Księżyc

Avatar ninja618
- Mieli mnie złapać zanim stanę się zagrożeniem dla Księżyca. Nie udało im się. A teraz proszę skontaktować się z Egzekutorami z Ziemi. Z Mistrzem Egzekutorem. Osobiście. Teraz pie**ole twoje dowództwo, przykro mi ale mam takie prawo. Ogłaszam Stan Zagrożenia.
Mówił to spokojnie, schował pistolet (zabezpieczony) po czym powoli wyjął miecz i zaczął odcinać kończyny trupów. Był przy tym spokojny, nie zdradzał żadnych emocji, był niczym zawodowy rzeźnik wiedzący gdzie ciąć. Po skończonej robocie zapalił papierosa.
- Teraz, teraz to Księżyc przekona się co znaczy Sprawiedliwość Egzekutorów.
Schował miecz i wypuścił dym z nosa.

Avatar Omeg12
Właściciel
Dowódca przez chwilę stał jak zamurowany. Po chwili jednak wyciągnął broń, a reszta oddziału poszła w jego ślady.
- Przyznam się szczerze, nie wiem o czym mówisz. Ale w tej chwili mnie to nie obchodzi. Jesteśmy tu aby ochraniać tutejszą ludność, a ty właśnie zabiłeś trzech ludzi. Nie możemy pozwolić ci odejść. Poddaj się, a będziesz miał szansę wytłumaczyć się przed trybunałem.

Avatar ninja618
- Zapomniałeś o jednym synu, nie znasz prawa tak samo jak Egzekutorzy. Oddam broń, ale najpierw zawiadom Egzekutorów.
Wyciągnął pistolet i przyłożył sobie do głowy.
- Bo jeśli zginę to Egzekutorzy się dowiedzą. A oni nie są mili. Tak samo jak ja. Mi nie zależy na własnym życiu synku.
Odbezpieczył pistolet.
- Zginiecie wszyscy i wasze rodziny też. Jak i Księżyc spłynie krwią.

Avatar Omeg12
Właściciel
- Dobra... - powiedział ostrożnie - Jak mam się z tymi Egzekutorami skontaktować?

Avatar ninja618
- Połącz się z ziemią numerem 666 po czym daj mi ich do rozmowy.
Pistolet nawet nie zadrżał chociaż trzymał palec na spuście. Patrzył na nich spokojnie, obserwując każdy ich ruch.

Avatar Omeg12
Właściciel
Mrucząc coś pod nosem, dowódca wygrzebał z kieszeni munduru telefon i wklepał trzy szóstki. Urządzenie zaczęło próbę połączenia się z wybranym numerem.

Avatar ninja618
Czekał spokojnie, ten numer był prawdziwy. Tak można się było z nimi skontaktować.
//Plis, niech to działa. Xd//

Avatar Omeg12
Właściciel
//Normalnie napisałbym, że nic się nie dzieje a Egzekutorzy nie istnieją. Ale nawet podobają mi się twoje wymysły//

W końcu ktoś odebrał
- Halo? - z telefonu wydobył się zdziwiony głos.

Avatar ninja618
- Podaj mi telefon. Już.
Gdy odebrał telefon powiedział.
- Stan Zagrożenia Życia Egzekutora. Księżyc. Jack Wolf znany jako Wilk. Połączyć z Mistrzem Egzekutorów.
Pistolet cały czas był przy jego głowie.

Avatar Omeg12
Właściciel
- Co? Znaczy się... tak, już się robi.
W tle rozległy się jakieś szumy, po czym odezwał się znacznie głębszy głos
- O co chodzi?

Avatar ninja618
Streścił mu cały pobyt na Księżycu i przedstawił się.

Avatar Omeg12
Właściciel
- Więc... potrzebujesz jakiegoś wsparcia?

Avatar ninja618
- Tak, najlepiej jakiś oddział doświadczonych Egzekutorów. Księżycowi nie są zbyt przyjaźnie nastawieni. Śmiecie... Szkoda, że większość nie głosowała aby przejąć Księżyc. A i Bracie mój, skontaktuj się jeśli możesz z przełożonym tego kapitana, który myśli, że może mnie postawić przed trybunałem wojskowym.
Zapalił papierosa.
- To wszystko Bracie.

