-To kiedy wyruszamy i ile sztuk złota wynosi nagroda?
Zapytał szukając wzrokiem jakiejś smukłej, płaskiej elfki o dużych oczach i długich włosach. Najlepiej niskiej.
-Ponie! Jok oni są schlani gorzej niż wujcio na dziń piwa.
Gdurb
Wzszedł z kuźni, zamknął ją na klucz, po czym ruszył w stronę miasta.
Tarn
// Coś Ci się przypadkiem nie pochrzaniło? Znaczy nie chcę odpisywać na podstawie domysłów co to mogło znaczyć i w ogóle
;-;//
Właściciel
Bulwa:
Jedna spełniała Twoje kryteria, no może poza wzrostem. W sumie to zdałeś sobie sprawę, że o ile widywałeś niskich ludzi, to nie Elfy...
- Na chwilę obecną przewiduję tysiąc złota, jeśli rzeczywiście dostarczycie mi ten artefakt, to możemy renegocjować warunki umowy.
Max:
- Czyli zgarniamy. - rzekł i ruszył w kierunku grupy, aby tępym końcem włóczni popychać ich w odpowiednim kierunku.
Wiewiur:
Po raz kolejni się w nim znalazłeś.
//Niby co mi się miało pochrzanić? Gdybyś Ty znalazł się w jej sytuacji, to jest miałbyś broń i Magię, a do Twojego pokoju wszedłby rabuś i powiedział, że masz iść spać dalej, on przyszedł zabić Ci kogoś z rodziny, to co byś zrobił? Puściłbyś go, żeby odwalił swoje czy skorzystałbyś z możliwości obrony siebie i rodziny, aby wyeliminować delikwenta?//
Szedł za nim trochę zawiedziony. Liczył na porządnych obywateli, a nie jakiś pijaków. I tego strażnika przed wejściem. On też był dziwny. Zwłaszcza dla niego.
Gdurb
Zaczął szukać tego bogatego mieszczanina.
Tarn
// przepraszam, to mi sie jednak pochrzaniło //
- Popełniłem błąd wchodząc tutaj, przepraszam. Jak słyszysz teraz chciałbym stąd najzwyczajniej w świecie wyjść.- Jakieś inne drzwi, czy wejście inne niż to którym wszedł? Spróbował jakoś potajemnie zabrać szpilkę.
-Przepraszam na chwilę
Powiedział do swych niedawnych rozmówców i podszedł do elfki.
-Witaj piękna. Jak ci mija ten dzień?
Właściciel
Taczka:
- Nie tylko ja. A gdy zabijesz mnie, to znajdzie się wielu do walki z Tobą.
Bulwa:
Odwróciła się, a gdy spuściła wzrok, aby móc na Ciebie spojrzeć, zauważyłeś na jej twarzy uśmiech, ale wyrażał on bardziej rozbawienie i politowanie niż rzeczywistą radość.
Max:
- Przydaj się na coś, ciemniaku, i nam pomóż. - mruknął strażnik, gdy tylko tak szedłeś i patrzyłeś.
Wiewiur:
Jakoś Ci to nie idzie.
Udało Ci się ją chwycić, a ona wskazała na okno, jako na tę drogę ucieczki.
-Nie chciałbyś sprawdzić jak to jest z hobbitem najemnikiem?
Zapytał nie zniechęcając się.
Gdurb
Poszedł do tawerny, w której poprzednio spotkał tego krasnoluda. //Dalej myślę, że on umar, a ta laska dała mu chwilowy spokój, bo złożył jej "ofiarę" :V //
Tarn
- Myślisz, że uda mi się przeżyć upadek, bądź zejść jeszcze raz? Nie prościej jakieś ścieki pokazać, czy inne wejście, lepsze od tego okna, bądź wejście głównego?
-Im więcej osób, tym lepiej dla mnie. - Zaśmiał się krótko.
Też szedł za nimi i robił to co oni. Z duma w oczach.
Właściciel
Bulwa:
- Wybacz, ale nie lubię małych. - odrzekł z uśmiechem i wróciła do swoich zajęć, pozostawiając się z myślą: Mówiła o Twoim wzroście czy penisie?
Taczka:
On również się zaśmiał i, ciągle się śmiejąc, od razu zaatakował, wykonując mieczem silny zamach z góry, jednocześnie pchając Cię nożem między prawe żebra.
