Właściciel
Jak na razie widzisz tylko palisadę. Rolę bramy spełnia kilka pali, które na chwilę obecną leżą w ziemi, aby można je było szybko podnieść, dzięki czemu palisada nie będzie miała słabych punktów. Jakby tego było mało to w owej bramie stało aż pięciu strażników, dwóch zbrojnych we włócznie, jeden w miecz i tarczę, a dwóch pozostałych w łuki.
Starał się okrążyć palisadę w ukryciu.
Właściciel
Niestety nie, palisada jest szczelna, acz coś musi się za nią znajdować, jak wskazują ogniska.
Czyli pozostaje wrócić do olbrzyma. Wrócił.
Właściciel
Wróciłeś, on szykował właśnie broń.
-Jedno wejście, palisada solidna, 5 strażników w bramie. Dwie włócznie, dwa łuki, jeden miecz z tarczą.
Właściciel
- Mamy trzy opcje: Razem atakujemy ich na pałę, licząc na naszą siłę, umiejętności i zaskoczenie, jeden odwraca uwagę, a drugi niepostrzeżenie atakuje wieś albo jeden spróbuje zdobyć języka, a drugi go ubezpiecza.
-Inaczej. Ciebie raczej znają, więc ja mogę się tam dostać i spróbować zyskać przychylność wodza. Później ty robisz gdzieś chaos, a ja uśmiercam wodza. Albo po prostu sam zdobędę jego tytuł i wojowników. Znasz tutejszego wodza?
Właściciel
- Ostatni raz widziałem ich wodza rok temu, nie dam głowy, czy spotkasz tam tego samego. Zresztą, ten plan jest nawet niezły. Całkiem łepski z Ciebie Ork, Brutusie.
-Jeżeli ma się za pana i przyjaciela Maga, a wcześniej służyło się u jego Mistrza, który dosiada prawdziwego smoka, to da się trochę nauczyć. I dzięki za pochwałę, ale za wcześnie na nią. Mam ruszać już teraz?
Właściciel
- Idź. Jakby co to ja będę czatował niedaleko na wszystkich, którzy wychodzą z wioski, jak Tobie się nie uda, to może mi.
Kiwnął głową i wrócił na drogę. Dumnie i pewnie ruszył ku bramie.
Właściciel
Twój jakże dumny i pewny chód został zatrzymany przez strażników przy bramie.
-Bez marudzenia. Ja do wodza.
Właściciel
- Ta, każdy tak może mówić. - powiedział jeden z łuczników.
- Zresztą, Twojej mordy my tu jeszcze nie widzieliśmy. - powiedział inny, ten z mieczem.
Właściciel
- I to, że Ci jakoś nie ufamy.
-Ta, ta. To ja będę tutaj czekał na wodza.
Właściciel
- A po co niby przychodzisz do wodza?
-Ta informacja jest przygotowana dla uszu wodza.
Właściciel
Jeden z włóczników opuścił posterunek, zapewne aby pójść po wodza.
Właściciel
Wrócił i ustawił się na miejscu. Po chwili wszedł wódz w eskorcie dwóch strażników. Nim jednak zdążyłeś się któremukolwiek przyjrzeć dokładniej, jeden ze strażników powiedział:
- Ja go znam! Był w tej wsi i natłukł wielu naszych!
-Norma. Chodzę od wsi do wsi i sprawdzam swoją siłę. Natłukłem czterech ich i miałem pobić piątego, ale wy się zjawiliście. No więc się trochę zdenerwowałem.
Właściciel
- Ja Ci nie wierzę. - rzekł wódz i wycofał się, a wszyscy pozostali rzucili się na Ciebie, poza łucznikami, którzy uprzednio wypuścili swoje strzały.
Najpierw wystrzelił z kuszy w łucznika, później odskoczył i wyciągnął topór, by nim przywitać wrogów. Cięcia 180 stopni, no bo jak inaczej?
Właściciel
Bełt trafił go prosto w serce, masz jeszcze to oko. Niestety, obie strzały również były u celu, jedna trafiła Cię w prawe ramię, a druga w lewy bark. Jednakże nie przeszkodziło Ci to w wykonaniu pierwszego zamachu toporem, który poskutkował śmiercią jednego z włóczników.
Ułamał strzały tak, żeby nie przeszkadzały. Nie warto grzebać w ranach. Wyjął jeden miecz i cisnął w jednego z żołnierzy, a następnie zapodał cięcie z góry toporem.
Właściciel
Niestety, ale rzut mieczem nie dał wiele, bowiem wojownik zdołał się zasłonić tarczą. Za to drugi nie miał tyle szczęścia i padł martwy od ciosu toporem.
Wyciągnął miecz i upozorował rzut na tarczownika, by móc zbliżyć się, chwycić tarczę, wyrwać ją i wbić miecz w brzuch.
Właściciel
Udało się, ale tymczasem otrzymałeś kolejne dwa postrzały, tym razem w tors oraz cios włócznią w plecy.
Odwrócił się, wyrwał włócznie, rzucił ją w łucznika, a drugą ręką skręcił kark włócznikowi.
Właściciel
Pozbyłeś się ich, reszta uciekła za palisadę, a tę zaraz podniesiono. Lepiej się zmyć nim zaczną sypać się strzały.
Właściciel
Był tam gdzie wcześniej, siedział ze skwaszoną miną.
-Co? Jedzenie nie smakowało?
Właściciel
- Mi jakoś nie poszło. A Tobie?
Właściciel
- Jest nas dwóch i bez elementu zaskoczenia. - odparł, patrząc na Ciebie powątpiewająco. Widać, że w tym momencie zobaczył w Tobie typowego Orka, który biegnie przed siebie, drze mordę i wali na około swą bronią.
-Wiesz. Mój przyjaciel przed szturmem stworzył katauplty z całości z drewna. Wątpię jednak, że my możemy sobie na takie pozwolić. Brakuje też nam bełtów zapalających, czy jakiejkolwiek pomocy ze strony maga. Równie dobrze możemy wziąć ich głodem i oblężyć ich wioskę.
Właściciel
Widać, że pomysł z obleganiem we dwóch tak sporej wioski go rozbawił, ale nie zaśmiał się, głównie przez szacunek do Ciebie.
-Miałeś kontakty tylko w Texcoco?
Właściciel
- Rzadko kiedy ktokolwiek wychodził poza wieś.
-Wraz z tym orkiem rozszerzysz horyzonty.