-Hm. Nie obrażcie się, ale myślę, że spróbowali liczyć wam znacznie mniej, niż jesteście warci, a na koniec nic nie zapłacili. - Wskazał im siedem palców. - Tyle odzyskacie. - Pokazał kolejne siedem palców. Te same, ale wiadomo, o co chodzi. - A tyle dodatkowo wymuszę na tym debilu. Czekacie za długo, więc należy wam się więcej, prawda?
Właściciel
Ogólna euforia jaka podniosła się po szeregach Orków i Minotaurów była dość wymowną odpowiedzią, a także taką, na którą liczyłeś.
-Cieszy mnie to. Wypłata należy do was, bo to była wasza praca.
Właściciel
Gadanie gadaniem, ale teraz Orkowie jedynie czekali, aż wyruszysz po to złoto, aby im je oddać. No i nie masz też gwarancji, że najemnicy zostaną tu z Tobą po otrzymaniu zaległej zapłaty.
To już on osobiście załatwi. Odchodząc od ich ogniska rzucił na ochodne.
-Po to idę do miasta. Po cośka, który da wam złoto.
Właściciel
Nie mieli pytań, ale nie mogłeś wątpić w to, że gdy tylko odejdziesz, zaczną roztrząsać sprawę we własnym gronie. Pozostaje Ci też liczyć, że gdy wrócisz, zastaniesz wioskę i jej mieszkańców w takim stanie, w jakim ich tu pozostawiłeś.
Taki żywot orków. Szkoda jedynie, że w takiej sytuacji musiałby ich zabić. Kończąc, pozostało mu tylko coś zjeść i przespać się do rana, by ruszyć po swego cośka.
Właściciel
Najedzony i wyspany, właśnie tak czułeś się o świcie, gdy większość wioski jeszcze spała. Tak czy siak, pora ruszać w drogę, prawda?
A i owszem, najbliższe miasto?
Właściciel
//Chciałem dać Cię do jakiejś oklepanej lokacji, ale na tę okazję wygrzebię z odmętów grupy jakiś nieużywany temat lub dodam nowy, także tam się widzimy.//
Borys Duum
Po zrealizowanych zakupach wódz Duum wrócił do swojej wioski. Albo do tego, co z niej zostało. W końcu, z takimi "sojusznikami" nigdy nie wiadomo, czy coś im nie strzeli go łba i nie zwrócą się przeciwko niemu.
Właściciel
Fakt, że wioska wciąż stała, a jej mieszkańcy dalej żyli, były dość dużą niespodzianką, biorąc pod uwagę fakt, że wespół ze zwykłymi ludźmi zostawiłeś tu całą bandę Orków i dwa Minotaury. Jednakże dobre wrażenie minęło, gdy znalazłeś pod swoją chatą dwie wbite drzewcami w ziemię włócznie, na których grotach zatknięto głowy nieznanych Ci ludzi.
Borys Duum
-Ah, no i zajebiście.
Postawił na ziemi swoje zakupy i rozejrzał się za kimś, kto byłby mu w stanie wyjaśnić, co tu się odwaliło.
Właściciel
Ludzie byli w polu, pracowali w obejściach i albo nic nie widzieli, albo nie chcieli widzieć. Szczęśliwie dość szybko wypatrzyłeś jednego z najemnych Orków, który siłą rzeczy albo musiał mieć coś wspólnego z tą sprawą, albo chociaż wiedział cokolwiek na ten temat.
Borys Duum
Podszedł więc do niego.
-Możesz mi z łaski swojej odpowiedzieć do ku*wy nędzy, co robią przed moją chatą dwie odcięte ludzkie głowy?!
Właściciel
- To byli tacy... No... Ci... Posłowie tacy, szefo. Przyszli i powiedzieli, że teraz należymy do jakiegoś szlachcica, a nam się to nie spodobało, to odrąbaliśmy im łby, a jednego puściliśmy i kazaliśmy powiedzieć, że tamten szlachcic to nam obciągnąć może, bo my niczyimi poddanymi nie jesteśmy, tylko Twoimi, szefo, a jakiś człowieczek nam giąć karku nie będzie.
Borys Duum
Gdyby mógł, to by pewnie dodatkowo pozieleniałby ze złości. Ale już był zielony.
-Wiadomo, z której strony przyszli, lub kim był ten szlachcic?
Właściciel
- Wiadomo, widzieliśmy, jak tamten śmieszny człowieczek spi***alał tamtędy w podskokach, wyje**ł się jeszcze ze trzy razy przy okazji. - odparł Ork i zaśmiał się, przypominając sobie ten widok. - A żeby szefo widział, jacy oni wtedy hardzi byli. A minuta nie minęła i byli albo martwi, albo zesrani ze strachu.
Choć wesołość Orka mogłaby Ci się udzielić, to jednak miałeś sporo problemów na głowie. Skoro ten jeden przeżył to wróci, a z nim wielu jego uzbrojonych kolegów. Warto się na to przygotować i porozmawiać z doradcą, który powinien wiedzieć coś więcej na temat lokalnej szlachty, skoro masz już w jednym wroga, to może inni spróbują Cię wesprzeć, aby zrobić tamtemu na złość?
Borys Duum
-Zwołaj resztę Orków i Centaury pod moją chatę, ja sam idę po doradcę. Mamy do obgadania kilka istotnych spraw.
Nie czekając na odpowiedź ruszył, by znaleźć doradcę.
Właściciel
//*Minotaury. To stuprocentowi heteroseksualni drapieżcy ociekający testosteronem, zapomniałeś?//
Odnalazłeś go niedaleko jego chaty, gdzie najwyraźniej odpoczywał na hamaku rozwieszonym pomiędzy dwoma drzewkami owocowymi, choć gdy tylko Cię zobaczył, szedł z niego i wsparł się na swojej lasce, czekając na to, co masz mu do powiedzenia.