Max:
Wyrzucenie ich na miejsce pijackiej odsiadki nie było szczególnie trudne, ale chociaż masz już odhaczony swój pierwszy sukces na służbie.
Wiewiur:
//Wolę nie wiedzieć, o jakiej "ofierze" my tu mówimy, Wiewiur...//
Niespecjalnie się zmieniła od Twojej ostatniej wizyty, no może poza tym, że nie było już Krasnoluda.
Jej odpowiedź była dość prosta, a mianowicie zamachnęła się sztyletem, chcąc wbić Ci go w szyję i skończyć tę farsę.
Ale zły sukces. Nie wiedział, że ludzie w miastach są tak zepsuci, ażeby w biały dzień się opijać. Gdzie tu jest prawo?
//Za chwilę z chłopka powstanie filozof....//
//Dokładnie to samo pytanie przyszło mi do głowy//
Wrócił do rozmówców.
-To wszystko na dziś?
Gdurb
Podszedł do barmana, który miał nadzieję, też się nie zmienił.
- Kojarzy Pan takiego krasnoluda, nie wiem jak często tu bywał. Taki łowca Drowów, postawiłem mu gorzałkę.
Tarn
// Czekałem, aż się wkurzy. //
Zrobił unik, po czym przyłożył jej go gardła szpilkę.// Czy jak się to zwie :V //
Zrobił odskok do tyłu, żeby uniknąć pchnięcia i cięcia z góry. Potem szybko zbliżył się do przeciwnika i spróbował mu poderżnąć gardło.
Właściciel
Taczka:
Nie był to chłop, którego wyciągnięto z gnoju, dano miecz i kazano walczyć, widać że miał kilka większych i mniejszych starć na swoim koncie, a w związku z tym pewne doświadczenie, które objawiło się zablokowaniem Twojego ataku swoją klingą i wyprowadzenie niskiego pchnięcia nożem.
Bulwa:
- Owszem, zaopatrzyłem Was na drogę w prowiant, mapy, złoto, okrycia, namioty i wierzchowce, tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ruszyć jak najszybciej. - wyjaśnił Mag, powoli podnosząc się z miejsca.
Max:
//Chloć czy nie chloć? O to je pytajka.//
Wiewiur:
Udało się, tylko co teraz? Wypada myśleć szybko, bo w jej dłoni zaczyna materializować się ognista kula.
- No przecież polazł z Tobą. - odparł nieco zdziwiony, acz zgodnie z prawdą, karczmarz.
Czekał co zrobi teraz reszta.
-Ja mogę nawet teraz.
Powiedział licząc włosy na rękach.
Gdurb
- Czyli już tutaj nie wrócił? Szkoda... Jest tutaj jakieś miejsce z księgami, czy zwojami, czy z czymkolwiek innym skąd dowiem się nieco o Drowach?
Tarn
- Nie zrobię Ci krzywdy, z reguł nie krzywdzę kobiet, a jak już to bardzo nad tym ubolewam.- Puścił ją szybko i pchnął ją gdzieś, by nie stała się jej jakaś wielka krzywda. Oczywiście swój miecz, dalej trzyma w dłoni, tak?
Spróbował ostrzem wybić nóż z ręki swojego przeciwnika.
Właściciel
Max:
Najzwyczajniej na świecie... wrócili na patrol po dokach!
Taczka:
Udało się, on za to zaczął się cofać i wymachiwać mieczem w defensywie.
Bulwa:
Nim doszedłeś do choćby dziesięciu, reszta zadeklarowała podobnie i wyszła z karczmy.
Wiewiur:
- Ja pie**olę, dlaczego każdy pyta o wszystko karczmarza...? - spytał, opierając łokcie na ladzie i chowając twarz w dłoniach, chwilę później głęboko wzdychając.
Owszem, trzymasz swój miecz w dłoni, zaś w Twoim kierunku leci ognista kula, także słabo.
Patrolował z nimi, oglądając się za jakąś kobietą, jeżeli przechodziła.
Gdurb
Wyszedł z karczmy i zaczął spacerować po mieście, jakie zbyt wiele do roboty nie miał, to liczył, że spotka go coś ciekawego.
Tarn
Zrobił unik w bok, szukając jakiś prześcieradeł, czy innej dużej tkaniny.
Właściciel
Taczka:
Zablokował je. Co prawda niezdarnie, ale zablokował.
