przyjemności, ale wraz z postępowaniem jej demonicznej strony jej organizm potrzebuje coraz to mniej odpoczynku i o wiele trudniej, aby czuła zmęczenie. Wnioskuję więc, że jakaś opadła z sił jeszcze nie jest..?

Avatar Omeg12
Michał

Teren był w większości płaski, więc mógł się położyć byle gdzie. Tylko lepiej, żeby nie zaczęło padać.


Erotta

Mimo, iż wciąż miała siły, reszta obozowiska nie była tak pełna wigoru. Tylko parę grupek zostało przy ogniskach rozmawiając i ewentualnie grając w karty. Było zadziwiająco spokojnie, zważywszy na niedawne przejście tornada... i fakt, że każdy z obecnych umarł już przynajmniej raz. Dopiero teraz uderzyła ją absurdalność sytuacji.

Avatar Erotta
Momentalnie popadła w zamyślenie. Postanowiła jednak nie sterczeć tak w miejscu bez celu i wolnym krokiem ruszyła przez obozowisko, rozglądając się odrobinę i zastanawiając się co teraz ze sobą zrobi. Może jednak mimo braku takiej konieczności drzemka nie jest takim znowu najgorszym pomysłem? Przynajmniej odpoczęłaby od tego chaosu w głowie i natłoku myśli...

//Absurdalność? Ona była szkolona przez demona i w ogóle przyszła na świat za sprawą jednego z nich mimo tego, że jej matka była dziewicą! Jej życie to jedna wielka absurdalność. Coś takiego dla niej jest... Cóż, conajmniej do zaakceptowania i niezbyt szokujące.

Avatar
Michaelpl03
Położył się więc byle gdzie, tylko z dala od tłumów. O deszczu nie pomyślał.

Avatar Omeg12
Erotta

Obozowisko było dość niewielkie - dało się je obejść w parę minut. W pewnym dziewczyna usłyszała cichy, acz wyraźny głos dobiegający nie tyle z otoczenia, co z jej własnej głowy:
- Nachodzi Sądny Dzień. Po czyjej jesteś stronie istoto?


Michał

Mógł się położyć na łące z dala od obozu. Minusami były chłód, dość głośny odgłos świerszczy i komary, których najwyraźniej nawet w zaświatach nie brakowało. Z drugiej strony po takim dniu przyjemnie byłoby przespać się na świeżym powietrzu, z dala od dymu ognisk.

Avatar
Michaelpl03
Wszystko było mu jedno, zrobił więc i tak.

Avatar Erotta
Przystanęła zaskoczona, starając się jednak zachować opanowanie. Nie wiedziała czy potrafi takie rzeczy, nigdy nie próbowała komunikacji pozazmysłowej, ale spróbowała odpowiedzieć. -Kim jesteś? I dlaczego słyszę cię w mojej głowie? Nie wiem, o jakim Sądnym Dniu mówisz, oraz nie jestem po niczyjej stronie, jak sądzę...-

Avatar Omeg12
Michał

Dopiero gdy się położył zdołał docenić urok tutejszego, bezchmurnego już nieba. Gwiazd było więcej niż na ziemskim nieboskłonie, albo może po prostu w tym świecie nie było smogu i świateł miast, które za jego życia przesłaniały niebo. Jedna była czerwona i świeciła szczególnie mocno. Może był to Mars, albo Aldebaran?


Erotta

- Ściany sfer słabną. Azrael wkrótce się przełamie. Potrzebuję twojej pomocy, istoto

Avatar Erotta
Nieco pobladła na dźwięk drugiego zdania, jednak nadal usiłowała nie wpadać w panikę. Azrael... Wielokrotnie już słyszała to imię podczas lekcji z Ogilvie. Studiowali razem między innymi Wielką Księgę Demonów i Duchów Piekła i tam z pewnością się ono pojawiło. Niedobrze. Bardzo niedobrze! Przełknęła cicho ślinę. -Mojej? A dlaczego akurat mojej? Może nie jestem zwykłym człowiekiem, ale moje moce nie są w pełni rozwinięte i sądzę, że naprawdę niewiele mogłabym w tej kwestii zdziałać. Poza tym, nadal nie dowiedziałam się kim jesteś?- przesłała z o dziwo lodowatym wręcz opanowaniem, o które by samej siebie nie podejrzewała. Odeszła gdzieś na ubocze, aby nie stać tak możliwe że komuś na drodze i wyczekiwała odpowiedzi...

