Właściciel
- Weź, ja pójdą znaleźć drewno i coś na kolację. - powiedział i zniknął w gąszczu.
-Dobra...
Stanął z kuszą tak, by widzieć jak najwięcej.
Właściciel
Albo droga i kawałek zarośli, albo same zarośla, jak wolisz.
Same zarośla, to już jest pewna ochrona.
Właściciel
Tak więc obserwujesz zarośla.
Lekka pomyłka w zrozumieniu. Wolał ukryć się przy zaroślach i obserwować jak najszerszy pas widoczności.
Właściciel
To już prędzej i teraz drogę oraz kawałek zarośli masz jak na dłoni.
Właściciel
Nic, poza Twym towarzyszem, który wrócił z naręczem chrustu i ubitym jeleniem.
Właściciel
- Nawet bardzo. - powiedział. - Umiesz oprawić tego jelenia lub rozpalić ogień?
-Oba.
Zabrał się najpierw za ognisko, a potem za oprawienie jelenia.
Właściciel
Otóż nie tym razem, gdyż gdy Ty rozpalałeś ognisko, Twój towarzysz zabrał się za jelenia, by w ten sposób przyspieszyć prace.
Można i tak. Ognisko rozpalone?
No to warto zrobić rożen.
Z jakiegoś mocnego drewna, obłożonego wokół kością jelenia.
Właściciel
Udało się, gdyż znalazłeś takie drewno i wielkolud udostępnił Ci nieco kości.
Właściciel
Skinął głową i zaczął nabijać na niego kawałki mięsa jelenia, a później polecił Ci je upiec. Sam zabrał resztę z tego, co kiedyś było jeleniem, i odszedł, pewnie by zakopać wszystko daleko od obozu, aby nie kusić drapieżników.
A więc rozpoczął pieczenie.
Właściciel
Akurat gry wielkolud wrócił upiekłeś wszystko.
Właściciel
Kiwnął głową.
- Podziel na porcje, musimy mieć coś do zjedzenie teraz i jak wrócimy.
Spróbował podzielić całość na cztery porcje, z czego dwie większe zapakował na dalszą drogę. Tym razem olbrzymowi dał troche więcej do jedzenia, niż sobie. Ale w końcu to ork miał asa w rękawie.
-Jadłeś kiedyś posolone mięso? Lub rosół?
Właściciel
- Tak. - przyznał krótko.
-Mam sól, później będę mógł zrobić rosół.
By potwierdzić swoje słowa wyciągnął zapas soli, który zgarnął przy okazji od Jonathana.
Właściciel
- W takim razie zjemy to później, prawdopodobnie na drugim postoju.
Właściciel
- Nie mamy wody, a po soli pragnienie rośnie. Jutro powinniśmy zahaczyć o mały strumień i pójdziemy później z jego biegiem.
-Jak chcesz.
Schował sól.
Właściciel
Schowałeś, on tymczasem zjadł mięso.
No cóż, porcje były przydzielone. Zjadł więc swoją.
Właściciel
Zjadłeś, pora teraz wyznaczyć kogoś na wartę.
Wstał.
-Wezmę pierwszą, przy okazji rozruszam kości.
Właściciel
Skinął głową, a sam wziął jakieś skóry, podłożył je sobie pod głowę i zasnął.
Właściciel
W końcu odsiedziałeś swoje i wielkolud Cię zmienił.
Pierwsze co zrobił, to poszedł spać.
Właściciel
Zasnąłeś i obudziłeś się nazajutrz.
Sprawdził swoje uzbrojenie, a następnie się rozejrzał.
Właściciel
Wszystko na swoim miejscu, mężczyzna jeszcze spał.
Czekać, on spał? I to ma być trzymanie warty? Eh... przygotował lekkie śniadanie na ogniu.
Właściciel
Najwidoczniej spał, cóż może nie wytrzymał i zmrużył oko podczas warty. Niemniej, co Ork rozumiał jako "lekki śniadanie"?
Takie, żeby starczyło i nie zmuszało do przerw na dwójkę.