Max:
Nadal brak ich było w dokach, co najmniej jakieś skąpo ubrane i obficie wyperfumowane damy, zapewne jedne z atrakcji tych burdli, czy jak to tam mówili Twoi towarzysze.
Bulwa:
Mag nie kłamał, to trzeba mu przyznać, bo na zewnątrz znaleźliście wóz pełen zapasów zaprzężony w dwa konie oraz trzy kolejne, może i z mniejszą ilością zapasów, ale zawsze.
Wiewiur:
Za ciekawe mógł uznać chyba tylko dostrzeżenie znajomej twarzy w postaci tego mieszczanina-bogacza od zlecenia.
Uniknąłeś, ale ona szykuje już nie jeden, ale dwa kolejne. Zaś jeśli chodzi o tę tkaninę, to podstawą jest prześcieradło, na którym teraz siedzi, oraz baldachim wokół jej łoża.
Szkoda, że nie może zejść ze służby. Chodził dalej wypatrując podejrzanych rzeczy.
Gdurb
Podszedł do tego mieszczanina.
- Witam, zlecenie już wykonane, oraz mam pewną sprawę. Jakiś czas temu, nękała mnie pewna Drowka(?) i nie wiem, czy mam się jej obawiać czy nie. Znaczy, niby wynająłem na nią jakiegoś zabójcę, ale przepadł on bez śladu...
Tarn
Spróbował jakoś bezpiecznie zbliżyć się do baldachimu i zerwać go. Gdyby zbliżenie się o niego oznaczałoby śmierć, rozglądnąłby się czymś ciekawym, próbując uniknąć ataku tej kobiety.
Zaczął wykonywać szybkie cięcia, raz z lewej, raz z prawej, raz z lewej i tak w kółko.
//dobra, nowe miejsce//
Podszedł do wrót miasta. Zauwazyl kilku strażników. Musiał wejść ponieważ jego trasa wiedzie do dekapolis gdzie czeka na niego 500 sztuk złota za zadanie które wykonał...
//W nowym miejscu Kuba zaczyna. Z tego co wiem. Zobacz początek podmroku, karczmy biały bizon.
-Ktoś umie powozić?
Zapytał grupę.
Właściciel
Hadesares:
//Hahahahahaha... Nie. To tak nie działa, że z dupy przeskakujesz sobie lokację, jakbyś chciał się tu znaleźć, to było napisać o tym, że idziesz w kierunku Gilgasz w temacie z Białym Bizonem i byłoby oke, wysadziłbym Cię tu za kilka dni.
A tak to taki ch*j.//
Bulwa:
Zgłosił się Nag, choć nie jesteś pewien, czy chodzi tu o zdolności powożenia wozem czy o fakt, że nie za bardzo jak ma jechać na koniu...
Max:
//Prawda.//
Zauważyłeś jakiegoś podejrzanego typka o zakazanej mordzie, który czaił się w zaułku.
Taczka:
//Jakiś konkretny cel tych cięć?//
Wiewiur:
//Ta, dobrześ odmienił, przynajmniej na moje.//
- I co mnie to obchodzi? Skoro masz broń i resztę, to wyślę po Ciebie swoich ludzi, chrzani mnie jakaś Drowka.
Udało Ci się go zerwać, w tej samej chwili poleciały w Twoim kierunku wcześniej wspomniane kule ognia.
//Zakazanej?//
Szepnął do kogoś:
-Te te, kto tam je.
I wskazał zaułek.
Gdurb
- Dobra, tak tylko uprzedzałem na przyszłość. Człowiek przyjdzie odebrać zamówienie dzisiaj?
Tarn
Spróbował jakoś ich uniknąć, czy to uskok w bok, przeturlanie się pod nimi, czy cokolwiek innego, próbując utrzymać przy sobie baldachim.
-Ja moge powozić jeden mniejszy wóz. Jako tako na koniach się znam.
Powiedział wdrapując się na stanowisko woźnicy.
//Atakował, żeby rozbić obronę jego przeciwnika//
Właściciel
Max:
//Że brzydki, szpetny i w ogóle.//
- Dobre oko. - pochwalił jeden ze strażników.
- To co? - spytał drugi. - Kontrolujemy?
Taczka:
Skończyło się na tym, że rozbroiłeś go, pozostawiając bez broni i na Twojej łasce oraz niełasce.
Bulwa:
//Z tym że Was jest czterech, jeden na wóz, a reszta na konie.//
Wiewiur:
- Każę zrobić to jak najszybciej, ureguluje on przy okazji należność.
Udało się, ale co dalej z tym baldachimem zrobi?
-Joki dobre łoko? Toć na kilomytr go widać. I widoć tyż, że jakiś dziwny jest.
Teraz odwrócił się w stronę typa:
-Hej! Ponocku! My kontrol chcemy!
Gdurb
- Dobrze, jakby co, będę w kuźni.- Ruszył w stronę swojego domu, miejsca pracy, to samo. Po drodze zastanawiał się nad różnymi rzeczami. [i]Ta broń dla tego szlachcica... Ciekawe czy będzie to na jakąś tam nędzną wojenkę tych rodów szlacheckich, czy może zaopatruję właśnie jakąś królewską armię w sprzęt? W sumie bez różnicy, ważne że mam co robić i się szybko nie zanudzę... Chociaż ta Drowka była jakimś ciekawym urozmaiceniem tej nudnej pracy przy kowadle. Trochę żałuję, że jej nie ma, trochę nie, bo w końcu kto by tęsknił za kimś niosącym śmierć? Oczywiście, plus był chyba tylko jeden jedyny... Miał gościa, mógł odpocząć od tej nudnej roboty i poczuć zupełnie inne emocje. Strach, gniew, zdziwienie... Ona wywołała w nim to, czego dawno nie czuł. Oczywiście na początku pracy takie kucie mieczy bardzo mu się podobało, lubi to nadal, lecz już z mniejszym zapałem... // Tekst może bezsensu, ale fajnie tak czasem jakąś ścianę tekstu dać :v//
Tarn
Cóż, od kiedy rzuciła w niego ognistą kulą, w głowie zaświtał mu pewien pomysł. Znaczy, oczywiście ona może przy tym ucierpieć, ale on się postara by plan odbył//Nigdy nie wiem czy obył, czy odbył :v // się bez ofiar. Rzucić tym baldachimem na nią, wtedy kiedy będzie lecieć ognista kula i uciec w tym chaosie. Może plan ma od cholery dziur, ale jednak ucieknie z tego pokoju i będzie mógł się rozglądnąć po Wieży. Może akurat w pokoju obok śpi, bądź nie jego cel. Obudzić go mogło zamieszanie w pomieszczeniu obok, ale jeśli nie ucieknie z budynku, będzie dobrze.
//Źle przeczytałem.//
-W takim razie Nag powozi, a ja mu w tym pomagam.
Dodał od siebie.
Właściciel
Bulwa:
//Ale na konia i tak musisz wsiąść.//
Max:
Słysząc to, niemalże od razu uciekł głębiej w uliczkę.
Wiewiur:
//Obył.//
Rzucenie baldachimem gówno dało, pociski nie leciały górą, ale prosto na Ciebie, szczęśliwie ich uniknąłeś i opuściłeś pomieszczenie. Ale ona na pewno Ci tak łatwo nie odpuści.
Filozoficzny Minotaur trafił z powrotem do swej kuźni.
//Powozi się z wozu, nie z konia.
Spróbował poderżnąć mu gardło.
Gdurb
// Ten tekst dało się zrozumieć? ;-; //
Wszedł ostrożnie do środka.
Tarn
Rozglądnął się, w poszukiwaniu jakiegoś pokoju, czy czegoś podobnego.
Zaczął za nim gonić.
//Spodziewałem się jakiś komentarzy ze strony kolegów.//
Właściciel
Bulwa:
//Ale i tak napisałeś, że chcesz mu jakoś w tym pomóc. Z konia w sensie?//
Max:
//Komentarze to będą po akcji, zależnie od jej wyniku.//
Pozostali oczywiście też, przy okazji krzycząc polecenia, które miały sprawić, że się zatrzyma. Ale, jak wiadomo, on takowe zignorował, jak na przykładnego przestępcę przystało.
Taczka:
Nie miał jak się bronić, lecz wraz z jego ostatnim tchnieniem na podłodze karczmy, większość jej bywalców na raz rzuciła się na Ciebie.
Wiewiur:
Wszystko po staremu.
Tutaj to jedyny pokój masz za swoimi plecami, jeśli chcesz trafić na inne, to musisz biec na dół.