//Sama też czytałam tą Księgę Demonów i Duchów Piekła, gdyż jej treść bardzo mi się przydaje do mojego PBF'a, ale cśśśt! Wcale się do tego nie przyznałam!

Avatar Omeg12
- Nie chodzi o moc, a o wiarę. O skupienie. O determinację. O nadzieję. Nie wiem, czy się nadasz, ale nie mam wyboru. Muszę spróbować wszystkiego, jeśli mamy mieć jakaś szansę. Proszę, zgódź się mi pomoc - W głosie słychać było nacisk, niemalże desperację

Avatar Erotta
O mało się nie roześmiała. -Więc tym bardziej nie mogę pomóc. Wiary w cokolwiek we mnie wcale, nie umiem się porządnie skupić, a nadzieja bardzo łatwo u mnie gaśnie. Poza tym, na czy by miała polegać ta moja pomoc..?- zapytała, wyraźnie niezbyt otwarcie nastawiona, skoro nawet nie wiedziała z kim rozmawia.

Avatar Omeg12
- To skomplikowane. Nie mogę się spotkać z tobą w żadnej ze sfer. Będziesz musiała się udać do Limba - nastąpiła pauza - Posłuchaj, rozumiem cię doskonale. Widzisz rzeczy, na które inni są ślepi. Starasz się czynić dobro, ale świat ci na to nie pozwala. I co ważniejsze, nienawidzą cię bogowie. Trafiłaś do Asofeldu bo nie pasowałaś nigdzie indziej. A Alseta nie lubi ryzykować równowagi swojej sfery

Avatar Erotta
-Jak dotąd zadałam dwa raczej istotne pytania, na które zręcznie unikasz odpowiedzi. Kim jesteś, oraz na czym konkretnie miałaby polegać ta moja pomoc? Bo nie sądzę, aby sam fakt, że spotkamy się w Limbie mógł coś zaradzić...- przesłała próbując ukryć podirytowanie.

Avatar Omeg12
Nastąpiła kolejna przerwa. Dziewczyna mogłaby przysiąc, że usłyszała westchnięcie
- Moje imię budzi nieprzyjemne skojarzenia u ludzi. Nie jestem demonem, bogiem ani człowiekiem. Jestem, jakby to powiedzieć, jedyny w swoim rodzaju. Mój plan ciężko jest wyjaśnić, dlatego wolałbym, abyśmy porozmawiali twarzą w twarz

Avatar Erotta
Tym razem to ona westchnęła. -Zawsze mi powtarzano, abym nie ufała nikomu, kogo nie znam i kogo zamiary nie są mi w stu procentach wiadome, niezależnie jakiej ta istota jest rasy czy gatunku. Wybacz, ale w takim razie chyba nie mogę ci pomóc...- przesłała.

Avatar Omeg12
- Twoja wola. Zawsze szanowałem wolność ponad wszystko. Ale zapamiętaj: Żadne miejsce w zaświatach nie jest dla ciebie bezpieczne. A wkrótce nie będzie dla nikogo - głos zamilkł

Avatar Erotta
Przez chwilę zastanawiała się nad słowami, czy tam raczej przekazem, nieznajomego. Faktycznie, mogło się szykować jakieś wielkie nieszczęście, ale ona by niczego nie mogła zdziałać. Na razie była po prostu... Cóż, człowiekiem z dość niespotykanymi umiejętnościami. Jeśli miałaby być użyteczna do czegokolwiek ponad to co ludzkie, musiałaby iść o krok dalej, a to wiązałoby się z zatraceniem człowieczeństwa, przed którym tak przestrzegał ją Ogilvie. Choćby chciała, nie mogłaby pomóc... Postanowiła się jednak teraz nad tym nie zastanawiać i poszukała sobie jakiegoś miejsca, gdzie mogłaby ułożyć się do snu. Zasnąć i choć na chwilkę zapomnieć o tym całym chaosie w głowie, który nieustannie tylko się powiększał i stawał się bardziej nieznośny.

Avatar Omeg12
Mogła ułożyć się gdziekolwiek na trawie, jeśli nie chciało jej się szukać jakiegoś osłoniętego miejsca w obozowisku.

