Uda się ruszyć nieuzauważonym? Spróbował.
Właściciel
Niezauważonym? Na pewno nie. Zarówno okolice koszar jak i główne ulice, którymi można było się dostać do dawnego ratusza, są pełne świętujących żołnierzy i cywilów. Tak więc na pewno zostaniesz zauważony, acz nikogo to w sumie nie obchodzi.
A więc spróbował się zbliżyć w ten sposób do ratusza, co jakiś czas wzmacniając świętowanie w pewnych grupach.
Właściciel
Udało się, acz gdy trafiłeś pod bramy ratusza, zauważyłeś całkowicie nieświętujących strażników, który odtrącili już w dość brutalny sposób kilku biesiadników.
Woops, to problem. Spróbował się do nich zbliżyć i dać sygnał, że jest trzeźwy.
-Władca nasz przyjmuje jeszcze? A jak nie, to czy tutaj znajdę Głównego Maga?
- Doprowadziło mnie to do góry Mroku, na której odczytałem zagadkę zapisaną w języku z czasów tak pradawnych że to miasto jeszcze w nich nie istniało. Zagadka ta kazała mi sprowadzić przedstawiciela każdej rasy stworzonej przez bogów u zarania dziejów..uważam jednak że to nie może być tak proste i jest to pułapka.- ponownie miał usłyszeć to tylko Kain, modyfikując swym mistrzostwem w magii dźwięku to co inni słyszeli do ponownież blefu - tym razem czymś o smokach i demonach.
Właściciel
Vader:
Jeden był z pewnością z gatunku tych milczących twardzieli, bowiem na Twoje pytanie odparł jedynie przeczącym kiwnięciem głową.
- Główny Mag? - powtórzył krótko jego kompan, nieco bardziej gadatliwy.
Bilo:
- A dlaczego mi o tym mówisz? - spytał powątpiewająco. - Czy nie w interesie moim i moich Krzyżowców byłoby powstrzymanie Cię?
-Ten, któy podczas bitwy dowodziłby naszymi oddziałami, jeżeli szef organizacji nie byłby w stanie. Przez odcięcie, lub inne sytuacje.
- Cenie swój żywot bardziej niż wolność Melkisa, którego jak zapewne nie wielu pamięta nie jestem przyjacielem. Dlatego też ci to mówię.
Właściciel
Vader:
- Nie znam nikogo takiego.
Bilo:
- I cóż mam zrobić w tej sytuacji, stary przyjacielu?
Właściciel
- Skąd mam wiedzieć? Jestem gwardzistą, a nie oficerem.
-No cóż, chciałem cię o to spytać
Właściciel
- Muszę szczerze przyznać, że nie wiem. A przynajmniej nic nie wpadło mi do głowy teraz. Poza zabiciem Cię na miejscu, rzecz jasna. - wyjaśnił, a część jego żołnierzy poruszyła się niespokojnie.
Kainie, to jeden z najgłupszych pomysłów jakie słyszałem. Dobrze wiesz że rozszarpałbym tych ludzi po czym rozrzucił ich ciała po całym mieście..już taki jestem.- jego głos miał nagle przybrać bardzo mroczny ton, a słowo "rozszarpałbym" miało wgryźć się w umysł obecnych żołnierzy i powtarzać się kilkukrotnie -.
Właściciel
- Dlatego tego nie zrobię. Nie jestem głupi, a przynajmniej nie tak, jak myślisz.
Ten kamień jest ze mną bezpieczny, ale dobrze wiesz że nawet najpotężniejsi potrafią zostać zgładzeni. Jedynie Elivatar potrafiłby utrzymać go przy sobie.
Właściciel
- Szkoda tylko, że ma nas tak troszkę gdzieś.
Ano.- odparł Strażnik krótko rozglądając się wokół po żołnierzach -.
Właściciel
Widać, że byli gotowi rzucić się na Ciebie na choćby jeden rozkaz swego wodza, który rzecz jasna nie nastąpił.
- Więc czego ode mnie żądasz, Strażniku?
Chcę byś rozpoczął poszukiwania, poszukiwania innych Marenów, jeśli jakiegokolwiek uda ci się spotkać.. natychmiast odszukaj także mnie. Będę potrzebował porozmawiać z..Pradawnymi.
Właściciel
- A jakże mam Cię odszukać?
