Podał ci szable.
-Jeden z polskich szlachciców jej używał.
Jack przypiął sobie katanę.

- Poland strong. Co tyra?

Jack spojrzał na ciebie, a następnie wzruszył ramionami.
-Ostatni element wyposażenia.
Podał ci C4 i detonator.
-Jak cię dorwie i sparaliżuje od pasa w dół, to wiesz, co musisz zrobić.

- Allahu akbar? Mam nadzieję, że tak się nie stanie.

Jack przypiął to sobie jak gdyby nigdy nic do pasa.
-Oby nie.

- Ja sobie tego lepiej nie przyczepię, bo się okaże, że mnie nie sparaliżował, ale za to uszkodził C4 i jebłem.

-Rób jak chcesz.
Jack wyszedł ze zbrojowni.

Wyszedł za nim.
- W sumie, jak mnie sparaliżuje, to wystarczy strzał w łeb i po kłopocie.

-Wybuchy są bardziej widowiskowe.
Prowadził cię innym korytarzem.

- A szczególnie najlepsze jest, kiedy zostajesz skąpany we flakach wybuchniętego.
Szedł więc za nim.

Korytarz się ciągnął i ciągnął.

- Niech zgadnę - ten korytarz jest tak duży, że aż prowadzi do innej bazy?

-Możliwe.
Po kolejnych pięciu minutach Jack otworzył ostatnie drzwi i wszedł do środka.

- Ale nie byłoby fajnie, jeżeli tak jak w Singularity, te tunele były zamieszkane przez szybkie niebieskie sku*wysyńskie maszkary, albo te wysokie chudzielce.

-Spokojna głowa.
Jack kucnął i ukrył się za niewysokim murkiem.

Wlazł więc za nim.

-Jest tam.
Podał ci lornetkę.
-Zobacz sobie.

Spojrzał więc.
- Jakieś rady, gdzie do niego strzelać?

///vignette4.wikia.nocookie.net/realsteel/images/f/f0/Mech.jpg/revision/latest?cb=20141116002856
-łeb i kończyny. Gotowy?

- Ta, możemy ruszać.

-Jest od nas oddalony prawie 100 metrów. Najpierw wybuchowe.
Mówiąc to wyjął granatnik i skierował go w stronę mecha.

- Na czas wybuchu będę się trzymał z tyłu i dzielnie cię podsycał do walki! A na poważnie, pie**olnij mu w ryj.

-Masz rakietnice, więc wystrzel mu w korpus. Ja ostrzelam nogi.

- Ayay, kapitanie! - wyjął w rakietnicę i wycelował w korpus.

Mech jeszcze niczego nie zauważył.

Odpalił.
- Strzelaj!

Jack wystrzelił cały magazynek.
Mech oberwał wszystkim, a następnie upadł.
Niestety, po chwili wstał i zaczął iść w waszym kierunku.
Jack pobiegł w lewo.
-Idź w prawo! Atakujemy z boku!

- Skurkowany!
Wystrzelił w niego z tego pistoletu, co mu dał (jak on się nazywał?).

//The thunder 50.
Niemal nie wyrwało ci to pistoletu z rąk.
Trafiłeś mecha, a ten zrobił krok do tyłu.
Niezła moc, prawda?

- Uwielbiam tę zabawkę! Jack, teraz twoja kolej!
Wycelował do mecha znowu z pistoletu Thunder 50, ale po Jack'u. Jeżeli trzeba było przeładować, bo działał na jedną kulę czy coś, to tak zrobił. Kiedy Jack wystrzelił, on również to zrobił i cofnął się trochę.

Jack ostrzeliwał z pistoletów bok mecha, który następnie się odwrócił i zaczął iść w jego kierunku.

Strzelił w mecha, po czym wycofał się parę kroków do tyłu.

Historia z pistoletem się powtórzyła, mech jednak nie zareagował.
-Przydałaby się pomoc, te gówno zmierza w moim kierunku!

///Zestopuj na chwilunię, co mam w eq?////

//Ty= rakietnica wykorzystana, maszynówka, the thunder 50. inny ciężki pistolet. Szabla.
Jack= dwa pistolety AF1 "Strike One", karabin szturmowy, strzelbę winchester, Rewolwer 454 magnum z granatnikiem 30mm.///

Wyjął "Inny ciężki pistolet" i wycelował w mecha.
- Użyj granatnika!

-Zużyłem wcześniej! Pistolety też już nie mają amunicji!
Jack ostrzeliwał go ze strzelby, a mech się do niego zbliżał.
Nagle mech uderzył w jedną z kolumn, co poskutkowało odcięciem jednej z dwóch dróg ucieczki dla Jack'a.

- Przetocz się pod nogami tego sku*wiela! Coś tak dużego nie może być aż tak zwinne!
Oddał kolejny strzał w mecha.
- Siema szmato! Tutaj jestem, zapiździelcu, cyganie w dupę je**ny przez Stalina, pralka r*chała twoją starą, twojego starego też! Chodź tu je**na kupo gównianego metalu zrobionego przez małych Japońców z Azji!

-Nieźle! Ale to cholerstwo jest szybsze, niż się zdaje! Ma włączony pancerz, dlatego teraz jest taki wolny!

- Jak masz drugie wyjście, to spi***alaj i wróć z lepszym sprzętem! A, i zostaw C4, nie chodzi mi o słynny wybuch samobójczy, ale o pułapkę. Ta wielka kupa gówna nadepnie i jeb! Mam nadzieję, że ta wielka pralka, którą je**ły małe Japońce z "Hin" nie jest aż taka inteligentna. Albo można go zawalić!

-Nie ucieknę! Walczę!

- I to mi się podoba!
- E, ty pie**olona kupa japońskiej szmiry! Piłeś albańskie kakao, ku*wo! Słuchasz JB i GA! Słyszysz, co do ciebie mówię, ty japońska kupa gówna? Twoi starzy robili cię widelcem!
Wystrzelił kolejny raz.
- Lubisz to, ku*wo.

-Zapomniałem powiedzieć, że to ja mam twój detonator, a ty mój! Tak dla pewności, gdybyś się zawahał!
Jack odrzucił strzelbę, koniec amunicji.
Teraz wyjął karabin i rzucił się w jedyną drogę ucieczki.
Niemalże mech go zgniótł, na szczęście strzał z twojej broni uratował Jack'a.

- Powiedziałem?! Ta wielka kupa gówna jest tak powolna, że Exploer ma kompleksy!
Wycelował kolejny raz, tyle, że prosto w łeb.

Nagle coś się zmieniło.
Mech uderzył w ziemię, wyrwał kawałek podłogi i rzucił w ciebie.

Odskoczył.
- Je**ny!
Wycelował kolejny raz.
- Jack, przydałaby mi się pomoc!

Jack nie odpowiedział, co gorsza, zniknął ci z oczu.
Mech zaczął iść coraz szybciej w twoim kierunku.

- No ku*wa mać!
Odsuwał się i strzelał mu w ryj.

Nie zatrzymywało go to.
Nagle usłyszałeś syrenę z ambulansu.
Po chwili ambulans wjechał przez wielkie drzwi i z pełną prędkością uderzył w mecha.
Pojazd z robotem uderzyły o ścianę powodując poważne szkody.
Drzwi ambulansu się otworzyły, a następnie wyszedł Jack.
Widać było, że lekko oberwał pod siłą uderzenia.
-To była najlepsza rzecz, jaką zrobiłem w tym roku.

- Ku*wa, aż zwątpiłem. Co teraz z tym gównem? Zabite?