/// One dwarf one meal ;-;
Właściciel
//Nie pierdziel, tylko graj.//
Po skończonym posiłku położył się odpocząć.
Właściciel
I odpocząłeś.
Nie przeciągając, następnego dnia zobaczyliście zarys miasta na horyzoncie.
Właściciel
- Jak dojedziemy to zobaczysz jak to wygląda z bliska. - stwierdził Krasnal.
Właściciel
- Dekapolis potrafi zrobić wrażenie. - dodał drugi Krasnal. - Zwłaszcza Bryn-Shander.
Właściciel
//Zmiana tematu. Zacznę, gdy zrobię.//
Konto usunięte
Reghab wolnym krokiem przemierzał dolinę, w nadziei, że kiedyś dotrze do Dekapolis.
Właściciel
Miałeś już połowę drogi za sobą, więc to tylko kwestia dni.
Właściciel
Szedłeś, sokół był już małą kropką na horyzoncie.
Konto usunięte
//Orzeł, nie sokół.//
Dalej szedł.
Właściciel
//Mój błąd.//
Więc idziesz, zmrok będzie szybko, z racji takiego klimatu... Właściwie dzień trwa tu jakieś sześć godzin, czasem osiem.
Konto usunięte
Szedł wolniej, jednocześnie szukając czegoś przydatnego.
Właściciel
Szedłeś więc wolniej, a na tym lodowym pustkowiu nie znalazłeś nic przydatnego, poza lodem i śniegiem.
Właściciel
Ptak wrócił dopiero po godzinie, gdy zaczynało już zmierzchać.
Konto usunięte
Pokazał, że ma usiąść mu na ramieniu, a on szedł w poszukiwaniu miejsca do snu.
Właściciel
Usiadł, a Ty nie znalazłeś nic. Jeśli pójdzie tak dalej, to chyba musisz zbudować sobie igloo.
Właściciel
Dolina Lodowego Wichru była określana lodową pustynią nie bez przyczyny: Poza śniegiem i lodem nic tu nie było. Znaczy się, była tundra, ale tuż przed samym Dekapolis i w jego bezpośrednim otoczeniu.
Konto usunięte
Więc pewnie nie prześpię tej nocy. Szedł dalej.
Właściciel
Wreszcie zapadł zmrok: Ciemno w ch*j, praktycznie nic nie widzisz, a idąc tak kusisz drapieżniki. A są też rozpadliny, wąwozy czy przepaście...
Konto usunięte
Oparł się o jakąś ścianę i spróbował przeczekać noc.
Właściciel
Ścian brak, więc nie masz o co się oprzeć.
Konto usunięte
Spróbował przeczekać noc.
Właściciel
Obudziły Cię promienie wschodzącego słońca. Cud, że w ogóle się obudziłeś. Praktycznie zamarzłeś przez noc, ale jednak żyjesz. Ptak nie miał już tyle szczęścia - zamarzł na Twoim ramieniu. Więc pozostaje tylko śmierć. Lub ratunek, bo na horyzoncie widzisz jakieś sylwetki.
Konto usunięte
Chyba nikt nie rozumie słowa "przeczekać". Mimo wszystko pozostało czekać.
Właściciel
//Wię, wię, ale tak będzie fajniej. Słowo ;-;//
Byli to nadzwyczaj wyrośnięci, szerocy w barach osobnicy, w całości okryci płaszczami z futer reniferów. Było ich dwóch. Każdy niósł wielki topór i kilka włóczni. Jeden z nich lekko tknął Cię grotem, by sprawdzić, czy jeszcze żyjesz.
Konto usunięte
Rzucił mu puste spojrzenie, a potem zerknął na swojego ptaka.
//Ale ku*wa orła? Po kilku postach?//
Właściciel
//Bywa. Chcesz coś innego?//
Nadal martwy, a dwaj przybysze wymienili między sobą szepty. Po chwili jeden złapał Cię za nogę i zarzucił sobie na plecy.
Konto usunięte
//Swojego, w dupę, orła.//
I gdzie mnie zaniósł?
Właściciel
Obecnie ciężko ci to ustalić, bo krajobraz nadal się nie zmienia.
Właściciel
Mogłeś kręcić się z boku na bok, ale nie dawałoby to wiele.
Właściciel
A więc czekałeś, aż zauważyłeś dymy z ognisk, do których kierują się Twoi towarzysze, a co za tym idzie, Ty również.
Konto usunięte
Krasnoludy? Chyba mnie nie zjedzą, no nie? Czekał.
Właściciel
Byli okryci skórami, więc nie mogłeś stwierdzić jakiej są rasy. Ale wzrost wyklucza wspomniane Krasnoludy. Niemniej, kierujecie się do małego skrawka tundry, złożonego jedynie z kilkunastu drzew.
Konto usunięte
Ruszać się nie mogę, ale może mogę mówić.
- Nie zjecie mnie, no nie?
Właściciel
Ten, który Cię niósł parsknął, a drugi pokręcił głową i mruknął coś w jakimś dziwnym, nieznanym Ci, języku.