Avatar Erotta
Postanowiła się przejść i jednak poszukać takiego miejsca. Spanie na samej trawie... Nie bardzo jej się uśmiechało, choć już nie raz tak robiła za życia. Jednak jeśli miała jakiś wybór...

Avatar Omeg12
W środku obozu stał rozległy, otwarty namiot rozłożony najpewniej dla przybyszy bez własnego schronienia. Prawdę mówiąc nie było tam wiele lepiej niż na dworze. Ludzie spali bądź próbowali zasnąć porozrzucani na podłodze i zawinięci w koce. Jedynymi zaletami tej opcji była ochrona przed chłodem i potencjalnym deszczem. Inną możliwością był wychodek.

Avatar Erotta
Postanowiła udać się pod ów namiot. A czy to po raz pierwszy miała spać na ziemi? Podróżując z profesorem Ogilvie już nie raz miała gorsze warunki, nie posiadając nawet namiotu, śpiąc pod gołym niebem i na zimnie. Nie jest aż tak źle.

Avatar Omeg12
Po tym wszystkim zasnęła dość szybko, mimo nie najlepszych warunków. Nie miała żadnych snów. Gdy się obudziła namiot był znacznie mniej zatłoczony, a promienie słońca wpadały do środka przez otwór w dachu.

Avatar Erotta
Powoli podniosła się na łokciach, a później do pozycji siedzącej, przecierając lekko oczy wierzchem dłoni i rozglądając się po namiocie. Ile tak w ogóle spałam? pomyślała, wstając i przeciągając się lekko. Przeczesała lekko dłonią swoje włosy, by sprawdzić, czy nie są zbyt poplątane, po czym opuściła namiot i raz jeszcze rozejrzała się wokół siebie.

Avatar Omeg12
Włosy były w akceptowalnym stanie. Na zewnątrz ludzie krzątali się sprzątając po wczorajszej nocy, wymiotując w krzaki - ktoś tutaj jednak miał alkohol - czy przygotowując wozy do wyjazdu. Najwyraźniej wszyscy uznali, że zagrożenie minęło i można wrócić do szczątek domów.

Avatar Erotta
A zatem już po wszystkim, pomyślała, po czym postanowiła opuścić obozowisko, a tuż za jego granicami rozejrzała się po krajobrazie, zastanawiając się, gdzie mogłaby się udać.

Avatar Omeg12
W zasięgu wzroku nie było nic szczególnie interesującego. Może z pomocą noszonej stale lunety Catherine dostrzegłaby coś więcej.

Avatar Erotta
A zatem wyciągnęła lunetę i przez nią raz jeszcze rozejrzała się po okolicy.

Avatar Omeg12
Teraz mogła dostrzec nieco szczegółów, między innymi odległe pola rzepaku, pszenicy i paru innych zbóż. Niestety w pobliżu nie było żadnych miast ani nawet wiosek, co najwyżej pojedyncze struktury jak wiatraki, samotne chaty czy coś wyglądającego na kaplicę.

Avatar Erotta
Westchnęła bezgłośnie, chowając lunetę z powrotem do torby. Każda droga miała swe mniej, bądź bardziej ciekawe odcinki. Ten musiał należeć do kategorii pierwszej. Nie powinna się tym tak łatwo zniechęcać. Obejrzała się więc raz jeszcze na obozowisko, po czym ruszyła przed siebie spokojnym krokiem, pozwalając oczom błysnąć krwistą czerwienią, a zmysłom się wyostrzyć.

Avatar Omeg12
Do jej nozdrzy zaczęły dobiegać różne niemal niewyczuwalne przez zwykłych ludzi zapachy, niektóre - jak wonie kwiatów - znacznie przyjemniejsze od innych - jak odory dochodzące ze strony obozowiska. No i był jeszcze ten ostry zapach ozonu, raz silniejszy, raz słabszy.

Avatar Erotta
Szła dalej przed siebie, starając się ignorować te niezbyt przyjemne zapachy, oraz ową woń ozonu. Czyżby zbierało się na burzę? Nadal idąc zerknęła w niebo, by ocenić, jaka jest pogoda.

Avatar Omeg12
Było nieco chmur, ale na burzę się z pewnością nie zanosiło się na burzę. Obecność ozonu w takiej ilości była niemalże nienaturalna... zwłaszcza, że jego zapach tworzył coś w rodzaju śladu, jak gdyby po jakimś nietypowo pachnącym zwierzęciu.

Temat zamknięty

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku