Naboo, planeta z wielkimi łąkami i oceanami. Naboo ma dwie stolice: Otoh Gunga, podwodną stolica Gungan i prawna ludzka Theed. Naboo jest znane z piękna swoich miast orąz pięknych myśliwców.

Statek Landa wylądował na lądowisku w Theed, na jego czekało już dwoje ludzi w dworskich strojach.

-Witam- ukłonił się- a więc jaki reaktor?

-Witaj mistrzu Jedi, chodzi o reaktor? Czyli już wiesz, chodzi o reaktor w którym 13 lat temu został zabity Qui Gon Jinn.

-A, ten reaktor. Więc tak, prwadopodobnie mamy doczynienia z porwaniem, nie z kradzieżą.

-Ale kogo porwaniem, przecież mistrz Qui Gon dawno nie żyje.

-Ciało nie żyje, ale jego forma Mocy żyje. Droidy są w miarę całe?

-Nasi ludzie wolą najpierw strzelać potem myśleć, w dobrym stanie tylko jeden.

-Wystarczy. Trzeba go podłączyć do sieci i sprawdzić, co Separatyści planowali. I od razu informuję, że Jar-Jara na księzyc wystrzelę, jeżeli wejdzie. W niektórych sytuacjach jest potrzebny, ale nie teraz.

-Twoisa mnie wołać?
Zza jednego z dworzan wyszedł Jar Jar.
-Moisa pomóc. Misa nic nie zepsuć. Tylko misa zniszczyć dwa droidy przez przypadek....

-Dobrze Jar-Jar. Ale się nie wydurniaj, nie rób niczego durnego, nie zwracaj uwagi na pierdółki chyba że to ważne albo może nam pomóc, zrozumiano. Inaczej twoisa będzie widzieć Theed z bardzo wysoka. Twoisa rozumie?

-A jak wysoka?

-Z bardzo. Mniejsza. Prowadźcie do tego droida.

Weszliście do pałacu, skręciliście kilka razy aż w końcu weszliście do laboratorium. Na środku był stół na którym leżał droid B1.

-Jaki jest stan jego pamięci?

-W miarę dobrze.

-To sobie porozmawiamy z nim. Aktywować go.

Droid został aktywowany.
-Aaaa! Huh? Ej! Gdzie ja jestem! Byłem tam, a jestem tutaj? Podniósł swój blaster i wycelował w ciebie.
-To Jedi!

Wyrwał go Mocą tak od niechcenia i przeciął go w pół (blaster, nie droida).
-Słuchaj, proponuję ci układ.

-O oł, układ? Jaki układ?

-Więc tak, udzielisz nam interesujących nas informacj, a ja Ci dam chromowane części, lepszą inteligencję i uczucia. Jeżeli zaź nie, odetnę Ci ten łeb, wsadzę do komputera, wyciągnę siłą informację, a gdy to się skończy, przetopię Cię na jakieś gustowne doniczki. Więc co?

-Yyyy *zwiecha systemu* yyyyyyyy to może powiem?

-Mądry droid B1. No, to teraz powiedz, po co był wam potrzebny ten rdzeń? Mów szczerze.

-Jaki rdzeń? My nie zabraliśmy żadnego rdzenia! Chodzi o szczątki jakiegoś, Maula? Chyba tak miał na imię. Maul Opress.

-Znaczy pomyliłem się. Chodzi o kapsułę.

-Tam schowaliśmy ciało, jeszcze żył, i żyje.

-Łączyć mnie z Mistrzem Kenobim, natychmiast.

Na stole obok pojawił się hologram Obi-Wana.
-O co chodzi generale Lando?
-Mistrzu, móglbyś już odpuścić, było minęło.
-Nie zrozumiesz tego Anakin. To o co chodzi mistrzu Lando?

-O coś co było i nie minęło. Darth Maul żyje.
Do droida:
-Gdzie mieliście go przetransportować?

-Mieliśmy go przetransportować do hrabiego Dooku.
-Mmaaauuul żyje? Przecież sam go zabiłem! Nikt nie mógł tego przeżyć!
-Mistrzu Kenobi, może dam ci herbatę z Aldeeranu na uspokojenie.
-Włóż dwie torebki. Skąd się o tym dowiedziałeś? Przecież widziałem jak spadał! Reaktor był bardzo głęboki, nikt nie mógł tego przeżyć!

Wzniósł oczy do góry.
-Jeżeli ten droid nie kłamie, to tak jest. Ewewntualnie chodzi o esencję Mocy mistrza Qui-Qon-Jina. Z resztą, dajci mi inne powody dal którego Separatyści tak bardzo by yzykowali oprócz porwania królowej.

-To może mieć sens, tylko jakim on cudem przeżył upadek z takiej wysokości!?

- Nie wiem, Mistrzu Kenobi, ale mam wrażenie że Ciemna Strona Mocy maczała w tym palce- zamyślił się i przypomniał sobie, że za każdym razem, gdy przechodził koło niego kanclerz, wyczuwał coś Mrocznego.

-Dooku... To na pewno jego sprawka. Spróbuj się dowiedzieć gdzie on aktualnie jest i przechwycić Maula.

-Gdzie mieliście się udać- do droida.

-Do... Błąd systwmu! Blokada pamięci! Planeta pustynna, republiki, ale tylko oficjalnie republiki. Nie mogę zdradzić nazwy przez blokadę pamięci.

-Anakin. Chcesz żebym coś zrobił na Tatooine?

-Mistrzu, Tatooine nie należy do Republiki, to musi chodzić o inną planetę.

-Inna,pustynna planeta należąca tylko oficjalnie do Republiki... Korriban? Jakaś inna? A może Geonosis?

-Coś innego-powidział droid.
-Uuu, a to co?
Jar Jar miał zaraz dotknąć jakiegoś guziczka.
-Yyy, Jar Jar, zostaw to, chyba królowa cię wzywa.
Jar Jar poszedł i zostawił guzik.
-Ufff, o mały włos od katastrofy.

-Tak, inaczej by poszybował- przeciągając sylaby.
-Mistrzu Kenobi, ty lepiej znasz galaktykę. Może ty coś wiesz?

-Żyją na niej Acklaye, zostałem na niej wyprodukowany, współrzędne na mapie to R-17, czy muszę coś więcej mówić?
-Geonosis, ale przecież dwa dni temu toczyła się tam bitwa.
-Nie wszystko zostało zniszczone, jest cała sieć podziemnych kompleksów.

-Geonosis... W sumie geonozjanie to owady, a one tworzą struktury. Lecieć w trybie pilnym?

-Natychmiastowym!

-Tak jest-wyłącza komunikator i chwyta droida- A ty ze mną.

Lando:
Gdy weszliście na korytarz usłyszeliście mały huk.
-Misa przepraszać, misa niechcący stłuc wazę!
-JAR JAR! To czwarta waza w tym miesiącu!
Nurbanu:
Podbiegł do ciebie jeden z dworzan.
-Pani Senator, przybył mistrz Jedi w sprawie włamania do reaktora!

-Zamontujcie mu dzwonki, coś brzęczącego, cokolwiek, byleby go słychać.
Pod nosem:
-Pewnie ta ustawa o nadzwyczajnych uprawnieniach kanclerza też nam wyjdzie bokiem.

-Ale droidowi, czy Binksowi?

-Binksowi.

-Dobrze.
-Yyy, sir, co chcesz ze mną zrobić? Powiedziałem poufne informację za które Dooku by mnie przerobił na czajnik!