Dobiegł po cichu do ściany po czym otworzył drzwi rzucając do środka granat błyskowy. Gdy ten wybuchł, wbiegł do środka szukając zagrożenia.
Właściciel
Nie trudno było ów zagrożenie znaleźć, gdyż na zewnątrz oczekiwała na niego grupa przynajmniej tuzina mundurowych. Policjanci, żołnierze, to nie było ważne. Liczyło się to, że celowali bronią mniej więcej w jego stronę. Granat musiał ich zdezorientować, może nawet oślepił paru, ale nie dawało to Jackowi więcej jak sekundę przewagi.
Rzucił granat odłamkowy i zaczął strzelać z karabinu nie próbując strzelać w jednego a w kilkunastu na oślep. Schował się za osłoną po czym rzucił następny granat i przeładował karabin. Zaczął znowu strzelać.
Właściciel
Jako, że wszystkie te akcje wykonywał w pośpiechu, prawdopodobnie nie udało mu się nikogo zabić. Za to zdołał nakłonić przeciwników do częściowego przynajmniej odwrotu. Obecnie wszyscy chowali się za wszelkimi dostępnymi osłonami lub desperacko starali się znaleźć jeszcze dalej od walki.
- EXODUSIE! PANIE MÓJ! TWÓJ SYN JEST WOJOWNIKIEM! SPÓJRZ!
Strzela dalej zza osłony śmiejąc się psychopatycznie, kątem oka szuka drogi ewakuacji.
Właściciel
Zauważył windę na końcu korytarza nie tak daleko od jego pozycji. Gdy tak się wpatrywał ramię rozdarł mu przeszywający ból. Najwyraźniej wrogowie postanowili jednak podjąć jakiś kontratak.
Rzucił następny granat, tym razem dymny po czym ruszył biegiem do windy.
Właściciel
Pomimo śmigających przez powstały dym pocisków udało mu się dotrzeć do, niestety obecnie zamkniętej, windy.
Rzucił granat błyskowy i spróbował otworzyć windę.
Właściciel
//Gdzie rzucasz i jak próbujesz otworzyć?//
//W stronę wrogów, próbuje otworzyć jakby działała, jeśli nie działa to ręcznie,..
Właściciel
Widna działała, choć powoli. Trzeba było przynajmniej kilkunastu sekund, aby kabina dojechała a drzwi się otworzyły Granat poleciał w stronę przeciwników i wybuchł, jednak tym razem zapewne byli na to przygotowani.
W tym czasie oddawał w nich serie z karabinu. Gdy otworzyły się drzwi wskoczył i wcisnął przycisk do hngarów.
Właściciel
Udało mu się to bez odniesienia dalszych obrażeń, choć oparzenie na ramieniu wciąż dawało się we znaki. Winda pojechała w górę.
Ustawił się w pozycji kucającej i wycelował w drzwi.
Właściciel
Po jakimś czasie winda dojechał a drzwi się otworzyły. Rym razem Jack nie zastał komitetu powitalnego. Najwyraźniej Lunarczycy nie mieli czasu takowego przygotować lub nie sądzili, że uda mu się umknąć poprzedniemu.
Ruszył biegiem do najbliższego statku, z samym pilotem na pokładzie.
Właściciel
Statków było wprawdzie sporo, od promów i myśliwców po pancerniki, ale nie do każdego mógł po prostu wejść. Niemal wszystkie były zamknięte, choć do niektórych pewnie mógłby się włamać.
Próbuje się włamać do najmniej strzeżonego statku.
Właściciel
Szczęśliwie udało mu się znaleźć jednoosobowy statek, który ktoś zapomniał porządnie zamknąć.
Wsiadł szybko i odpalił go.
Właściciel
Przez odgłosy uruchamiającego się silnika przeniknęły czyjeś kroki. Najwyraźniej lunarczycy zaczęli go doganiać.
Zaczął strzelać w ich kierunku jeśli miał jak, jeśli nie to po prostu wystartował.
Właściciel
Nie widział za wiele w półmroku i przez szeregi pojazdów, więc pozostawało mu odpalić silnik
Wystartował, skierował się do wylotu z doków.
Właściciel
Był z tym jeden, malutki problem: Śluza wylotowa była szczelnie zamknięta. Pomiędzy nim a próżnią znajdowało się kilka metrów mocnego stopu metalów.