-Czyli piechota. Tutaj mamy już zakaz wpuszczania innych?
//Mogę mieć artefakt "Serce Strażnika" ? Pasowałoby do tego że przez ostatnie wieki Strażnik nikogo się nie słuchał//
Właściciel
Vader:
- Z rozkazu Krwawej Buławy nikt nie ma tu wstępu aż do odwołania.
Bilo:
//A co? Chcesz mu go dać?//
Właściciel
//W sumie... Niech będzie.//
Sięgnąwszy głęboko w swój pancerz, wręcz aż do swego niematerialnego ciała strażnik wydobył pierścień od którego biła energia magiczna tak potężna że emanowała wręcz jasnym - ognistym kolorem, a czerwony rubin błyszczał straszliwie gdy strażnik trzymał go przy sobie
-Zaufam ci Kainie, nie chcę jednak zostać oszukany.- stwierdził wpatrując się w niego -.
Właściciel
- Można zarzucić mi wiele, od rasizmu i ksenofobii po zbrodnie wojenne, ale zdrajcą nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę.
-Tym artefaktem będziesz w stanie mnie przyzwać, chcę jednak abyś dokonał tego tylko gdy rzeczywiście odnajdziesz Marena, chciałbym po tym odzyskać ów pierścień- wyciągnąwszy swą rękę z owym pierścieniem na środku dłoni do Kaina wyczekiwał, jeśli ten go weźmie odczuje jego ogromny ciężar, nie pasujący do tak małego przedmiotu, i jego wielką moc magiczną zdolną zakląć same Strażnika -.
-W pełni rozumiem. Kwestie bezpieczeństwa?
Właściciel
Vader:
- Ma on ważne sprawy do uzgodnienia, w końcu od kilku dni jest władcą nowego państwa, nieprawdaż?
Bilo:
Pokiwał głową i wziął pierścień. Zauważyłeś na jego twarzy zdziwienie, gdy napiął mięśnie prawej ręki, aby utrzymać pierścień, co udało mu się, acz przy sporym wysiłku. Wstrząsnęły nim także dreszcze, to zapewne reakcje śmiertelników na tak wielkie pokłady magicznej energii.
Mym ostatnim pytaniem do ciebie będzie..czy wiesz o miejscu w którym odnajdę łaków i styriców ? Potrzebni mi oni są w mojej misji..Melkis mnie obserwuje i nie mogę jej przerwać..jedynie wydłużyć.
Właściciel
Vader:
- Więc wracaj do Twoich spraw.
Bilo:
- Sprawdzałeś ich kryjówkę w pobliżu Gilgasz? Zdaje się, że stamtąd pobili kiedyś Czarne Słońce.
-Rozumiem.
Odszedł poza zasięg ich wzroku.
- Sprawdziłem, potrzebuję..innych lokacji. Jeśli je znasz.
Właściciel
Bilo:
- Cóż... Widać, że magiczny kamuflaż tego Maga działa zbyt dobrze, nawet jeśli przechytrzył nim sławnego Strażnika.
Vader:
No cóż... Co dalej?
No w sumie obserwował sytuację.
-Ah..po prostu teleportowałem się tam..i w inne miejsce nie znalazłszy nic.
Właściciel
Vader:
No w sumie nic.
Bilo:
- Spróbuj jeszcze raz, ale kawałek od kryjówki, aby ruszyć jedną z licznych ścieżek. Wtedy powinno się udać.
Rezygnować, czy próbować. Oto jest pytanie.
Skinąwszy lekko..po prostu znikł, teleportując się tam
Właściciel
Vader:
Jeśli spróbuje, to będzie mieć na karku Krzyżowców i Sukkuba, więc... chyba lepiej poczekać, nie?
Bilo:
//Zmiana tematu. Zaczynasz...
Chwila! A Twoja ekipa, co ją pod miastem żeś zostawił?//
Tak, właśnie. Czekał.
///Zostawił to zostawił, ich problem.
Właściciel
Bilo:
//No ok, jedziesz w tej kryjówce.//
Vader:
Do świtu nie stało się nic specjalnego, może poza zakończeniem hucznych obchodów powstania niepodległego państwa Krzyżowców.
Teraz pytanie, czy dowódca to sku*wiel i będzie trening.
Właściciel
Odpowiedź na owe pytanie możesz znaleźć w koszarach.