Avatar Omeg12
Właściciel
- E, dobrze. Uważaj na siebie - rozmówca zerwał połączenie

Avatar ninja618
Oddał telefon.
- Mój Brat skontaktuje się z twoim przełożonym, dodatkowo niedługo będzie tu oddział Egzekutorów. Nadal chcesz mnie postawić przed trybunałem?
Pistolet nadal był przy jego głowie.

Avatar Omeg12
Właściciel
Dowódca przez chwilę stał milcząc, po czym także milcząc opuścił broń.

Avatar ninja618
- Księżyc niedługo zrozumie, że to co zrobili było najgorszym błędem. Ty nie popełnij błędu i nie atakuj swoich.
Wyminął go chowając pistolet i siadając na swoim łóżku.

Avatar Omeg12
Właściciel
Gdy tylko schował pistolet, koledzy z oddziału zaatakowali go z pięściami. Jack oberwał w "polik" i dwa razy w brzuch zanim zdołał zareagować.

Avatar ninja618
Wyciągnął granat dymny i wyciągnął zawleczkę po czym rzucił im pod nogi i uskoczył. Wybiegł na bezpieczną odległość z pistoletem w ręce celując w nich.

Avatar Omeg12
Właściciel
Wyszło połowicznie, gdyż o ile jakoś udało mu się odbezpieczyć i rzucić granat, to nie zdołał w porę uciec z pola rażenia i teraz dym skutecznie zasłaniał pole widzenia także jemu.

Avatar ninja618
Zaczął skuppiać się na dźwiękach i jeśli jakiś wysłyszał to zaczął atakować po cichu.

Avatar Omeg12
Właściciel
Taki rodzaj walki szedł mu całkiem nieźle. Gdy jednak dym zaczął opadać, wciąż był otoczony, a w dodatku paru żołnierzy wyciągnęło broń.

Avatar ninja618
Wyciągnął więc własną i oddał w ich stronę strzały przy okazji cały czas robiąc uniki.

Avatar Omeg12
Właściciel
Udało mu się w ten sposób zdjąć dwóch przeciwników, jednak reszta zdołała wyciągnąć swoje gnaty i znaleźć sobie osłony.

Avatar ninja618
Schował się za najbliższą osłoną.
- Za zaatakowanie Egzekutora karą jest śmierć. Chyba, że się poddacie. Inaczej wasze rodziny zdechną.
Spokojnie wyciągnął karabin i schował pistolet.

Avatar Omeg12
Właściciel
Najwyraźniej groźby zniechęciły przeciwników od wychylania się, jednak raczej jeszcze nie odpuścili.

Avatar ninja618
- Dodatkowo obiecuję wam ku*wa, że wasze rodzinki trafią najpierw do Egzekutorskich Katów. Potrafią utrzymać osobę palącą się przez trzy godziny po czym znów torturować. Chcecie tego? Waszych przyjaciół też zabijemy, ich także. Każde miejsce, które odwiedziliście spalimy. Zniszczymy wszystko. I to wszystko przez was. Przez waszą zdradę stanu i głupotę. Księżyc spłynie krwią, wasze domy także. Zdechniecie wszyscy. Zniszczymy wszystko na czym zależało wam i waszej rodzinie. I każdy Egzekutor tego dopilnuje.
Wyciągnął granat odłamkowy.

Avatar Omeg12
Właściciel
Tym razem jego groźby chyba podziałały, gdyż wszyscy którzy jeszcze stali na nogach rzucili się do ucieczki.

Avatar ninja618
Zaczął strzelać im w plecy spokojnie. Po czym zamknął bazę i zaczął szukać jakiegoś telefonu.

Avatar Omeg12
Właściciel
Jeden z konających miał przy sobie telefon, poza tym był terminal ekstranetowy w korytarzu.

Avatar ninja618
Dobił go spokojnie mieczem po czym zadzwonił do siedziby Egzekutorów.

