Ruszył poszukać kwatermistrza.
Właściciel
Znalazł go bez problemów. Co zamierza zrobić teraz?
Spytać się o kwestię wyżywienia, co w tym momencie właśnie zrobił.
Konto usunięte
Bogdyn szedł w stronę miasta. Kolejny przystanek na drodze zwanej przygodą.
Właściciel
Vader:
- Dopóki tu stacjonujecie to trzy posiłki dziennie, ale w wypadku wyruszenia na misję może być oczywiście różnie.
Ofca:
Zatrzymano go pod bramą, gdzie strażnik zadał standardowy zestaw pytań:
- Imię, nazwisko, status społeczny, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta?
-Dobrze, wiadomo. Gdzie odbywają się posiłki?
Konto usunięte
- Ja żym Bogdyn Pijo-Zwłaszcza-Gorzałka, bogoty szlachcic i własnoziemca ziemski z tego... - rzucił pierwszą nazwę jaka przyszła mu do głowy. - Temerii! Podróżuje po świcie przebrony za chłopa, bo mnie rodzico chcieli hajtnoć ze staro babą.
Właściciel
Vader:
- Stołówka niedaleko wyjścia.
Ofca:
- Na szlachcica to ani nie wyglądasz, ani tak nie mówisz, ani nawet nie stoisz, ale żeś chociaż człowiek to zapraszamy. - powiedział, a ktoś inny spisał Twoje dane. Gdy tak się stało, wszedłeś do miasta. Co dalej?
Konto usunięte
Wszedł do środka i udał się chłopskim chodem do pierwszej lepszej karczmy. Wszedł do niej.
-W jakich godzinach są posiłki?
Właściciel
Ofca:
Karczma jak karczma, niczym nie różniła się od tych wielu, które spotkałeś po drodze. Może z wyjątkiem tego, że bywalcami tej konkretnej byli tylko i wyłącznie ludzie.
Vader:
- Śniadanie o ósmej rano, obiad o szesnastej, a kolacja o dwudziestej.
Kiwnął głową i odszedł do swojego pokoju.
Konto usunięte
Poszukał podejrzanego i zakapturzonego typa, który zwykle daje niebezpieczne misje. W każdej karczmie musi taki być.
Właściciel
Vader:
Nie zmienił się zbytnio od Twojej ostatniej wizyty.
Ofca:
Tu takowego nie było, lecz może to kwestia czasu, nim przyjdzie? Możesz też popytać się innych bywalców lokalu.
Położył się spać, by obudził się mniej więcej na kolację.
Konto usunięte
Przysiadl się do najbliższej zgrai i zagadał.
- Witojcie, dobre ludzie. Jo żym szlochic i bogaty włosnoziemiec Bogdyn Pijo, ale możecie mi mówić Pijo. Gdzie tu jest jakies zlecenie dla takiego poszukiwoczo przygód?
Właściciel
Vader:
Obudził Cię głośny raban na dole, czyli chyba trafiłeś.
Ofca:
- Krzyżowcy opłacają hojnie najemniorów, ale przy tablicy ogłoszeń też szczęścia można poszukać. - odparł jakiś mieszczanin.
Wyszedł z pokoju i ruszył ku stołówce.
Właściciel
Trafiłeś tam bez problemów.
Konto usunięte
W takim razie poszedł do tablicy ogłoszeń i poszukał czegoś interesującego.
Właściciel
No cóż, zadań tutaj było całkiem sporo i zależy czego mniej więcej szukał.
Konto usunięte
- Chciałbym umić czytoć - stwierdził Bogdyn spoglądając na tablicę.
Właściciel
Ofca:
No cóż, zawsze możesz spróbować poprosić kogoś, żeby zrobił to za Ciebie.
Vader:
Trzy długie stoły zastawione potrawami, przy których stały krzesła, a ludzie spożywali posiłek.
Poszukał wolnego miejsca.
///Czyli już podane do stołu?
Właściciel
//Owszem.//
Było takich kilka.
Usiadł, ale przed tym spojrzał na tych, z którymi będzie siedział.
Właściciel
Wszyscy byli ludźmi w przedziale wiekowym od około dwudziestu lat do nawet sześćdziesięciu. Kobiet brak, sami mężczyźni. Albo nie ma ich w armii, albo jadają osobno.
Może i tak, przysiadł się i zabrał za posiłek.
Właściciel
Smaczny i sycący, a to najważniejsze, więc jesteś już najedzony. Co teraz?
Wrócić do pokoju, nie dostał żadnych innych rozkazów.
Właściciel
Wróciłeś tam, jedyną różnicą było to, że byłeś najedzony. No i nie byłeś sam, gdyż na Twoim łóżko ktoś siedział, a mianowicie Sukkub, nagi od pasa w górę, a miała się czym pochwalić.
- Witaj, Perunie. - zamruczała. - Czekałam na Ciebie.
//Tak, to postać i wątek pewnej suki, której nienawidzę.//
///Bogu niech będą dzięki za szaty do kostek.. I za to, że nic nie piłem.
Jego brwi momentalnie uniosły się w górę.
-Nie przypominam sobie, żebyśmy się znali.
Właściciel
- Bo się nie znamy. - rzekł i na jej usta wstąpił radosny uśmiech. - Ale możemy się poznać...
-Kwestia, że się nie znamy jest co najmniej fałszywa, gdyż znasz moje imię.
Właściciel
- Zna je mój pan i przekazał mi je. - odparła i machnęła ręką, a drzwi za Tobą zamknęły się. - Nie daj się prosić.
-Nadal to jest podejrzane.
Właściciel
Sukkub wstał z łóżka i zarzucił Cię ręce na szyję, patrząc Ci głęboko w oczy.
- Niby czemu...?
-Mam podać argument oczywisty?
///Od sukkuba wolałbym akcept Gastera. Jednak nie dostajemy tego, czego chcemy :V
Kubixarius przyszedł spacerem pod bramy miasta, ktore to jako stolicę ludzi uznal za stosowne by dobrać się do jakichs wyższych sfer i zdobyc nieco bardziej opłacalną, a za razem ciekawszą robotę niż dotychczas. Skrzydła miał zdematerializowane, pył w sakiewce przy pacie razem z pieniędzmi.
///Niby jak chcesz mieć zdematerializowane skrzydła?
Właściciel
Vader:
- Ja mogę podać swój. - odparła, namiętnie całując Cię w usta.
Angel:
//Argent ostatnio robi się tak jakby rasistowski, więc w najlepszym wypadku każą Ci się wynosić, a w najgorszym zabiją, a to tylko dlatego, że nie jesteś człowiekiem, więc proponuję zmienić lokację.//
///Dobra, stop. STOP! W coś ty mnie wje*ał Kuba? ;-; I ten, jak się romansowało? "Nie lubię piasku" tym razem nie przejdzie.
Właściciel
//Vader, ale o co Ci chodzi? Dostałeś Sukkuba i jeszcze narzekasz?//
//Wiem kto go stworzył.
Wardowi pozostało czekaćna oderwanie ust Sukkuba od jego.
-Dość... silny argument.
Właściciel
Trwało to dość długo, podczas gdy Ty czułeś wielką przyjemność.
- Mam jeszcze kilka innych w zanadrzu...
// Vader - zmienione w pył i ten pył wsypany do mieszka. Kuba - a oni potrafia wykrywać inaczej niż na wzrok ? Jak nie to nie ma problemu XP
Właściciel
Vader:
- Więc dalej będziesz się opierać...?
Angel:
//Mają wiele sposobów.//