*Podążył za strażnikiem*

Biegnie za nimi.
-Michale! Ale... wiesz gdzie Silent?

- Nie... Dawno go nie widziałem...

-Ahhh...
Popatrzyła na niego.
-Ale, ty naprawdę chcesz być "sprawiedliwie" osadzony?

- Tak... Wiem, że zginę...

Pokręciła głową.
-Nie.

*Anioł zignorował to, co powiedział duch*

-Nie zginiesz. Jesteś aniołem, prawda?!

- Jestem... I co z tego?

-Dlatego nie zginiesz.
Uśmiechnęła się pocieszająco.

- Dlaczego?
*Odpowiedział, z ciągle smutną twarzą spuszczoną w dół*

Faceplam.
-Emmm... No nie wiem.... Bo anioły nie mogą być zabite?

Zagrajmerka pisze:
Faceplam.
-Emmm... No nie wiem.... Bo anioły nie mogą być zabite?

- A ty? Jak zostałaś duchem?

//Mogą?

(Dobra, chcę na salę sądową...)

//Teoretycznie nie mogą.
-J-Jak ja...? Mnie... Mnie nie zabili na ziemi.
Opuściła głowę.

Zagrajmerka pisze:
//Teoretycznie nie mogą.
-J-Jak ja...? Mnie... Mnie nie zabili na ziemi.
Opuściła głowę.

- A gdzie? I jak?

Michaelpl03 pisze:
(Dobra, chcę na salę sądową...)

//Jaką salę? Dostałeś jeden dzień w areszcie!

Erykhit pisze:
//Jaką salę? Dostałeś jeden dzień w areszcie!

(Że co kufa?!)

Michaelpl03 pisze:
- A gdzie? I jak?

-Nieważne gdzie.
//hahaha :D Mówiłam, że nie zginiesz ♥

- A jak?

Pokręciła głową.
-Nieważne... Lepiej... Ja już pójdę.
Znikła.

(I co teraz? gdzie mnie zaprowadził ten strażnik?)

Wyprowadziwszy Michała z lochów, strażnik zaczął ponowną służbę przy pilnowaniu więźniów.

Erykhit pisze:
Wyprowadziwszy Michała z lochów, strażnik zaczął ponowną służbę przy pilnowaniu więźniów.

(Gdzie mnie wyprowadził?)

//Z lochów. Zaczynasz w Cintrze.

*Przyszedł i zaczął się rozglądać po lochach, w poszukiwaniu czegoś dziwnego*

Wszystkie cele były zapełnione, tak jak wczorajszego dnia.

*Podrapał się po głowie po czym wyszedł i udał się do portu*
(Muszę już iść, dokończmy to "szaleństwo" jutro :D)

*Wrócił, robiąc to samo*

Wszystko wydawało się takie samo, jak w czasie poprzedniej wizyty Michała.

*Dokładnie przeszukał celę, w której był Sagramore*

W celi w której był Sagramore, był mężczyzna bardzo do niego podobny.

- Kim jesteś?

Spojrzał się na niego dziwnie.
-Nic nie powiem, choćbyście mieli mnie zabić! Nie powiem!

- Ja... Nie jestem tu, żeby Cię przesłuchać... Chcę tylko poznać Twoje imię.

-A co Cię to obchodzi?
Zezłościł się więzień.

- Jesteś bardzo podobny do więźnia, który był tu wcześniej...

Spojrzał się na niego ze złością.
-Ja... Niby miałbym być bezzębnym Harrym?!
Ryknął agresywnie.

- Bez zębnym Harrym? Nie jego miałem na myśli... Nawet nie wiem, kto to jest.

-No, to jak? O kim mówisz? Poprzednio był tutaj bezzębny Harry.
Powiedział.

- Mówiłem o Sagramorze...

-Jesteś idiotą, czy tylko go udajesz?
Zapytał.
-Ja się nazywam Sagramore!

- Że co?! Ja... Niedawno widziałem Cię w tej celi martwego!

-Jesteś psychiczny?
Zapytał Sagramore.

- Szczerze, to sam się nad tym zastanawiam...
*Zbliżył się do niego*
*Szeptem*
- Czy... *Wskazał palcem na strażnika lochów* On jest w Gildii Złodziei?

-Skąd to wiesz?
Zaciekawił się Sagramore.

- Powiedzmy że... Ty mi to powiedziałeś...

-Ja nic Ci takiego nie powiedziałem!

- Dobra... Sam nie wiem jak to się stało, ale... Czas się cofnął... Sam nie wiem... W każdym razie - przesłuchiwałem Cię już raz...