- Uważaj na nogi. Robisz mnóstwo hałasu. -
Michaelpl03
Już miała nadepnąć na następny patyk, gdy spojrzała na łapy. Dalej już omijała takie przeszkody.
- Dobrze, dobrze, pamiętaj o zasłanianiu się... -
Michaelpl03
A nie robiła tego? ;-;
Wykonywała wszystkie instrukcje. Widać było, że było to dla niej trudne.
Przechodziła przez teren polowania. Zauważyła warga,więc podeszła.
-Witaj...-nie zauważyła młodych wilków.
Wskazał przybyszce spojrzeniem, by była cicho. - Dobrze, dobrze, już prawie koniec. Teraz czas na atak. -
Michaelpl03
Aż tu nagle... Poplątały jej się nogi. Upadła.
Michaelpl03
Bardzo trudno było zauważyć, że Bezimienny zbliżył się do przybyszki od tyłu.
- Dzień dobry.
Zbliżył się do młodej, spojrzał na nią. - Prawie dobrze. Ale nie poddawaj się, bo jeżeli nie robisz błędów, to znaczy że nie robisz nic. Trening czyny mistrza, spróbuj jeszcze raz. -
-A co tu robią takie maluchy?-prychnęła
//z/w
- Uczą się polować. - Rzekł, rzucając jej przelotne spojrzenie.
Michaelpl03
Kiwnęła głową na znak, że zrozumiała.
Powtórzyła całą akcję. Gdy przyszedł moment ataku, podbiegła do Warga, podskoczyła, i... O dziwo, skoczyła wyżej od Bezimiennego. Bezboleśnie ugryzła Warga w szyję i zawiesiła się na niej.
- Dobrze, dobrze... Możesz już zejść. -
- Oczywiście. Jutro coś upolujecie sami. -
Michaelpl03
S: Fajnie!
Powiedziała uradowana z myślą, że sama będzie mogła o siebie zadbać. Zawsze jedzenie fundował jej Per Pan B.
- No, to teraz możecie robić to, co zwykle robicie. Nie wiem co to, dlatego tak mówię. -
Michaelpl03
S: Zwykle...
Stanęła obok Per Pana B.
S: Wędrujemy.
- Możecie powędrować, o ile jutro tu wrócicie. - Zasiadł sobie na trawie.
Michaelpl03
B: A czy to ma jakiś sens?
Ozwał się w końcu Per Pan B.
- Sensu w życiu szukajcie sami. Właściwie, to możecie nawet siedzieć w miejscu do jutra. Nie interesuje mnie co robicie, nie jestem waszym ojcem. -
Michaelpl03
Spojrzeli po sobie. Oddalili się na jakąś odległość. Per Pan B wziął jakąż gałąź i zaczął ją gryźć. Tak z nudów. Sasha położyła się na ziemi.
-Hmm...samotnie podróżują,co?-uśmiechnęła się lekko,co było rzadkie.
-Jeśli mają dobrego nauczyciela,to obojga będą mieli wielki potencjał ...-uśmiech zbladł.
Michaelpl03
Sasha usnęła, Bezimienny dalej bawił się patykiem.
Podeszła do młodego wilka. Zmierzyła go wzrokiem,zaczęła mu się dokładnie przyglądać.
- A co, boisz się konkurencji? -
Michaelpl03
Również zmierzył wzrokiem wilczycę.
-Ja się niczego nie boję, NIKT nie jest w stanie mi zagrozić...-powiedziała ze spokojem,lecz nadal patrzyła na malca.
-Jak masz na imię?-położyła się.
Michaelpl03
B: Em... Ja... Ja nie mam imienia.
- Kiedyś ta pewność cię zgubi, rozważ to... -
-Ale teraz nikt mi nie zagraża...-mruknęła.
-Hmm...Bezimienny?-przekręciła lekko głową
Michaelpl03
B: Mhm...
Położył się. usnął, bo muszę iść :D
- Tak? - Zapytał odruchowo.
-Nie,nic...-mruknęła. Usiadła nie daleko niego i zaczęła wpatrywać się w gwiazdy.
Położył się i zaczął wpatrywać się w niedaleko leżące truchło dzika, którego wczoraj upolował, a który nie był jeszcze do końca zjedzony.
///Długie z/w...///
Zawyła głośno.
-Pięknie tu wieczorami...-
- Czasami śnię o górach Borengardu... -
-Hmm...nie słyszałam nigdy takiej nazwy...-mruknęła,nadal wpatrując się w gwiazdy.
- Nic dziwnego, to bardzo daleki i trudno dostępny teren... Ale to też moja ojczyzna... - Rzekł z nostalgią w głosie.
-Często śnisz o swoim dawnym miejscu zamieszkania?-ziewnęła.
//Ja spadam. Dokończymy jutro,og ? `~`
- To coś więcej, niż dawne miejsce zamieszkania. Mam związany z tamtym miejscem pewien sentyment. To tam się urodziłem, wychowałem. Tam zginęli moi dziadkowie i rodzice. Tam też nauczyłem się wszystkiego, co umiem, czy wiem. To piękne miejsce, ale i niebezpieczne. Według legendy to właśnie do Borengardu przyprowadził swoje watahy Ebon, Czarny Wilk, kiedy uznał że jest to ostatnie wolne od wojny pięćsetletniej miejsce na świecie. To tam rosły i ewoluowały... To jest miejsce narodzin rasy wargów... -
///Niechaj ci będzie, przesz i tak na to wpływu nie mam .-.///
Michaelpl03
Per Pan B obudził się pierwszy. Co go obudziło? Głód. Oddalił się na jakąś odległość. Nie musiał długo czekać, a w pobliżu pojawił się zając. Schował się za pobliskim drzewem. Przechodził tak od jednego do drugiego, zbliżając się do zająca. Szedł oczywiście pod wiatr. W końcu znalazł się tak blisko, ze mógłby skoczyć. Tak też zrobił. Co prawda, jego zęby nie pozwalały mu na WBICIE się w szyję zwierzęcia, ale mógł z łatwością skręcić mu kark. Nieświadomie, ale tak zrobił. Upewnił się, że zając nie żyje, po czym zabrał go w miejsce... Jakie...? W każdym razie - Miejsce, w którym wcześniej spał. Położył zdobycz na ziemi, sam również się położył. Z lekkim trudem oderwał średniej wielkości kawał mięsa. W ten sposób zaczął go jeść D:
///Jej wybór.///
- Świetnie ci poszło. - Rzekł, znalazłszy się tuż obok młodego. - Oby tak dalej. -
//WYBACZCIE ;-;
Zasnęła :d // Jutro już na serio wbiję//
///Kurna, jak ci podepnę akumulator do pewnego miejsca to się nauczysz punktualności! ~Pozdro dla ogarniętych w temacie///