Avatar Omeg12
Właściciel
Z jakiegoś powodu nikt nie odebrał. Może akurat byli czymś zajęci?

Avatar ninja618
Schował telefon do pancerza po czym spróbował się zastanowić co zrobić.

Avatar Omeg12
Właściciel
Żadne światłe pomysły nie przychodziły mu do głowy. Pozostanie na miejscu nie wydawało się zbyt rozsądne, jednak ucieczka także byłaby raczej problematyczna.

Avatar ninja618
- Hangar... Nie, na razie nie.
Zaczął szukać w pamięci slumsów w Księżycu.

Avatar Omeg12
Właściciel
Jako, że Księżyc miał powierzchnię Afryki i porównywalną populację, szansa, że akurat znał pobliski teren była dość znikoma. Aczkolwiek znając życie zdołałby się ukryć w jakiejś opuszczonej dzielnicy... o ile zdołałby opuścić bazę.

Avatar ninja618
Zaczął szukać ukrytych wyjść.
- Muszą tu ku*wa jakieś być. W końcu to ku*wa baza...
Szukał dalej spokojnie.

Avatar Omeg12
Właściciel
Takie proste to nie było. Mógł co najwyżej spróbować swoich sił przeciskając się przez rury kanalizacyjne bądź przewody wentylacyjne. No i zawsze pozostawała ryzykowna, ale niekoniecznie bezsensowna opcja skradania się korytarzami.

Avatar ninja618
Zabiera najpotrzebniejsze przedmioty po czym próbuje przekraść się korytarzami. Idzie powoli, spokojnie.

Avatar Omeg12
Właściciel
Nie przykuł jeszcze niczyjej uwagi, lecz z głębi korytarza dochodziły go czyjeś rozmowy. Najwyraźniej niedawne wydarzenia postawiły księżycowych żołnierzy na nogi.

Avatar ninja618
Przeładowuje broń spokojnie idąc dalej po czym zabezpiecza karabin na pancerzu. Kładzie dłoń na pistolecie.

Avatar Omeg12
Właściciel
Przy wyjściu Jack napotkał grupkę lunarnych żołnierzy. Część z nich na jego widok sięgnęła odruchowo po broń, ale nikt nie odważył się strzelić, ani nawet wycelować, zapewne ze wzgląd na jego własną giwerę. Gapili się tylko na niego ze zdziwieniem i przynajmniej cieniem strachu.

Avatar ninja618
- Panowie, rodzi się nowy porządek. Baczność.
Uśmiechnął się szkaradnie.
- Większość moich zginęła, chcieli mnie zabić. Zaatakowano mnie kilkukrotnie jednego cholernego dnia. nie podoba mi się to.
Odbezpieczył pistolet.
- A wy, zaatakujecie mnie?

Avatar Omeg12
Właściciel
Żołnierze nie wiedzieli zapewne, o czym on gadał. Jednak słowa wyraźnie wywarły jakiś skutek, gdyż niemal wszyscy cofnęli się o krok. Nikt nie podniósł broni.

Avatar ninja618
- Jestem Egzekutorem, niedługo przybędzie tu cały oddział. Chcecie żyć?

Avatar Omeg12
Właściciel
Nie wytrzymali i rzucili się do ucieczki w stronę jednej z kwater.

Avatar ninja618
Ruszył dalej śmiejąc się i chowając pistolet. Wyciągnął ponownie karabin.

Avatar Omeg12
Właściciel
Wkrótce znalazł się przy wyjściu z koszar. Jeśli udałoby mu się wyjść, reszta poszłaby raczej gładko. Jednak logika podpowiadała mu, że jeśli ktoś chciałby się na niego zasadzić, to właśnie tutaj.

Avatar ninja618
Odbezpieczył karabin i ruszył biegiem po czym wślizgiem wleciał za jakąś osłonę.

Avatar Omeg12
Właściciel
Na razie nikt mu nie przeszkadzał. Jednak aby opuścić budynek musiał jeszcze przejść przez nieprzeźroczyste drzwi.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku