Jamert
No to se leży próbując odzyskać przytomność.
Shmi
-Lekkoe draśnięcie. Gorzej bywało.

Jamert:
Nie możesz wstać, widzisz bardzo rozmazany obraz, droid z kimś rozmawia przez Hologram, ma niebieskie fiolki, jesteście na orbicie, drugi droid unika strzałów z Venatora i Harrowera.
Shmi:
Słyszycie maszyny i uruchomienie silnika statku.

Jamert próbuje dać sygnał, gdzie jest.
Shmi
-Ku*wa mać!!! Zablokujmy pozostałe wyjścia. Padme, gdzie jesteś?

Jamert:
Udaje ci się wcisnąć namierzanie.
-763 statek gotowy do skoku.
-Czekaj!
-Że co zrobiliście!? Oczyściliście z wirusa!?
-Musieliśmy uciec.
-Głupcy! Zrobię z was czajn.
-Czemu rozłączyłeś z Dooku?
-Bo tak, skacz w nadświetlną!
Shmi:
-Aktualnie niszcze droidy.

Jamert aktywował miecz świetlny i rozkroił te droidy.
-W imię zasad sku*wysyny.
Shmi
-Jeden statek właśnie wyleciał. Czekaj, fostałam jakiś sygnał. Na orbicie jest Jamert. Idziemy do pozostałych wyjść i je spawamy.

Jamert:
//Leżysz ledwie przytomny.
Shmi:
-Czemu dym znika?
-To chyba pół łapka.

Jamert
No to jakieś stymulanty sobie wstrzykuje.
Shmi
-Chyba zaczęli oczyszczać...

Jamert:
-Więź
-Cicho, próbuje pilotować.
Shmi:
-Ale po co? To nielogiczne, chociaż, czy B1 myślą logicznie?

Shmi
-Prawdopodobnie chcieli wylecieć i by nie narażać Hrabiego Dooku n zakażenie oczyśzczają cały budynek.
Jamert
//Może stać i trzymać miecz?

Jamert:
//Za pięć minut... Tak.
Shmi:
-Pewnie z wirusem. Jedno lądowisko poszło, zostało jeszcze drugie.

Shmi Idzie do drugiego.
Jamert
No to co, zabawy Mocą. Jakoś ich postraszymy.

Jamert:
Droidy pilotują.
Shmi:
Gdy dobiegłaś platforma już się unosi a statek odpala silniki.

//Alejedną chyba Jamert Wysadził, i to tak konkretnie.

Shmi:
//A, chyba było coś... Może plany były niekompletne albo zapasowe lądowisko.
Jamert:
Widzisz obok foteli blastery.

Shmi ściąga mocą na dół ten wehikuł.
Jamert Mocą stara się przemieścić blaster do sowjej ręki, a potem po jednym strzale na każdego. Tak, by były zniszczone.

Shmi:
Statek bierze silniki na pełną moc, ledwo go utrzymujesz mocą.
Jamert:
Głowa droida opadła na komputer, nagle coś obruciło statkiem, tak jakby zmiana kursu i strzelanie z działek w jednym.

Shmi
-Strzelaj!
Jamert
I drugiego.

Shmi:
//Nie wiem czy to dobre posunięcie, na pokładzie są fiolki a hangar u góry otwarty.
Jamert:
Na szczęście jego głowa nie upadła, jednak zmiana kursu w trakcie lotu w nadświetlnej nie jest zbyt dobra.

Jamert
POdciąga się tam i stara się jakoś opanować ten cały bajzel.
Shmi
Stara się jakoś sprowadzić na dół.

Jamert:
Chwiejesz się na nogach, ale już po chwili już normalnie chodzisz.
Shmi:
Bardzo, bardzo powoli ściągasz statek. Klon wystrzelił hak w jego stronę.

Jamert
Sprawdza, gdzie lecą.
-Do wszystkich, słychać mnie?
Shmi
Jeszcze na dół.

Jamert:
Kurs jest ustawiony na Kessel.
-Słychać.
Shmi:
Statek ląduje. Jeden z droidów ma fiolkę.
-Mam fiolkę! I mogę ją upuścić!

Jamert
-Właśnie lecę na Kessel.
//Właśnie sobie przypomniałem, że tam jest cała flota Hana...
Shmi
Zabiera mu tą buteleczkę.

Jamert:

Shmi:
Wychodzi droid z całą skrzynką buteleczek.

Jamert
-Przy następnej planecie wychodzę z nadprzestrzeni.
Shmi powoli Mocą zamyka Hangar.

Jamert:
Wchodzisz na orbitę Dromound Kass.
Shmi:
Zamykasz.

Shmi
-Jakieś uwagi?
Jamert
-To ja wracam a Naboo zanim się mną zainteresują...

Jamert:
Nie widzisz tam żadnych wojsk Separatystów.
Shmi:
-Yyy, otwarty hangar nr.2.

Jamert
//Jest w statku Separatysów nad terytorium Republiki. Jakieś uwagi?
Shmi
Mocą podnosi te buteleczki i je chowa.
-Coś mówiłeś?

Jamert:
//Pijana obsługa.
Shmi:
-Tak, mówiłem. Do mówienia i walki zostałem zaprogramowany.

Shmi
Odkłada buteleczki w bezpieczne miejsce, jednego bierze Mocą, drugiego też i o siebie tak, dopóki nie przestaną funkcjonować.
Jamert
Kurs na Naboo i jazda w nadprzestrzeń.

Shmi:
Po krótkiej chwili padły.
-Reszta droidów nie została aktywowana.
Jamert:
Skaczesz w nadprzestrzeń.

Jamert
-Przejąłem ładunek śmiercionosnego wirusa i transportowiec, więc jakbyście do następnego Nemoidiańskiego transportowca, który wyjdzie nad Naboo nie strzelali, to byłbym wdzięczny. Ała, moja głowa.
Shmi
-Gdzie jesteś, Padme?

Jamert:
-Dobrze, nie rozstrzelamy statku na małe kawałeczki.
Shmi:
-Za tobą mistrzyni.

Shmi
-DZięki Mocy. To teraz pod doktorka. Mam ochotę z nim pogadać-dźwięk gniecionych knykci.
Jamert
-Dziękuję. Powiedzcie to też Venatorowi.

Jamert:
-Zaraz powiadomimy.
Shmi:
Gdy dochodzicie do pokoju gdzie był doktor ten obolały próbuje doczołgać się do fiolki.

Shmi chwyta go Mocą i przyciska do ściany.
-Słuchaj doktorku, ja jestem miła, ale z pewnością poznałeś tego Mandalorianina. Jeżeli okaże się, żę jest wściakły, to Ci mogę zagwarantować, że dam mu ciebie, więc wolisz z nim porozmaiwać czy ze mną? Co? Gadaj wszystko co wiesz.
Jamert
To teraz pilnuje tego wszystkiego.

Shmi:
-Więc ożywiłem istotę żywą, tysiące komórek wirusa znów żyje na tym świecie, w dodatku dałem im większą szansę na przeżycie, mogą podróżować drogą powietrzną, wasz przyjaciel ma szczęście, stał się domem dla setek komórek wirusa.
Jamert:
Dolatujesz do Naboo.

Jamert
Ląduje
Shmi
-Który? A co to za rośliny?

Shmi:
-Rośliny na których był testowany wirus. Mówię o klonie który wszedł tu pierwszy.
Jamert:
Widzisz otwarty hangar po wylocie.

Jamert ląduje i zamyka.
Shmi
-To się ciesz doktorku. Zaraz spędzisz dłuuuugie lata w więzieniu.
//Nie zdziwiłbym się, gdyby zatrudniłoby go imperium przy tworzeniu wirusa po bitwie o endor.

Shmi:
//Gdyby Palpatine żył. Ale go utłukłeś.
-Ale zawsze jakaś fiolka może się przypadkiem stłuc.
Jamert:
Widzisz pokrojone droidy, popiół i słyszysz śmiech doktora.

Jamert idzie w tamtą stronę.
Shmi
-Na to bym nie liczyła.

Jamert
-Dobra, mam lekarstwo, kto jest chory?-nastawia blaster na zabijanie i celuje w doktorka.
-Tym razem będziesz kaleką, doktorze Nuvo Vindi.
-To tak się nazywa?
-Tak. Nuvo vindi. Szalony doktorek. Kilka razy wyrzucony z akademii medycznej za "niehumanitarne eksperymenty". Powiedz, ilu kolegów z studiów zabiłeś Vindi?

-Żadnego, tylko Doktor Evazan miał drobne efekty uboczne na psychice.

-Wyroki Śmierci w dwunastu układach. Ładne rzeczy, ładne rzeczy. Jakbyś był na Mandalorze, to bym ię zastrzelił na miejscu, ale jesteś pod juryzdykcją prawa Naboo i Senator Amidala decyduje.
-Torgutanka, jak się robi antidotum na WBC? Korzeń mam, tyle tylko, że nie mam pojęcia, jak to zrobić.

-Zetrzyj, może być podawany jako napar albo z cieczą. Albo po prostu ugryź korzeń, czego nie polecam.

-Ja chory nie jestem, ale mamy dwa chore klony. I dzięki.

Jamert
-A teraz doktorku błagaj, by wyrok był w miarę uczciwy...
Shmi odsunęła się nieznacznie.

-Mi wystarczy świadomość że to nie jedyne miejsce z wirusem.